środa, 31 sierpnia 2011

II rozdział 6

Kiedy wyszłam z łazienki światła były lekko przygaszone. Zdziwiłam się i zaczęłam szukać Biebera.
Kiedy weszłam do kuchni, znalazłam niedużą karteczkę.
Musiałam bardzo wytężyć wzrok, żeby cokolwiek przeczytać w tej ciemności.
‘Wiesz, że cię kocham, co? Ty i Drew jesteście dla mnie wszystkim. Bardzo boli mnie to, że nie mogę być z Wami tyle ile bym chciał… A nawiązując do celu, w którym napisałem tę karteczkę… xd Zapraszam do salonu, Moja Pani ;)’
Zaśmiałam się pod nosem i z uśmiechem weszłam do salonu.
Wszędzie było mnóstwo płatków róż, ale Justina nigdzie nie mogłam dostrzec… Zobaczyłam, że na stole, przy świecach leży kolejna karteczka.
‘Pewnie zastanawiasz się gdzie Drew i mama. Pattie wzięła Drew do siebie na noc, żebyśmy mięli trochę czasu wyłącznie dla siebie…’
-Gdzie jesteś, głuptasie? – spytałam z uśmiechem rozglądając się po całym pokoju.
-Bliżej niż myślisz – usłyszałam głos Justina, ale nie mogłam zlokalizować skąd.
-Juuustin… Czemu się chowasz?
-Żebyś mnie szukała – zaśmiał się.
Zaczęłam chodzić po całym pokoju wypatrując Biebera, ale przy tym oświetleniu nie było to wcale takie proste…
W pewnym momencie poczułam, że ktoś łapie mnie w biodrach, podnosi do góry i okręca wokół siebie.
Roześmiałam się, a on postawił mnie na ziemi i wpił w moje usta.
-Jak ci się podoba wystrój? – spytał obejmując mnie w talii i patrząc mi w głęboko w oczy.
-Bardzo mi się podoba – uśmiechnęłam się
-Mam budyń dla ciebie – wyszczerzył się, a ja wybuchnęłam śmiechem.
-Romantyczne, nie? Tak wgl to mam nadzieję, że będzie zjadliwy…
Usiedliśmy przy stole, a Justin z poważną miną przynósł nam budyń. Ja nie potrafiłam udawać powagi i co chwilę chichotałam.
-Przepraszam, co cię śmieszy, baby? – uniósł brwi, a ja zaczęłam się głośno śmiać.
-Wyglądasz pięknie, Jenny. I już prawie całkiem zdrowo, przede wszystkim – powiedział Bieber, ujmując moje dłonie, kiedy się uspokoiłam.
-Dziękuję… - uśmiechnęłam się lekko.
Justin wpatrywał się w moje oczy, a ja czułam, że niczego więcej mi nie potrzeba oprócz jego bliskości.
-Jestem największym szczęściarzem na świecie – mówił z czułym uśmiechem.
-Oj, jesteś, jesteś – zaśmiałam się.
Lekko wysunęłam swoje ręce z jego uścisku i wzięłam łyżeczkę z zamiarem spróbowania budyniu zrobionego przez Justina.
-Poczekaj. Ja pierwszy. Za szybko wyszłaś z łazienki. Nie zdążyłem sprawdzić, czy się nadaje do jedzenia – zaśmiał się, zabrał mi łyżkę i spróbował - Chyba dobry – uśmiechnął się, znowu nabrał budyniu na łyżeczkę i włożył mi do ust.
-Pycha – wyszczerzyłam się – Masz talent.
Bieber wybuchnął śmiechem.
-Do robienia budyniu? Taa. Rzeczywiście.
Musnęłam jego usta, a on oczywiście nie przegapił szansy i zaczął mnie namiętnie całować.
Kiedy skończył, posłał mi uśmiech, który zawsze wywoływał u mnie motylki w brzuchu.
-A tak wgl to… myślałem o TYM i… co stwierdzam z wielkim bólem… jesteś jeszcze za słaba, prawda? – westchnął.
Uśmiechnęłam się lekko i wywróciłam oczami.
-No, ale serio. Nie mogłabyś tego robić, no nie?
-A bo ja wiem…
-Nie. Nie mogłabyś, bo… Za bardzo się o ciebie martwię. Musisz się oszczędzać.
-Kocham cię – spojrzałam na niego czule.
-Ja cię też, mała – złapał moją dłoń i pomógł wstać z krzesła, po czym usiedliśmy na kanapie. Usiadłam mu na kolanach.
Delikatnie bawił się moimi włosami.
-Jutro wracamy do domu… - szepnał i zaczął muskać moją szyję.
Zamknęłam oczy i oddawałam się wszystkim jego pieszczotom.
W pewnym momencie Bieber popchnął mnie lekko, tak, że leżałam na kanapie. Położył się na mnie i musnął moje usta.
-Pamiętasz naszą pierwszą noc? – spytał z lekko łobuzerskim uśmiechem.
-A mogłabym nie pamiętać?
Z uśmiechem położył się obok mnie przytulając mnie do siebie mocno.
-Wszystko było wtedy jeszcze takie proste… Praktycznie nie musięliśmy się niczym przejmować… - mówił mi na ucho, lekko je gryząc.
Westchnęłam.
-Było minęło… - powiedziałam.
Justin pocałował mnie w usta.
-Kocham cię, Jenny. Strasznie żałuję, że tak mało czasu spędzamy razem, ale nie mam na to żadnego wpływu…
-Nie mów o tym. Chcę chociaż przez chwilę oszukiwać się, że jesteśmy normalną rodziną – powiedziałam cicho.
Widać było, że zraniłam Biebera tymi słowami.
Puścił mnie z uścisku i ze smutną miną podniósł się do pozycji siedzącej.
Podparł głowę na rękach.
-Przepraszam – spojrzał mi w oczy, a ja dostrzegłam, że w jego oczach kryje się ból.
Też usiadłam i przytuliłam się do niego.
Głaskał czule moje plecy.
-Mała… - powiedział czule – Ja… - westchnął ciężko i nie skończył wypowiedzi.
-Co?
-Nic – odpowiedział i wstał z kanapy.
-Justin. Nie bądź zły, że tak powiedziałam… Po prostu…
Bieber spojrzał na mnie… z błyskiem w oku??
Porwał mnie na ręce.
-A co byś powiedziała na to, żebyśmy jednak spróbowali? Będę delikatny – zapewnił muskając mój dekolt.
-Juuustin….


-Pobudka, mała – poczułam rękę Biebera na swoim ramieniu.
-Która jest? – spytałam ziewając.
-11:00. Dałbym ci dłużej pospać, ale musimy się szykować – uśmiechnął się do mnie.
Odwzajemniłam uśmiech.
Justin zaczął wciągać na siebie spodnie.
-Możesz powiedzieć mi dlaczego tak cię kocham? – spytałam czule.
Uśmiechnął się łobuzersko.
-Oj, ty dobrze wiesz – mrugnął do mnie, a ja się zaśmiałam – Jestem po prostu idealny – wyszczerzył się, a ja rzuciłam w niego poduszką.
-Nie zaczynaj, księżniczko. Jesteś jeszcze słaba, ale kazałaś mi się traktować normalnie, a więc radzę ci ze mną nie zadzierać – mrugnął do mnie, a ja wywróciłam oczami – Naprawdę nie żartuję, a ty dobrze o tym wiesz – podszedł do mnie i musnął moje usta. Kochałam smak jego ust…
Przygryzł lekko moją wargę po czym pocałował mnie namiętnie.
-Dobra. Wstawaj, bo się nie wyrobimy – podniósł mnie delikatnie z łóżka i postawił na ziemi.
-Myślisz, że sama bym nie dała rady wstać? – zaśmiałam się popychając go lekko i zaczynając szukac czegoś w co mogłabym się ubrać.
-Jenn. Kochasz mnie? – spytał.
Przerwałam czynność i spojrzałam na niego zdziwiona.
-Tak…?
Uśmiechnął się, a w oczach miał łobuzerskie ogniki.
-O co ci chodzi…? – spytałam mrużąc oczy.
-No jak o co? Pytam tylko, czy mnie kochasz. To dziwne?
-Tak?
Bieber się zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie.
Spojrzał mi w oczy.
-Kochasz, tak?
-Już powiedziałam.
Chwilę stałam tak objęta przez Justina. Wyglądało na to, że zamierza jeszcze stać tak długo.
Wywinęłam się z jego objęć i na nowo zaczęłam przerzucać swoje ciuchy.
-A mówiłem ci kiedyś, że jesteś najseksowniejszą kobietą na świecie? – spytał.
-Umm… Chyba nie – uśmiechnęłam się pod nosem, nie odwracając się do niego.
-A mówiłem ci, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie i że to się nigdy nie zmieni?
-Coś wspominałeś – uśmiechnęłam się do niego – Ale do czego zmierzasz, bo nadal nie rozumiem.
-A czy muszę do czegoś zmierzać?
-Znam cię bardzo długo i myślę, że… tak.
Justin się roześmiał.
-Co się stało? Co zrobiłeś? – spojrzałam mu w oczy.
Bieber pocałował mnie w nos.
-Nic, kotku – uśmiechnął się zniewalająco – Pójdę zamówić śniadanie – obwieścił i wyszedł z pokoju.
Nie do końca przekonana ubrałam się i zaczęłam się pakować.
-Chcesz budyń?! – krzyknął do mnie Justin.
Mimowolnie się zaśmiałam.
-Ummm… A jakieś inne propozycje?? – spytałam idąc w stronę mojego męża.
-Nie smakował ci? – spytał ‘smutno’.
-Smakował, ale, jeśli mam coś do gadania to wolałabym nie żywić się do konca życia samym budyniem – mrugnęłam do niego.
-Okey, okey. Jajecznica? – wyszczerzył się.
-Może być – odwróciłam się z zamiarem kontynuowania pakowania rzeczy.
Justin złapał mnie, przyciągnął do siebie i położył rece na moich pośladkach.
-Ale masz seksowną pupę – Bieber uśmiechnął się łobuzersko.
Też się uśmiechnęłam i wywróciłam oczami.
Justin pożądliwie pocałował mnie w usta.
Nagle ktoś zapukał do drzwi na, co Bieber niechętnie powlókł się otworzyć.
-Cieść! – zza drzwi wyskoczył Drew i swoim zwyczajem przytulił się do nogi taty.
Justin z uśmiechem wziął go na ręce.
Zaraz po Drew do pokoju weszła Pattie.
-Hej, mamo – przywitał się Justin – Chcecie coś do jedzenia?
-Jedliśmy.
-Okey. My z Jenn zaraz zjemy, skończymy się pakować i możemy lecieć do Kanady.

___________________________________________
Umm... Sorry za taki rozdział... Taki 'słitaśny', że aż mnie mdli ;/ No, ale trudno... 
Co Wy sądzicie ?
Z dedykacją dla @GosIaaCzekk <3

10 komentarzy:

  1. E tam, zajebiaszczy :D
    Trochę słodyczy nie zaszkodzi :D
    Ale z tego budyniu to nie mogę przestać się śmiać, sama nie wiem dlaczego haha :D

    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodki, słodki. Kocham Twojego bloga.!! <3 ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja pierdziele jest zajebisty czekam na NN @Domciulka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty chyba nie wiesz jak słodki rozdział "wygląda", haha. Na serio. Nie jest zły, mimo że nic konkretnego się nie dzieje. Fajny jak zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wcale nie jest taki słodki, jest w sam raz. :D
    fajnie, że w końcu dodałaś nową, ile można czekać?! XD
    czekam na nexta. : )
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  6. Śłitaśny ;P
    our-mystery-our-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski! ;) kocham ten blog!

    OdpowiedzUsuń
  8. The best sweetasny ale tez bombowy! czekam jak zawsze na nexta:D

    OdpowiedzUsuń
  9. no słitaśny xD ale boski :)
    dziękuje za dedyk :*

    @GosIaaCzekk

    OdpowiedzUsuń
  10. oh , ależ cukierkowy rozdział , naprawde słitaśny jak to ujęłaś ;)co nie zmienia faktu że jak zawsze super ! :D @iQueenBieber

    OdpowiedzUsuń