poniedziałek, 6 czerwca 2011

41. Jest takie jedno 'ale'.

    -Jenn…
-No?
-O 16:00 idę odwiedzić chorych w szpitalu. Idziesz ze mną?
Było po 13:00. Siedzieliśmy na dworze w tym samym miejscu co przedtem. Spodobało nam się tu.
Kotek wygrzewał się na kolanach Justina, a on głaskał go delikatnie.
-Mogę iść.
-To fajnie – uśmiechnął się.
Siedzieliśmy za dużo nie mówiąc.
Kłamstwo Justina jednak popsuło coś pomiędzy nami…
Chciało mi się płakać, ale obwiniałam o to huśtawki nastroju związane z ciążą.
Bieber spojrzał mi w oczy i posmutniał.
-Ej… Co..
Nie skończył pytania. Wiedział co jest.
Wbił wzrok w ziemię.
-Przecież przepraszałem.
-A czy ja coś mówię?! - spojrzał na mnie zdziwiony, że podniosłam głos - Tak. I jeszcze miej do mnie pretensje o to, że jest mi smutno, bo mnie okłamałeś. Proszę bardzo! – mówiłam z sarkazmem – Nie czepiam się cb,  nie obrażam… Tylko jest mi smutno, rozumiesz? Nie możesz tego uszanować?!
Po moim policzku spłynęła łza.
Bieber zdjął delikatnie kotka z kolan i przytulił mnie czule.
-Nie mam do cb pretensji, Jenn. Przepraszam za moje zachowanie – powiedział, delikatnie musnął mój policzek i otarł mi łzę – Tylko nie płacz. Nie jestem tego wart.
Znowu zachciało mi się płakać i wtuliłam się w niego.
-Jenny… Kocham cię, wiesz? – szepnął.
Nie odpowiedziałam, bo nie byłam w stanie. Gdybym się odezwała wybuchłabym płaczem, a więc wolałam nie otwierać ust.
Długo siedzieliśmy objęci. Kiedy się od siebie lekko odsunęliśmy zobaczyłam, że Justin ma strasznie zbolałą minę. Widać było, że bardzo mu przykro; że czuł się winny.
Musnął moje usta.
Poczułam dawne motyle w brzuchu.
On chyba nigdy nie przestanie wzbudzać we mnie tylu niesamowitych uczuć.
-Juuustin.
-Co?
-Nie udawaj, że nie wiesz co. Nie potrafię być na cb zła – powiedziałam zła na siebie.
Uśmiechnął się.
-To chyba dobrze.
-Niee? – zaprzeczyłam.
-Okay. Nie dobrze.
Popchnęłam go lekko rozbawiona.
-No co? – zaśmiał się.
-Nic.
Pocałował mnie w usta.
-Kocham cię. Strasznie cię kocham – powiedział JB.
-Też cię kocham – odp z nie do końca zadowoloną miną.
-Nie potrafisz być zła?
-Nie.
-To co to w takim razie jest?
Zastanowiłam się.
-Humory dziewczyny w ciąży.
Zaśmiał się.
-Kocham cię i nie złość się. Ja naprawdę się poprawię i…
-Skończ już z tym. Zobaczymy jak to będzie. Poprzednim razem też się miałeś poprawić.
Widać było, że moje słowa go zabolały.
Chwilę nic nie mówił.
-Ale… - powstrzymał się.
-Co?
-Nic.
Znowu cisza.
-Jenn… Chcę tylko, żebyś wiedziała, że kocham cię jak nikogo przedtem i naprawdę znaczysz dla mnie wszystko. Przepraszam, że cię zraniłem. Wiem, wiem. Jestem idiotą. Nie przerywaj – powiedział kiedy chciałam coś wtrącić – Naprawdę zrobiłbym dla cb wszystko, Jenny. WSZYSTKO.
Patrzyłam mu w oczy.
-Wierzysz mi?
Niepewnie skinęłam głową.
-I możesz wierzyć w każde inne moje słowa. Wiem, że tak łatwo do końca nie odzyskam twojego zaufania, ale wiedz, że nie okłamię cię nigdy więcej. Nigdy. Przyrzekam na wszystko. Zrobiłem głupotę, ale nie pomyślałem. Mam taki mały mózg, że wiesz… A jeszcze jest wypełniony tobą po brzegi i już się za dużo tam nie mieści…
Zaśmiałam się lekko.
-Taa. I teraz próbujesz zrzucić winę na mnie.
Też się zaśmiał.
-Nie! – zaprzeczył z uśmiechem – To nie miało być tak…
Przytuliłam go.
-Postaram się ci wierzyć. Mam nadzieję, że mówisz prawdę. W sumie nie zrobiłeś nic strasznego, ale to i tak cholernie boli.
Pogładził mój policzek.
-Przepraszam. Nie chciałem.
-Tak. Nie chciałeś i okłamałeś mnie, bo ktoś ci kazał, tak? – spytałam ironicznie.
Westchnął.
-Przepraszam, Jenn.


O 15:30, samochodem Justina, z jego ochroniarzem wyruszyliśmy do szpitala.
Zaczęło się odwiedzanie.
Osobami odwiedzanymi przez Justina były osoby w przedziale wiekowym mniej więcej 3-15, które ucierpiały w przeróżnych wypadkach.
Kiedy Justin wchodził do sal chorych wszyscy uśmiechali się szeroko, niektórzy piszczeli ze szczęścia, a on z bezustannym uśmiechem na twarzy przytulał każdego kto chciał być przytulany, pisał autografy, rozmawiał, śpiewał.
Bieber w pewnym momencie dostrzegł na końcu sali śpiącą, na oko 14-latkę. Była śliczna i od razu poczułam coś w rodzaju zazdrości. Ugh. Byłam okropna.
Justin usiadł przy śpiącej dziewczynie.
-Budzić ją? – spytał mnie nie wiedząc co robić.
-Myślę, że tak. No chyba nie chciałaby przespać wizyty Biebera.
Uśmiechnął się.
-Heej – powiedział do dziewczyny.
Otworzyła zaspane oczy.
Zamrugała i przetarła je ręką.
-Mówisz po angielsku? – spytał jej.
-Ja dalej śpię, tak? – odpowiedziała po angielsku. Była w szoku.
-Niee – uśmiechnął się szeroko.
Była bardzo słaba, ale jej oczy zabłysły mocą i po chwili pojawiły się w nich łzy.
-Co ty tu robisz??
-Odwiedzam cię.
-Ale jak? W Polsce? – nagle posmutniała – Fajnie, że przyjechałeś… Tylko szkoda, że nie trochę szybciej… Poszłabym na twój koncert.
-Ale jestem tu. Chyba lepsze niż nic, co?
Pokiwała głową.
-Super, że jesteś. Właśnie tak sobie myślałam, że byłoby świetnie gdybyś mnie odwiedził w szpitalu, ale myślałam, że to jest bardziej niż niemożliwe. Nawet nie wiedziałam, że jesteś w Polsce. Do wczoraj praktycznie nic nie mogłam robić…
Byłam pod wrażeniem angielskiego dziewczyny. Był bardzo dobry. Przeszło mi przez myśl, że uczyła się go, żeby móc kiedyś porozmawiać z Justinem. Uśmiechnęłam się do siebie. No różnie bywa.
-A jak się nazywasz?
-Paulina.
-A chcesz mój nr?
Dziewczyna uśmiechnęła się przeszczęśliwa.
Spojrzał na mnie oceniając jak na to zareagowałam.
Nie miałam nic przeciwko.
Podała Bieberowi telefon, a on wystukał na nim swój nr i zrobił sobie z nią zdj.
-Musicie już iść – powiedziała pielęgniarka z masakrycznym akcentem.
-Jeszcze chwilę – poprosiła Paula.
Pielęgniarka powiedziała coś do niej po polsku, a ona się zasępiła.
-Paa – powiedziała do mnie i Justina.
Bieber przytulił ją bardzo delikatnie.
-Trzymaj się. Pisz kiedy chcesz – uśmiechnął się do niej.
Też się uśmiechnęła i spojrzała na mnie.
Nie była do mnie wrogo nastawiona.
-Zazdroszczę ci chłopaka – powiedziała szczerze.
Uśmiechnęłam się.
-Znajdziesz sobie jeszcze lepszego.
Kiedy do Justina dotarło co właśnie powiedziałam spojrzał na mnie z ‘wyrzutem’.
Paulina się zaśmiała.
-Idźcie – pospieszyła pielęgniarka.
-Idziemy – Bieber wzruszył ramionami.
Pomachaliśmy Pauli i innym pacjentom i ruszyliśmy do samochodu przy, którym czekał Kenny.
-I jak?
-Fajnie – uśmiechnęłam się – Podziwiam cię za to co robisz, Justin – zwróciłam się do Biebera.
Musnął moje usta.
-Dzięki, że ze mną pojechałaś.
-Nie ma sprawy. Musiałam cię pilnować, żebyś nie flirtował z pacjentkami, atrakcyjnymi pielęgniarkami i lekarkami.
Zaśmiał się i wsiedliśmy do auta.
-Ej. Jake mi kiedyś mówił, że macie krewnych w Polsce. To prawda, czy coś pomieszałem?
-Prawda. Mieszkałam tu do trzeciego roku życia i często przyjeżdżam na wakacje.
-A rodzina która tu mieszka, to…?
-Dziadek i siostra mojego taty.
-A gdzie mieszkają?
-Na drugim końcu kraju. W Krakowie.
-A to ile drogi gdzieś? Polska jest mała, no nie?
-Mała, ale autem to… Nie wiem. Gdzieś z 11 godz?
-Uuu. To dużo.
-Noo.
-Dziadek kiedyś mieszkał tu w okolicy, ale się przeprowadził.
-Ponieważ?
-Babcia zmarła i przeprowadził się do swojej córki. Ona się nim zajmuje.
-Lubisz ją?
-Yhm. Ej, gdzie jedziemy? – zdziwiłam się. To nie była ta sama droga, którą jechaliśmy wcześniej.
-Na małe zakupy. Pomyślałem, że jak już tu jesteśmy… Bo z tego pałacu to daleko jest do jakiegokolwiek sklepu.
-A. Spoko. Nie ma sprawy.
Zajechaliśmy do jakiegoś pierwszego lepszego sklepu z żywnością.
-Ej! Jenn! – w pewnym momencie, w sklepie usłyszałam za sobą znajomy głos.
-Kacper?!?! – otworzyłam szeroko usta, podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
Odwzajemnił mój uścisk.
-Już myślałem, że mnie nie poznasz – powiedział po polsku. Coś tam jeszcze kojarzyłam z tego języka. Byłam w Polsce co roku – Rozumiesz jeszcze coś po polsku? – spytał kiedy zobaczył moją niepewną miną.
Skinęłam głową.
-Coś. Ale możemy po angielsku?
-Wow. Nawet akcent masz niezły – wyszczerzył się.
-No jeszcze coś pamiętam – uśmiechnęłam się – W końcu mieszkałam tu trzy lata, no nie?
-Yhm. Ale wtedy to jeszcze za dużo nie mówiłaś.
-No, ale przyjeżdżam tu co roku na gdzieś koło miesiąc. No i jestem zdolna – wyszczerzyłam się.
Justin mierzył Kacpra podejrzliwym wzrokiem.
-Jenn. Umiesz mówić po polsku?? – spytał zdziwiony Bieber.
-Coś tam potrafię – dziwnie było się tak przerzucać z polskiego na angielski i odwrotnie.
-A to kto?
-Mój przyjaciel z dzieciństwa. Przyjaźniłam się z nim jak dziadek jeszcze mieszkał tu, w pobliżu.
-Spoko…
Kacper szeroko się uśmiechnął.
-Jesteś piękna, Jenn. Wow. Ostatnio dużo o tobie gadają w TV i wgl… Jak pierwszy raz zobaczyłem twoje zdj z Justinem w Internecie to zaniemówiłem na 10 min. No, ale tak sobie pomyślałem, że w końcu dorastaliście w jednym mieście.
Uśmiechnęłam się do niego.
Nic nie mówiłam, ale Kacper też wyglądał niesamowicie. Ostatnio widziałam go jakieś 3 lata temu. Niby trochę pisaliśmy ze sobą, ale niewiele…
Justin wyglądał jakby miał ochotę rzucić się na Kacpra.
Przytuliłam go i szepnęłam mu na ucho:
-Zazdrosny? – uśmiechnęłam się słodko.
-Bieber, tylko nic sobie nie myśl. Nie zamierzam z tobą konkurować, czy coś. My się tylko przyjaźniliśmy – powiedział Kacper po angielsku kiedy zobaczył jak Justin na niego patrzy - I jak mój angielski? – zwrócił się do mnie (już po polsku). Matko. Nie wyrabiałam.
Pokazałam ręką, że średnio.
-Dzięki – powiedział z sarkazmem.
-No żartuje – zaśmiałam się – Jest spoko. W takim razie możemy gadać po angielsku, bo od polskiego język mi się plącze.
-A mi od angielskiego.
-Nie marudź.
-Musimy już iść, Jenn… - ponaglił Bieber.
-Okay… Paa –  powiedziałam po angielsku i przytuliłam Kacpra.
-Hej, śliczna – odpowiedział po polsku.
Wróciliśmy do samochodu.
-Ej, to nam nie jest potrzebny tłumacz. Nieźle nawijasz po polsku – wyszczerzył się Justin.
-A tam. Potrafię raptem kilka słów.
-Taa. Kilka słów. Podczas rozmowy z tym twoim znajomym użyłaś więcej niż KILKA słów i wyglądało, że nie sprawia ci to żadnej trudności.
Wzruszyłam ramionami.
Justin się zaśmiał.
-Ta wasza rozmowa była mega. Trochę po polsku, trochę po angielsku. NIC nie zrozumiałem.
Uśmiechnęłam się.
-Zawsze tak rozmawialiśmy.
-W sumie to trochę mu zazdroszczę. To tak trochę jakbyście mięli własny język - powiedział z uśmiechem.
Dojechaliśmy do pałacu.
-Długo was nie było – stwierdziła Pattie.
-Zajechaliśmy jeszcze do sklepu – Justin pokazał jej siatki z zakupami.
-Aaa.
Poszliśmy do swojego pokoju.
-Ej. Który tydzień jesteś w ciąży? – spytał Bieber.
-A policz, tatusiu.
Uśmiechnął się.
-Chwila. Skupiam się – kalkulował coś w myślach – To piąty dzień trzeciego tygodnia – wyszczerzył się po chwili.
-Brawo – musnęłam jego policzek.
-A nie należy mi się coś więcej…?
-Nie.
Uśmiechnął się zrezygnowany.
-Podciągnij bluzkę do góry.
-Co??
-No chcę zobaczyć czy ci się brzuch zaokrągla – wyszczerzył się.
-Jeszcze chyba nie powinien – podwinęłam lekko bluzkę – Ale to zależy od kobiety, bo czytałam w Internecie. Np. niektóre kobiety mają w 9 tygodniu takie jak inne w 3 miesiącu.
Justin wpatrywał się w mój brzuch.
-Trudno powiedzieć jak z twoim, ale jeszcze za wiele nie widać.
-No, bo dopiero kończy się trzeci tydzień.
-No tak, ale jak mówią, że niektóre mają w dziewiątym już widoczny to ci też niedługo może zacząć rosnąć.
-No nie wiem, czy tak bardzo niedługo. Mam nadzieję, że bd z tych co mają mniejszy.
Uśmiechnął się czule.
-Będzie jak będzie.
Pocałowaliśmy się.
-Trzeba teraz jak najwięcej korzystać z życia. Po narodzeniu dziecka będziemy musieli dojrzeć w natychmiastowym tempie. Nie można się oszukiwać. Stracimy dzieciństwo - powiedziałam.
Justin posmutniał.
-Ale już tego nie cofniemy. Będzie dobrze. Damy radę – przytulił mnie.
-Mam nadzieję…
Przez chwilę nic nie mówiliśmy.
-Co robimy? – zagadnął Justin – Jest dopiero 20:00. Przecież nie będziemy siedzieć w miejscu.
-Czemu?
-No, bo nie! Ruch to zdrowie! – wyszczerzył się.
-Taa…
-No chodź – pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju.
-Gdzie idziemy? – westchnęłam.
-Mnie pytasz?
Zaśmiałam się.
Wybiegliśmy na dwór.
Pobiegliśmy za pałac i rozłożyliśmy się na trawie.
Powoli robiło się chłodniej, ale jeszcze było ciepło.
-Za ile są wakacje? – zagadnął Justin.
-Równo za miesiąc.
-Umm… Bd musiał się jeszcze przyłożyć do tej nauki, bo teraz miałem przerwę.
-A ja muszę pójść do SQL i zdać do następnej klasy…
-A jesteś z czegoś zagrożona?
-Tylko z biologii… Ale podciągnę. Na pewno nie bd siedziała na drugi rok.
Objął mnie.
-Na pewno dasz radę.
-No jasne – wyszczerzyłam się – Muszę.
-Ej, a…. z tym Kacprem to… Tylko się przyjaźniłaś? – spytał JB.
Skinęłam głową.
-To spoko. Wydaje się równy.
Uśmiechnęłam się.
-Mam taką jedną sugestię… Nie związaną z Kacprem – mówił.
-Zamieniam się w słuch.
-Może zaprosimy Chrisa i Ann, jutro – wyszczerzył się – Zostaję w Polsce 5 dni. Fajnie by tu było z nimi.
Oczy mi zabłysły.
-Byłoby mega.
-No to ustalone. Zadzwonię do nich i… O której mają przylecieć?
-Nie mam pojęcia. Jak chcesz.
-Hmm… To niech bd jak najszybciej. Zobaczymy co da się zrobić.

Następnego dnia koło 15:00 zawitali do nas Ann i Christian.
Ciągle nie mogłam wydobyć od przyjaciółki, czy chodzi z Chrisem…
Postanowiliśmy wybrać się nad morze.
Dzień nie był jakoś szczególnie gorący, ale Justin koniecznie chciał zobaczyć polskie plaże.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy na plażę od razu uderzyła nas w oczy ilość znajdujących się tam ludzi.
-Zjeżdżamy stąd – powiedział Bieber z szeroko otwartymi oczami – Nie ucieknę przed TAKIM tłumem jakby mięli ochotę się na mnie rzucić.
Kilka osób już wypatrzyło Justina i podbiegło po autograf.
Bieber szybko podpisał kilka kartek, zrobił parę zdjęć i uciekliśmy stamtąd.
-To gdzie idziemy? – spytał Beadles.
-A, bo ja wiem? Ta plaża miała być prawie opuszczona. Ugh. Tak myślałem, że nie powinniśmy ufać tej przerażającej kobiecie z pałacu.
-I co teraz? – powtórzył pytanie Christian.
-Chris! Sam coś wymyśl! – powiedział Justin.
-Możemy tam wrócić – odp Beadles.
-Nie. Nie możemy.
-Bo?
-Po pierwsze: dopiero co weszliśmy, a już musiałem pisać autografy, po drugie: tam nie ma ANI TROCHĘ WOLNEGO MIEJSCA.
-To spróbujmy innym wejściem. Przecież to ma nr. 20. Jest ich sporo. Gdzieś powinno być mniej osób. No choćby dalej od wejścia.
Wow. Christian powiedział coś przydatnego, inteligentnego. WOW. Ann miała na niego dobry wpływ.
-Okay. To idziemy szukać jakiegoś mniej obleganego miejsca – zarządził Bieber.
Przy trzecim podejściu znaleźliśmy miejsce, na którym liczba osób była w miarę znośna.
Rozłożyliśmy się blisko morza.
Justin praktycznie bez przerwy musiał coś podpisywać.
Nie miał za ciekawej miny.
-Chodź do wody – pociągnęłam go kiedy był w trakcie podpisywania płyty jakiejś dziewczyny.
A tam. Niech będzie, że zabieram go fankom. On też musi czasem odpoczywać.
-Jenn, Jenn – chwilę stawiał opór, ale udał mi się go zaciągnąć do wody - Ja mam jej długopis, głupolu – zaśmiał się i chciał wrócić.
-Nie – zabrałam mu długopis i z przesłodkim uśmiechem zaniosłam go fance.
Hmm… Nie była zadowolona, ale myślę,  że jakoś to przeżyje.
Z powrotem weszłam do wody i zaczęliśmy się chlapać.
Chyba z paręset ludzi się na nas gapiło… Zero prywatności.
-Ej, ej, ej, ej – Bieber zrobił wielkie oczy i pokazał mi głową w kierunku koca, na którym leżeli Ann i Chris.
Całowali się.
Uśmiechnęłam się szeroko.
Justin się wyszczerzył.
-No, no – przyłożył palec do ust i cicho podeszliśmy do nich – A ładnie to tak? – powiedział głośno, a oni aż poskoczyli.
-Ymm… My tylko… - zaczęła Ann.
-No przecież widzieliśmy, że się liżecie – wyszczerzył się Justin – Tu nie ma co tłumaczyć.
-Jesteście razem?? Pytam po raz ostatni – powiedziałam.
Ann i Christian spojrzeli na siebie niepewnie.
-No… - odp Chris.
-To gratulacje – uśmiechnął się Bieber – Idziecie do wody, czy wolicie się dalej polizać?
Ann posłała mu wzrok mrożący krew w żyłach.
-Wolimy zostać – wyszczerzył się Christian.
-Uuuu. To idziemy – Justin złapał mnie za rękę i wróciliśmy do wody.
Zauważyliśmy, że w tym morzu do pewnego miejsca jest głęboko, a później jest coś w rodzaju wysepki.
Poszliśmy w tamtym kierunku. Ostatni, nieduży kawałek przepłynęliśmy i weszliśmy na wysepkę.
Justin się wyszczerzył.
-Nareszcie sami. Dopóki ludzie nie przylecą tu zaraz za nami – skrzywił się.
Pocałował mnie czule.
-Jenn… Jest taka jedna sprawa… - zaczął niepewnie.
-Wal.
Spojrzał mi w oczy i przygryzł nerwowo wargę.
-Ymm…
-No mów, Justin. Jestem silna – zachęciłam go.
-Bo mój menager i Seleny chcą, żebym poszedł z nią na rozdanie nagród…
Poczułam się jakbym dostała w brzuch, ale nie dawałam tego po sobie poznać.
-Ale przecież jesteś ze mną i cały świat o tym wie.
-Bo o to chodzi, żeby zrobić zamieszanie…
Chwila ciszy.
-Okay. Rozumiem, że jesteś sławny i żeby ta sława nie przeminęła potrzebne są skandale… Dobra. Idź z nią – przytulił mnie, a ja odsunęłam się delikatnie od niego – Poczekaj. To nie wszystko. Jest takie jedno 'ale'…
-No?
-Nie całuj jej. Nie pozwalam ci jej całować, ani obmacywać, czy czegoś w tym stylu. Jeśli zobaczę, że np. się z nią całowałeś nie będzie obchodziło mnie, czy się na cb rzuciła i czy zależało od tego czyjeś życie. Jeśli ją pocałujesz albo przegniesz rzucę cię. I nie będzie odwrotu. Nie weźmiesz mnie na te swoje cudowne oczka. Nie. W takim wypadku nie próbuj mnie nawet przepraszać. Bd zimna jak lud i nawet dziecko nie skłoni mnie do zostania z tobą. To tyle.
Spojrzał na mnie poważnie.
-Okay. Obiecuję – przytulił mnie czule.
Do ‘wysepki’ podpłynęło już kilka osób.
-Suuuper. Zmywamy się stąd – ruszyliśmy z powrotem w stronę plaży.


I koniec kolejnego rozdziału ;) Jeśli się Wam podoba to liczę na komentarz ;*
Tak myślę o skończeniu tego bloga... Kończą mi się pomysły. Oczywiście napiszę jeszcze kilka rozdziałów ;) Chcę się Was poradzić, czy pisać dalej (ale wtedy podsuńcie mi jakieś pomysły ;)), czy zacząć pisać drugą część, czy zacząć pisać nowego bloga. Piszcie. <3

7 komentarzy:

  1. wow jestem pierwsza :D:D zajebisty jak każdy kocham to opowiadanie i proszę nie kończ jeszcze :***

    OdpowiedzUsuń
  2. nom super wow!!!czekam na nn!!
    zapraszam do mnie
    mystorybieber.bloog.pl
    he-she-story.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. nie kooończ.. <3
    jest świetny. : D


    @biieberowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz Ten !!! Ale Np . Nastepny rozdzial moze4 byc o tym , ze justin poszedl z gomez na ta gale i ja obmacywal czy cos i jenn wyjedzie . ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejkuuu .. dzieczyno jestes boska !! kocham tego bloga i prosze pisz dalej bo chyba sie zanudze na smierc bez czytania go . xd moze zrób takie co ze np 6 miesiecy pózniej i opisuj co z dzieckiem ... niech cos sie stanie albo cos .. napewno ci sie uda wymyslec cos bosskiego ! i naprwde to jest jeden z najlepszych blogów jakich czytalam ^^ ;DD Pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz super bloga .. i nie pisz nic ze sie bieber z selerem obmacywali bo ta Jenn juz troche za duzo tego bulu ma .. niech cos sie dzieje z jej bratem i tymi kolesiami :))

    OdpowiedzUsuń
  7. zgadzam się neich bedzie z tym btarem :) A rozdział Boskii <3

    OdpowiedzUsuń