poniedziałek, 23 maja 2011

XXXVI. Ucieczka.

Za drzwiami stała Jasmine.
Nie znałam jej osobiście, ale od razu nie miałam wątpliwości, że to ona.
-Heej – przywitała się nieśmiało.
Justin zmarszczył brwi.
-Co tu robisz…? – spytał.
-Przyjechałam tu 3 dni temu z wujkiem, który jest moim menagerem…
-Aha – nie dał jej skończyć.
JB nie bardzo wiedział co ma robić.
Jasmine była jego byłą… To zrozumiałe, że nie wiedział.
-A więc… Cześć. To jest Jenn – moja dziewczyna – przedstawił mnie Jasmine – A to – wskazał na Alex – moja kuzynka – Alexis.
-Miło mi was poznać – uśmiechnęła się do nas.
Też się uśmiechnęłam.
-A kiedy wyjeżdżasz? – spytał JB.
Ymm… To nie było zbyt miłe.
Jasmine trochę się zasmuciła.
-Nasi menagerowie się umówili, że znowu będę chwilę z tobą w trasie… - powiedziała zmieszana – myślałam, że wiesz…
-Ku**a – zaklął cicho – Znowu robią coś bez wspomnienia o tym mnie! – powiedział wkurzony – A kto jest twoim menagerem? – zwrócił się do Jasmine.
-Nie znasz… Henry Blood.
Justin wyglądał przez chwilę jakby dostał z całej siły w brzuch.
-Super – powiedział tylko przez zaciśnięte zęby.
-Przepraszam, że cię nie uprzedziłam, Justin… Myślałam, że oni ci powiedzą o tej trasie i wgl… - mówiła Jasmine – Mogę wyjechać…
-Ale ty mi wcale jakoś szczególnie nie przeszkadzasz… Po prostu boli mnie to, że mama nie jest tak łaskawa, żeby mi powiedzieć o takiej istotnej rzeczy. I na dodatek kręci z tym twoim wujkiem…
Zapadła niezręczna cisza.
-Ja się wam nie bd narzucać… Cały czas będziesz mógł być ze swoją dziewczyną, a ja… Mogę nawet zajmować się twoją kuzynką…
Zawsze myślałam, że Jasmine jest sztuczna, głupia i wgl… Chyba się co do niej myliłam.
Justin się uśmiechnął.
-Dzięki – przytulił ją.
-Ale nie pozwolimy ci się ciągle nudzić – powiedziałam – Trochę będziemy z Justinem tylko we dwójkę, ale w czwórkę, czy trójkę też będziemy się włóczyć – uśmiechnęłam się.
-Noo – przytaknął Bieber – Mam jutro koncert… Supportujesz mnie? – zwrócił się do Jasmine.
-Jeśli się zgodzisz…
-Spoko. A Jenn nareszcie na koncercie bd moją One Less Lonely Girl – pocałował mnie w usta.
Uśmiechnęłam się.
JB wyjął telefon i wykręcił nr.
-Mamo? No. To ja. Czy jest może jeszcze jakaś istotna sprawa, o której nie raczyłaś mi powiedzieć? – chwilę słuchał – Ach, zapomniałaś… To zmienia postać rzeczy – powiedział z sarkazmem – Tak. Jestem zły. Wgl mi o niczym ni mówisz. Czemu?? – chwila ciszy – Nie chcesz to nie odp. Bez łaski.
Rozłączył się zły.
-Idziemy gdzieś? – zaproponował.
-Ale masz wywiad za… - zaczęła Jasmine.
-A ty skąd o tym wiesz?? – spytał jej.
-Ymm… Miałam iść z tobą…
-Aha. Nie wiem jak ty, ale ja się zrywam.
Jasmine się zawahała.
-Ale…
-No co, kurde? Jejku. Justin Bieber nie zjawił się na wywiadzie. Koniec świata – nabijał się.
-Sama i tak nie pójdę.
-Okay. Czyli zwiewamy, tak? – cisza – Tak???
Skinęła głową.
-Dobra. To idziemy na plażę. Taką zajebistą plażę. Tam nas nie znajdą. A ja nie bd odbierał telefonów. Niech się troszkę o mnie pomartwią. Założę się, że zaraz bd plotki, że zginąłem. A niech bd. Co ja jestem? Jestem zwykły dzieciak dla, którego sława nie jest już atrakcją tylko obowiązkiem. Pakujemy się – zarządził – Wrócimy wieczorem.
-A nie dostanie się nam? – spytałam niepewnie.
-Pewnie, że dostanie. Ale mam to gdzieś. Biorę wszystko na siebie.
Zaczęliśmy się pakować.
Po 12:00 cudem, niezauważeni przez nikogo wyjechaliśmy spod hotelu.
Na plażę jechaliśmy pół godz.
Nie mam pojęcia skąd Justin znał tę plażę, ale była niesamowita.
Była kompletnie opustoszała, a dzień był niesamowicie gorący.
Rozłożyliśmy się przy samym morzu.
JB i Alex od razu chcieli iść do wody, ale ja i Jasmine wolałyśmy jeszcze chwilę się poopalać.
Justin czule wtarł we mnie emulsję do opalania. Ja zrobiłam to samo jemu.
Alexis posmarowała Jasmine, a Jas ją.
Kiedy tylko z Jasmine rozłożyłyśmy się na kocu JB porwał mnie na ręce i ze mną, wrzeszczącą i wyrywającą się wbiegł do morza.
Bałam się, że mnie wrzuci, ale nie. Ciągle trzymał mnie na rękach.
-Ale jesteś silny - zaśmiałam się, a on z uczuciem musnął moje usta.
-A ty jesteś mega hot w tym fioletowym bikini – wyszczerzył się i delikatnie postawił mnie na ziemi.
Po chwili do wody wparowała Alexis, a Justin spojrzał łobuzersko na suchą Jasmine.
-Nie, nie, nie – powiedziała widząc jego wzrok.
Kiedy zaczął biec w jej stronę wstała i zaczęła uciekać.
Gonili się chwilę aż Bieber w końcu ją złapał i wrzucił do wody.
-Ku**a! – wrzasnęła przez śmiech.
Śmiałam się razem z nimi, ale podświadomie byłam zazdrosna o to, że Justin i Jas się lubią.
JB zaczął topić Alex, później ona próbowała się zemścić, ale nie za bardzo się jej to udawało.
Ja i Jasmine trochę popływałyśmy, pogadałyśmy i wyszłyśmy na brzeg.
Telefon Justina zaczął dzwonić.
-Kurde. Zapomniałem wyciszyć – pobiegł po niego. Już zamierzał wyciszyć go i olać, ale spojrzał na wyświetlacz. Dzwonił Usher…
Spojrzał na mnie nie wiedząc co zrobić.
Ostatecznie nie odebrał i pobiegł do wody chlapać się z Alexis.
Patrzenie na nich wprawiało mnie w niezwykły humor.
-Na ile przyjechałaś? – zwróciłam się w pewnym momencie do Jasmine.
-Tylko na 3 dni. Później jadę we własną trasę.
-O. To gratuluję i życzę powodzenia – uśmiechnęłam się.
-Dzięki – odwzajemniła uśmiech – Justin jest niesamowity, prawda? – powiedziała wpatrzona z daleka w jego roześmianą twarz.
-Noo… Jest – powiedziałam czule.
-I to dzięki tobie.
-Co? – zdziwiłam się.
-Dawno się tak nie śmiał, nie wygłupiał. Sława go przygniatała, a ty sprawiłaś, że zaczął sobie radzić.
Uśmiechnęłam się do niej.
-No co ty.
-Naprawdę. Masz na niego super wpływ.
-Fajnie, że tak uważasz…
Też się uśmiechnęła.
-Masz chłopaka? – zagadnęłam.
-Niee. I na razie nie szukam.
-To tak jak ja dopóki nie poznałam Justina.
-I właśnie tak ma być. Chłopak powinien się sam znaleźć.
-O czym gadacie? – podbiegł do nas mokry Bieber.
-O wszystkim i o niczym – odpowiedziałam.
-Ahaaa. Niech ci będzie – przytulił mnie.
Próbowałam się wyrwać, bo był cały mokry, ale się nie udało.
Uśmiechnął się do mnie rozbrajająco i pocałował namiętnie.
Za chwilę przybiegła do nas Alex.
-Jestem głodna… Co mamy? – spytała.
-Chleb i wodę – odp. JB.
-Co?!
-Naprawdę dałaś się nabrać?? – zaśmiał się, wyjął z torby dużą paczkę chipsów i rzucił w jej stronę – Może być?
-Yhm – wyszczerzyła się.
-Ale oczywiście dla mojej pięknej dziewczyny mamy zdrowsze jedzenie. Zero napojów tylko soczki i zdrowa żywność – zobaczył mój wzrok i się zaśmiał – No, ale jesteś w ciąży!
-To nie znaczy, że nic nie mogę jeść.
Musnął moje usta.
-Wiem. Żartowałem.
Wszyscy ubraliśmy się w suche stroje.
Jasmine poszła zaraz jeszcze na chwilę do wody, a do Alexis zadzwonił chłopak i odeszła od nas kawałek.
Zostaliśmy we dwójkę.
Leżeliśmy przytuleni na kocu.
Justin zaczął bawić się moimi włosami.
-Kocham cię – powiedział mi na ucho.
-Ja cb też – wyszeptałam.
Justin lekko się podniósł i jego twarz znalazła się nade mną. Prawie dotykała mojej.
Uśmiechnął się czule.
Minimalnie się odsunął i pogładził mój policzek kciukiem.
Wszystkie jego ruchy były dosyć wolne i kuszące.
Dotknął swoimi ustami moich.
Nie spieszył się.
Smakował ich.
Pocałunek z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny.
Justin podniósł mnie z koca do pozycji siedzącej nie przerywając pocałunku.
Kiedy Alex wróciła siedzieliśmy objęci i lekko zdyszani.
-Uuuu. Co tu siedziało – zachichotała.
Justin się uśmiechnął.
-Żebyś wiedziała.
Z powrotem się położyliśmy.
Położyłam głowę na klatce piersiowej Justina.
Czułam szybkie bicie jego serca.
Gładził moje włosy.
Jasmine wyszła z wody.
-A może byś tak nam coś zagrał, Justin? – zaproponowała.
-Jasne – podniósł się i wyciągnął gitarę, którą wziął ze sobą - Co zagrać?
-BAAAABYYYY!!!! – wrzasnęła Alexis.
JB się zaśmiał.
-Coo??? Nie słyszę!
-Babyy!!! – wrzasnęłyśmy we trzy.
-Aaaa. Hit me baby one more time - zaśpiewał.
Wybuchłam śmiechem.
-Justin! Nie jesteśmy na koncercie! – popchnęłam go lekko.
Pokazał mi język.
-Udowodnij.
Zaczął grać i śpiewać ‘Baby’, a my razem z nim.
Było niesamowicie śmiesznie.
-A teraz… 'Eeenie Meenie' – wyszczerzył się kiedy skończył ‘baby’ – Jenn zaśpiewa za Seana.
-No chyba nie.
-No chyba tak – powiedział rozbawiony, ale stanowczo.
-A nie może Jas..
-Nie. TY ŚPIEWASZ.
Wywróciłam oczami i zaczęłam śpiewać.
-No głośniej, kurde! – powiedział i zaczął grać głośniej, żebym musiała przekrzyczeć gitarę – Tak dobrze – uśmiechnął się.
Doszło do refrenu i przyłączyła się do nas Jasmine i Alex.
Drugą zwrotkę zaśpiewał JB.
Jego głos wywoływał u mnie motylki w brzuchu.
Znowu refren.
-Śpiewasz zajebiście, Jenn – wyszczerzył się Bieber – Musimy coś razem nagrać.
-Taa.
-No czemu mi nie wierzysz?! Ku**a śpiewasz ZAJEBIŚCIE!!!
Zaśmiałam się.
-Też cię kocham.
-No, ale nie odp, czy chciałabyś coś ze mną nagrać.
-Bo nie zapytałeś.
Zaśmiał się.
-Jenn. Czy chciałabyś coś ze mną nagrać?
-Nie.
-Co?!
-Żartowałam.
-No to jak…?
-No nie wiem…
-Uważaj, bo zaraz się na cb rzucę.
Uśmiechnęłam się.
-Pewnie, że bym chciała.
Pocałował mnie w usta.
-Okay. To postanowione.
Jasmine patrzyła na nas z boku.
Alex też się nam przyglądała.
-Gramy w siatkę? – zaproponował Bieber.
-Jak? Bez siatki? – spytałam.
-Yhm – wyszczerzył się.
-No dobra…
Wstaliśmy i zaczęliśmy do siebie podawać.
W pewnym momencie Justin dostał od Jasmine piłką w twarz.
-Jeeest!!! – wrzasnęła Alexis.
-Zrobiłaś to specjalnie – powiedział JB – rozmasowując miejsce uderzenia piłki.
-Wcale nie…
-Wcale tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Przestańcie! – krzyknęłam rozbawiona.
JB spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
-Dla cb wszystko, moja pani. Ale tak.
-Nie! – zaprzeczała dalej Jasmine.
-Uważajcie, bo zaraz was utopię.
Justin musnął mój policzek.
-Okay. Przestajemy.
JB spojrzał na ekran swojego telefonu.
-50 nieodebranych połączeń – przeczytał na głos – Myślałem, że będzie więcej – Dalej wpatrywał się w ekran – 11 smsów.
Usiadł na kocu i zaczął je czytać.
-‘Justin! Gdzie jesteście?! Czemu nie zjawiłeś się na wywiadzie??? Jesteś niesamowicie nieodpowiedzialny, a Twoja matka wychodzi z siebie. Nawet nie wyobrażasz sobie jak się o Cb martwimy’ Bla, bla bla… Scooter. Aha. Właśnie o to mi chodziło. Kolejny… ‘Kurwa. Co znowu wymyśliłeś psycholu?? Cały świat się o cb martwi. Uważaj, bo zaraz będzie cię szukać armia stanowa. Matt’ – Justin wybuchnął śmiechem – A nie ma mnie od niecałych 5 godz… ‘Justin. Odezwij się, proszę. Mama’ Niee. Czwarty… ‘Justin. Jutro przyjeżdżam do Was. Spędzimy trochę czasu razem. Co ty na to? Tata’ Aha. Teraz sobie o mnie przypomniał. Ciekawe, czy wgl wie, że zaginąłem. ‘Debilu. Co znowu wymyśliłeś?? Chris’ ‘Co się stało? Cait’ ‘Justin. Nic Ci nie jest? Twoja Sel’ – JB się skrzywił – Nie. Moja nie jesteś Selinko – powiedział sarkastycznie – Jeszcze 4… ‘Yo Justin. Może łaskawie poinformuj mnie co z Tobą, bo jestem w kiepskim stanie i to może mi zaszkodzić. Usher’ – Bieber się zamyślił.
Odpisał mu: ‘Jest okay. Ale nie mów nikomu. Straaaasznie cię proszę.’
Zaraz dostał odp. ‘Dobra. Wiedziałem, że nic Ci nie jest’
-Jeszcze tylko 3… ‘Justin, kochanie co się z Tobą dzieje? Bardzo martwimy się z dziadkiem. Jeśli będziesz mógł to daj nam znać, czy wszystko dobrze. Dziadkowie’ Przeżyją. Przecież mnie znają i wiedzą, ze czasem mi odbija. ‘Palancie. Świat przez Cb wariuje. Trzymamy kciuki, żeby Twój niecny plan wypalił. Chaz i Ryan’ I przed ostatni… ‘Justin. Co się dzieje? Z Wami wszystko w porządku? Ann.’
‘Jest dobrze. Tylko nic nikomu nie mów. Kochamy Cię.’
‘W porządku. Ja Was też’
-Ostatni… ‘Tylko mi się tam nie gwałćcie i wróćcie kiedyś. Jake’
-Okaaay… - powiedział JB – sprawdzacie wasze phony?
-Niee – odp, a Jasmine i Alex pokręciły głowami – Damy sobie spokój.
-Dobra… Wracamy?
-Nie wiem…
-Ja też. Ale myślę, że Matt może mieć trochę racji z tą armią stanową – zachichotał – Nie no jestem VIP normalnie. Ciekawe, czy Obamy też by tak szukali – wyszczerzył się cwaniacko.
-Belieberki tam pewnie umierają – powiedziała Jasmine.
-No… Może powinniśmy wracać… Już sobie odpoczęliśmy – uśmiechnął się Justin – Nigdy tego nie zapomnę i podejrzewam, że świat też.
Powoli zaczęliśmy się zbierać.
Wyruszyliśmy i po 40 min, o 17:00 dojechaliśmy pod hotel.
Nikt nie miał ochoty wysiadać.




Sorry, że dosyć długo nie pisałam, ale miałam urodziny, byłam na konkursie, ogłoszeniu wyników i praktycznie wgl nie wchodziłam na komputer, bo nie miałam czasu. Rozumiecie, prawda? Co sądzicie o tym rozdziale? :)

Ten rozdział dedykuję @iQueenbieber <3 Czytasz moje opowiadanie praktycznie od samego początku kiedy zaczęłam je pisać :) Dzięki ;*

9 komentarzy:

  1. Zajebisty ♥

    czekam na nast. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny. ; D

    @biieberowa

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny jak każdy i wszystkiego naj z okazji uro :D :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Spóźnione życzenia: sto lat sto lat ! <3
    Rozdział jak zwykle: zaje*isty.
    I nie przejmuj się, każdy ma życie osobiste i ważniejsze sprawy na głowie niż blog. : D
    No ale to nie znaczy, że masz o nas zapominać! XD
    Dodawaj jak najszybciej NN. : )
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  5. no no przeszłaś samą siebie! czekam na nn i zapraszam do mnie
    mystorybieber.bloog.pl
    he-she-story.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste,jak zwykle zresztą.
    A blog nie jest najwazniejszy tylko wiesz czasami mozesz cos dodac ; )
    I czekam na nn.
    Zapraszam do mnie
    http://wielka-milosc-w-watlancie.blog.onet.pl/Brak-tytulu,2,ID427771596,DA2011-05-23,n
    Pozdro ; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje za dedykacje ;**
    Twoje opowiadanie jest super !
    I wszystkiego najlepszego <3
    @iQueenBieber

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział i dodaj szybko bo już nie mogę się doczekać ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. musisz to skleić w książkę! dać gdzieś! zrobisz kariere jako pisarka! jesteś MEGA ♥

    OdpowiedzUsuń