niedziela, 8 maja 2011

XXXIII. Kocham Cię.

Od razu po telefonie Justina zaczęłam się pakować. Brałam jak najwięcej rzeczy. Chciałam uciec stąd na jak najdłużej.
Do mojego pokoju wszedł Jake.
-Co ty robisz? – spytał zdziwiony.
-Pakuję się.
-Bo…?
-Jadę do Justina.
-Co?! Przecież dopiero przyjechałaś.
Stanęłam naprzeciwko Jake’a i patrzyłam mu w oczy.
-Wiesz co? Mam dość użerania się z tatą… - do moich oczu napłynęły łzy – i widzenia jak ludzie na mnie patrzą nie mając kogoś do kogo w każdej chwili mogę się przytulić … Mam też serdecznie dość tej twojej całej mafii i tej nieświadomości o co chodzi! – łzy płynęły mi po policzkach.
Stał bez ruchu.
W pewnym momencie skulił się i zakrył twarz dłońmi.
Zaczął płakać.
Spojrzałam na niego zszokowana.
-Jake…
Nigdy nie widziałam, żeby Jake płakał.
Nawet jak był mały i dostał lanie od ojca… Nigdy nie płakał. Zawsze był dzielny.
-A myślisz, że MI jest łatwo?? – spytał z wyrzutem, łamiącym się głosem.
Objęłam go lekko.
-Znowu sobie pojedziesz… Ku**a. Jesteś jedyną osobą, która trzyma mnie przy życiu, Jenn – spojrzał mi w oczy.
Ciągle łzy płynęły mu po policzkach.
-To czemu nie powiesz mi o co z tym wszystkim chodzi?
-Czy ty naprawdę niczego nie rozumiesz?! – wrzasnął i wybiegł z pokoju.
Usiadłam pod ścianą i płakałam.
Cała się trzęsłam.
Dlaczego?!
Szybkimi, stanowczymi ruchami otarłam sobie łzy.
Musiałam poukładać sobie na nowo życie.
Miałam wyrzuty sumienia z powodu Jake’a… Ale naprawdę nie rozumiałam. Próbowałam, ale nie potrafiłam…
Dlaczego musiał wszystko zepsuć??? Tę całą radość z wyjazdu do Justina.
Przez gdzieś około pół godz. siedziałam nic nie robiąc i zawzięcie nad wszystkim myśląc.
-Jenny… Mogę wejść? – Jake zapukał do moich drzwi.
Powiedział Jenny. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Nazywał mnie tak jak byłam całkiem mała…
-Jak chcesz.
Usiadł pod ścianą obok mnie.
-Nie chciałem tak na cb naskakiwać… Jedź z Justinem. To faktycznie jest chyba najlepszy pomysł. Tylko wróć kiedyś – uśmiechnął się do mnie lekko, a ja czule go przytuliłam.
-Przepraszam, że nie rozumiem… - powiedziałam niepewnie – Wiem. Jestem tępa, ale strasznie mnie wszystko przerasta i jestem w ciąży…
-Nie przejmuj się, mała. Nie powinienem cię tym obciążać. Nie martw się niczym.
Pocałowałam go w policzek.
-Kocham cię, Jake. Baaardzo cię kocham.
-Ja cb też. Nie mógłbym sobie wymarzyć lepszej siostrzyczki.
-Jasne, że byś mógł. Niewiele nastolatek w moim wieku jest takimi idiotkami jak ja…
Zaśmiał się.
-No, ale ja też jestem totalnym idiotą. Kocham cię taką – uśmiechnął się.
Też się uśmiechnęłam.
Przejechał palcem po moim policzku.
-Kurwa. Ale ci przyłożył – powiedział zły.
-Może zasłużyłam…
-Żartujesz?? Ten … - powstrzymał się przed rzuceniem garstki obraźliwych określeń, kiedy zobaczył mój wzrok – Nie mam pojęcia jakim cudem on jest naszym ojcem. Mama jest przyzwoitą kobietą. Nie wiem jak mogła sobie wybrać takiego dupka.
-Jake. Gdyby nie ten ‘dupek’ nie byłoby nas na świecie.
-Niby tak. Ale niczego więcej oprócz tego i siniaków mu nie zawdzięczam.
Z przykrością stwierdziłam, że chyba ma rację…
Moje wcześniejsze relacje z tatą były dobre. Nigdy wcześniej nie podniósł na mnie ręki.
Westchnął głęboko.
-No, ale trudno. ŻYCIE. Trzeba iść dalej. Za rok, jak tylko skończę osiemnastkę wynoszę się z domu. Nie ma szans, żebym dłużej tu został.
-A co ze mną…?
-Albo wprowadzisz się do swojego osiemnastoletniego chłopaka – Biebera, albo zabiorę cię ze sobą – uśmiechnął się.
-Brzmi fajnie, ale, żebym się wyprowadziła rodzice muszą wyrazić na to zgodę…
-Da się zrobić. Mama chce dla cb jak najlepiej, a tata chce się pozbyć. Będzie git.
Mój telefon zaczął dzwonić.
-Słucham?
-Jak się czujesz?
-Źle, ale żyję. Nie martw się o mnie, Matt.
-No raczej trudno mi to zrobić wiedząc, że chciałaś się zabić…
Zaśmiałam się cicho.
-Ale już mi przeszły myśli samobójcze – zapewniłam, a Jake spojrzał na mnie dziwnie.
-To dobrze. Jesteś z Justinem?
-W sensie, że w jednym miejscu?
-Nom.
-Jadę jutro. A raczej lecę.
-O. To miło. Nie będę ci już zawracał głowy…
-Spoko. Nie zawracasz. Hej.
-Paa.
-Kto to Matt? – spytał podejrzliwie brat.
-Kumpel Justina. Nie wiem czy pamiętasz, ale zlałeś go kiedyś, bo powiedział, że mam ładny tyłek i chciał mnie poderwać.
Jake wybuchnął śmiechem.
-Ten? – powiedział niedowierzając – Nigdy bym nie zapomniał. A ty jak go poznałaś? Miał cię nie ruszać.
-Ha ha ha, Jake. Mam 15 lat i sama mogę decydować o swoim życiu. Przez przypadek się z nim poznałam, bo odwiedził Biebera.
Westchnął.
-Niech ci będzie… Ale czemu kumpel Justina dzwoni do cb?
-Bo kumple Biebera są też moimi kumplami? – wyszczerzyłam się.
-Taa.
-No nie wszyscy… Ale ten akurat jest w porządku.
-Spoko. Idę.
-Gdzie?
-Mam randkę – wyszczerzył się.
-O – ucieszyłam się – A kto jest tą szczęściarą?
-Kojarzysz tę śliczną brunetkę, starszą siostrę twojego byłego.
-Yhm.
-Z nią.
-Jest w porządku. Szkoda, że nie to co on… - skrzywiłam się.
Musnął mój policzek i poszedł do drzwi.
-Tylko nie posuwaj się za daleko młody chłopcze – powiedziałam do niego imitując gruby głos ojca – Niech to co się stało twojej siostrze będzie dla cb przestrogą.
Zaśmiał się i pomachał mi na pożegnanie.
Na nowo powrócił mi kiepski humor.
Musiałam powiedzieć Ann, że znowu wyjeżdżam…

Ann zrozumiała. Pożegnałam się z nią ciepło.
O 6:00 Jake zawiózł mnie na lotnisko.
Nie pożegnałam się z tatą.
Samolot Justina przyleciał punktualnie.
JB oczywiście wysiadł ostatni z towarzyszącą mu ochroną.
Kiedy go zobaczyłam od razu pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
Justin uśmiechnął się zaskoczony, odwzajemnił uścisk i okręcił mnie wokół siebie.
Spojrzał mi w oczy i pocałował.
Jake stał z boku podparty pod boki, a ochrona udawała, że się nie interesuje.
Justin patrzył mi dalej w oczy.
Miałam nadzieję, że nie zauważy mojego uderzonego policzka.
-Co ci się stało? – potarł go lekko palcem ścierając trochę pudru z policzka.
Jego twarz się zachmurzyła.
-Nic…
-Jenn.
Wstyd było mi się przyznać, że uderzył mnie własny ojciec.
-Tata się na mnie wściekł…
Justin zrobił wielkie oczy.
-Ale przeze mnie…?
-Niee. Bo podniosłam na niego głos…
Wolałam nie kontynuować tej rozmowy.
Jeszcze raz pocałował mnie w usta.
-Ej! Gołąbki! – zawołał Jake ze sporej odległości – Mogę podejść? Bo te gliny to wyglądają jakby miały się na mnie rzucić jak tylko zrobię krok.
Justin się zaśmiał.
-Jasne, że możesz – zapewnił.
Jake podbiegł do nas.
Podał sobie z Justinem rękę na przywitanie.
-I jak moje siostra sprawdza się w łóżku? – spytał Jake z szerokim uśmiechem, a ja popchnęłam go mocno.
-Nie interesuj się – powiedziałam rozbawiona – Tylko spróbuj odpowiedzieć – spojrzałam groźnie na Justina.
-Okey. Nic nie mówię – odp. Justin.
Jake uśmiechnął się do mnie i zaczął łaskotać.
-Niee!! – zawołałam pękając ze śmiechu.
Próbowałam się wyrwać, ale JB pomógł mu mnie przytrzymać i łaskotać.
-Zdrajca – wykrztusiłam przez śmiech.
Kiedy skończyli mnie łaskotać Bieber skradł mi jeszcze jeden namiętny pocałunek.
-Ale mi tego brakowało… - powiedział z uśmiechem – Nie potrafię bez cb żyć.
Też się uśmiechnęłam.
-A jak ci poszło na wczorajszej randce? – wyszczerzyłam się do Jake’a.
-Doobrze – uśmiechnął się szeroko.
Zauważyłam, że od razu ożywił się jak tylko o tym wspomniałam.
-A więcej szczegółów...? – zaciekawił się Justin.
-A spadaj, Bieber. Nie powiedziałeś jak było w łóżku z moją siostrą to nie powiem nic więcej.
-To jest szantaż – udał obrażonego.
-Jake! To NASZA sprawa jak było w łóżku, ku**a! Nie interesuj się braciszku.
-Niech ci będzie – powiedział – Ale nie powiem wam jak było na mojej randce.
Wywróciłam oczami.
-Okey.
-To bd spadał. Myślę, że nie jestem tu już wam potrzebny – brat przytulił mnie na pożegnanie.
-Paa – moje oczy zrobiły się szklane.
-Ej. Nie płacz – przytulił mnie jeszcze raz.
Pociągnęłam nosem.
-Nie bd.
Uśmiechnął się do mnie czule.
-Kocham cię, siostrzyczko.
-Ja cię też.
Pomachaliśmy mu na pożegnanie i czekaliśmy na nasz samolot.



Przepraszam, że tak długo nie dodawałam i sorry, że taki krótki, ale ostatnio na nic nie miałam czasu... Obiecuję, że NN postaram się dodać szybciej i będzie o wiele dłuższy :) Ten też miał być długi, ale pomyślałam, że lepiej dodam krótszy już teraz niż, żebyście musieli czekać jeszcze dłużej.
Dziękuję, że wgl to czytacie :) <3

7 komentarzy:

  1. Fajnie, fajnie, bardzo ciekawe i do tego wciągające.! - Pozdrawiam.! ; **

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie ! : D
    Rozdział spoko, czekam na NN . : )
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  3. cudownie:)
    -Cookie

    OdpowiedzUsuń
  4. ej no kiedy bedzie next bo ja juz nie moge !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam, czekam i doczekać się nie mogę. Kiedy NN.?

    OdpowiedzUsuń