poniedziałek, 14 marca 2011

XII. Aww.

Do szkoły zdążyłam na początek drugiej lekcji. Ale szczęście… Hurra.
Aż pałałam entuzjazmem…
Rodzice napisali mi usprawiedliwienie z pierwszej lekcji, a więc nie miałam żadnych problemów z wrednymi wychowawcami.
Dlaczego drugą lekcją musiała być godz. wychowawcza, którą wychowawca zazwyczaj w całości poświęcał mi?!
-I co rodzice mówili po rozmowie ze mną? – zwrócił się oczywiście do mnie.
Na końcu języka miałam odpowiedź „To nie pana sprawa.”, ale powstrzymałam się. Rodzice kazali mi się poprawić. Powiedzieli, że jak jeszcze raz wychowawca na mnie doniesie to zabronią mi się potykać z Justinem. Musiałam zacząć się starać…
-Powiedzieli, że moje zachowanie było karygodne i ukarali mnie – powiedziałam.
Po klasie przebiegł cichy chichot. Znali mnie wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że się zgrywam. Ciekawe co na to nauczyciel…
-To nic śmiesznego! – zgromił ich – Mam nadzieję, że się poprawisz.
-Obiecuję to panu.
Uczniowie spojrzeli po sobie zdziwieni.
Kiedy nauczyciel się odwrócił uśmiechnęłam się i mrugnęłam do wszystkich.
-Wiedziałam – ktoś szepnął.
-Nie rozmawiać! – wrzasnął wychowawca.
Lekcje zleciały mi dość szybko. Myślami byłam cały czas z Justinem… w Londynie.
Gdy wyszłam ze szkoły, bardzo zaskoczył mnie widok Biebera stojącego pod szkołą, przy swoim samochodzie.
Podbiegłam do niego. Przytulił mnie.
-Skąd wiedziałeś o której kończę? – spytałam uśmiechnięta.
-Od Ann – odpowiedział – pomyślałem, że ucieszysz się jak po ciebie przyjadę – wyszczerzył się.
Cmoknęłam go w policzek.
-Jasne, że się cieszę.
Obok nas przeszły 2 dziewczyny z mojej klasy uważające się za ‘fajne’
-Hahaha – zaśmiała się jedna z nich – Sama boisz się wracać do domu?
Justin się skrzywił.
-Oj, zazdrościcie mi, bo po was chłopak nie przyjeżdża do szkoły – zgasiłam je i wsiadałam do auta z Bieberem.
Dziewczyny patrzyły za nami jak odjeżdżaliśmy.
-Myślisz, że cię poznały? – spytałam.
-Bo ja wiem. Podejrzewam, że nie. No wiesz… JB jest teraz w Londynie – wyszczerzył się.
-W sumie tak… Ej. Do mojego domu jest w drugą stronę – powiedziałam.
-Porywam cię do kina – mrugnął.
Uśmiechnęłam się.
-Ale ja się nawet nie przebrałam ze szkoły…
-Przestań. Pięknie wyglądasz. MUSIMY wreszcie zaliczyć to kino.
-Nie musimy…
Spojrzał na mnie zdziwiony.
-O co ci chodzi? – spytał.
-O nic. Tylko po prostu to nie jest przymus. To ma być przyjemność.
Uśmiechnął się.
-Ok. Źle to ująłem. Przepraszam – pocałował mnie szybko w policzek.
-Patrz na drogę! – zaśmiałam się.
-Jak mogę patrzeć na drogę kiedy ty siedzisz obok?
Uśmiechnęłam się delikatnie.
Dojechaliśmy do kina.
Weszliśmy do środka.
Justin na wszelki wypadek założył kaptur.
Przyjechaliśmy trochę za wcześnie i musieliśmy czekać 10 minut przed salą zanim zaczną wpuszczać.
Justin kupił nam zestaw dla dwojga.
Czekaliśmy…
-Ładną masz bransoletkę – zauważył JB.
-Dzięki.
-Od kogo dostałaś?
-Od brata… Na 13 urodziny. Stwierdził, że to pechowa liczba i że coś musi mnie ochraniać – zaśmiałam się – Nie, żeby był jakiś przesądny…
-I zawieszki na nią też ci kupił?
Spojrzałam na niego.
-O co ci chodzi? – zaśmiałam się.
-O nic… Po prostu mnie to ciekawi…
Uniosłam brwi.
-Jakoś ci nie wierzę… Jedną, w kształcie koniczyny dostałam od niego, w kształcie kwiatka od rodziców, wyglądającą jak miś od Ann i przebite serce od…
-No?
-Od mojego byłego… Dał mi ją po tym jak z nim zerwałam… Powiedział, że od osób dla których dużo znaczę, dostałam zawieszki… a on daje mi ją, bo ciągle jestem dla niego najważniejsza… Prosił, żebym o nim nie zapomniała… Nie bardzo zamierzałam ją nosić, ale… - trochę złamał mi się głos – zginął niedługo potem… - z mojego oka popłynęła niewielka łza, a Justin delikatnie ją otarł – Postanowiłam nosić zawszę tę bransoletkę z zawieszką od niego…
Bieber przytulił mnie czule.
-Przepraszam… - powiedział cicho – Nie powinienem o to pytać.
-Nie szkodzi. Przecież nie wiedziałeś…
Przy wejściu na sale kinowe zaczęły zbierać się już osoby. Zaczynali wpuszczać.
Weszliśmy. Justin kupił nam miejsca na samej górze, po środku.
-I jak miejsca? – spytał.
-Spoko.
Usiedliśmy.
Dopóki nie zgasili świateł, delikatnie uśmiechnięty Bieber, nie odrywał ode mnie wzroku.
Czułam się trochę nieswojo, ale w pewnym sensie podobało mi się to.
Kiedy zaczął się film, Justin objął mnie wolno ramieniem.
-To całkiem zabawne… Jesteśmy parą, a to nasza pierwsza randka – szepnął JB.
Rozbawiło mnie to spostrzeżenie.
Położyłam rękę na jego kolanie.
Uśmiechnął się.
-Niby jesteśmy już razem, ale i tak się trochę denerwuję – powiedział Justin szeptem.
-Ja też… - odpowiedziałam. Ciągle ściskało mnie z nerwów w brzuchu.
Przygryzł dolną wargę.
Wiem, że było ciemno, ale i tak widziałam. Nie bardzo skupialiśmy się na filmie. A z resztą i tak nie mogłam się skoncentrować przez taką bliskość Biebera.
-Założę się, że jak ktoś spyta nas po filmie, co w nim było, to nie będziemy potrafili odpowiedzieć – stwierdził Justin.
Hah. Myśleliśmy o tym samym.
Uśmiechnęłam się.
-Kocham twój uśmiech – szepnął JB.
-Ja twój też…
Oblizał lekko wargi i powoli zaczął się do mnie przysuwać.
Matko. Tak się denerwowałam jakby to był mój pierwszy raz!! Z jakiej racji?!
Nasze usta się złączyły. Całowaliśmy się z takim uczuciem…
Poczułam motylki w brzuchu.
Kiedy skończyliśmy zauważyłam, że gapi się na nas jakaś dziewczyna.
Justin się do niej wyszczerzył i udawał, że dalej ogląda film.
Co jakiś czas spoglądałam na nią, ale ona nie przestawała wlepiać w nas (a szczególnie w Biebera), swoich gał.
Przysunęłam się do Justina.
-Myślisz, że cię poznała? – spytałam cicho.
-Oby nie – powiedział.
Ta dziewczyna zburzyła cały romantyczny nastrój.
-Ej, weź jej powiedz, żeby się nie gapiła… Ja jestem dżentelmenem i mi nie wypada… - zaśmiał się.
Pokręciłam zrezygnowana głową.
-Nie gap się. Na film tu przyszłaś – syknęłam do dziewczyny.
Wywróciła oczami i patrzyła się dalej.
-Ku*wa, bo… - zaczęłam, a ona pokazała mi środkowy palec.
Justin westchnął głęboko.
-Hej… Proszę. Mogłabyś się tak ciągle nam nie przyglądać? – spytał JB.
Pokręciła głową.
Zacisnęłam usta.
-Bo zaraz się na nią rzucę – powiedziałam do Justina.
Zaśmiał się cicho.
-Spokojnie…
Siedzieliśmy jeszcze 20 minut, obserwowani przez jakąś idiotkę, aż w końcu Bieber nie wytrzymał.
Wstał i wziął mnie za rękę.
-Dzięki za zepsucie randki – syknął, gdy przechodziliśmy obok dziewczyny.
Zamierzała wstać i pójść za nami, ale Justin ją przystopował.
-Tylko spróbuj – zagroził.
Wyszliśmy z kina szybkim krokiem.
Wsiedliśmy bez słowa do samochodu.
-Jaka idiotka – powiedział wkurzony Bieber.
-Tylko idiotka???
Uśmiechnął się rozbawiony.
-No pewnie więcej niż idiotka, ale nie wypada mi gorzej nazywać dziewczyny…
Uniosłam brwi.
-Wow.
Zaśmiał się.
-Dlaczego wyszliśmy? Myślałam, że jesteś przyzwyczajony do nie odrywających od ciebie wzroku ludzi.
-Do tego chyba nie da się przyzwyczaić… W sumie może trochę jestem, ale ta dziewczyna była dla ciebie wredna i denerwowała cię… Też mnie to wkurzało. A najbardziej denerwowało mnie to, że nic nie mogłem z tym zrobić… Czasem wolałbym być normalnym chłopakiem. Mógłbym jej spokojnie nawrzucać, a gdybym to teraz zrobił, to od razu straciłbym tysiące fanów i byłaby wielka afera: „Justin się zmienia, już nie kocha swoich beliebers”… A to wcale nie jest prawda.
Spojrzał mi w oczy. Przytuliłam się do niego.
-Chciałbym móc nie pozwolić wrednym laskom ci dokuczać, a tak, nic nie mogę z tym zrobić i czuję się żałośnie – powiedział.
-I tak cię kocham... – szepnęłam niesłyszalnie – Jestem dużą dziewczynką – powiedziałam głośniej z zawadiackim uśmiechem - sama też mogę o siebie zadbać.
Uśmiechnął się delikatnie.
-Wiem.
Pocałował mnie czule w usta.
-Co powiesz na następną randkę, w domu?


__________________________
Jeśli Wam się podoba to komentujcie. <3

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział ;D
    Daj tam też więcej scen z Ann bo coś jej tam mało ;D @iQueenBieber

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawriowałaś?
    Gdyby mi się nie podobało to bym tego nie czytała. <3 Uwielbiam Cię! Zajdziesz wyysoko :)

    OdpowiedzUsuń