środa, 21 listopada 2012

II rozdział 29



    -Czy teraz, do cholery, możesz mi powiedzieć co się dzieje?!?! – wyrwałam się Justinowi, chociaż ledwo utrzymywałam się na nogach - Kto go porwał?! Znowu!!! I Pattie!! – wrzeszczałam histerycznie.
-Jenn, uspokój się.
-Mam się uspokoić?! JAK JA MAM SIĘ NIBY USPOKOIĆ?!?! Czy nie mam prawa wiedzieć co się dzieje?!?! Z kim ty zadarłeś?!?! – upadłam na kolana i odtrąciłam z całej siły dłoń, którą próbował położyć mi na ramieniu – To ci sami co wtedy, prawda? Ci co grozili Jake’owi? Poznaję ten głos – mówiłam cicho, walcząc ze łzami – A co do rzeczy ma Scooter? Ja nic nie rozumiem – zaczęłam płakać.
-Jenny…
-Dlaczego byłeś taki głupi, żeby mieszać się w tą sprawę?! Drew byłby bezpieczny!! – krzyknęłam, unosząc na niego wzrok, a z moich oczu płynęły łzy.
Przyklęknął przy mnie.
-JA?? Że to moja wina, tak?? – Justinowi również zaczęły puszczać nerwy – Miałem siedzieć z założonymi rękami kiedy nie wiedziałem co działo się z moim synem?!?! Okey, powiem ci wszystko co chcesz wiedzieć. Wiesz co?? Scott, to była tylko wersja dla ciebie. Nie chciałem, żebyś się martwiła. Dalej dla mnie pracuje i pomaga w sprawie. Prawda jest taka, że ja wiem prawie tyle co ty. Nie wiem o co w tym chodzi! Tak, masz rację, że stoi za tym ta sama mafia, czy jak to tam nazwać, z którą pare lat temu miał do czynienia twój brat.
-Mówiłeś, że ci grożą.
Justin skinął głową, a jego twarz wyrażała mnóstwo emocji.
-Powiedzieli, że jeśli nie zakończę śledztwa, stanie się coś strasznego. Mi i moim bliskim. Mówili też, że pod żadnym pozorem nie mam nikomu o nich mówić, ale sami do cholery do ciebie dzwonią!!
-I byłeś na tyle głupi, żeby nie zakończyć tego gównianego śledztwa?!?! Narażając nas i siebie?!?! – wrzasnęłam podnocząc się z ziemi.
-Tak, wytłumacz policji, żeby zakończyli śledztwo, nie mogąc im powiedzieć dlaczego!! Powodzenia!! – wrzasnął jeszcze głośniej – Poza tym, to był twój pomysł z wysłaniem Drew do babci!!!
-Ale zgodziłeś się!!! – krzyknęłam i zaczęłam szlochać – To nie jest moja wina!!!
Justin spojrzał na mnie z bezgranicznym smutkiem w oczach, przyciągnął do siebie i przytulił.
-Przepraszam – wyszeptał.
Wyrwałam mu się i najszybciej, jak tylko pozwoliły mi na to załamujące się pode mną nogi, pobiegłam do domu.
-Jenn!! – zawołał za mną, ale ja nie zareagowałam.
Wpadłam do pokoju, złapałam za domowy telefon i wykręciłam numer na policję, ale nie udało mi się prawie nic powiedzieć, bo histeryczny płacz mi to uniemożliwiał.
Justin znalazł się prawie natychmiast przy mnie i z udawanym spokojem, odebrał mi słuchawkę.
Ja skuliłam się na podłodze i nie potrafiłam się uspokoić. Zazdrościłam Justinowi tego opanowania, kiedy zgłaszał porwanie i wszystko tłumaczył. Hollywood jednak uczy pożytecznych rzeczy… Zakładania na twarz niewidzialnej maski. Chociaż w środku odczuwasz ten cały ból tak samo…
-Jenn, kochanie – Justin podniósł mnie z podłogi i mocno przytulił do siebie, mając gdzieś mój sprzeciw. W końcu uległam mu i trzęsąc się od płaczu, wtuliłam się w niego. – Będzie dobrze, Jenny…
-Mam dość – powiedziałam drżącym głosem.
-Ja też. Ale będzie dobrze. Żeby było dobrze, najpierw musi być źle… - tłumaczył, gładząc czule moje włosy.
-To ja już wolę, żeby nie było dobrze, niż, żeby przez conajmniej 75% mojego życia nic się nie układało – mówiłam przez płacz.
-Słuchaj, Jenn…
-Nie chcę słuchać – powiedziałam ostro, ale z moim łamiącym się głosem, zabrzmiało to bardziej żałośnie – Po prostu chcę, żeby było dobrze, to naprawdę tak wiele?
-Tak, Jenny. To, żeby było dobrze, to dużo, ale się uda, tak? Prawda? Wierzysz w to i ja też w to wierzę – powiedział muskając mój mokry od łez policzek.
-Co teraz zrobimy? – zapytałam przytulając się do niego jeszcze mocniej, jakgdyby szukając w nim ostatniej drogi ucieczki.
-Ty się położysz.
-A ty?
-Zadzwonię do Jake’a.

Kolejne dni przeżyliśmy w zupełnej euforii. Justin pojawiał się i znikał. Kiedy na siebie nie wrzeszczeliśmy, to nie odzywaliśmy się do siebie. Nie potrafiliśmy ze sobą wytrzymać. Obwinialiśmy się nawzajem, przepraszaliśmy, a później ze sobą nie rozmawialiśmy, ale po jakimś czasie znów wybuchaliśmy i tak w kółko. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że Jus tak często wychodzi. Prawie całe dni spędzał z policją i moim bratem. Jake… Z nim też nie byłam w stanie normalnie rozmawiać, żeby nie próbować obiwniać go o rzeczy, które zrobił jako nastolatek. Wiedziałam, że nie miał pojęcia, jak jego młodzieńcze wybryki mogą odnieść się do mojego życia w przyszłości… Do życia mojego męża i mojego dziecka… A właściwie dzieci. Martwiłam się o dziecko, które nosiłam w sobie. Miałam nadzieję, że stan w jakim jestem, nie ma na nie zbytniego wpływu. Czy martwiłam się o Drew? Nie. To za lekkie określenie na to co czułam. Nie mogłam jeść, nie mogłam spać, nie potrafiłam myśleć o niczym innym, jak tylko o nim. Justin znowu nie chciał mnie wtajemniczać w śledztwo, nie pozwalał mi robić praktycznie nic, a to doprowadzało mnie do szaleństwa. Niech idzie do diabła. Jeśli wyląduję w psychiatryku, to będzie jego wina.
-Jenn, przyniosłem ci coś do jedzenia i picia – Justin wszedł do sypialni i postawił jedzenie na szafce, po czym, po chwili wahania, przysiadł obok mnie na łóżku.
Nawet się nie poruszyłam, tylko dalej wlepiałam wzrok w okno, tak jak robiłam to zanim wszedł.
Bieber westchnął i nerwowo przeczesał palcami włosy.
-Musisz jeść, Jenn. Jeśli nie przemawia do ciebie fakt, że musisz robić to dla siebie, to niech przemówi ten, że dla dziecka – powiedział kładąc dłoń na mojej.
-Dlaczego przejmujesz się nie swoim dzieckiem? – zapytałam, zanim mój mózg zdążył zorientować się co mówię.
Nie widziałam wyrazu twarzy Justina, ale wziął dłoń z mojej, jakby parzyła i wyszedł trzaskając drzwiami.
Dalej wpatrywałam się pustym wzrokiem w okno. Dopiero kiedy poczułam, że coś skapnęło z mojego policzka, zorientowałam się, że płaczę.
Spojrzałam na tackę z jedzeniem. Pierwsze co rzucało się na niej w oczy to duża kartka z napisem.
‘Uśmiechnij się, kochanie! Proszę, na chwilę! Uśmiech kosztuje mniej energii niż płacz! <3’
Rozpłakałam się na dobre. Schwyciłam poduszkę i rzuciłam nią z całej siły. Skuliłam się i jak już nie pierwszy raz w ciągu ostatnich dni, nie potrafiłam się uspokoić.

____________________
Co sądzicie ? Krótki, ale dodałam dzień po poprzednim, to już coś, no nie ? XD

22 komentarze:

  1. Świetny rozdział, jeden z najlepszych :) Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest fantastyczny! :) O wiele bardziej mi się podoba nie poprzedni. Tutaj takie napięcie i wgl. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Zgadzam się z powyższym komentarzem że jeden z najlepszych. (@bieber69jerry)

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny! czekam na nn;))

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny;D szkoda, że krótki ale na serio duży plusss bo szybko tą notkę dodałaś xD ehh.. ciekawa jestem jak będzie dalej po tym jak powiedziała, że dlaczego się przejmuje nie swoim dzieckiem. ehh chcę już szybko kolejny rozdział:D Czekam na nn:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmm... Genialne. Tak sie ciesze, ze dodalas NN. !!! I wspaniale wyszedl Ci ten rozdzial. :D Tylko mam (oczywiscie) nadzieje, ze sie pogodza. Bo co to za swiat, w ktorym ludzie nie umieja przebaczac?
    Popierdolilo mnie. ;p
    No nic.
    Czekam na kolejny. :* <33

    PS Your forever.

    X.O.X.O.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział;) Mam nadzieje, że Drew szybko się odnajdzie, nic mu nie będzie i Jenny pogodzi się z Justinem. Czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  7. genialne!
    akcja niesamowita ... tylko proszę - nie rozdzielaj ich!
    czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest wspaniały i już nie mogę się doczekać kolejnych . ; ) Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się ich losy . Ale mam do ciebie pytanie , a mianowicie czy zamierzasz dalej prowadzić blog When i'll find you i I'm Drew , bo dawno nie dodawałaś tam nn , a szkoda gdyż bardzo lubiłam je czytać . ? ; ) ; * ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest cudowne, rozdział jest naprawdę dobry, zresztą dla mnie każdy twój rozdział jest genialny, chciałabym umieć pisać tak dobrze jak ty, jestem twoją fanką, to najlepszy blog jaki czytałam w całym moim życiu, dziękuję za to, że się nie poddałaś i piszesz, mam nadzieję, że dodasz jeszcze dużo rozdziałów, bo serio chcę to ciągle czytać, życzę dużo weny kochana. Jeśli miałabyś czas weszłabyś na mojego bloga, bardzo chciałabym poznać Twoją opinię, z góry bardzoooo dziękuję ♥ [story-about-chanel-and-justin.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział bardzo fajny :) Szkoda mi ich.. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. jak zwykle super ;-) a kiedy dodasz nn na I'm Drew ? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie kiedy dodasz bo dawno nie dodawałaś ;-)

      Usuń
  13. AAAAAAAAAA Kocham! Ja po prostu żyć bez tego nie mogę!
    Proszę dodaj jak najszybciej :)
    + Dodaj też coś na I'm Drew

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny!!! znów się wkręciłam!! dawaj szybko nowe, a długo karzesz nam czekać :P
    INFORMUJ MNIE NA TT BO CHYBA ZAPOMINASZ
    @gosiaaczekk

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny blog. Wejdziesz i skomentujesz ? To dla mnie bardzo ważne http://yoursecretlife-onedirection.blogspot.com/ Z góry dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział - jeden z najlepszych, KOOCHAM <3
    http://do-you-know-that-i-love-you.blogspot.com/
    Zapraszam d o mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  17. boski boski boski !! czeka na nowy

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie będę się powtarzać jak inni , że twój blog jest idealny , boski itp bo sama to wiesz. Czytałam tego bloga od początku . Wchodziłam na niego każdego dnia i sprawdzałam czy nie ma nowych notek . Gdy napisałaś ze to koniec , miałam normalnie załamke . ale zobaczyłam nowe rozdzdziały i normalnie chciałam skakać z radości . Blog jest niepowtarzalny . Czemu nie ma cię aż 3 miesiace ? Próbowałam czytać inne blogi o tej tematyce, ale nic nie może równać sie z Twoim blogiem , czekam na następne notki. pozdrawiam i życzę weny .
    http://wampirowalaleczka.pinger.pl/ link do mnie . ;) jeżeli możesz informuj mnie o nowej notce. i tak bede tu każdego dnia ;* pozdrawiam jeszcze raz , pa.

    OdpowiedzUsuń
  19. szawce hahahhahahhahahahhahahahhaha jebłam xd

    OdpowiedzUsuń