poniedziałek, 30 maja 2011

XXXIX. Koncert.

-Wstawać!!! Jest 11:00!! – usłyszeliśmy pukanie Pattie do drzwi.
-Okay. Już wstajemy! – odkrzyknął Justin.
Próbowałam się ruszyć.
-Auuu – jęknęłam.
Bieber wstał krzywiąc się z bólu.
Zarzucił na siebie szlafrok.
-Ymm… Przesadziliśmy?
-Ja nie wstaje – zakryłam się cała kołdrą.
-Nie myślałem, że aż tak przegięliśmy…
-Ja też.
-A pomyśleć, że nie dałbym nam tak szybko skończyć, gdyby nie dziecko…
Spojrzałam na niego spod kołdry.
-Matko – powiedziałam.
Zaśmiał się.
-Wstawaj. Musisz się rozchodzić. Przecież nie możemy cały dzień krzywić się z bólu.
-Ja tu zostaje.
Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
-Bo użyję siły, Jenn.
Owinęłam się kołdrą i mrucząc coś pod nosem, z trudem podniosłam się z łóżka.
-A jak ludzie robią TO całą noc to przeżywają?? – spytałam zaspanym głosem.
Wybuchnął śmiechem.
-Nooo.
-To szacun – ziewnęłam schylając się po ciuchy.
Ubrałam się w byle co. Nie miałam siły myśleć.
Justin przytulił mnie czule.
Staliśmy tak chwilę objęci.
-Wstaliście?! – usłyszeliśmy głos Scootera po drugiej stronie drzwi.
-Noo! – zawołał JB.
-To mnie wpuśćcie.
Justin dowlókł się do drzwi.
-Heej – Scooter obejrzał nas od góry do dołu – Uuu.
-Co? – spytałam ciągle zaspanym głosem.
-Spaliście wgl? – spytał.
Justin skinął głową.
-No, mam taką nadzieje – powiedział Scooter.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Justin. Idziesz dzisiaj grać? – spytał Sccot.
-W kosza?
-No.
-A z kim?
-Ryan i chłopacy przyjechali.
Bieber szczególnie się nie ucieszył.
-Nie.
-Czemu? – spytał Scooter znając odp, której wiedział, że na pewno nie usłyszy od Justina.
-Chcę spędzić czas z Jenn…
-Może pójść z nami.
-Ymm…
-Jesteś za bardzo obolały, co?
-No co ty – powiedział JB niezbyt przekonującym głosem.
-To idź grać.
Justin się zastanowił.
Zaczął chodzić po pokoju w tę i z powrotem.
-Okay, okay. Masz rację. Nie dam rady. Nie chcę przegrać, a dziś nie jestem w dobrej formie.
Scooter przyjrzał się nam i się roześmiał.
-No ładnie.
-Tylko weź z mamą o nas nie rozmawiaj, co? – poprosił Bieber.
-Nie ma sprawy.
-Dzięki…
-To może będziesz sędziował?
-W sumie czemu nie… Ale nie za długo, okay?
-W porządku. To zejdźcie za pół godz. na dół.
-A śniadanie?
-Nie zdążycie zjeść w pół godz?
-Jakoś damy radę…
-To do zobaczenia – powiedział Scooter.
-Heej – odp. JB.
-Ymm… Przejrzał nas – zaśmiał się Justin kiedy Sccot opuścił pokój.
Westchnęłam.
-Nie masz humoru? – spytał troskliwie.
-Sama nie wiem…
Bieber przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie.
-Uśmiechnij się – poprosił czule.
Uśmiechnęłam się lekko.
Pattie weszła do naszego pokoju.
Rozejrzała się podejrzliwie i przyjrzała nam.
-Cześć, mamo – uśmiechnął się Justin.
-Cześć… Jak tam noc?
-Dobrze… - odp. Justin jak gdyby nigdy nic.
Spojrzała na Biebera.
-Okay. Nie będę wnikała.
JB uśmiechnął się z wdzięcznością.
-Ale spaliście trochę?
-Yhm – przytaknął – Nawet sporo – skłamał.
-To dobrze…
Wyszła.
Zamówiliśmy sobie śniadanie do pokoju.
Zjedliśmy szybko i poszliśmy, jak prosił nas Scooter.
Czekali tam na nas kumple Justina i ludzie z jego ekipy.
-Cześć – przywitał się Ryan.
-Hej…
Zza Ryana wyłonił się Chaz.
-Siema.
-Yo – powiedział JB.
-Ciągle jesteś na nas zły? – zapytał Ryan.
-Tak – odp. Justin bezbarwnym głosem.
-Sorry, stary…
-No spoko. Żyję.
-Czyli wybaczysz?
Po krótkim namyśle niepewnie skinął głową.
-To super – wyszczerzyli się jednocześnie Ryan i Chaz.
Bieber przytulił mnie do siebie i wyszliśmy.
Boisku było bardzo blisko i ku mojej rozpaczy poszliśmy pieszo.
Starałam się nie myśleć o tym, że (chociaż bez tragedii) bolał mnie każdy krok.
Bieber spojrzał na mnie troskliwie i wziął na ręce.
-Przestań – zaśmiałam się – Puść mnie.
-Niee – pocałował mnie w usta.
-Ale Justin…
Wiedziałam, że on też jest obolały. Nie chciałam, żeby jeszcze mnie dźwigał.
-To blisko – uśmiechnął się.
-No czyli mogę tam DOJŚĆ.
-Niee.
Westchnęłam zrezygnowana.
Doszliśmy (a ja raczej zostałam zaniesiona).
Usiedliśmy z Justinem na ławce, a reszta zaczęła szykować się do gry.
Bieber dobrze sędziował. Był bardzo skupiony na grze, ale co jakiś czas patrzył na mnie i zwykle kończyło się to całusem.
-E, sędzia! Sędziuj, a nie się miziaj z laską! – krzyknął ktoś z boiska.
Justin pokazał mu środkowy palec, ale z powrotem skupił się na grze.
-Przerwa! – zarządził po chwili JB.
-Co?? – zdziwił się ktoś.
-No przerwa mówię!!
Zaśmiałam się.
Dlaczego wiedziałam, że ta przerwa nie jest ze względu na nich tylko na nas??
Bieber spojrzał mi w oczy.
Wsunął rękę do mojej tylnej kieszeni jeansów.
-Justin…
-No co? Przecież nic nie robię.
Spróbował wsunąć swoją rękę pod moje spodnie.
Splotłam jego dłoń ze swoją.
Spojrzał na mnie.
-Juuuustin. Nie teraz…
Próbował delikatnie wyciągnąć rękę z mojego uścisku, ale trzymałam go mocno.
Westchnął.
-Okay. Już nie bd… Koniec przerwy!! – zawołał.
Znowu zaczęli grać, a Bieber sędziował, ale już mniej uważnie.
Za bardzo skupiał się na mnie.
Nie odrywając wzroku od gry ręka Biebera lekko wydostała się z mojego chwytu i wsunęła się pod moja bluzkę.
Westchnęłam i znowu złapałam jego dłoń.
Spojrzał na mnie.
-Justin, wszyscy patrzą.
-Gdzie wszyscy. Nikt.
-Ale zerkają.
Bieber wywrócił oczami i dalej próbował skoncentrować się na grze.
Po chwili złapał mnie za tyłek i trzymał tam rękę.
Okay. Dałam spokój.
Uśmiechnął się do mnie i szybko musnął moje usta.
-Był faul! – zawołał ktoś z boiska – Biebs, zainteresuj się grą!
Justin spojrzał na boisko i przez chwilę znowu normalnie sędziował.
Po krótkim czasie zaczął przez bluzkę bawić się moim stanikiem.
Wstałam.
-Co jest? – spytał.
-Skup się na grze, Justin.
-Ale…
-Żadnego, ale. Musisz sędziować – uśmiechnęłam się do niego lekko i poszłam usiąść na drugi koniec boiska.
Po krótkim wahaniu, nie odrywając wzroku od gry poszedł za mną.
-Matko. Nie poszłam, żebyś przyszedł za mną.
Uśmiechnął się.
-Trudno.
Też uśmiechnęłam się zrezygnowana.
Justin jeszcze kilka razy próbował się do mnie dobierać, ale nie pozwalałam mu na to.
Kiedy mecz się skończył poszliśmy z powrotem do hotelu.
-Nie możesz nawet chwili wytrzymać bez dobierania się do mnie? – spytałam z wyrzutem.
-Wcale się do cb nie dobierałem…
-Taa. Jaaasne.
-No, ale nie powiesz chyba, że ci się nie podobało.
Przyspieszyłam kroku, a on mnie dogonił.
-No nie złość się – przytulił mnie i skradł nieśmiały pocałunek.
Westchnęłam.
Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
Splótł moją dłoń ze swoją.
Doszliśmy do hotelu.
Poszliśmy z Justinem na balkon.
Usiedliśmy bardzo blisko siebie.
-Żadna dziewczyna jeszcze na mnie tak nie działała jak ty… - powiedział patrząc w niebo.
Położyłam mu rękę na nodze.
Spojrzał mi w oczy i pocałował lekko.
-Myślę o tobie bez przerwy i nie potrafię skupić się na niczym innym… - mówił dalej – A dzisiaj pierwszy raz będziesz na moim koncercie – uśmiechnął się szeroko.
Też się uśmiechnęłam.
Dotknął kciukiem mojego policzka.
-Jesteś piękna – powiedział czule.
Znowu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Spojrzałam mu w oczy.
Były zamglone pożądaniem.
Kiedy zobaczył, że to dostrzegłam szybko odwrócił wzrok.
Patrzyłam ciągle na niego.
-Za dużo uczuć we mnie wzbudzasz… - powiedział po chwili.
Roześmiałam się.
-Dobrze jest – chciałam musnąć jego policzek, ale przekręcił głowę i pocałował mnie w usta.
Zaczął mnie namiętnie całować. Bardzo namiętnie. Coraz bardziej się rozkręcał.
Zaczął muskać moją szyję.
Skończył. Widziałam, że z trudem się powstrzymuje.
Przytuliłam go.
-O której masz koncert? – spytałam, żeby przerwać trochę niezręczną ciszę.
-O 19:00.
-A jest?
Spojrzał na zegarek.
-Prawie 14:00. O 15:00 już pojedziemy.
-Aha. Okay.
Znowu zaczął mnie całować.
Kiedy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, odsunęliśmy się lekko od siebie.
-Chyba powinieneś się zacząć przygotowywać, Justin – powiedziała Pattie.
-Już?
-Już.
-No dobra…
Wstał i podał mi rękę, żebym też wstała.
Mama Biebera uniosła brwi.
-Justin. Zetrzyj ten błyszczyk z twarzy.
JB się skrzywił, odwrócił i potarł twarz.
Uśmiechnęłam się rozbawiona do Pattie.
Nie miałam błyszczyku na ustach, a on wcale nie był nim umazany.
Też się lekko uśmiechnęła i zostawiła nas samych.
Do naszego pokoju wszedł Chaz.
-Widzieliście tę fotę? – podał Justinowi telefon.
Na mojej twarzy pojawił się grymas.
-A o tym nie pomyślałeś, prawda? – uniosłam brwi patrząc na Biebera.
Uśmiechnął się przepraszająco.
Zdj przedstawiało mnie i Justina na boisku, kiedy on próbował z łobuzerskim uśmiechem wsadzić mi rękę pod bluzkę. Chaz się zaśmiał.
-No to ostro – wyszczerzył się.
-Taa… - powiedziałam nieprzekonana.
-Nie chcę cię wyganiać Chaz, ale muszę się szykować do koncertu.
-Yhm, yhm. Z nią na sobie chyba.
Justin z trudem powstrzymał chichot.
-NIE – powiedział i wypchnął kumpla z pokoju.
Położyłam się na łóżku i zaczęłam bawić się telefonem.
Bieber poszedł do łazienki, a później na lekcje śpiewu.
Zostałam w pokoju.
O 15:00 byliśmy już tam gdzie miał odbywać się koncert Justina.
Kiedy wjeżdżaliśmy samochód okrążyło mnóstwo belieberek.
Po wyjściu z auta Bieber pozwolił kilku z nich zrobić sobie z nim zdj, dał parę autografów i ze mną, za rękę poszedł dalej.

Koncert zaczął się o 19:15.
Najpierw występowała Jasmine, ale ja na widownie weszłam dopiero, kiedy Justin miał występować.
Przyglądałam się mu, wchodzącemu na scenę. Nie chciałam oglądać koncertu zza kulis. Chciałam w nim uczestniczyć.
Fanki zaczęły wrzeszczeć.
Kiedy Bieber już prawie dotarł na środek sceny, potknął się i prawie przewrócił.
Zaśmiał się.
-No cóż… - fanki zaczęły jeszcze głośniej piszczeć kiedy usłyszały jego głos. Znowu się zaśmiał – Kocham Was – powiedział, czemu towarzyszyły coraz głośniejsze wrzaski.
Wypatrzył mnie na widowni i się uśmiechnął.
-Zacznę od bardzo ważnej dla mnie piosenki, którą napisałem dla jeszcze ważniejszej dziewczyny… - słuchałam zdziwiona – Wykonam ją po raz pierwszy na scenie. Niektórzy z was pewnie już słyszeli, bo bez mojej zgody wyciekła do Internetu…
Usiadł, ktoś przyniósł mu gitarę.
Zaczął grać i śpiewać piosenkę, którą kiedyś napisał dla mnie.
Przed oczami pojawiło mi się tyle wspomnień, że aż za nimi nie nadążałam.
-Kocham cię, Jenn – powiedział Bieber, kiedy skończył piosenkę – A wy kochacie, Jenn?
Fanki się uciszyły i było słychać kilka głosów krzyczących ‘Nie’, ale też (chociaż mniej), które wołały ‘tak’.
-Jeśli ją polubicie zrobicie mi niesamowitą przyjemność. Lubicie ją??
-Taak! – wrzasnęły Belieberki.
Justin się uśmiechnął.
-Moi fani są najlepsi.
Ale było głośno.
Koncert trwał dalej. Justin zaczął śpiewać OLLG i w pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie ciągnie.
Spojrzałam na tego kogoś.
Odetchnęłam. Zobaczyłam dziewczynę Scootera.
-Zapomniałaś, że masz być jego OLLG? – spytała kiedy weszłyśmy za kulisy.
-Niee – odp. – Boję się.
-Nie masz czego – uśmiechnęła się i wypchnęła mnie na scenę.
Niepewnie szłam do przodu.
Zobaczyłam jego tancerzy.
Zaprowadzili mnie do stołka. Usiadłam.
Rozglądałam się za Bieberem.
Starałam się nie patrzeć w tłum, bo serce podchodziło mi do gardła.
W pewnym momencie poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu.
Spojrzałam do góry, na jego twarz, a on nie robiąc sobie nic z publiczności musnął moje usta.
Fanki zaczęły wariować.
Odsunął się trochę, podał mi kwiaty i dalej śpiewał, po czym znowu do mnie podszedł.
Stał bardzo blisko.
Patrzył mi w oczy, śpiewał, nasze twarze prawie się stykały.
Uśmiechnął się.
Piosenka się skończyła i światła zgasły.
Bieber pocałował mnie krótko, ale namiętnie i pociągnął za sobą, za kulisy.
-Matko. Chyba zemdleję. Jak ty tam dajesz radę przed TAKĄ widownią?
Zaśmiał się i musnął moje usta.
-Nie odpowiedziałeś – przypomniałam.
-Muszę iść, Jenn.
Pobiegł z powrotem na scenę.
Westchnęłam.
Z troski o swoje życie postanowiłam nie wracać już na widownię.


W miarę szybko dodałam, no nie ? xd Jeśli rozdział przypadł Wam do gustu to liczę na komentarz ;) <3

7 komentarzy:

  1. Zajebiście ♥

    czekam na nast. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajeefajny i czekam na nn
    mystorybieber.bloog.pl
    he-she-stroy.bloog.pl
    odwiedź mnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Z troski o swoje życie postanowiłam nie wracać już na widownię. - kiedy to przeczytałam wyobraziłam sobie dwie sytuacje :
    1. Jenn mdleje
    2. Została rozerwana przez fanki xd
    Fajne ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na nn :D w miarę szybko ???? wczoraj dodałaś i dziś kolejny to jest mega szybko a nie w miarę xD :* pozdro

    OdpowiedzUsuń
  5. "Nie poszłam, żebyś przyszedł za mną." - to mnie rozwaliło. XD
    Zajebiście, że tak szybko dodałaś ten rozdział, tak trzymaj! : DD
    Nie rozpisuję się tak jak poprzednio, bo wiem, że wiesz, że kocham Twojego bloga. XD
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  6. the best - nie ma innych slow ! przeczytalam od poczatku jest najlepszy! :P :**
    kiedu nn?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest Super . Ale Myślę że Biebs Nie Jest AŻ TAK ZBOCZONY . Trzeba trochę z tym zachamować .A Tak to jest świetnie . I Mam nadzieję żę Justin nie będzie tylko myślał o jednym :>

    OdpowiedzUsuń