-Siema – do mojego domu wszedł Matt.
-Puka się. Jest ósma rano, Matt… Jak ja wyglądam… – chciałam być stanowcza, ale kiedy złapał mnie za biodra i okręcił wokół siebie nie potrafiłam się nie uśmiechnąć.
-Tak? Poczekaj. Zaraz wracam – chłopak też się uśmiechnął i zniknął za drzwiami wejściowymi.
Po chwili usłyszałam pukanie.
-Proszę! – krzyknęłam rozbawiona.
-Nie słyszę!! – usłyszałam głos Matta po drugiej stronie drzwi.
Roześmiałam się i otworzyłam mu.
-O. Matt. Miło cię widzieć. Nie spodziewałam się tu ciebie – udałam zaskoczenie.
Uśmiech blondyna się pogłębił.
-Ale seksownie wyglądasz – powiedział pochłaniając mnie wzrokiem – Synek w domu?
-Tak – pokazałam mu język, jak pięciolatka – Tak się składa, że ogląda bajki.
Matt wszedł do środka, a ja zamknęłam za nim drzwi.
-Jak myślisz? Zgodzi się, żebym mu potowarzyszył? – spytał niebieskooki.
-Spytaj się go – uśmiechnęłam się czule.
-Okeey… A gdzie macie telewizor? – spytał po chwili wahania.
Zaśmiałam się.
-Poszukaj – uśmiechnęłam się tajemniczo i poszłam w stronę łazienki, żeby doprowadzić się do porządku.
-Czekaj, czekaj – Matt pobiegł za mną – Myślisz, że ja tu coś znajdę? Mój dom jest jakieś dwadzieścia razy mniejszy…
-Powodzenia życzę – zamknęłam mu drzwi przed nosem.
-A właściwie to po co wam taki duży dom? – Matt nie ruszył się spod drzwi łazienki.
-A bo ja wiem. Justin nie ma już na co wydawać pieniędy – odpowiedziałam wchodząc pod prysznic.
-Ugh. Dobra. Idę szukać, ale jak nie wrócę do jutra, to wezwij pomoc – powiedział, a ja parsknęłam śmiechem – Widzisz? Potrafisz być wesoła – nie widziałam go, ale w jego głosie słychać było, że się uśmiecha.
-No szukaj, szukaj. To może zająć ci sporo czasu – odezwałam się spod prysznica.
-Dobra. Wyruszam na poszukiwania telewizora – usłyszałam, że się oddala i odetchnęłam z ulgą.
Kiedy o nim myślałam bezwiednie się uśmiechałam.
-Wow! Znalazłeś telewizor! – weszłam do pokoju, w którym siedział mój maluszek z Matt’em.
-Mamo! Matt opowiada mi o tym jak ty i tata byliście mali! – chłopiec był roześmiany od ucha do ucha.
Chłopcy chyba znaleźli wspólny język.
-O czym mu opowiadasz…? – spojrzałam pytająco na Matta i przysiadłam się do nich.
-A o tym i owym… - Matt zrobił tajemniczą minę.
Kiedy spojrzałam na Drewa chłopiec miał identyczną minę.
Wybuchnęłam śmiechem. Mój niebieskooki znajomy był chyba autorytetem dla Drewa.
-Oj, chłopcy, chłopcy – westchnęłam i wstając zmierzwiłam włosy synka.
-Mamuś… Mogię zaćymać Matta?
Znowu nie powstrzymałam śmiechu.
-Jak to zatrzymać? – powiedziałam rozbawionym głosem.
-No… Mieśkałby ź niami i by się zie mnią bawij…
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Kotku… To nie do końca takie proste… Ale Matt na pewno będzie nas często odwiedzał – powiedziałam do maluszka.
-Jak tata? – w oczach chłopca zagościł smutek.
Od razu zachciało mi się płakać.
-Nie, szkrabie. Będę do was wpadał codziennie. Co ty na to? – Matt uśmiechnął się do Drewa.
-Dobzie! – chłopiec zarzucił rączki na ramiona blondyna.
Nie potrafiłam się nie uśmiechać patrząc na nich.
W pewnym momencie spojrzenie moje i Matta się spotkały.
Poczułam to dziwne uczucie, które zawsze we mnie powodował.
Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam szczery uśmiech. Tak. Naprawdę szczery.
-A teraz mamo mozieś iść. Ziośtaw nas siamych, dobzie? – maluszek spojrzał na mnie poważnie.
Uniosłam rozbwiona brwi.
-Zabierasz mi synka, Matty – powiedziałam oskarżycielsko do blondyna.
-Nie, mamuś! – chłopczyk podbiegł do mnie, a ja wzięłam go na ręce. Chłopiec odgarnął wgłosy przykrywające moje ucho - Popjuśtu na chwije naś ziośaw, okej? Później ci go oddam – wyszeptał chłopiec.
Z trudem powstrzymywałam kolejny wybuch śmiechu.
-Dobrze. Do zobaczenia – uśmiechnęłam się do nich jeszcze raz i wyszłam z pokoju. Kiedy odeszłam na według mnie wystarczającą odległość pozwoliłam sobie na atak śmiechu.
-Masz niesamowitego synka – Matt wszedł cicho do mojej sypialni.
-Wiem – uśmiechnęłam się – A co on robi?
-Zasnął.
-Udało ci się nakłonić go do spania w dzień?! – spytałam zszokowana.
-Widzisz – uśmiechnął się.
-Jesteś cudotwórcą, Matt! – wykrzyknęłam, a on przyłożył mi palec do ust.
-Obudzisz go, Jenny – musnął moje usta, a później wpił się w nie z uczuciem.
-Dziękuję… że jesteś… - wyszeptałam.
-Do usług – uśmiechnął się czule i pocałował mnie w nos – Justin nawet nie wie co traci.
Spóściłam głowę i przygryzłam nerwowo wargę.
Chłopak podniósł moją twarz.
-Dzwonił do ciebie chociaż raz od wczoraj? – spytał Matt.
-Nie… Ale ma dużo pracy…
Chłopak patrzył mi smutno w oczy.
-Ja bym do ciebie dzwonił, nawet gdybym nie miał czasu oddychać – powiedział cicho Matt, a ja z niewiadomych przyczyn wiedziałam, że mówi prawdę.
Niebieskooki znowu wpił się w moje usta, ale ja przerwałam pocałunek odpychając go lekko.
Pokręciłam głową i usiadłam na łóżku, a on obok mnie.
Patrzył na mnie pytająco.
-Jestem z Justinem, Matt… - powiedziałam lekko drżącym głosem.
-Nie szkodzi, Jenn. Nie chcę rozwalać ci rodziny. Nie chcę, żebyś z nim zrywała. Chcę po prostu przez chwilę ciebie mieć. Chcę ci pomóc. Chcę, żebyś znowu szczerze się uśmiechała. Tylko tyle. Kiedy tylko będziesz chciała zniknę z twojego życia tak, jakbym nigdy się nie pojawiał – chłopak patrzył mi czule w oczy i gładził po policzku.
Jego słowa spowodowały, że łzy pojawiły się w moich oczach.
A co, jakbym wybrała go, a nie Justina…? Gdyby Jake kiedyś, dawno temu nie wtrącał się w moje życie?? Gdyby to Matt był ojcem mojego dziecka… Tak zapragnęłam cofnąć czas... chociaż nie chciałam oddawać żadnego wspomnienia związanego z Bieberem.
Matt musnął mój policzek i popchnął mnie lekko do pozycji leżącej.
Nachylił się nade mną i zaczął zachłannie całować moje usta.
Wtedy mój telefon zaczął dzwonić. Sięgnęłąm po niego z nadzieją głęboko w sercu, że to Justin.
‘Mama’.
Z frustracji rzuciłam telefonem i wpiłam się w usta Matta. Lekko zaskoczony chłopak kontynuował pocałunek.
-Kocham cię, Jenny… - wyszeptał Matt.
-Ja ciebie też… - odpowiedziałam prawie niesłyszalnym głosem.
Niebieskooki zaczął muskać mój szyję i dekolt, a po moim całym ciele przebiegał przyjemny dreszcz.
Spojrzał mi w oczy, tak jak to tylko on potrafił i wpił się w moje usta. Zdawało mi się, że z każdym pocałunkiem robi to coraz bardziej uczuciowo.
-Matt, przestań. Mały może się obudzić i tu wejść… - powiedziałam z trudem się na to zdobywając.
Chłopak momentalnie się ode mnie odsunął, ale po chwili jeszcze raz musnął moje usta.
-Przepraszam. Nie mogłem się powstrzymać – posłał mi uśmiech grzecznego chłopca.
Wywróciłam oczami, ale też się uśmiechnęłam.
Mój telefon znowu zaczął dzwonić. W pewnym sensie poczułam ulgę, że przeżył.
-Tak? – odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Cześć, skarbie – poczułam motyle w brzuchu. Jak można do cholery być zakochaną w dwóch chłopakach na raz?!
-Hej – powiedziałam niepewnie, starając się, żeby mój głos niczego nie zdradził – Jak tam podróż i wgl? Jesteś już na miejscu…? Tam gdzie miałeś być…
-Jestem, jestem. Przepraszam, że dzwonię dopiero teraz, ale…
-Tak. Wiem. Nie miałeś czasu. Praca, praca, praca… - powiedziałam niezadowolonym tonem.
-Jenny…
-Oj, co ja mówię nie tak? Taka jest prawda.
Justin chwilę się nie odzywał.
-Co robisz, mała? – spytał mnie.
-Matt jest u nas – zaryzykowałam. Chciałam, żeby był zazdrosny.
-Uhm… - jego głos nie brzmiał na zadowolony – A co u Drewa?
-Śpi. Rozumiesz?? Matt się z nim bawił i udało mu się go uśpić. Jest niesamowity.
Usłyszałam niezadowolone cmoknięcie po drugiej stronie telefonu.
Prawie się uśmiechnęłam.
-Uważaj na niego, co? – poprosił.
-Co? Czemu? Na Ryana i Chaza nigdy nie kazałeś mi uważać.
Justin chwilę nie odpowiadał.
-Hej. Muszę kończyć. Kocham was – powiedział dość bezbarwnym głosem.
-Czemu musisz kończyć?
Znowu cisza.
-Cześć – rozłączył się.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
Umierał z zazdrości. To już coś. Wyglądało na to, że chyba jednak mu na mnie chociaż trochę zależy.
-Bieber kazał ci na mnie uważać? – spytał Matt sięgając do paczki chipsów, leżącej na szawce niedaleko łóżka, na którym siedzieliśmy.
-Taaa…
-Nie dziwię mu się – Matt uśmiechnął się szelmowsko i spróbował mnie pocałować, ale nie pozwoliłam mu na to.
-Na dziś wystarczy. Nie jesteśmy razem, Matt…
Chłopak był zawiedziony, ale pokiwał głową ze zrozumieniem.
Przez jakąś godzinę, dopóki Drew się nie obudził rozmawiałam z Mattem… o wszystkim. To niesamowite jak dobrze mi się z nim gadało. Napięcie, które zawsze przy nim czułam zaczęło powoli mijać.
____________________________________________
Tadadadam! xD Haha :) Jak się podoba to komentujcie, a jak nie to piszcie zastrzeżenia... ;) <3