sobota, 2 kwietnia 2011

XXI. NIGDY tego nie zapomnę.

Justin postanowił zbuntować się i nic nie jeść, bo nie pozwolili mu na McDonald.
Po jakichś 20 minutach od telefonu do Kenny’ego w pokoju zawitał Scooter.
-Hej JB!! Jak tam?! – przywitał się ożywiony.
-Jestem głodny – powiedział Justin z grobową miną.
Trochę chciało mi się śmiać, ale uznałam, że to by nie był dobry moment.
-A kto ci broni jeść? – spytał Scooter.
-WY – powiedział Bieber oskarżycielskim tonem.
Scooter podrapał się po głowie.
-Jak to?
-Kenny nie chce mi przynieść kolacji z McDonalda.
-Justin. Nie gwiazdorz, proszę cię. A jaki ja mam z tym związek?
-Nie chce mi przynieść, bo przyjechałeś.
Scooter zmarszczył brwi.
-Nie udawaj, że nie wiesz czemu. Powiedziałeś, że nie mogę jeść w McDonaldzie po tym jak podczas poprzedniej trasy jadłem tylko tam i się rozchorowałem przez to.
-Czyli chciałeś złamać mój zakaz?
-Tak! Nie możesz mi mówić co mogę, a co nie! Nie jesteś moim OJCEM!! – Justin poderwał się z kanapy z zamiarem wybiegnięcia z pokoju, ale Scooter mocno go złapał.
-Puść mnie! – krzyczał. W jego oczach pojawiły się łzy.
-Nie. Nie puszczę.
Bieber w oczach miał taki ból, że nie mogłam na niego patrzeć…
Scooter też to zauważył, a JB wykorzystał ten moment i jednym, mocnym ruchem wydostał się z jego uścisku i wypadł z pokoju.
Scooter pobiegł za nim i trzasnął drzwiami.
Wygląda na to, że znowu zostałam sama…
Wyjrzałam przez okno.
Scooter złapał Justina dopiero jak zdążył już wybiec z hotelu. Potrząsnął nim i widać było, że krzyczy.
Trochę się szarpali.
Nagle mój telefon się odezwał.
Spojrzałam zdziwiona na wyświetlacz.
To był nr Scootera.
Odebrałam niepewnie.
-Halo?
Po drugiej stronie słyszałam dźwięki kłótni.
Telefon Scootera musiał się sam odblokować i zadzwonić… Mi tak nigdy się nie zdarzało, ale z doświadczenia wiedziałam, że to możliwe, bo telefon Ann często robił takie numery.
Wsłuchałam się w rozmowę.
Nie bardzo mogłam dosłyszeć.
Krzyczeli i słyszałam niewyraźnie.
Ciągle wyglądałam przez okno.
W pewnym momencie Justin mocniej popchnął Scootera, a ten solidnie uderzył go w twarz.
-Nie dotykaj mnie!! – wrzasnął JB.
-Dzwonię do twojego ojca!
-Że co?!
Ups.
Szybko się rozłączyłam.
Strasznie chciałam usłyszeć dalszy przebieg rozmowy i uchyliłam dyskretnie okno.
Justin udawał, że nie rusza go to, że Scooter dzwoni do jego taty, ale oczy mu zabłysły.
-Jeremy? – Scooter wziął na głośnik – Tak. To ja, Scooter. Dzwonię w sprawie Justina. Zachowuje się okropnie. Musisz jak najszybciej przyjechać do Londynu.
Cisza po drugiej stronie słuchawki.
-Eee… Scooter, ale jestem w Kanadzie… Nie mogę przyjechać. Przecież ma matkę.
Spojrzałam na reakcję Justina.
Jego oczy zrobiły się szklane i niespodziewanie wybuchnął płaczem.
Usiadł na krawężniku, zakrył rękami twarz i płakał.
Scooter się rozłączył.
Zszokowała go reakcja Biebera.
-Justin? Co jest? – spytał troskliwym tonem
-Zostaw mnie!!!! – wrzasnął Justin przez płacz.
Ludzie zaczęli się na nich gapić.
Bieber płacząc pobiegł z powrotem do hotelu.
Wpadł do naszego pokoju i zamknął się w łazience.
Scooter wszedł zaraz po nim.
Spojrzał na mnie smutno.
Zapukał lekko do łazienki.
-Justin?
-Spadaj!!
-Porozmawiajmy.
-Nie!!
-Dlaczego?
Justin przestał panować nad płaczem i zaczął szlochać głośniej.
-Nawet własny ojciec ma mnie w dupie! Nic nie ma sensu!! – krzyczał przez łzy – Pewnie jakbyś powiedział mu, że umarłem to też nie przyjechałby na mój pogrzeb!
-Justin…
-Co?!
Scooter pokręcił smutno głową. Widziałam, że w jego oczach też pojawiły się łzy. On naprawdę lubił Justina…
Wyszedł z pokoju.
Było mi strasznie smutno…
Siedziałam w milczeniu.
Po jakichś 40 minutach JB wyszedł z łazienki. Oczy miał całe zapuchnięte od płaczu.
Podbiegłam do niego i czule przytuliłam.
Staliśmy tak dosyć długo.
-To mnie przerasta… - powiedział łamiącym się głosem.
Poszedł do swoich rzeczy, wyjął zdjęcie swoje, taty i mamy. Zawsze woził je ze sobą. Przyjrzał się mu, przerwał na pół i wrzucił do kosza.
-Ile ja się muszę przez tego idiotę nacierpieć… Tak chciałbym móc mieć go gdzieś tak jak on ma mnie, ale nie potrafię… To tak boli… Nie potrafię wmówić sobie, że go nie potrzebuję…
Objęłam go.
Spojrzał mi w oczy i pocałował w usta. Całował mnie namiętnie, a jego pocałunek przepełniony był bólem.
Ktoś zapukał do drzwi. Dlaczego zawsze musi nam ktoś przeszkadzać?!
-Otworzysz? – spytał Justin – Ja wolę się nie pokazywać...
Kiwnęłam głową i otworzyłam.
Za drzwiami stała Pattie.
Spojrzała mi przez ramię na swojego syna.
Była bardzo smutna.
Podeszła do niego i przytuliła troskliwie.
Pogładziła go delikatnie po plecach.
Spojrzała na jego zapuchnięte oczy i czerwony od dwóch uderzeń policzek.
W jej oczach pojawiły się łzy.
JB odwrócił głowę.
-Nie chcę wzbudzać w was żalu… - usiadł na kanapie obok mnie.
Błądził wzrokiem po pokoju.
Pattie nie wiedziała co ma zrobić… Czy nakrzyczeć na syna za złe odnoszenie się do Scootera, czy go pocieszać.
W końcu doszła do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie opuszczenie pokoju…
-Dobranoc – powiedziała i wyszła.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że było już po 22:00.
Cały dzień czekaliśmy z Justinem na noc, ale teraz nie byłam przekonana, czy on będzie miał na cokolwiek ochotę…
JB bez słowa wstał i zamknął na klucz drzwi do naszego pokoju.
Spojrzał na mnie.
Serce zaczęło mi walić.
Zagryzł wargi.
-Denerwujesz się? – spytał i zaczął bawić się ramiączkiem od mojej bluzki.
Nie wiedziałam czy się denerwuję…
Spojrzał mi w oczy i pocałował z pasją.
Poszedł zgasić światło i zostawił tylko malutką lampkę.
Ku*wa. Tak! Denerwowałam się!
Uśmiechnął się lekko.
-Ja trochę też…
Popchnął mnie na łóżko i zaczął całować po szyi.
Rozpływałam się pod jego pocałunkami i zaczęłam je odwzajemniać.
Drżałam z podniecenia.
Jego ręce powędrowały w dół po mojej talii. Złapał moją bluzkę i zdjął ją ze mnie.
To samo zrobiłam z jego bluzką.
Spojrzał na mnie z pożądaniem.
Przejechałam palcem po jego nagiej klatce piersiowej.
Zadrżał.
Uśmiechnęłam się z satysfakcją.
Oblizał wargi.
Spojrzał na moje spodnie.
Rozpięłam je i pozwoliłam mu je ściągnąć.
Jego oczy były przepełnione coraz większym pożądaniem.
Szybkim ruchem dobrałam się do jego spodni.
Zostaliśmy już tylko w bieliźnie.
Justin uśmiechnął się do mnie.
Ale byłam ciekawa jak TO jest… Nie wierzyłam, że zaraz się przekonam.
Pokazał, żebym odkręciła się do niego plecami.
Zrobiłam to, a on delikatnie rozpiął mój stanik
Zdjęłam go a on zagryzł wargi.
Uśmiechnęłam się.
Reszta potoczyła się tak szybko…
W jednym momencie byliśmy już całkiem nadzy, a on leżał na mnie i powoli we mnie wchodził.
Zaczął całować mnie po całym ciele.
Rozpływałam się pod jego dotykiem.
Na czułościach zleciała nam większość nocy.
Kiedy skończyliśmy położyłam się na plecach, a JB czule objął mnie ręką.
Oddychaliśmy ciężko.
Justin zaśmiał się cicho.
-Wow – powiedział wyszczerzony.
Też się uśmiechnęłam.
-Nie wierzę, że to zrobiliśmy…
-A żałujesz? – spytał JB.
Spojrzałam na niego poważnie.
-Chyba żartujesz! – roześmiałam się – NIGDY nie zapomnę tej nocy…
-Ja też – pocałował mnie.
Poczułam jego język wsuwających się do moich ust.
Całowaliśmy się z pasją.
Wtuliłam się w Justina i zasnęliśmy…




No to by było na tyle xD Przepraszam za niedociągnięcia i wgl... Ale pierwszy raz w życiu opisuję sex i to dla mnie było trochę trudne... ;) Mam nadzieję, że podobał Wam się rozdział ;* Jeśli tak to liczę na Wasze komentarze <3

5 komentarzy:

  1. jak faaaaaaaaaajnieee :D:D:D:D
    *-*
    -Cookie

    OdpowiedzUsuń
  2. LASKA !! Co Ty tak rzadko dodajesz NN ? Fajny rozdział, ale pisz częściej ! < 3
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuuper :D czekam na NN !
    @iQueenBieber

    OdpowiedzUsuń
  4. dawaj nn :D:D to opowiadanie jest zajebiste :P

    OdpowiedzUsuń