wtorek, 7 czerwca 2011

42. Przepraszam.

http://www.tekstowo.pl/piosenka,avril_lavigne,goodbye.html  Ta piosenka i tekst mega pasują do tego rozdziału.... ;)

Rozdanie nagród (EMA) odbywało się o 20:00, następnego dnia.
Justin ubrał się elegancko i pojechał po Selenę, żeby razem pojawili się na czerwonym dywanie.
Nie mogę ukrywać, że zżerała mnie niesamowita zazdrość. Bałam się, naprawdę, cholernie się bałam, że Justin mnie zdradzi, że przegnie, że ją pocałuje…
Ja na galę poszłam z Chrisem i Ann. Podejrzewałam, że po to Justin ich tu ściągnął… Żebym miała towarzystwo.
Nie byłam do końca zadowolona. To było pierwsze rozdanie nagród, na które poszłam, a Justin wybrał się z Seleną.
Trudno. Związałam się z gwiazdą i takie są tego konsekwencje.
Zaczęła się gala.
Justin był nominowany do czterech nagród.
Przyszło do wyczytywania zwycięzców.
Pierwszą kategorią była akurat jedna z tych, do których Bieber był nominowany.
-Wygrywa… - zapanowała przejmująca cisza – JUSTIN BIEBER!!!
Tak miałam ochotę go teraz przytulić, ale on przytulił Selenę.
Wypatrzył mnie.
Uśmiechnął się czule.
Też się sztucznie uśmiechnęłam.
Pobiegł na scenę.
-Aww. Dziękuję – wrzask na widowni – Dziękuję wszystkim moim fankom,  Scooterowi Braunowi, Usherowi, moje mamie i całej ekipie. Jednak najbardziej chciałbym podziękować osobie bez, której moje życie nie miało by sensu. Kocham cię, Jenn!
Moje usta rozszerzył szeroki uśmiech.
Bieber zszedł ze sceny.
Następnej kategorii nie wygrał, za to jeszcze kolejną tak.
Znowu wszedł na scenę i dziękował.
Zostały jeszcze dwie.
Wygrał następną.
Bardzo się cieszyłam.
Żeby się nie dołować przestałam patrzyć w stronę Seleny.
Jeszcze tylko ostatnia.
-A zwycięzcą jest…. JUUUUSTIN BIEEEBER!!!!!
Spojrzałam w stronę Biebera i Sel i to był największy błąd mojego życia.
Patrzyłam jak się całują.
Nie potrafiłam odwrócić wzroku chociaż czułam, że słabo mi się robi.
W pewnym momencie Justin odepchnął ją mocno. Jego twarz była przerażona i przepełniona wściekłością.
Wszedł na scenę.
Nawet nie próbował się uśmiechać.
-Dziękuję fanom – powiedział sucho.
Stał chwilę milcząc. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale w końcu ze spuszczoną głową zszedł ze sceny.
Nie wrócił na swoje miejsce tylko wyszedł.
Naprawdę wyszedł.
-Idziemy za nim? – spytała Ann.
Była blada. Ją chyba też to wszystko zszokowało.
Dopiero teraz zorientowałam się, że mam mokry policzek. Płakałam.
Wzruszyłam ramionami.
-Chodźmy – powiedziała Ann.
-Ann… Ja wracam do domu… Zostajesz, czy jedziesz ze mną?
-Jenn…
-Co?
-Zostań z nim. To nie jego wina.
-Wiem, ale nie dam rady z nim dłużej wytrzymać. Mam dziecko i to za bardzo boli jak całuje się z inną.
Nie wiedziałam jak daję radę wgl zachować spokój.
Wyszliśmy.
Justin siedział w swoim samochodzie z rękami w dłoniach.
Trząsł się od płaczu.
-Jenn… Zostań z nim – poprosiła cicho Ann.
Pokręciłam głową.
-Jenn…
-Nie.
Ann podbiegła do niego i przytuliła.
Justin podniósł na mnie swoje zapłakane oczy.
Nic nie mówił. Powiedziałam, że nie ma mnie przepraszać i doceniałam to, że tego nie robi.
-Wyjeżdżasz, prawda? – spytał mnie kiedy już trochę się uspokoił.
-Tak.
-Rozumiem. Kocham cię, Jenn i nigdy nie przestanę – mówił łamiącym się głosem.
Niespodziewanie mnie przytulił.
Nie odepchnęłam go, ale też nie odwzajemniłam uścisku.
-Selena to dz**a – powiedział cicho, przez zaciśnięte zęby.
Uśmiechnęłam się smutno.
-Zgadzam się z tobą.
-Ale to koniec, tak? – spytał ocierając kolejną łzę, której nie powstrzymał.
Kiwnęłam głową.
Oczy miałam przepełnione łzami, ale modliłam się, żeby nie płakać.
-Zostań jeszcze jedną noc, Jenny. Jedną. Proszę…
Spojrzałam na niego. Westchnęłam.
-Błagam. Pewnie teraz i tak już żaden samolot nie lata…
Nic nie mówiłam,  bo płacz wzbierający we mnie powoli ze mną wygrywał.
Skinęłam niepewnie głową.
Musnął mój policzek.
Nie wiedziałam co rozumie przez ‘noc’, ale ja zamierzałam tylko spać. Nic więcej.
Wróciliśmy do pałacu.
Pattie nie było z nami na gali. Byłam ciekawa, czy widziała wszystko w telewizji…
Chyba nie widziała, bo bardzo zdziwił ją nasz przyjazd, zapuchnięte oczy Justina i moja nienaturalnie blada twarz.
Kiedy mama spytała co jest Justin schował ręce w dłoniach. Nie był w stanie odpowiedzieć.
Po moim policzku też spłynęła łza.
Jakie życie jest żałosne – pomyślałam.
Ann nam pomogła. Obiecała, że wszystko opowie, a nas odesłała do pokoju.
Bez słowa poszłam do łazienki, wziąć prysznic.
Gdy wyszłam Justina nie było w pokoju.
Poszłam na balkon i oparłam się o barierkę. Wiał ciepły wiatr, który delikatnie rozwiewał moją białą koszulę nocną i włosy.
Poczułam czyjeś ręce na biodrach.
Zastanawiałam się jak on to robi, że nigdy nie słyszę jak przychodzi.
Oczy zaczęły mnie piec.
Tak będzie mi go brakować…
Nic nie mówił.
Stał za mną w ciszy.
W pewnym momencie położył głowę na moim ramieniu.
-Jenn… Czemu musimy kończyć jeśli oboje się kochamy…? – spytał cicho.
Zastanawiałam się, czy chciał, żebym to usłyszała…
-Justin. Wiesz dlaczego.
Oparł ręce o barierkę i schował w nich głowę.
Naprawdę nie mogłam na niego patrzeć.
Było mi tak smutno jak nigdy w życiu.
Coś rozrywało mnie od środka.
Chwilę staliśmy nic nie mówiąc.
Justin co chwilę pociągał nosem.
W pewnym momencie podniósł głowę i poszedł prosto do łóżka.
Położył się i gapił w sufit niewidzącym wzrokiem.
-Ale nie mów, że to całkiem koniec, Jenny. Bd miał jeszcze szansę do cb wrócić, prawda?
Chciałam tego. Strasznie chciałam.
Wzruszyłam ramionami.
Lekko się rozpogodził stwierdzając, że ma jakieś nikłe szanse.
Wiedziałam, że ciągle hamuje się przed tym, żeby mnie przeprosić.
-Chodź do mnie – zrobił miejsce obok siebie.
Położyłam się obok niego.
Bez słowa przytulił mnie i wdychał mój zapach.
Jego dotyk… - rozmarzyłam się.
W pewnym momencie dotarło do mnie, że już nie należy do mnie, a ja do niego. Ale nie odsunęłam się. Nie potrafiłam.
Wsunął mi ręce pod bluzkę.
Spojrzał mi w oczy.
Pokręciłam głową.
-Jenn… Jeszcze tylko raz…
-Nie.
Powiedziałam ‘nie’, myślałam ‘tak’.
Nie. Nie mogłam tego zrobić.
-Justin. To koniec – powiedziałam twardo, a go przeszedł dreszcz.
Wyjął ręce spod bluzki.
-Dobranoc – pocałował mnie w usta zanim zdążyłam zareagować.
Poczułam motyle w brzuchu i zachciało mi się płakać.
Uśmiechnął się smutno i odkręcił na drugi bok.
Patrzyłam na jego plecy. Nie mam pojęcia w jakim celu. Tak bardzo miałam ochotę go przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.
Westchnęłam głęboko i też odwróciłam się w inną stronę.
Po chwili poczułam, że Justin delikatnie mnie obejmuje.
Zasnęłam.

Obudziłam się ramionach Biebera,
Lekko się z nich wysunęłam.
Obudziłam go.
Uśmiechnął się do mnie smutno.
-Samolot masz na 14:00.
-Jak? Kiedy go załatwiłeś?
-Jest już 11:00. Nie mogłem spać… Jakieś 30 min temu się położyłem.
-To chyba powinnam się pakować...
-Pomogę ci – zaofiarował.
Zaczęliśmy pakować moje rzeczy.
Zjedliśmy w ciszy śniadanie i Justin zawiózł mnie na lotnisko, które było spory kawał drogi stąd.
Bieber pomógł mi zanieść bagaże.
Kiedy musiałam już iść tylko czule mnie przytulił.
Pomachałam mu.
Ann i Chris zostali jeszcze w Polsce.
W pewnym sensie nawet nie pozwoliłam im jechać.
Uznałam, że powinni zostać z Justinem, trochę go pocieszyć, a oni stwierdzili, że to dobry pomysł.


Do domu doleciałam koło 22:00.
Rodzice i brat wiedzieli o moim przyjeździe, bo wcześniej ich o tym poinformowałam.
Mam przywitała się ze mną bardzo ciepło, tata chłodno, a brata nie było.
Martwiłam się o niego.
Na szczęście był piątek i miałam cały weekend, żeby nadrobić zaległości.
Zapowiadało się pracowicie…
Zjadłam kolację i od razu położyłam się spać, bo byłam wykończona.
Było mi trochę przykro, że Jake nie przyszedł mnie przywitać…
Mój telefon się odezwał.
Od razu przypomniał mi się zastrzeżony nr, o którym zdążyłam już zapomnieć…
-Halo? – odebrałam lekko drżącym głosem.
-Hej. Co tam u twojego brata?
Kurde.
-Nie wiem. Ty mi powiedz.
-Ach, nie ma go w domu? Czyżby?
Serce mi waliło.
-O CO CHODZI?!
-A więc tak… Z przykrością stwierdzam, że my go nie mamy… - odetchnęłam z ulgą – Twój braciszek jest bardzo cwany… Za cwany.
-A mówisz mi to, bo…?
-Zastanawiam się, czy gdzieś nie uciekł. Do innego miasta, kraju.
-Jake? Wątpię.
-No właśnie dzwonię do cb, żebyś powiedziała nam gdzie twój braciszek może być…
-Uważaj, bo ci powiem.
-Uważaj, bo cię zabiję.
-Uważaj, bo się boję. Trudno. I zabijesz też moje dziecko. Obstawiam, że nie masz zahamowań przed popełnianiem morderstw na kobietach w ciąży.
-Obstawiam, że nie chce ci się żyć, bo byś ze mną nie zadzierała.
-Dobrze obstawiasz.
Westchnął.
-Widzę, że się z tobą nie dogadam.
-Wow. Nareszcie to do cb dotarło.
Sygnał się urwał.
Wzruszyłam ramionami i spróbowałam zasnąć.
Nie dawałam rady.
Za bardzo męczyła mnie sprawa Jake’a i rozstanie z Justinem… Naprawdę działo się za dużo niż byłam w stanie tego udźwignąć.
Po dwugodzinnej próbie zaśnięcia złapałam telefon i wyszłam przed dom.
Lubiłam się przejść kiedy nie mogłam zasnąć…
Była równo 2:00.
Kiedy wyszłam z domu zobaczyłam Jake’a i jakichś dwóch, dużych gości.
Taa. Wiem, że ‘dużych’ brzmi niegroźnie, ale oni niegroźnie bynajmniej nie wyglądali.
Schowałam się za krzakiem, żeby mnie nie zauważyli.
Kolesie ciągle popychali Jake’a.
Widać było, że się o coś kłócą.
Serce waliło mi tak głośno, że bałam się, że mnie usłyszą.
Dostałam smsa.
Dziękowałam Bogu, że miałam wyłączony dźwięk.
Drżącymi rękami odczytałam wiadomość.
‘Widzę cię. Kto to ci kolesie?’
Zmarszczyłam brwi.
Jak on dał radę napisać smsa z zastrzeżonego?
Dałam sobie spokój z rozważaniem tego. To akurat było najmniej istotne…
Ledwo powstrzymałam śmiech.
Jak ja niby miałam odp zastrzeżonemu??
Dostałam kolejnego smsa, w którym był nr, na który miałam odp.
Chyba zobaczył, że się śmieje. Lol.
‘Widzę, że jesteśmy już jak starzy, dobrzy znajomi. :P Nie mam pojęcia kto to… Ale nie wyglądają za milutko… Jak coś obronisz Jake’a, prawda? ;P’
Prawie natychmiast dostałam odp.
‘To twój braciszek ma niezłe kłopoty. Nie tylko u nas sobie nagrabił… Nie. Nie uratujemy go.’
‘No to nie możemy się przyjaźnić ;P’
Nie mam pojęcia jakim cudem mogłam mieć w takim momencie dobry humor. Chyba mi się coś z mózgiem porobiło.
Z niedaleka usłyszałam powstrzymywane parsknięcie śmiechem.
Ups…
Goście też to usłyszeli.
Rozejrzeli się szybko, powiedzieli coś jeszcze cicho do Jake’a i zwiali.
Jake się rozejrzał. Yyy… Jak bd szedł do domu to mnie zobaczy…
Do mojego brata podeszła jakaś dziewczyna. Podała mu bez słowa kartkę.
Mój brat ciężko westchnął i powlókł się do domu.
Tylko, żeby mnie nie zauważył; tylko, żeby mnie nie zauważył; tylko, żeby mnie nie zauważył…
-Jenn?
Kurde.
Podniosłam się z ziemi.
-Heeej, Jake…
Patrzył na mnie przez chwilę, a potem wybuchnął śmiechem.
-Co ty…? – nie skończył, bo znowu zaczął się śmiać.
Przytulił mnie po bratersku.
-Tęskniłem, mała…
-Ja też...
-Chodź do domu – zaproponował.
-Nie mogę spać… Chyba pójdę się przejść…
Spojrzał na mnie niepewnie.
-Zostań, okay? Nie pytaj. Zostań.
Spojrzałam mu w oczy.
-Okay…
Weszliśmy do domu i poszliśmy do pokoju.
Jake usiadł na moim łóżku, a ja obok niego.
-Jenn… Ile widziałaś?
-Za dużo.
-Ymm. Czemu wyszłaś z domu?
-Już ci mówiłam. Nie mogłam spać i chciałam się przejść.
-Wydaje mi się, że chodzenie po mieście o drugiej w nocy nie jest dobrym pomysłem.
-Może…
Uśmiechnął się lekko.
-Emm… mówiłaś wcześniej, że ktoś do cb dzwoni… Przedstawił się?
-Nie.
-I dzwoni z zastrzeżonego?

-Yhm. I teraz myślisz, którzy to?
Skrzywił się.
-No…
-Nie ci co się na cb rzucali.
Chwilę się zastanawiał.
-A skąd wiesz?
-Bo pisałam z tym kimś przed chwilą i pytał kim są ci goście. To on się śmiał.
-Kurde. Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej… Ale już coś wiem. Dzięki.
-Ale o co chodzi, Jake?
-Lepiej, żebyś wiedziała jak najmniej, Jenn. Nie mogę cb w to mieszeć…
-A już nie jestem w to przypadkiem zamieszana? Grożą mi śmiercią i wgl.
Mój brat zrobił się blady.
-Ja..a..ak? – głos mu drżał.
-No normalnie. Ale jak ostatnio dzwonił i wywnioskował, że życie dla mnie za dużo nie znaczy to tak jakby się odczepił…
-Jak to życie dla cb mało znaczy??
-No tak to, Jake. Rzuciłam chłopaka, którego kocham, ty masz jakieś problemy z… nie mam pojęcia kim…
-Tylko nie rób niczego głupiego. Oni są niebezpieczni.
-Wiem. Przypominali mi o tym z dwadzieścia razy.
-A ty i tak pyskujesz, co? – zaśmiał się.
-Niee. No co ty – powiedziałam z miną niewiniątka.
Uśmiechnął się.
-Może spróbuj zasnąć, co?
-Nie. Już próbowałam. Przez dwie godziny… Jake… Mogę cię o coś poprosić…?
-Yhm.
-Uważaj na siebie.
Przytulił mnie, ale nie odp.
Mój telefon się odezwał.
Justin.
-Bieber do cb pisze? – zdziwił się.
-No widocznie… Co w tym dziwnego…?
-Zerwaliście.
-Ale mamy dziecko, no nie?
-Niby coś w tym jest… Nadal go kochasz, tak?
Skinęłam głową.
Nic nie mówił.
-Ja spadam. Muszę coś załatwić.
-Jake…
-No muszę. Naprawdę. Bd uważać.
Spuściłam wzrok.
-Ale bądź ostrożny. Pomyśl o mnie. Nie może ci się nic stać.
Przytulił mnie znowu.
-Mała… Nie stanie – mrugnął z uśmiechem i wyszedł.
Położyłam się na łóżku.
Zasnąć udało mi się dopiero koło szóstej.

Nie. Nie wyspałam się.
Obudziłam się o 8:00. Wow. Dwie godziny snu. Juhuuu.
Przypomniałam sobie, że nie odczytałam smsa od Justina.
‘Jak się czujesz?’
‘Dobrze.’ - odpisałam.
Zaraz dostałam kolejną wiadomość.
‘Myślałem już, że nie napiszesz… Nie wyobrażasz sobie co się stało :(’
‘Co ?'
Bałam się odpowiedzi.
‘Możesz mi nie wierzyć, ale to prawda. Widocznie już do reszty ześwirowałem… Wczoraj miałem sen. Śniło mi się, że w takiego gościa uderza samochód. Co było straszne, dokładnie widziałem jego twarz. Dziś… Widziałem jego śmierć. Było dokładnie jak w tym śnie. Wyszedłem z Chrisem ze sklepu i zobaczyliśmy to. Rozumiesz? Widziałem jak samochód w niego uderza i… Tak mi Cię brakuje, Jenn…’
Zrobiło mi się słabo.
Zaczęłam się trząść.
Ku**a, stop.
Próbowałam się uspokoić.
‘Trzymaj się, Jus.’ – odpisałam.
‘Próbuję.’
Wyszłam z pokoju, żeby zrobić sobie śniadanie.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.
Leciały wiadomości.
Zaczęłam oglądać.
‘Wielki skandal z udziałem Biebera!!!! – wywróciłam oczami. Co za nowość… - Najpierw na przedwczorajszej gali widzieliśmy Justina razem z Seleną. Czyżby zerwał ze swoją dziewczyną??? Podejrzewamy, że tak, ale dopiero po owej gali. Kiedy ogłoszono jedną z nagród, które wygrał JB Selena pocałowała go w usta – pokazali filmik - Ku zaskoczeniu wszystkich Bieber mocno ją odepchnął i nagrodę odebrał w paskudnym humorze. Ze sceny poszedł prosto do auta – pokazali zdj – i zalał się łzami. Czy to koniec związku Justina i Jenn?? Możliwe, ale na tym nie koniec szokujących zdarzeń. Podczas koncertu w Polsce przy piosence ‘Pray’ Bieberowi z oczu płynęły łzy i prosił o modlitwę za niejakiego Maksymiliana Dampka. W paskudnym humorze odśpiewał jeszcze kilka kawałków i przy piosence napisanej dla swojej ukochanej rozpłakał się tak, że nie był w stanie dalej śpiewać. Odwołał koncert i wstrzymał resztę trasy. Co dzieje się z Bieberem…?’
Telewizor dalej grał, ale do mnie przestało cokolwiek docierać.
JAK TO?!
Wyłączyłam telewizor.
Taa. Super dobicie.
Niewiele myśląc zadzwoniłam do Justina.
-Tak? – odebrał. Jego głos był mega smutny.
-Justin…
-Jenn?
-No.
-Hej, Jenny – głos od razu mu się rozpogodził.
-Co ci jest, Justin?
-Hmm… Ciekawe – powiedział z sarkazmem.
Chwila ciszy.
-Przepraszam cię…
-To ja przepraszam. Wiem, że mi zabroniłaś, ale przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło…
-Wiem. Musze kończyć, Justin.
-Spoko, rozumiem. Hej – jego głos stał się chłodniejszy.
Rozłączyłam się.
Wcale nie musiałam kończyć, ale chciało mi się płakać, a nie chciałam wybuchnąć mu szlochem do słuchawki.
Pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na poduszkę.
W domu nie było nikogo. Mogłam sobie spokojnie płakać.



Justin obudził się z krzykiem.
Był spocony i trząsł się ze strachu.
Śniła mu się Jenn. Popełniła samobójstwo.
Serce waliło mu jak szalone i z trudem łapał oddech.
To było takie realne…
W jego oczach pojawiły się łzy.
Kiedy trochę się uspokoił postanowił jedną rzecz.
Był pewien swego.
Może i ześwirował,  może Jenn śniła mu się jedynie dlatego, bo ciągle o niej myślał i rozmawiał z nią przed snem.
Może.
Był pewien tylko jednego. Nie dopuści, żeby Jenn przydarzyło się coś złego.




Hmm... I jak ? :) Tak, wiem, większość z Was pisała, że mam nie pisać, że ją zdradził, ale nie zdradził, no nie ? ;P Miałam jakąś taką wizję tego rozdziału xD Jeśli się podoba to komentujcie. ;*

11 komentarzy:

  1. super rozdział ;D
    szkoda że zerwali :(
    life-is-music-is-life.blogspot.com , @i@ueenBieber

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. <33

    @biieberowa

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty pro i wgl boski mega fajny nie ma sów do opisania twojego opowiadania :D

    @gloskaaa

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdzial . CZEKAMY NA NN <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. zarąbiście!! czekam na nn i zapraszam do mnie
    he-she-story.bloog.pl
    mystorybieber.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ! Zmieniłam nazwe bloga na http://swag-so-mean.blogspot.com/ :) Zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz co ja poprostu odpadam !
    swietnie i piszesz~!
    tylko czemu oni zerwali ?
    ale moze to sie naprawi

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne ale szoda ze sie rozstali ;* Czeka na nn zaproo do mnie http://biebers-story-is-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. fanie zapraszam na mojego bloga
    kinga-zelka.blogpsot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. No, ale jeżeli się roztali to chyba oczywiste, że do siebie wrócą prawda dziewczyny ?! xD BAHAHAHAHAHA, nie mogłoby być inaczej! :D

    OdpowiedzUsuń