środa, 10 sierpnia 2011

II rozdział 3

-Justin, zejdę do bufetu, okay? Zgłodniałam trochę...- powiedziałam i odłożyłam śpiącego już Drew, na łóżku.
On, nadal nic nie mówiąc pokiwał głową, zawzięcie grzebiąc w swoim iPodzie. Westchnęłam cicho, po czym wyszłam zamykając drzwi. Po drodze minęłam skąpo ubraną brunetkę. Jedyne co miała no sobie to czerwona mini i czarna bluzka z dekoltem, który więcej odkrywał, niż zakrywał. Mimowolnie skrzywiłam się na jej widok. Nienawidziałam takich lasek. Dziewczyna zmierzyła mnie zwrokiem, prychnęła, pewnie na widok kogoś "nienormalnie" ubranego. Zignorowałam ją i skierowałam się w stronę windy. Wsiadłam do windy i zjechałam do bufetu. Z jakiegoś powodu myśl o brunetce nie dawała mi spokoju. Od miłej blondynki zamówiłam porcję naleśników. Po uzyskaniu zamówienia z powrotem pojechałam na "moje" piętro. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to, że drzwi od pokoju hotelowego, w którym mieszkałam z Justinem i Drew, były lekko uchylone. W sumie niby nie było w tym nic dziwnego... Niepewnie wsunęłam się do pokoju i zobaczyłam Biebera przytulającego brunetkę, którą wyminęłam na korytarzu. Nie panując nawet nad tym co robię, nie zauważyłam, że mój talerz wysunął mi się z rąk i z hukiem rozbił się o podłogę. Oczy Justina i dziewczyny zwróciły się w moją stronę. Brunetka patrzyła na mnie z wyższością w oczach, a Justin wyglądał jakby chciał coś powiedzieć. Łzy stanęły mi w oczach.
-Jak mogłeś? – wyszeptałam, po czym szybko opuściłam nasz apartament.
Nie mogąc powstrzymać szlochu, wybiegłam z hotelu. Nie mogłam nad sobą zapanować. Cała się trzęsłam. Jak Justin mógł to zrobić?! Z moich oczu popłynęła kolejna struga łez. Znowu! Znowu mnie zdradził! Jak mogłam mu wtedy uwierzyć?! Przecież ludzie się nie zmieniają! Chciałam przebiec na drugą stronę ulicy... Ostatnie co zobaczyłam i poczułam to uderzający we mnie samochód i paraliżujący mnie ból.

Justin:

Odepchnąłem brunetkę od siebie i szybko wybiegłem z pokoju. Chciałem znaleźć Jenn i wszystko jej wytłumaczyć. Kiedy byłem już poza hotelem zobaczyłem nadjeżdżającą karetkę, a za nią policję. Miałem zamiar zignorować to i pobiec szukać Jenn, ale coś mnie podkusiło, żeby zobaczyć czemu to zamieszanie. Przebiegłem przez ulicę. Co tam zobaczyłem, przeraziło mnie. Jakaś dziewczyna była dosłownie wbita w maskę samochodu terenowego. Nie wyglądało to najlepiej. Kiedy przyjrzałem się bardziej z przerażeniem stwierdziłem, że tą dziewczyną była moja Jenn. Nie wiedziałem toalnie co mam robić. Chciało mi się wrzeszczeć, płakać i zemdleć jednocześnie. To wszystko przeze mnie! Stałem z boku i patrzyłem jak na noszach biorą Jenn do karetki. Wpakowałem się tam z nimi. Musiałem z nią pojechać. Jenny wyglądała strasznie. Kiedy na nią patrzyłem, łzy same spływały mi po policzkach... Byłem tak totalnie oszołomiony,że przez to zamieszanie zapomniałem o Drewie. Napisałem SMS do mamy, żeby zajęła się Drewem "Co się stało, synku?" - odpisała od razu. Nie miałem  siły odpisywać, więc schowałem telefon do kieszeni i wpatrywałem się w coraz bledszą, o ile to było możliwe, twarz ukochanej. Do szpitala dojechaliśmy w niecałe cztery minuty, które wydawały mi się wiecznością. Nie miałem siły nawet myśleć. Tak cholernie bałem się o Jenn... Miałem ochotę samemu skoczyć pod samochód, żeby to psychiczne cierpienie się wreszcie skończyło... Nie przestawałem płakać. Nie mogłem nad sobą zapanować, kiedy widziałem w jakim ona jest w stanie... Moja Jenn. Matka mojego dziecka. Jenn wzięli od razu na salę operacyjną, każąc mi zostać na korytarzu. Usiadłem na jednym z tych cholernie niewygodnych krzeseł, nie przestając histeryzować. Po chwili poczułem wibracje w kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej mamy. Odrzuciłem połączenie, nie mając siły z nikim rozmawiać. Za kilkunastym razem z kolei odebrałem starając się chociaż odrobinę zapanować nad głosem.                                           
-Justin? Co się stało i czemu nie odbierasz? - zapytała mama, ze strachem w głosie.                           
-Jenn - zdołałem wyksztuscić przez łzy.                                                                                                        
-Co się stało? - zapytała wyraźnie zdenerwowana.                                                                              
-Jest w szpitalu - rozłączyłem się ponownie dając upust emocjom.
Pattie dzwoniła do mnie jeszcze cztery razy. Za piątym odebrałem.
-Mamo. Nie jestem w stanie rozmawiać - wykrztusiłem z siebie.  
-Justin. W jakim szpitalu jesteście?  
Drżącym głosem podałem jej adres.  
-Zaraz tam będę - powiedziała matka.  
-Mamo. Nie.  
Pattie chyba nie usłyszała już moich słów, bo za szybko się rozłączyła. Westchnąłem głęboko i znowu zacząłem płakać. Każda minuta wydawała mi się godziną. Czekałem aż lekarz wyjedzie z sali, w której była Jenn i powie, że wszystko będzie dobrze. W tym momencie, wyłącznie na tym mi zależało. Nie myślałem o niczym innym. Nie potrafiłem dopuścić do siebie myśli, że ona mogłaby nie przeżyć...
-Justin - zobaczyłem mamę, z małym Drew za rękę.  
-Maaamo. Czemu wzięłeś tu Drew? - spytałem ocierając oczy, ale dalej nie mogąc zapanować nad płaczem.  
-Cio się śtało? - chłopczyk miał szklane oczy. 
Nic nie mówiąc, wziąłem synka na ręce i mocno przytuliłem.
-Justin.Co się stało? - zapytała Pattie przytulając mnie do siebie.                                                    
-To wszystko moja wina - szepnąłem chowając twarz we włoskach synka.                                    
-Justin, nie mów tak. Co się stało? - zapytała ponownie.                                                              
-Pamiętasz tą fankę od Golden Ticket? - spojrzałem na nią, a mama pokiwała głową na "tak" - Ta dziewczyna przyszła do hotelu, nie wiem nawet jakim cudem mnie namierzyła no i wparowała do naszego pokoju. Zaczęła się do mnie tulić i Bóg wie co jeszcze no i to wszystko widziała Jenn. Wybiegła z hotelu a ja oczywiście za nią. Tyle, że było już za późno - znowu wybuchnąłem płaczem.
-Cio, cio się śtało? - mój synek otworzył szeroko, przestraszone oczka.
Nie byłem w stanie odpowiedzieć. Spojrzałem na Pattie, zapuchniętymi oczami. Jak mogliśmy mu to wytłumaczyć?!
-Mamusia miała wypadek... - powiedziała cicho Pattie, przytulając do siebie moje dziecko.
Drew wybuchnął płaczem.   
-Mamo. To nie był dobry pomysł, żebyście tu przyjeżdżali. Wracajcie do domu. Niech Drew idzie spać - bardzo się zdziwiłem, jakim opanowanym głosem udało mi się to powiedzieć.  
-Nie, Justin. Ty z nim idź. Ja zostanę - zaofiarowała Pattie.  
-Nie ma mowy! - powiedziałem łamiącym się głosem - Ja zostanę i nigdzie się stąd nie ruszam, dopóki ona też nie wyjdzie.
-Justin, przecież oboje wiemy, że to nie ma sensu. Pojedź do hotelu, połóż się spać, a jutro tu przyjedziemy. Dobrze? - mama spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.                                
-Nie - odparłem bez namysłu - Zostanę, poczekam, aż się obudzi - powiedziałem stanowczym tonem. Mama wyglądała, jakby szukała dobrego argumentu do wyciągnięcia mnie stąd - Pojedź z Drewem do hotelu i połóż go do spania. Już jest późno - mama, widać, że z wahaniem, w końcu wzięła mojego synka do hotelu, a ja nadal czekałem.

______________________
Krótko, wiem. Nie zabijajcie.! xd
Tradycyjnie, jak w każdym, szanującym się opowiadaniu, musiał być wypadek jednego z głównych bohaterów ;P lol. Żartuję, oczywiście. Obiecałam, że będzie dobrze, ale będzie... Tyle, że później xD Jeśli się podoba to zachęcam do komentowania ;) Zapraszam też na blog o Drew, który zaczynam: http://u-dont-believe-me.blogspot.com/ :) 
Ten rozdział napisałam wspólnymi siłami z Agnieszką (@lovechrisbeadle) ;) Zachęcam do czytania jej zajebistego bloga: http://you-just-gotta-belive-in-love.blog.onet.pl/ <3 xD

7 komentarzy:

  1. @lovechrisbeadle10 sierpnia 2011 13:09

    super piszesz;** nie moge się doczekać nn xD jakbym jeszcze mogła pomóc to piszz..dzięki za dedyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Tradycyjnie, jak w każdym, szanującym się opowiadaniu, musiał być wypadek jednego z głównych bohaterów ;P - to mnie rozwaliło xd hahaha
    szkoda że takie krótkie ale i tak super :) @iQueenBieber

    OdpowiedzUsuń
  3. wow jaka akcja ;p czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. JAK JENN ZGINIE TO MY WSZYSTKIE SKACZEMY POD SAMOCHODY. Niech się obudzi, ale dla Drew. A Justin niech spada. :> Zjebeście < 333
    our-mystery-our-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojj szkoda że jest w szpitalu < oby się obudziła >
    Krótkie ale fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. SŁIIIIIIT , KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA .
    SZYBKO NOWY , NOWY NOWY ! .
    AAAAAAAAAAAAAAAAAA

    OdpowiedzUsuń