Uff… Nareszcie po lekcjach. Myślałam, że to katowanie nigdy się nie skończy…
Kiedy wyszłam ze szkoły, zauważyłam dwie dziewczyny (na oko trzynastolatki), które bez przerwy się na mnie patrzyły i coś szeptały. Spojrzałam na nie pytająco. Niższa z dziewczyn się speszyła, ale druga pociągnęła ją za sobą w moim kierunku.
-Hej… Wiesz… Bo my… - zaczęła ta mniej śmiała.
-Znasz Biebera? – pomogła jej koleżanka.
Ups.
-A co?
Dziewczyna pokazała mi zdjęcie… Moje i Justina… Całowaliśmy się…
Powiem to jeszcze raz: UPS.
-Skąd to masz? – spytałam.
-Z Internetu.
Westchnęłam. Kurcze… Co ja mam powiedzieć?! Jenn nie panikuj!!
Przyjrzałam się dokładniej zdjęciu. Dlaczego dziś musiałam założyć tę samą bluzkę co wtedy?! Chyba nie było sensu kłamać…
-Taa.. – odpowiedziałam.
-Wiedziałam – wyszczerzyła się wyższa.
-A ta informacja jest wam potrzebna, ponieważ…?
-Bo my kochamy Justina! Krążą plotki, że jest w Stratford! To prawda? Jesteś jego dziewczyną?
Aaaa!!! Niech ktoś mnie uratuje!
Przygryzłam nerwowo dolną wargę.
-Nie. Niestety w Stratford go nie ma… - nie mogłam go wydać. Ale ktoś wiedział, że Justin tu jest… Zrobił zdjęcie… W sumie JB wgl się nie krył… - Sorry, dziewczyny, ale muszę iść.
Pomachałam im ręką, a one zawiedzione, udały się w drugą stronę.
Masakryczny dzień.
Poszłam szybkim krokiem w kierunku domu. Nie chciałam już więcej niespodzianek po drodze. Kiedy wyszłam zza zakrętu, zobaczyłam chłopaka, który rano mnie podwiózł i jego kolegów.
Błagam… Niech mnie tylko nie zauważą.
-Hej laska – powiedział.
NIE!!!
Olałam go i szłam dalej. Jeden z jego kolegów złapał mnie za rękę. Matko! Co jeszcze dzisiaj miłego mnie spotka?! Chyba w depresję popadnę…
-Łapy przy sobie! – próbowałam się wyrwać, ale trzymał mnie mocno.
-Nieładnie kochana potraktowałaś mojego kolegę – spojrzałam na idiotę z auta. Na jego twarzy widać było czerwony ślad po uderzeniu… Nie wiedziałam, że tak mocno mu przyłożyłam – On cię uprzejmie podwiózł, a ty go uderzyłaś… - koleś, który mnie trzymał pokręcił głową z dezaprobatą – Zlalibyśmy cię, ale dziewczyn się nie bije, a my jesteśmy dżentelmenami…
-Taa… - wtrąciłam się.
-Stul dziób! Teraz ja mówię! – wywróciłam oczami. Nie chciałam pokazać, że się ich boję… Ale prawda była taka, że pewnie się nie czułam. Policzyłam, że było ich razem pięciu… Nie miałam szans na ucieczkę… -No to tak, złotko… Jesteś mu winna przeprosiny…
Tylko tyle? Błagam. Żeby nie było w tym haczyka.
-Przepraszam cię – uśmiechnęłam się ze ‘skruchą’ do poszkodowanego.
Udawałam, że się ich nie boję. Chyba dobrze mi szło, bo jakby się zawahał.
-Przeprosiny to nie wszystko.
-Jakiś ty wielkoduszny – zaśmiałam się sarkastycznie.
Niespodziewanie walnął mnie w twarz.
-Dziewczyn się nie bije! – wrzasnęłam i kopnęłam go pomiędzy nogami. Skulił się, próbowałam to wykorzystać i uciec, ale nie miałam jak. Jego koledzy mnie przytrzymali.
Poturbowany zaczął rzucać we mnie wszystkimi przekleństwami jakie ślina na język mu przyniosła.
Gapiłam się na niego z lekkim uśmiechem.
To go totalnie rozwścieczyło. Kazał kolegom trzymać mi ręce i nogi. Zaczęłam wrzeszczeć i się wyrywać.
Nagle jeden z chłopaków się odezwał.
-A to nie jest siostra Jake’a? – spytał przerażony.
Wszystkich zamurowało.
-Jesteś JEGO młodszą siostrą?
Na mojej twarzy pojawił się zwycięski uśmiech.
-Tak – odpowiedziałam.
-Kurwa. Dlaczego akurat ty musisz być taką dziwką? Zmywamy się chłopaki.
-Sorry i w ogóle… Nie chcieliśmy, żeby to tak wyszło… - mówił gościu od samochodu – Nie mów nic bratu. My sobie tylko żartowaliśmy…
-Cicho bądź Max! – krzyknął ‘szef’ – Zrobimy mały układ… Odpuścimy ci. Nigdy więcej nie usłyszysz od nas nawet słowa. Nie znamy się i nigdy nic nie zaszło, a ty w zamian nie piśniesz o niczym bratu. Bo jak puścisz parę z ust, to wolałbym nie być w twojej skórze.
-Ja w waszej też – zaśmiałam się.
Chłopak nie był zadowolony z mojej wojowniczej postawy.
-Teraz wszystko jasne, dlaczego jesteś taka zadziorna. Starszy braciszek… Ale uwierz mi, że nie zawsze cię obroni… Wchodzisz w to, czy nie?
Zastanowiłam się. W sumie nic strasznego nie zdążyli mi zrobić, a nie miałam ochoty na więcej kłopotów… Chociaż chętnie zobaczyłabym jak Jake się na nich mści…
-Ok. Nic nie powiem, a wy odwalicie się ode mnie totalnie. Muszę już iść. Spieszę się – przepchnęłam się przez lekko zszokowanych chłopaków.
Dzięki Jake. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
________________________
I jak? :) Jeśli przeczytacie, zostawcie komentarz <3
Mm. słodziusio <3
OdpowiedzUsuńCudownie . ;)
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń