A więc tak, wróciłam :) A raczej wróciłyśmy xD Dziękujcie Lenie, bo myślę, że gdyby nie ona musiałybyście czekać dużo dłużej, o ile w ogóle znowu zaczęłabym coś tu pisać... Ten rozdział jest w całości jej dziełem ;) Będziemy, że tak powiem 'dzielić się pracą'. Kiedy ja nie mam weny, będzie pisała ona, a jak będę, to myślę, że będziemy pisać razem :) Miłego czytania <3
________
Nawet nie spodziewałam się, że tak
szybko zasnę. Byłam skrajnie wyczerpana i zmęczona tym wszystkim. Ciąża,
porwanie, ciągła nieobecność Justina… Czułam, że muszę wyluzować, odpuścić, ale
jak?
Obudziłam się w nocy, zdyszana i zapłakana. Usiadłam na łóżku, podpierając się
rękoma. Śniło mi się, że zabijają Justina. W moim śnie było dwóch tajemniczych
ludzi, których nigdy nie widziałam na oczy, Justin, Drew i ja. W pewnym
momencie ta dwójka mężczyzn złapała mnie i naszego synka, posadzili na krześle,
kazali patrzeć, jak torturują mojego męża. Najpierw zaczęli go bić,
próbował się im wyrywać, ale oni dalej robili swoje. Ja przytulałam mocno Drew
do piersi i zatykałam mu uszy, żeby nic nie słyszał, jednak cały czas pytał
zapłakany, co się dzieje z jego tatusiem, ja również płakałam i wrzeszczałam na
nich, a oprawcy tylko śmieli się dźwięcznie i z oczywistym sarkazmem w głosie.
Kazali mi na to wszystko patrzeć, mówili:
-Patrz, Jenny, twój mężulek zasłużył
na to, nic ci nie mówił? Musi dostać za swoje, bo nie posłuchał nas i
mieszał się w to, co nie powinien.
-Kurwa, zostaw mojego męża i nie mów tak do
mnie! – wrzeszczałam głosem, który wydawał się być bezbarwny. Wyrywałam się,
jednak nie pozwalali mi na to, abym mogła pomóc swojemu mężowi. Justin miał
zwieszoną głowę i ledwo oddychał.
-Zostawcie go! – ujrzałam ciemność i obudziłam
się…
Płakałam, jak głupia, nie wiedziałam, czy mi się to śni, czy to się dzieje naprawdę. Rozejrzałam się po pokoju, dotknęłam miejsca, gdzie zazwyczaj śpi mój mąż, gdy oczywiście nie wyjeżdża, jednak było ono puste. Jęknęłam niemal z przerażenia. Nie mogłam oddychać. W jednym momencie zapomniałam o wszystkim i sparaliżowana strachem zaczęłam biegać po pokoju, w celu zlokalizowania Justina. Spojrzałam na balkon, gdzie zazwyczaj przebywa Jus, gdy nie może spać, ale nie było go tam. Zbiegłam po schodach, nogi mi się plątały i pokonywałam z każdym krokiem chyba jednocześnie po dwa schodki. Spojrzałam na kanapę, nie było go tam. W jednej sekundzie byłam tak sparaliżowana, że nie mogłam się ruszyć, cały czas płacząc histerycznie. Pobiegłam do pokoju Drew, a gdy moim oczom ukazał się widok Jus’a śpiącego smacznie i przytulającego naszego maluszka, oparłam się o framugę drzwi i uśmiechałam się przez łzy.
Płakałam, jak głupia, nie wiedziałam, czy mi się to śni, czy to się dzieje naprawdę. Rozejrzałam się po pokoju, dotknęłam miejsca, gdzie zazwyczaj śpi mój mąż, gdy oczywiście nie wyjeżdża, jednak było ono puste. Jęknęłam niemal z przerażenia. Nie mogłam oddychać. W jednym momencie zapomniałam o wszystkim i sparaliżowana strachem zaczęłam biegać po pokoju, w celu zlokalizowania Justina. Spojrzałam na balkon, gdzie zazwyczaj przebywa Jus, gdy nie może spać, ale nie było go tam. Zbiegłam po schodach, nogi mi się plątały i pokonywałam z każdym krokiem chyba jednocześnie po dwa schodki. Spojrzałam na kanapę, nie było go tam. W jednej sekundzie byłam tak sparaliżowana, że nie mogłam się ruszyć, cały czas płacząc histerycznie. Pobiegłam do pokoju Drew, a gdy moim oczom ukazał się widok Jus’a śpiącego smacznie i przytulającego naszego maluszka, oparłam się o framugę drzwi i uśmiechałam się przez łzy.
-Dzięki Bogu. – pomyślałam z ogromną ulgą, ocierając
słony płyn spływający po moich policzkach.
-Jenny?! Co się stało? Matko, Jenn, kochanie. Coś ci się śniło?! – nie odpowiedziałam, a Jus złapał mnie swoimi silnymi rękoma, wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni. Cały czas całował mnie w głowę i zaniepokojony pytał, co się stało. Położyliśmy się do łóżka. Justin przytulił mocno i musnął moje usta.
-Justin… nie opuszczaj mnie, proszę. – powiedziałam, chociaż chyba bardziej błagając ukochanego.
-Nigdy. Nigdy cię nie opuszczę. Kocham cię. – zasnęliśmy wtuleni. Czułam się taka bezpieczna. Tak bardzo dziękowałam Bogu, że go mam.
-Maaamuś! – poczułam, jak moje szczęście wskakuje na łóżko, śmiejąc się . – Ciaś wśtawać!
-Drew! Zostaw mamę w spokoju. Niech jeszcze śpi. – mały wybiegł z pokoju, oznajmiając, że idzie się pobawić do swojego pokoju.
-Już wstaję.. - wymamrotałam zachrypniętym głosem.
-Jenny?! Co się stało? Matko, Jenn, kochanie. Coś ci się śniło?! – nie odpowiedziałam, a Jus złapał mnie swoimi silnymi rękoma, wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni. Cały czas całował mnie w głowę i zaniepokojony pytał, co się stało. Położyliśmy się do łóżka. Justin przytulił mocno i musnął moje usta.
-Justin… nie opuszczaj mnie, proszę. – powiedziałam, chociaż chyba bardziej błagając ukochanego.
-Nigdy. Nigdy cię nie opuszczę. Kocham cię. – zasnęliśmy wtuleni. Czułam się taka bezpieczna. Tak bardzo dziękowałam Bogu, że go mam.
-Maaamuś! – poczułam, jak moje szczęście wskakuje na łóżko, śmiejąc się . – Ciaś wśtawać!
-Drew! Zostaw mamę w spokoju. Niech jeszcze śpi. – mały wybiegł z pokoju, oznajmiając, że idzie się pobawić do swojego pokoju.
-Już wstaję.. - wymamrotałam zachrypniętym głosem.
–Śpij! Jest jeszcze wcześnie.
Musisz odpocząć. - Jus podszedł do mnie i delikatnie przytulił.- Taaak cię
kocham. Nie oddam cię nikomu, nikomu, słyszysz? A teraz śpij. – pocałował mnie w
głowę i okrył mnie kołdrą.
Ja nie mogłam spać, więc jak tylko Jus wyszedł z pokoju, podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Zeszłam na dół ubrana i postanowiłam porozmawiać z mężem. Mały był u kolegi, więc mieliśmy chwilę dla siebie.
-Musimy porozmawiać. – powiedziałam stanowczo. Justin chyba nie na to liczył, bo ten jego charakterystyczny uśmieszek zamienił się w smutek, udawany, ale po chwili zrozumiał, że sprawa jest poważna. Postanowiłam ograniczyć zdenerwowanie, ponieważ bardzo dobrze wiedziałam, że to nie przynosi żadnych korzyści dziecku. Dlatego starałam się opanować i przeprowadzić tę rozmowę spokojnie, oczywiście na tyle, na ile pozwolą mi moje nerwy. Będzie trudno, no ale cóż.
- Wyspałaś się, słońce? - zapytał troskliwie, uśmiechając się pięknie, a ja poczułam motylki, które doskonale znałam. –No dobrze, o czym kochanie chciałaś porozmawiać? – zapytał, nie przestając robić czegoś zawzięcie w kuchni. Próbował chyba coś ugotować, bo zręcznie wywijał nożem.
-Jus, usiądź, nie chcę się denerwować, proszę. – odłożył nóż, wytarł ręce w ścierkę i usiadł obok mnie. –Czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć, czy coś chciałbyś mi powiedzieć?
-Co masz na myśli? – zapytał, udając, że nie wie, o czym mówię.
-Justin, proszę nie udawaj. Wczoraj zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna, mówiąc, że powinnam znać prawdziwą wersję zdarzeń porwania naszego dziecka.
-Myślę, Jenn, że nie powinnaś się w to mieszać i denerwować się niepotrzebnie.
Ja nie mogłam spać, więc jak tylko Jus wyszedł z pokoju, podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Zeszłam na dół ubrana i postanowiłam porozmawiać z mężem. Mały był u kolegi, więc mieliśmy chwilę dla siebie.
-Musimy porozmawiać. – powiedziałam stanowczo. Justin chyba nie na to liczył, bo ten jego charakterystyczny uśmieszek zamienił się w smutek, udawany, ale po chwili zrozumiał, że sprawa jest poważna. Postanowiłam ograniczyć zdenerwowanie, ponieważ bardzo dobrze wiedziałam, że to nie przynosi żadnych korzyści dziecku. Dlatego starałam się opanować i przeprowadzić tę rozmowę spokojnie, oczywiście na tyle, na ile pozwolą mi moje nerwy. Będzie trudno, no ale cóż.
- Wyspałaś się, słońce? - zapytał troskliwie, uśmiechając się pięknie, a ja poczułam motylki, które doskonale znałam. –No dobrze, o czym kochanie chciałaś porozmawiać? – zapytał, nie przestając robić czegoś zawzięcie w kuchni. Próbował chyba coś ugotować, bo zręcznie wywijał nożem.
-Jus, usiądź, nie chcę się denerwować, proszę. – odłożył nóż, wytarł ręce w ścierkę i usiadł obok mnie. –Czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć, czy coś chciałbyś mi powiedzieć?
-Co masz na myśli? – zapytał, udając, że nie wie, o czym mówię.
-Justin, proszę nie udawaj. Wczoraj zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna, mówiąc, że powinnam znać prawdziwą wersję zdarzeń porwania naszego dziecka.
-Myślę, Jenn, że nie powinnaś się w to mieszać i denerwować się niepotrzebnie.
-Justin, kurde, nie rozumiesz, że ja denerwuję się bardziej, gdy nie wiem, co
działo się z Drew? Cały czas gdzieś znikasz. Gdy przyjechałeś do Kanady,
myślałam, że zaczniemy w końcu żyć, jak rodzina. Tymczasem ty oczywiście
wszystko psujesz i znikasz, nie mówiąc, gdzie. Może mi wytłumaczysz dlaczego ciągle cię nie ma? Mówisz, że mnie kochasz… więc myślałam, że powinniśmy mówić sobie
wszystko. Justin, Drew to twoje i MOJE dziecko, więc chyba mam prawo wiedzieć,
nie uważasz? – starałam się opanować, bo nie miałam już siły na kłótnie, byłam
strasznie wymęczona, dlatego dałam spokój z wyrzutami w postaci wrzasków i
całej reszty.
Swoją drogą, zastanawiałam się, dlaczego jeszcze sąsiedzi nie zgłosili nas na policję. Te ciągłe wrzaski… Mamy bardzo wyrozumiałych sąsiadów - stwierdziłam. Justin przez chwilę nic nie mówił.
-Kochanie, nie chcę cię denerwować…
-…ale to robisz.
-Jenn, jesteś w ciąży. Przepraszam, ale nie mogę ci powiedzieć. Postaraj się mnie zrozumieć.
-Nie możesz?! Nawet nie wiesz, jak się czuję. Codziennie zastanawiam się, co się działo z naszym dzieckiem, a ty… nie chcesz mi powiedzieć, co dział…
-Kochanie, oni mi grożą.
-Coooo?! - przeraziłam się.
Swoją drogą, zastanawiałam się, dlaczego jeszcze sąsiedzi nie zgłosili nas na policję. Te ciągłe wrzaski… Mamy bardzo wyrozumiałych sąsiadów - stwierdziłam. Justin przez chwilę nic nie mówił.
-Kochanie, nie chcę cię denerwować…
-…ale to robisz.
-Jenn, jesteś w ciąży. Przepraszam, ale nie mogę ci powiedzieć. Postaraj się mnie zrozumieć.
-Nie możesz?! Nawet nie wiesz, jak się czuję. Codziennie zastanawiam się, co się działo z naszym dzieckiem, a ty… nie chcesz mi powiedzieć, co dział…
-Kochanie, oni mi grożą.
-Coooo?! - przeraziłam się.
Jak się cieszę że wróciłyście. Boski rozdział. W końcu pojawiało się jakieś informacje o tym porwaniu. Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę DUŻO weny :)
odijhsdfduijeokdfnjef świetny rozdział. Boże jak ja się cieszę że wróciłaś. Ja się zaczynam bać o Justina ale mam nadzieję że nie stanie mu się nic złego. Czekam już niecierpliwie na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuń(@karus43)
Naprawdę nie wiesz jak się cieszę że dalej piszecie. ja normalnie bym chyba tego nie przeżyła jak to by był uuż koniec. Rozdział świetny jak zawsze. życzę weny do pisania i duzo ciekawych pomysłów <333
OdpowiedzUsuńTycha :*
Rozdział bardzo mi sie podoba, życzę dużo wenyyy ! Piszcie szybciutko nowy :) czekam Ania ❤
OdpowiedzUsuńJej wreszcie wróciłaś;D Cieszę, sie, że piszcie razem :D A co do rozdziału CUDOOO. oni mi grożą - iiippp. no to się zapowiada nieźle;D Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńAAAAA Kocham Was!
OdpowiedzUsuńDziękuje, że wróciłaś! Moje życie znów nabrało sensu. Bardzo tęskniłam za tym opowiadaniem bo skończyłaś tak w połowie.
Czekam z niecierpliwością na 28 rozdział i życzę tak samo jak koleżanka u góry bardzoooooo dużooooooooooooo wenyyyyyyy
Domi
Świetny! Fajnie, że postanowiłaś wrócić :D Pozdrawiam i już nie mogę doczekać się co dalej! :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział;) Fajnie, że wróciłaś;) Czekam na nn;)
OdpowiedzUsuńHej, tutaj @karus43 ja zmieniłam nazwę więc teraz informuj mnie na twitterze na @bieber69jerry :)
OdpowiedzUsuńświetny! czekam na nn;))
OdpowiedzUsuńbłagam pisz szybciej bo nie mogę się doczekać <3 Fajnie że znowu jesteś <3
OdpowiedzUsuńwróciłaś!!! :) jak miło życze Ci abyś miała w tym roku duuuużo pomysłów i weny, abyś jeszcze bardziej nas rozpieszczała :) czekam na nn ; **
OdpowiedzUsuńinformuj mnie na TT
@Gosiaaczekk
Plss !!! Pisz dalej, raczej piszcie <33, wasz blog jest świetny. Poprostu brak słów <33. Czekam na nn
OdpowiedzUsuń