czwartek, 23 maja 2013

II rozdział 36

-Bieber, wiem jak ich stamtąd wyrwać – Jake wszedł do salonu, w którym bezczynnie siedział Justin.
-Nie czujesz się trochę za bardzo, jak u siebie w domu? Nawet nie pukasz, kiedy przychodzisz – odpowiedział Jus pustym głosem.
-Jesteś takim idiotą, czy tylko udajesz, Bieber? – warknął Jake – Mówię, że uratuję ci rodzinę, a ty się czepiasz, że nie pukam do twoich, pieprzonych drzwi.
Justin uniósł dłonie w obronnym geście, po czym  z powrotem je opuścił.
Na kilometr było widać, że nie spał od dobrych kilku nocy i najprawdopodobniej również prawie w ogóle nie jadł.
-Co jest? Serio masz to gdzieś, czy się czegoś naćpałeś?? – zapytał Jake, marszcząc brwi.
-Piłem – wzruszył ramionami – Ale nie jestem pijany. W tym domu skończył mi się zapas alkoholu, którym mógłbym się upić, a w takim stanie się nigdzie nie pokażę i nie mam jak kupić…
-Zamknij się – warknął Jake, przerywając Justinowi – Nie prosiłem o historię, tylko prostą odpowiedź.
-Więc już ją masz – powiedział Bieber – Zastanawiasz się dlaczego tak zareagowałem, więc… Odpowiedź jest prosta. Nie wiem co im zrobili, boję się, jak cholera w jakim znajdziemy ich stanie… I czy nie będą… - przez chwilę nic nie mówił, zmagając się ze sobą – Martwi – powiedział cicho.
-Weź się w garść!! – Jake uderzył pięścią w stolik.
-I do tego… - powiedział Bieber przełykając ślinę i pierwszy raz tego dnia unosząc spojrzenie na Jake’a – Nie wiemy co powiedzieli Jenn.


Wszystko o czym kilka godzin temu rozmawiałam z Jasonem  wirowało mi w głowie i za nic nie chciało dać mi spokoju, nawet na sekundę.
Nie chciałam wierzyć w żadne z jego słów, ale były one tak przerażająco prawdopodobne i aż za dobrze pokazujące z innej perspektywy, pewne momenty mojego życia.
Zadrżałam.
Jason mówił, że rozprawa, podczas której miałabym zeznawać przeciwko Jake’owi i Justinowi miała odbyć się za kilka tygodni.
KILKA TYGODNI w tym miejscu.
Chodziłam w tę i z powrotem po zimnym pomieszczeniu, w którym byłam zamknięta, żeby chociaż trochę się rozgrzać, ale również dlatego, że nerwy nie pozwalały mi siedzieć.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Cześć – zobaczyłam uśmiechającego się do mnie Jasona.
Nie odwzajemniłam uśmiechu.
-Zdecydowałaś już czy nam pomagasz? – zapytał, zamykając za sobą drzwi i opierając się o nie.
-A dajecie mi jakieś inne wyjście? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Nie – uśmiechnął się uroczo.
-Więc… Po co pytasz?
Wzruszył ramionami.
-Gdybyście zaprosili mnie na kawę i dyskutowali o tym, co mam zrobić, po ludzku, to ok, mógłbyś pytać – kontynuowałam – Ale więzicie moje dziecko, matkę mojego męża i mnie. Po co zadawać pytanie, znając odpowiedź?
-Więc… Naprawdę chcesz wiedzieć dlaczego pytałem? – zbliżył się do mnie wolnym krokiem.
Skinęłam niepewnie głową.
-Dlatego, że chciałem dowiedzieć się czy wierzysz w nasze słowa – powiedział – Czy dalej bezgranicznie kochasz mężusia i brata, czy zdajesz sobie sprawę, że to my mówimy prawdę albo czy chociaż się wahasz – podszedł jeszcze bliżej – Nawet, kiedy nic nie mówisz, widzę odpowiedź w twoich oczach.
Zamknęłam oczy, a on się roześmiał.
-Ale cwaniara – zażartował – Pomimo wszystko nie ryzykowałbym zamykania oczu w mojej obecności, kochanie.
Otworzyłam je niechętnie.
-Nie nazywaj mnie tak – powiedziałam stanowczo.
Uśmiechnął się łobuzersko i nawinął sobie końcówkę moich włosów na palec wskazujący.
-Będę nazywał cię, jak mi się podoba, Jenn – odezwał się, uśmiechając się uroczo, znajdując się stanowczo za blisko mnie.
Wytrzymałam jego spojrzenie.
-Co zamierzacie z nami robić przez te tygodnie? Wypuśćcie nas – powiedziałam dużo pewniej, niż się czułam.
Jason się roześmiał.
Mówiłam, że jego śmiech mi się podoba?
Cofam to. To najgorszy dźwięk na świecie.
-Jesteście popieprzeni – odsunęłam się gwałtownie od niego – Mając takie filmy, moglibyście próbować ze mną dyskutować po ludzku, a nie…
-Skarbie – przerwał mi – Gdybyśmy zaprosili cię na herbatkę, mogłabyś powiedzieć ‘nie’.
Uniosłam oczy ku niebu.
-Jesteś beznadziejny – syknęłam.
-Serio, nie nauczyłaś się jeszcze, że ze mną się nie zadziera, królewno?? – zapytał ostro, popychając mnie.
Utrzymałam równowagę i uderzyłam go w twarz.
Otworzył usta ze zszokowania.
-Wiesz co?! – wrzasnęłam – Mam to gdzieś!! Możesz mnie zabić, wszystko mi jedno!!! W kilka chwil wywróciłeś moje życie do góry nogami! NIC NIGDY NIE BĘDZIE JAK DAWNIEJ! Nie wiem czy w ogóle chcę wracać. Owszem, jestem tchórzem. Śmierć byłaby prostym sposobem ucieczki.
-A dziecko? – uniósł brwi, a ja wpatrywałam się w czerwony ślad na jego policzku.
-Serio, do cholery, myślisz, że kiedy zabierasz mi syna, zamykasz w zimnym, ciemnym pomieszczeniu, powoli wyniszczasz mnie psychicznie filmami i opowieściami, a na dodatek prawie mnie nie karmisz, jestem w stanie normalnie, logicznie myśleć?!?!
Po moich policzkach zaczęły spływać żałosne łzy, a Jason wpatrywał się we mnie w milczeniu.
-Nie zabiję cię – powiedział cicho.
-Wiem – prychnęłam – Bo jestem wam potrzebna.
Jason pokręcił przecząco głową.
-Jesteś, ale to nie to – nerwowo przeczesał palcami włosy – Myślę, że cię lubię – powiedział wzdychając.
Parsknęłam śmiechem, a on posłał mi spojrzenie, którego nie byłam w stanie rozszyfrować.
Nie mogłam opanować niemal histerycznego śmiechu.
-Zamknij mordę!! – wrzasnął.
Momentalnie zamilkłam.
-W takim razie ludzie, których nie lubisz muszę mieć totalnie przerąbane… - powiedziałam rozbawiona.
-Nie żartuj sobie ze mnie, Jenn. Chronię cię jak tylko mogę, a na to, że nie możesz tego zobaczyć, nic nie poradzę. Widziałaś jak traktował cię mój kolega… W ogóle… To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje – mówił, twardo patrząc mi w oczy.
-Więc mi wytłumacz.
Pokręcił głową.
-Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia – powiedział, wychodząc z pomieszczenia.
Czułam się…. Dziwnie.


-Bieber!! – Jake wrzasnął na niego już kolejny raz – Skup się!! Kurwa, nie będę ci tego tłumaczył sto razy.
-Uspokój się. To dopiero trzeci – odpowiedział Justin, unosząc ręce w obronnym geście.
Jake głęboko westchnął, zirytowany.
-Jesteś największą ciotą, jaką znam. Bądź mężczyzną!! Pozbieraj się i mnie słuchaj!!
Justin spojrzał na brata Jenn, którego niezwykle zdziwiły błyszczące z ekscytacji oczy Biebera. Z pustki, którą widział wcześniej nie pozostało już praktycznie nic.
-Uratujemy ich. Żywych. Całych i zdrowych – powiedział z pewnością Justin i powoli położył dłoń na pistolecie leżącym przed nim na stole.

_____________________________________
Hmmm... xD Piszcie co sądzicie ;)

9 komentarzy:

  1. Piękny,czekam na kolejny jhirvewnotwb <3.Mika

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny, Boski, Mega .. gfyusdgfuibsdgtyar.... nie da sie tego opisać jednym słowem i normalnym.. heh
    Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  3. o jprd zatkało mnie szokk ,czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny ale troche krótki, zastanawiam się czy ona będzie miała romans z Jasonem :P czkam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAA super <3

    OdpowiedzUsuń
  6. BŁAGAM PISZ, BO NIE MG SIĘ DOCZEKAĆ ! /WiKuŚ

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne, cudo *-*
    Ja stwierdzam, że on ją nie lubi ale się w niej buja :D
    Ciekawa jestem co będzie dalej :D
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja pierdykam
    Co tu się dzieje, to jest genialne
    Kocham cie
    Dodaj nastepny <33

    OdpowiedzUsuń