poniedziałek, 4 kwietnia 2011

XXII. CO?!

Obudziło mnie pukanie do drzwi.
Spojrzałam na Justina. Dalej twardo spał.
Pukanie się nasiliło.
-Już idę! – zawołałam.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, że jestem całkiem naga.
Szybko potrząsnęłam Justinem i szeptem poprosiłam go, żeby się ubrał.
Poszedł do łazienki.
Zwlokłam się z łóżka.
Byłam cała obolała. Stęknęłam przy wstawaniu. Pomyślałam o nocy… Opłacało się.
Zarzuciłam coś na siebie.
-Przepraszam, że tak długo, ale musiałam się ubrać… - mówiłam otwierając.
Zrobiłam duże oczy.
Za drzwiami stał tata Justina.
-Dzień dobry… - powiedziałam.
-Jest Justin? – spytał Jeremy widocznie zdziwiony moją obecnością.
Kiwnęłam głową.
-W łazience. Zaraz przyjdzie.
Zaprosiłam go gestem do środka.
Szybko rozejrzałam się, czy nie ma nic w pokoju co mogłoby wzbudzić podejrzenia… Było w miarę. Na pewno coś by się znalazło, ale… Bądźmy dobrej myśli.
Nieświadomie znowu stęknęłam z bólu robiąc krok.
Jeremy spojrzał na mnie poważnie i wybuchnął niepowstrzymanym śmiechem.
-A więc to tak… - mrugnął do mnie.
-Co? – udałam zdziwioną, niczego nie świadomą, bezpodstawnie oskarżoną.
Spojrzał na mnie i pokręcił głową.
-Myślisz, że nigdy tego nie robiłem albo nie przeżyłem swojego pierwszego razu?
Ups.
-No.. Ymm… Justina by tu nie było, ale… Co mi pan zarzuca?
-Mów mi Jeremy.
Spojrzałam na niego niepewnie.
-Nie bój się. Nie wydam was – zaśmiał się – Masz już 15 lat, prawda?
Kiwnęłam głową.
-Czyli nie popełniliście żadnego przestępstwa – uśmiechnął się – Wiem, że młodych do tego ciągnie.
Czułam się nieswojo i byłam na siebie zła, że tak szybko dałam się przejrzeć…
-Tylko musisz uważać, mała, bo jak matka Justina by się o tym dowiedziała to nie byłoby za przyjemnie.
-Wiem…
Drzwi od łazienki powoli się otworzyły i wyszedł zza nich zaspany Justin.
Spojrzał zdziwiony na tatę.
-Co TY TU robisz?
-Przyjechałem do cb.
JB uśmiechnął się cierpko.
-Bo mama cię zmusiła? – bardziej stwierdził niż zapytał.
Jeremy spuścił wzrok.
Justin wywrócił oczami.
-Po co przyjechałeś? Chcesz mnie zjechać za wczoraj? Proszę bardzo. Czekam.
Jeremy podniósł głowę, a Justin bezlitośnie przewiercał go wzrokiem.
-No muszę przyznać, że nie podoba mi się twoje zachowanie…
Justin zaśmiał się nieprzyjemnie.
Uśmiechnął się wrednie i patrzył na ojca czekając na jego dalszą przemowę.
-Powinieneś szanować Scootera… Ten człowiek naprawdę dużo dla cb zrobił…
-Taa. Na pewno więcej od cb – powiedział chłodno Justin.
To był cios prosto w serce.
-Justin! Przyjechałem tu z Kanady specjalnie dla cb!
W oczach JB pojawiły się łzy.
Był wściekły.
-Tak?! Może i dla mnie, ale tylko i wyłącznie dlatego, że mama cię zmusiła i po to, żeby mnie zjechać!!
-Nie zjechać tylko pouczyć.
W oczach Justina ciskały błyskawice.
-Ku*wa!
-Co ty powiedziałeś?
-KU*WA!!
-Nie mów tak!
-Bo co?! Gdzie byłeś jak uczyłem się mówić, żeby mi o tym powiedzieć?!?!
W oczach Jeremiego też pojawiły się łzy.
-Przepraszam… Naprawię wszystko. Justin. Obiecuję. Bd dobrym ojcem. Zacznijmy od początku.
Po policzku Justina spłynęła łza.
-Trochę późno się za to bierzesz. – wyszedł trzaskając drzwiami.
Nie. Nie tak wyobrażałam sobie życie Justina.
I nie tak wyobrażałam sobie wyjazd z nim…
Jeremy wstał wolno i też wyszedł.
Nawet na mnie nie spojrzał.
Wiedziałam, że płacze.
Nie miałam pojęcia co mam ze sobą zrobić.
Postanowiłam zadzwonić do Ann.
Opowiedziałam jej o wszystkim. Nocy i całej reszcie..
Rozmawiałyśmy dobre 2 godz, a JB ciągle się nie pojawiał.
Postanowiłam pójść go szukać… Znowu.
Od razu skierowałam się do parku, do ławki przy, której znalazłam go poprzednim razem.
Był tam.
Usiadłam obok niego.
Spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
Zauważyłam, że patrzy na mnie całkiem inaczej niż przed wczorajszą nocą.
Też się czule uśmiechnęłam.
-Jak się czujesz? – spytałam troskliwie.
-Żyję… - powiedział bezbarwnym głosem. Zaraz uśmiechnął się cwaniacko – Dobra jesteś.
Dlaczego od razu wiedziałam, że chodzi o noc???
-Ty też całkiem, całkiem… - powiedziałam.
-Tylko ‘całkiem, całkiem’? – spytał lekko zawiedziony.
-Na pewno nie – wyszczerzyłam się – Tak sobie powiedziałam, żeby zobaczyć jak zareagujesz – zaśmiałam się – A tak wgl to dla mnie nowość i nie mam porównania – pokazałam mu język.
Przytulił mnie.
-Przepraszam, że musisz słuchać tych wszystkich moich kłótni… - powiedział smutno.
-Nie masz za co przepraszać… - spojrzałam mu w oczy i pocałowałam z uczuciem.
Nagle błysnął flesz.
Najpierw pierwszy, później drugi, trzeci…
-F*CK! – zaklął Justin i pociągnął mnie za rękę.
Szybko ruszyliśmy do hotelu.
-Justin! Justin! Justin! – paparazzi bez przerwy zadawali jakieś pytania, ale JB ich olewał.
-Jenn! – rozejrzałam się. Zdawało mi się, czy ktoś mnie zawołał?
-Jenn! Czy jesteś dziewczyną Justina???
Ku*wa! Wiedzieli jak mam na imię!
Bieber pociągnął mnie mocniej i zamierzaliśmy pobiec, ale jakiś natrętny paparazzi złapał mnie za rękę.
Justin spojrzał na niego morderczo.
-Puść ją! – rozkazał stanowczym tonem.
Paparazzi odmówił.
Justin wyrwał mnie z jego uścisku i rzucił się na niego.
Zaczęli się bić.
Nie wierzyłam temu co widzę…
W pewnym momencie Justin dostał od gościa w nos i pociekła z niego krew. Na to JB oddał mu solidnym ciosem w brzuch.
Serce waliło mi ze strachu.
Trzęsącymi rękami wykręciłam nr Kenny’ego.
Byłam w szoku, że na około było tyle ludzi i nikt nawet nie pomyślał o tym, żeby ich rozdzielić. Ku*wa! Przecież sama nie dam rady.
-Justin! Przestań! – błagałam przez łzy kiedy po drugiej stronie słuchawki zaczął się sygnał - Odbierz, odbierz, odbierz – szeptałam.
Nie mogłam zapanować nad łzami płynącymi mi z oczu.
Bałam się cholernie.
-Tak? – usłyszałam głos w słuchawce.
-Kenny!! Chodź jak najszybciej do parku! Teraz!! Justin bije się z jakimś gościem! Błagam! – zaczęłam szlochać widząc, że facet z aparatem miał przewagę nad Justinem i ten ledwo trzymał się na nogach.
-Zaraz tam będę.
Rozłączył się.
Modliłam się, żeby zdążył zanim stanie się coś strasznego.
Po 2 min, które wydawały mi się wiecznością zobaczyłam Kenny’ego biegnącego w naszą stronę.
Znalazł nas bez problemów.
Tego nie dało się przegapić.
Kenny wkroczył pomiędzy Justina, a paparazzi.
Bieber wyglądał strasznie.
Ochroniarz popchnął mężczyznę z aparatem, złapał Justina mocno za ramię i pociągnął w stronę hotelu.
Szłam za nimi, a ci okropni paparazzi dalej za nami biegli.
-Zdjęcia – powiedział Justin słabym głosem.
-Co? – spytał Kenny.
-Zdjęcia. Zabierz im zdjęcia.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że paparazzi wszystko nagrywali i fotografowali.
Kariera Justina mogła zostać przekreślona.
-Nie mogę. Muszę doprowadzić cię na miejsce. Jesteś w fatalnym stanie…
-Ja to zrobię. – obiecałam.
Kenny skinął głową i poszedł do paparazzi. Niektórzy zaczęli uciekać… Wolałam nie patrzeć.
Justin podparł się na mnie i poszliśmy do hotelu.
Kiedy Wredna Babka nas zobaczyła masakrycznie zbladła i zasłoniła usta ręką.
Zauważyłam, że Justin jest coraz bardziej słaby. Coraz ciężej było mus stawiać kroki.
Nie udało się jeszcze zatamować jego krwi bezlitośnie sączącej się z nosa.
W pewnym momencie, kiedy mieliśmy wchodzić na schody Justin się zachwiał i nie udało mi się go utrzymać. Upadł na ziemię.
-Ratunku!! – zawołałam prze łzy.
Cała się trzęsłam.
Wredna Babka wykręciła nr. Pewnie na pogotowie.
Podbiegła do Justina, a ja poleciałam po Pattie i Jeremiego.
Wbiegłam do ich pokoju cała we łzach i opowiedziałam im wszystko.
Byli w szoku.
Jeremy bardzo zbladł, a Pattie zaczęła płakać.
To był najgorszy dzień w moim życiu.





Jak Wam się podoba to komentujcie ;* <3 Staram się dodawać rozdziały jak najczęściej ;) Teraz mam rekolekcje, a więc może uda mi się dodawać nawet codziennie. :)

7 komentarzy:

  1. to jest zajebiste!! Boskie, informuj mnie XD
    + zapraszam do mnie ;**
    http://justinkbieberek4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. kurw, porycze sie zaraz. KOCHAM TO!

    -Cookie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAA ZAJEBISTY! NAJZAJEBISTRZY ZE WSZYSTKICH! MÓJ ULUBIONY ZAPEWNE. <3 DODAWAJ SZYBKO NN BO JA NIE WYTRZYMAM !! XDD
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  5. jak to czytam to sobie wszystko wyobrażam O_o...
    Pobili mi Bieberka ! ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodawaj, dodawaj. Bo sie zaraz rozpłacze. ;c Tylko niech sie coś naprawi. ;] Bo tu wszystkie sie załamiemy, jak mu sie coś staniee. ;] Wciąga to, wciąga. Pisz dalej. ;] I nawet nie myśl o usuwaniu. ;] Pzdr. ;]

    OdpowiedzUsuń
  7. faaaaajnie <3
    jak oni mogli pobić mojego bieberka ! ;P
    do sądu z nimi xdd

    OdpowiedzUsuń