wtorek, 21 kwietnia 2015

II EPILOG

   Na nowo poczułam dojmującą potrzebę zostawienia go. Zostawienia Justina, żeby móc uciec od niego i wszystkiego co z nim związane, najdalej jak to tylko możliwe. Miałam dość wszystkiego. Wszystkiego, co według niego wolno mi było robić, a czego nie i miałam absolutnie gdzieś co on uważa za bezpieczne dla mnie. To przez niego i Jake’a wszystko w moim życiu zaczęło wyglądać inaczej niż powinno, to przez niego każdego dnia na nowo muszę próbować złożyć swój świat, tylko po to, żeby dowiedzieć się, że żaden kawałek mnie nie pasuje do innego. Moje życie zmieniło się w niekończące zmaganie się ze sobą w środku, najdrobniejsze sprawy ranią mnie do żywego, a nawet z najwspanialszych nie potrafię się cieszyć. Mogę się śmiać, mogę płakać, ale wszystko jest we mnie tak puste, że chce mi się tylko wrzeszczeć, żeby wyrzucić z siebie tę pustkę, bo za nic nie potrafię jej zapełnić. Ja nie potrafię jej zapełnić, Justin, nie potrafi jej zapełnić i nawet Drew, mój najukochańszy Drew nie jest w stanie.
Kiedy patrzę w lustro widzę za każdym, cholernym razem ten sam pusty wzrok i uśmiech, który jest jedynie zakrzywieniem warg.
Tylko jak to cofnąć? Jak sprawić, żebym na nowo potrafiła znaleźć w czymkolwiek choć odrobinę szczęścia? Justin nawet nie próbuje mnie zrozumieć. Nalega tylko bez przerwy, żebym mówiła. A jak tylko zaczynam, to rozsypuję się coraz bardziej i bardziej, bo z każdym słowem uświadamiam sobie, że chociaż bardzo by chciał, to on nie potrafi niczego zrozumieć. Nie ma pojęcia jak ja się czuję, nigdy w życiu nie przeżył tego co ja, nigdy w życiu nie będzie potrafił tego poczuć, bo jest całkowicie inny. Silniejszy. Nie potrafiłam jeść, nie potrafiłam ustać na nogach, ale to dalej nie potrafiło skłonić mnie, żebym cokolwiek zmieniła. Z każdym dniem było coraz gorzej, chociaż pewnie nie wyglądało to tak z punktu widzenia Justina. Zdarzało mi się uśmiechać, zdarzało mi się jeść, zdarzało mi się go wpuścić do łóżka, ale każda z czynności wydawała mi się bez sensu. Każdy dzień taki sam, każdy dzień naznaczony przeszłością.
Uzmysłowiłam sobie, że nie ważne jak bardzo bym chciała, nie będę nigdy w stanie poskładać do końca swojego malutkiego świata, nie ważne jak będę próbować, przeszłość będzie pełzła za mną, a ja nigdy do końca się od niej nie uwolnię.
Ale wiedziałam o tym już o wiele wcześniej, prawda? Już wtedy, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jak Justin i Jake zabijają z zimną krwią, a oni nawet mnie nie dostrzegli. To zabawne, że nikt nigdy mnie nie zauważał. Nie zauważał moich uczuć, mojej obecności, nikt nigdy nie zauważał najistotniejszych zmian we mnie.
Ale ja widziałam. Ja widziałam wszystko.