tag:blogger.com,1999:blog-35939200388288795612024-03-13T03:31:53.255+01:00Do you love me?:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.comBlogger100125tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-41860992028091099792015-04-21T21:25:00.000+02:002015-04-21T21:26:36.304+02:00II EPILOG Na nowo poczułam dojmującą potrzebę zostawienia go.
Zostawienia Justina, żeby móc uciec od niego i wszystkiego co z nim związane,
najdalej jak to tylko możliwe. Miałam dość wszystkiego. Wszystkiego, co według
niego wolno mi było robić, a czego nie i miałam absolutnie gdzieś co on uważa
za bezpieczne dla mnie. To przez niego i Jake’a wszystko w moim życiu zaczęło
wyglądać inaczej niż powinno, to przez niego każdego dnia na nowo muszę
próbować złożyć swój świat, tylko po to, żeby dowiedzieć się, że żaden kawałek
mnie nie pasuje do innego. Moje życie zmieniło się w niekończące zmaganie się
ze sobą w środku, najdrobniejsze sprawy ranią mnie do żywego, a nawet z
najwspanialszych nie potrafię się cieszyć. Mogę się śmiać, mogę płakać, ale
wszystko jest we mnie tak puste, że chce mi się tylko wrzeszczeć, żeby wyrzucić
z siebie tę pustkę, bo za nic nie potrafię jej zapełnić. Ja nie potrafię jej
zapełnić, Justin, nie potrafi jej zapełnić i nawet Drew, mój najukochańszy
Drew nie jest w stanie.<br />
<div class="MsoNormal">
Kiedy patrzę w lustro widzę za każdym, cholernym razem ten sam pusty
wzrok i uśmiech, który jest jedynie zakrzywieniem warg.</div>
<div class="MsoNormal">
Tylko jak to cofnąć? Jak sprawić, żebym na nowo potrafiła
znaleźć w czymkolwiek choć odrobinę szczęścia? Justin nawet nie próbuje mnie
zrozumieć. Nalega tylko bez przerwy, żebym mówiła. A jak tylko zaczynam, to
rozsypuję się coraz bardziej i bardziej, bo z każdym słowem uświadamiam sobie,
że chociaż bardzo by chciał, to on nie potrafi niczego zrozumieć. Nie ma pojęcia
jak ja się czuję, nigdy w życiu nie przeżył tego co ja, nigdy w życiu nie
będzie potrafił tego poczuć, bo jest całkowicie inny. Silniejszy. Nie
potrafiłam jeść, nie potrafiłam ustać na nogach, ale to dalej nie potrafiło skłonić
mnie, żebym cokolwiek zmieniła. Z każdym dniem było coraz gorzej, chociaż
pewnie nie wyglądało to tak z punktu widzenia Justina. Zdarzało mi się
uśmiechać, zdarzało mi się jeść, zdarzało mi się go wpuścić do łóżka, ale każda
z czynności wydawała mi się bez sensu. Każdy dzień taki sam, każdy dzień
naznaczony przeszłością.</div>
<div class="MsoNormal">
Uzmysłowiłam sobie, że nie ważne jak bardzo bym chciała, nie
będę nigdy w stanie poskładać do końca swojego malutkiego świata, nie ważne jak
będę próbować, przeszłość będzie pełzła za mną, a ja nigdy do końca się od niej
nie uwolnię. </div>
<div class="MsoNormal">
Ale wiedziałam o tym już o wiele wcześniej, prawda? Już
wtedy, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jak Justin i Jake zabijają z zimną
krwią, a oni nawet mnie nie dostrzegli. To zabawne, że nikt nigdy mnie nie zauważał.
Nie zauważał moich uczuć, mojej obecności, nikt nigdy nie zauważał
najistotniejszych zmian we mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
Ale ja widziałam. Ja widziałam wszystko.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-37439700639451825162013-11-11T15:41:00.000+01:002014-03-20T20:11:10.842+01:00II rozdział 40<div class="MsoNormal">
Justin i Jake dyskutowali o czymś
zaciekle, a ja wykorzystując ich nieuwagę wyszłam z domu. Nie do końca
wiedziałam, gdzie właściwie mogłabym pójść, ale musiałam wydostać się stąd
chociaż na chwilę. Odetchnęłam świeżym powietrzem i ruszyłam przed siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl
o reakcji Justina i Jake’a, kiedy zorientują się, że nie ma mnie w domu.
Wiedziałam, że nie powinnam tego robić. Będą się martwić, że coś mi się stało,
ale ja po prostu nie miałam ochoty się z nimi użerać o to, czy to, że wyjdę
sama z domu jest bezpieczne, czy też nie. Miałam serdecznie dość tego, że przez
ostatnie dni próbowali pilnować mnie nawet w łazience. Niech sami spróbują tak
do cholery żyć, to przekonają się, że to jest ponad siły kogokolwiek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Szłam powoli, zupełnie nie
zwracając uwagi na to, w jakim kierunku idę. Jedyne na co patrzyłam to ludzie.
Uśmiechnięci ludzie. Szczęśliwi ludzie. Smutni ludzie. Wściekli ludzie.
Zazdrościłam im emocji wszystkim razem i każdemu z osobna. Każde chociażby
najgorsze uczucie jest lepsze od braku uczuć. I chociaż wydaje się to
absurdalne, teraz, kiedy nie czułam nic, męczyłam się ze sobą tak bardzo, jak
jeszcze nigdy w życiu. Tak bardzo chciałam móc od siebie uciec, chociaż na
jedną, cholerną sekundę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moje spojrzenie zatrzymało się na
wysokim szatynie, uśmiechającym się do mnie z rozbawieniem. Minęłam go.
Przystanęłam. Odwróciłam się. On również się odwrócił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć Jenn! – zawołał do mnie
posyłając mi szczery uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wiedziałam, że skądś znam ten
uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć, Mike… - odpowiedziałam,
uśmiechając się z dystansem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znajomy, ruszył z powrotem w moim
kierunku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wcale się nie zmieniłaś –
powiedział, a jego twarz bez przerwy promieniała uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Żeby tylko wiedział, jak bardzo
pozory mogą mylić…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ty tylko odrobinkę –
odpowiedziałam i patrzyłam mu bezczelnie w oczy, chociaż dotychczas przy każdym
przypadkowym spotkaniu opuszczałam wzrok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się łobuzersko i
utrzymywał kontakt wzrokowy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uniosłam brwi i odwzajemniłam
uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Już się mnie nie boisz – zaśmiał
się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nigdy się ciebie nie bałam –
odpowiedziałam wywracając oczami – Wstydziłam się tego co zrobiłam, ale nie
było w tym ani trochę z leku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mike powoli pokiwał głową i miał
wyraz twarzy jakby jego życie nagle nabrało sensu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili znowu się roześmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobra, trochę świntuszyliśmy, ale
oboje byliśmy nieźle wstawieni – mrugnął do mnie, a ja nie zarumieniłam się,
jak robiłam to przy wszystkich wcześniejszych spotkaniach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Miałam jakieś 14 lat. Dla mnie to
nie było ‘trochę świntuszenia’, tylko bardziej… można powiedzieć, że czułam się
zeszmacona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmarszczył brwi na moje słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wy, kobiety macie dziwne poczucie
moralności – powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiałam się nieszczerze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedziałabym to raczej o was.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wzruszył ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zdania są podzielone – znowu się
uśmiechnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przytaknęłam bezgłośnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie idziesz? – zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przejść się – wzruszyłam
ramionami i nie spytałam go o to samo, chociaż pewnie z grzeczności powinnam.
Miałam to gdzieś – To hej – powiedziałam, odwróciłam się od niego i ruszyłam
przed siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pa. Miło było! – zawołał za mną –
Gdybyś miała jeszcze kiedyś ochotę się zabawić, to dzwoń!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odwróciłam się na niego z
sarkastycznym spojrzeniem, westchnęłam i ruszyłam dalej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po kilku krokach poczułam wibracje
telefonu w kieszeni. Ponownie westchnęłam i przeklęłam się w duchu za to, że
wzięłam telefon. Niechętnie wyjęłam go z kieszeni i odebrałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-JENN, GDZIE TY KURWA JESTEŚ?! – w
słuchawce usłyszałam zirytowany, zły i przestraszony zarazem głos Justina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Myślałam, że dłużej będziecie
rozmawiać – odpowiedziałam zrezygnowana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wracaj natychmiast!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Parsknęłam sarkastycznym śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Justin, jestem dorosłą kobietą,
mogę robić co chcę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Masz 19 lat kochanie, jesteś
nastolatką, kurwa, masz tu być w 5 minut – powiedział tonem nie znoszącym
sprzeciwu i rozłączył się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skrzywiłam się i nie zawróciłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Niegrzeczna ja – zakpiłam w
myślach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przyspieszyłam kroku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po pięciu minutach telefon znowu
się odezwał. Nie odebrałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Justin</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Niech ja ją tylko dostanę –
warknąłem, kiedy odrzuciła moje siódme połączenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Złapałem kurtkę i wyszedłem z
domu, trzaskając drzwiami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wsiadłem do samochodu, odpaliłem
silnik i skręciłem w stronę, którą podpowiadała mi intuicja. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jenn znalazłem po dwudziestu
minutach krążenia po okolicy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzymałem się przy niej trąbiąc.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie raczyła przystanąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Okej, ona grała nieczysto ja też.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zostawiłem samochód w miejscu, w którym
na pewno nie można było parkować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zauważyła to i przyspieszyła
kroku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ruszyłem biegiem za nią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zaczęła uciekać, więc szybko
ją złapałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odwróciłem ją siłą w swoją stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! –
krzyknąłem wściekły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-W ostatnich dniach nie wyobrażam
sobie za dużo – odpyskowałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wyszłaś, po prostu, nie racząc
nikomu nic powiedzieć!! Szukałem cię jak idiota po domu! Wiesz jak się bałem,
że znowu coś ci się stało?! – dopiero pod koniec mojej wypowiedzi zorientowałem
się, że nią potrząsam i wszyscy ludzie naokoło się nam <span class="apple-converted-space"> </span>przyglądają. Poluźniłem uścisk, a w
jej oczach zamiast chociażby przebłysku złości, skruchy, nie zobaczyłem
kompletnie nic. To zadziałało jak nóż w serce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź do samochodu –
powiedziałem, schodząc na spokojniejszy ton.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiedziała, tylko wyrwała
mi się i szybkim krokiem dotarła do auta, po czym wsiadła do niego, trzaskając
drzwiami. Wsiadłem chwilę po niej. Odpaliłem samochód i zakręciłem w kierunku
domu, jednocześnie kończąc przedstawienie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Jenn</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tłumacz mi kurwa dlaczego to
zrobiłaś? Dlaczego wyszłaś bez naszej wiedzy? Dlaczego nie wróciłaś jak cię
prosiłem? – zapytał ostro Justin.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet sobie nie zdawał sprawy z
tego jak bardzo nienawidziłam go w tym momencie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To zawsze jakieś uczucie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Prosiłeś? – zakpiłam udając
rozbawienie – Jeśli to było KURWA proszenie to podejrzewam, że jakbyś kiedyś mi
coś rozkazywał, to bym prawdopodobnie tego nie przeżyła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin posłał mi krótkie, złe spojrzenie
zza kierownicy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zganiłam się w duszy za myśl, że
jest cholernie seksowny kiedy się wścieka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Okej, może kiepsko mi to
proszenie wyszło – zgodził się – Ale byłem i jestem tak niewyobrażalnie
wściekły. Nawet sobie nie wyobrażasz jak się przestraszyłem!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Biedactwo – parsknęłam
sarkastycznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn, zapominasz, że jesteśmy po
tej samej stronie. Nie musisz odnosić się do mnie tak, jak prawdopodobnie
odnosiłaś się do tych pierdolonych porywaczy - warknął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A TY zapominasz, że jestem żywą
istotą, która myśli i czuje i której jeszcze niedawno wmawiałeś, że ją kochasz
– zatrzymaliśmy się pod domem, a ja wysiadłam energicznie z samochodu i
zamknęłam za sobą drzwi z trzaskiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie trzaskaj już tymi drzwiami,
bo zepsujesz samochód! – krzyknął, sam trzaskając z podwójnie większą siłą, niż
ja.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałam na niego zaszklonym
wzrokiem i zaciętym wyrazem twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ooo nieee, jak mną szarpałeś
chwilę temu, to jakoś nie było ci szkoda – podeszłam do niego bliżej mierząc go
oskarżycielskim spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wyprowadziłaś mnie z równowagi –
odpowiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Och nie, jak mi przykro –
wywróciłam oczami – Pan Bieber ma tyle stresów, które sprawia mu jego zabawka
do ruchania. Przepraszam najmocniej!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin otworzył usta ze
zszokowania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Doskonale zauważyłam w jego
postawie, że zabolały go moje słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś dla mnie najważniejszą
istotą na świecie – wysyczał – NAJWAŻNIEJSZĄ KURWA NA ŚWIECIE! Wściekam się
tylko dlatego, że boję się o ciebie miliard razy bardziej niż o siebie! Gdyby
coś ci się stało… - przerwał na chwilę i spojrzał na mnie smutno - Jenn,
dlaczego mi to robisz? – zapytał zbolałym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego co robię? – zapytałam
wyzywająco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin stanął tak blisko mnie, że
mogłam wyczuć jego oddech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Sprawiasz, że muszę się tak
bardzo martwić…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wywróciłam oczami i odepchnęłam go
od siebie, ale on złapał mnie mocno za nadgarstki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Puść – syknęłam – Nie jesteś
lepszy od tych pierdolonych porywaczy!! – wyrwałam się mu i uderzyłam go w
twarz, na której wymalował się wielki szok – To bolało – przystawiłam mu pod
twarz zaczerwieniony nadgarstek, po czym zsunęłam rękaw bluzki tak, żeby mógł
zobaczyć co wyrządził łapiąc mnie mocno i potrząsając na ulicy – To też –
powiedziałam - Nie próbuj mnie więcej dotykać!! – krzyknęłam, kiedy wyciągnął
dłoń w moją stronę – Nienawidzę cię, NIENAWIDZĘ! – wrzasnęłam i ruszyłam
szybkim krokiem w kierunku domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Po prostu się o ciebie martwię!! –
odwrzasnął.<o:p></o:p></div>
-To przestań!! – odpowiedziałam zatrzaskując
za sobą drzwi.<br />
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
____________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: x-small;"><b>No cześć xd Przepraszam za bardzo długą nieobecność, ale najpierw dużo się u mnie działo, a później po prostu nie potrafiłam napisać nawet jednego, krótkiego rozdziału... Za nic nie mogłam się zebrać. Włączałam worda i nic. Pustka w głowie. Wczoraj usiadłam do komputera i przypomniałam sobie jaką wielką przyjemność sprawiało mi pisanie. Nie potrafiłam skończyć. Rozdział pewnie taki sobie i niedługi, może trochę wypadłam z prawy, ale postaram się to nadgonić w najbliższym czasie ;)</b></span></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-28073125610726396482013-08-12T21:26:00.000+02:002013-08-12T21:27:05.324+02:00II rozdział 39<div class="MsoNormal">
Kiedy Justin ruszył w stronę drzwi, żeby otworzyć i zobaczyć kto zakłóca nasz spokój, podniosłam się do
pozycji siedzącej i spróbowałam szybko doprowadzić się do względnego porządku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bieber po kilkunastu minutach wrócił, nie potrafiąc
powstrzymać chichotu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałam na niego pytająco, a on popchnął mnie delikatnie
i znowu znalazł się nade mną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kto to był? – zapytałam, wpatrując się w jego brązowe oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Sąsiadka. Angelina, czy jak tam ona ma...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmarszczyłam brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chciała pożyczyć cukru – dodał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Że co? – zdążyłam powiedzieć, zanim parsknęłam śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bieber też zaczął się śmiać i musnął moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Robi ciasto i skończył się jej cukier. Obiecała, że nam
przyniesie trochę, jak będzie gotowe, ale ja bym tam jej nie ufał… Nie wygląda jakby nas lubiła... Może coś tam dosypać... - powiedział rozbawiony,
próbując odwrócić moją uwagę od jego dłoni, wsuwającej się pod moją bluzkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Juuuustiin? – odezwałam się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak kochanie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Czy ty się właśnie do mnie dobierasz? – zapytałam z
poważnym wyrazem twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przygryzł wargę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A masz coś przeciwko?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w jego oczy, po czym
pokręciłam przecząco głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się i poczułam, że jego ciało bardziej napiera na
moje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham cię wiesz? – szepnął składając drobne pocałunki na
mojej szyi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wiedziałam o tym bardzo dobrze i z całą siłą odpychałam od
siebie wspomnienia ostatnich tygodni. Na tę jedną chwilę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpił się w moje usta i wszystko inne przestało istnieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jedyne co miałam na sobie to koszula Justina i gdyby nie to,
że byliśmy przykryci kołdrą, nagłe pojawienie się Jake’a w naszej sypialni zawstydziłoby mnie jeszcze
bardziej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Justin, jest sprawa – oznajmił bez ogródek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nigdy nie nauczysz się pukać co Jakie? – zakpił Jus,
unosząc się na łokciach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Za to ty nauczyłeś się idealnie – odgryzł się mój brat
uśmiechając się dziwnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zakryłam zarumienioną twarz dłońmi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Idźcie już sobie – powiedziałam z trudem powstrzymując
rozbawienie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Oboje spojrzeli na mnie zdziwieni tonem mojego głosu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin uśmiechnął się szeroko, a ja parsknęłam śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zakryłam się cała kołdrą i nie potrafiłam przestać się
śmiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po kilku minutach, Bieber wsunął głowę pod kołdrę i
uśmiechając się rozbawiony musnął moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zaraz wracam – powiedział, a w jego głosie wyczułam nutkę
obietnicy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy obaj wyszli z pokoju, odkryłam się i przez pewien czas
z uśmiechem na ustach wpatrywałam się bezcelowo w sufit. Uśmiech powoli
schodził z mojej twarzy. Zacisnęłam oczy, ale pierwsza łza i tak spłynęła po
moim policzku. Zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Justin</b><o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałem szloch Jenn z pokoju obok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zamknąłem oczy, odchyliłem głowę do tyłu i westchnąłem
głęboko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie chciałem, żeby Jake zauważył, że łzy pojawiły się
również w moich oczach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To wszystko przez nas – powiedziałem cicho, nie otwierając
oczu – Myśałem, że jest już lepiej – mój głos się załamał, a ja odwróciłem się
tyłem do brata Jenn i spojrzałem za okno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie maż się, Bieber. Nic na to nie poradzimy. Ona żyje.
Więcej nie mogliśmy. To, że się śmieje to już dobry znak. I widzę, że wpuściła
cię do łóżka – usłyszałem dziwną nutę w jego głosie, na którą odwróciłem się w
jego stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz, że sypiam z twoją siostrą. Drew dowodem. O co ci
chodzi? – zapytałem marszcząc brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ona jest w ciąży.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułem jak grunt usuwa mi się spod nóg, ale nawet nie
drgnąłem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To dopiero jej początek. Sex w ciąży nie jest zabroniony –
odwarknąłem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wiesz jak traktowali ją tam – odpowiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moje oczy się rozszerzyły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co przez to kurwa sugerujesz?! – krzyknąłem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie, Bieber – powiedział sucho Jake – Nie wiesz czy
ciąża nie jest zagrożona. Spanie z nią jest głupotą. Zabierz ją najpierw do
lekarza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie śmieli jej tknąć! – wysyczałem zaciskając zęby, żeby
nie zacząć wrzeszczeć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tego nie wiemy…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kurwa, kurwa, kurwa – przeklinałem pod nosem i zaczęło
nosić mnie po całym pokoju.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bieber, uspokój się. Po prostu zabierz ją do lekarza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przystanąłęm w miejscu i z całej siły uderzyłem zaciśniętą
pięścią w ścianę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jakie to dojrzałe – zakpił Jake, a ja z trudem
powstrzymywałem się, żeby nie rzucić się na niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś pieprzonym idiotą – warknąłem – Wszystkie nasze
problemy zaczęły się od ciebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Może i zaczęły… Ale skończyły na tobie. Nie udawaj przed
sobą, że w tym całym porwaniu nie ma twojej winy – mówił Jake bezbarwnym tonem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałem na niego wściekle, po czym opuściłem spojrzenie na podłogę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A co jakby ją zabili? - zapytałem cicho.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie zabiliby - odpowiedział sucho Jake.</div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd wiesz? - powiedziałem ostro, unosząc na niego gniewne spojrzenie.</div>
<div class="MsoNormal">
-Bo dobrze wiedzą, że w ten sposób na pewno nie dostaliby tego, czego chcą. </div>
<div class="MsoNormal">
-A czego chcą? - zapytałem, ale poczułem, jak w jednej chwili zimny pot oblewa moje czoło.</div>
<div class="MsoNormal">
-Oj, doskonale wiesz czego, Bieber. I to nie ma żadnego związku ze mną. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
_______________________</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: x-small;">No cześć... Wieeem, nie wyszło mi, krótkie i w ogóle, ale jakoś nie mam na nic czasu w te wakacje o.O Nie potrafię się na niczym skupić... ;/ Ale zauważyłam, że blog przekroczył 200.000 wejść pod moją nieobecność ;o Dziękuuuuuję :* I przepraszam, że z tym rozdziałem się nie popisałam... Postaram się napisać coś w najbliższym czasie, bo teraz to już raczej do końca wakacji siedzę w domu ;) Piszcie, jeśli macie jakieś pomysły na dalsze rozdziały. Inspirujecie mnie ^^</span></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-65060428916687425752013-06-08T14:52:00.000+02:002013-06-08T14:52:22.914+02:00II rozdział 38<div class="MsoNormal">
Siedziałam po turecku na łóżku i w zamyśleniu przyglądałam
się ruchom Justina, szukającego czegoś w szafie.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyczuł na sobie moje spojrzenie i jego ciało jakby
minimalnie się rozluźniło, ale nie przerwał czynności.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Byłam ciekawa czy był zły o ostatnie dni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Za momenty, w których wychodziłam nocą z łóżka, bo nie byłam
w stanie znieść jego obecności, chociaż jego ciało nawet nie stykało się z
moim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Za to, że nie chciałam nic jesć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
I za to, że jedyne słowa, które do niego wypowiadałam były
oschłe i bez znaczenia. A on ciągle się starał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Całymi dniami siedziałam albo w pokoju albo w ogrodzie,
praktycznie się nie ruszając, tylko tępo wpatrując w przestrzeń.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez te wszystkie godziny myślałam o tysiącach rzeczy i
osób, a w szczególności o Jasonie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie rozumiałam tego, co się wydarzyło i starałam odgrodzić
się od tego wielkim, grubym murem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Niestety, widocznie byłam na to jeszcze za słaba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ale bez przerwy próbowałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin nie znalazł tego czego szukał, ale niepewnie odwrócił
się w moją stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się do mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrywałam się w niego bezcelowo i nie potrafiłam zmusić
się do tego, żeby odwzajemnić uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bieber westchnął głęboko i zobaczyłam powrót smutku na jego
twarz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przypomniała mi się jego wczorajsza rozmowa z Jake’iem,
którą przypadkiem usłyszałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Muszę jakoś niedługo
wyjechać – oznajmił Justin - Moja kariera ostatnio mocno się zatrzymała. Jenn
sobie poradzi. Myślę, że nawet lepiej jej będzie beze mnie. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Jake przez dłuższą
chwilę nie odpowiadał.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ona cię potrzebuje –
powiedział w końcu.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Serio? – parsknął
Bieber z irytacją – Nie rozmawia ze mną, nie pozwala się nawet dotknąć i mówię
tu o zwykłym dotyku. Nie śpi przy mnie, a nawet ze mną nie rozmawia! Jesteś
pewny, że ptrzebuje??<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-To twoje życie –
odpowiedział sucho Jake, a Justin wyszedł trzaskając drzwiami.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy skończyłam rozmyślenia, Justin nadala na mnie patrzył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zdziwiło mnie to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie jesteś myślami Jenn, kiedy stajesz się nieobecna?
Kiedy patrzysz, a nie widzisz? – zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrywałam się w niego, nie odpowiadając.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Martwię się o twój stan, Jenny – powiedział znów wzdychając
– Tyle, że przy Drew zachowujesz się normalnie, jak dawniej, co znaczy, że nie
jest to uraz psychiczny, tylko po prostu z jakichś cholernych powodów nie
chcesz ze mną rozmawiać – powiedział z każdym słowem stając się coraz bardziej
zły – Nie mogłabyś mi wytłumaczyć?! Dlaczego jesteś dla mnie niedostępna pod
każdym względem?! Dlaczego każdego dnia łamiesz moje serce na coraz drobniejsze
kawałki?! – dostrzegłam łzy w jego oczach, zanim zdążył odwrócić głowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czułam obezwładniający smutek, żal. Chciałam przytulić go i
nigdy nie puszczać. Ale z jakichś powodów nie potrafiłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Codziennie próbuję – mówił dalej, nie patrząc na mnie –
Próbuję się do ciebie zbliżyć. Wyciągnąć od ciebie chociaż jedno istotne
słowo!! Czy to takie trudne, Jenn?! Odezwać się do mnie?! – krzyknął
sfrustrowany, znowu kierując spojrzenie na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo – powiedziałam
drżącym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rysy Justina momentalnie złagodniały.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Potrzedł do łóżka i przytulił mnie, mimo moich protestów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn, Jenn, spojrz na mnie – mówił stanowczo, ale w jego
głosie słyszałam przebrzmienie powstrzymywanego płaczu – Spójrz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skierowałam zaszklone oczy na niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chcę cię z powrotem, Jenny – mówił desperacko – Poradzimy
sobie ze wszystkim, jasne? Masz mnie,
mała, nie musisz wszystkiego w sobie dusić. Pozwól wrócić dawnej Jenn –
chciałam coś powiedzieć, ale mi nie pozwolił – Wiem, wiem. Nic nie będzie jak
dawniej, ale… Jenn, spróbuj. Bo zabijasz i siebie i mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przygryzłam wargę, a po moim policzku spłynęła łza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, że potrafisz wybudzić się z tego dziwnego stanu,
maleńka – mówił dalej, ocierając delikatnie mój policzek, po czym łapiąc moją
rękę, którą chciałam strącić jego dłoń –
Ty też o tym wiesz, ale łatwiej jest tkwić w czymś takim, prawda? Tylko im
dłużej będziesz odpychać od siebie ludzi i budować wokół siebie niewidzialną
barierę, tym trudniej będzie ją przekroczyć. Nie wiem Jenn, czy zdajesz sobie z
tego sprawę, ale wcale tego nie chcesz. Nie chcesz skończyć zagłodzona na
śmierć, zamknięta w swoim świecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd wiesz? – zapytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrywał się we mnie bez słów, ale jego oczy mówiły
wszystko. O jego bólu, bezradności, miłości… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie odpowiedziałeś – przypomniałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak ty na ostatnie tysiąc pytań – odpowiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zostaw mnie – powiedziałam twardo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn, wiem, że ty też mnie kochasz. Po prostu wytłumacz
dlaczego tak się zachowujesz, a dam ci spokój – mówił błagalnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podniósł się z łóżka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego nie możesz… - westchnął – Spytaj o coś. O
cokolwiek. Zawsze tyle pytasz… Dlaczego teraz tego nie robisz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrywałam się w niego długo, ale on nie odpuszczał i też
patrzył na mnie niemal bez mrugnięcia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bo tym razem nie chcę znać odpowiedzi, Justin –
powiedziałam, a do moich oczu na nowo napłynęły łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odwróciłam głowę i wcisnęłam ją w poduszkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przygryzłam wargę, z całej siły starając się nie rozpłakać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili poczułam czyjąś rękę na swoich plecach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin gładził delikatnie moje plecy, a ja bezgłośnie
płakałam w poduszkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bieber objął mnie w talii i pomimo protestów podniósł,
obrócił w swoją stronę i przytulił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn – westchnął i musnął wargami mój wilgotny policzek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał mi w oczy i delikatnie otarł mi łzy opuszkami
palców.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu musnął mój policzek, tym razem bliżej ust, a ja
poczułam znajome uczucie w brzuchu. Składał kolejne drobne pocałunki blisko
siebie, coraz bardziej zbliżając się do ust. W końcu, kiedy prawie do nich
dotarł, przeniósł pocałunki niżej, na moją szyję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Cicho jęknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułam, że się uśmiecha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tak bardzo potrzebowałam jego bliskości w tej chwili.
Odepchnęłam od siebie wszystkie złe myśli i po prostu pozwalałam mu na
czułości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jego ręka powoli wsunęla się pod moją bluzkę, a pocałunki
zaczęły zniżać się na dekolt.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pocałuj mnie – szepnęłam ledwo słyszalnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na mnie uśmiechając się łobuzersko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przecież właśnie to robię – po raz kolejny musnął mój
dekolt.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-W usta – powiedziałam cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Umm, nie słyszałem – odpowiedział z niegrzcznym błyskiem w
oku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Popchnął mnie lekko do pozycji leżącej i po chwili znalazł
się nade mną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Po prostu to zrób – powiedziałam próbując zabrzmieć
rozkazująco, ale wyszło to bardziej jak desperacka proźba.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiał się cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Uhmm – zbył mnie składając pocałunki wzdłuż mojej szczęki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Justin – jęknęłam w momencie, kiedy rozległ się odgłos
dzwonka do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzeliśmy na siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Idealne wyczucie czasu – powiedział zirytowany Bieber,
zsunął się ze mnie i niechętnym krokiem ruszył w stronę drzwi wejściowych – Kto
to do cholery może być?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
___________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Takie coś...</i></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-3466102290022771272013-05-27T18:18:00.002+02:002013-05-27T18:19:46.413+02:00II rozdział 37<div class="MsoNormal">
Kiedy pierwszy raz od kilku dni udało mi się tak naprawdę
zasnąć, co znaczy, na dłużej niż 2 godziny, przyśnił mi się Justin.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Hej śliczna –
uśmiechnął się do mnie i położył ręce na moich biodrach – Tęskniłaś?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Spojrzałam mu w oczy i
zdałam sobie sprawę z tego, że tęskniłam za nim tak mocno, że aż ciężko było mi
oddychać.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Skinęłam głową i ze
łzami w oczach, wtuliłam się w niego.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Objął mnie czule i
musnął czubek mojej głowy.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie pozwolę nikomu
cię skrzywdzić, kochanie – wyszeptał całując delikatnie mój policzek – Wszystko
się ułoży w swoim czasie, wiesz?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Co masz na myśli? –
zapytałam niepewnie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie wierz we wszystko
co słyszysz, a nawet widzisz – powiedział smutnym głosem.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-To nie była
odpowiedź na moje pytanie…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Nie wierz, Jenn,
okej?<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Ale…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>-Zrób to dla mnie. Po
prostu nie wierz – odsunął się ode mnie i zaczął się oddalać.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziłam się, próbując złapać powietrze w miejscu, gdzie
jeszcze chwilę temu widziałam Justina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ciągle wydawało mi się, że słyszę jego głos.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Do tego doszyły inne dźwięki. Strzałów? Szamotaniny?
Trzaskania drzwiami? Krzyków.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zamrugałam energicznie i usiadłam na materacu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułam lęk, ale nie miałam zbyt wiele czasu na rozmyślanie
nad tym co mogło się właśnie dziać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ruszaj się – ostrzegł Jason. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dopiero teraz zauważyłam go, siedzącego w drugim rogu pokoju
z nerwowym wyrazem twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co się dzieje? – zapytałam zaniepokojona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręcił głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Podnieś się – rozkazał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przed chwilą mówiłeś…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kurwa, wstawaj! – krzyknął desperacko, również podnosząc
się z miejsca – Chodź tu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale o co…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie bądź idiotką!! – znowu podniósł głos i szybko zaczął
zmierzać w moją stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Myślałam nad ucieczką, ale przecież i tak nie miałam gdzie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle do pomieszczenia wtargnął mężczyzna. Ten, który
pierwszego dnia mojego pobytu tutaj, traktował mnie jak szmatę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ta dziwka nas wydała!! – wrzasnął w moją stronę i wymierzył
z pistoletu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Świat się zatrzymał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyzna nacisnął na spust.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wydała, palancie! – powiedział rozpaczliwie Jason i
rzucił się odpychając mnie z pola rażenia kuli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moje serce biło miliard razy na sekundę, wszystko
rozmazywało mi się przed oczami, ale aż za dobrze widziałam krew coraz bardziej
barwiącą koszulę Jasona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chciałam płakać, wrzeszczeć, uciekać, ale nie potrafiłam się
ruszyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle w pokoju zjawiło się więcej ludzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Umknął mi moment, w którym zniknął koleś próbujący mnie
zamordować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wszyscy wydawali mi się tylko zarysami postaci.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn! – usłyszałam głos. Wydawał mi się znajomy, ale nie
potrafiłam dopasować go do osoby. Patrzyłam po pomieszczeniu, ale nie
potrafiłam zlokalizować kto mnie zawołał. A może tylko mi się przesłyszało? –
Jenn – ktoś do mnie podszedł i czule przytulił. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odwzajemniłam uścisku, tylko tępo patrzyłam przed
siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jest w szoku – powiedział jakiś głos z oddali i wtedy obraz
mi się urwał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziły mnie głosy. Zlewały mi się w jedno, ale po kilku
minutach zaczynałam słyszeć je coraz normalniej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak czuje się Drew? – zapytał jeden z głosów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze. Zdaje się, że ma się najlepiej z całej trójki.
Trochę martwię się o Pattie, ale poradzi sobie… Musi. Pomożemy jej –
odpowiedział drugi z głosów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A Jenn? – poczułam spojrzenie na sobie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn jest silna – odpowiedział z pewnością w głosie, a ja
wreszcie go rozpoznałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poruszyłam się, a oni chyba to zauważyli, bo zamilkli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyłam niepewnie oczy i mrugałam nimi wielokrotnie,
próbując złapać ostrość.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na za wiele się to nie zdało, ciągle widziałam niewyraźnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć kochanie – usłyszałam delikatny głos. <br />
Skierowałam spojrzenie w tę stronę i zatrzymałam je na Justinie, kucającym przy
moim łóżku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiedziałam, tylko wpatrywałam się w niego tak długo,
aż zobaczyłam go całkiem wyraźnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się do mnie i dotknął delikatnie mojego policzka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak się czujesz? – zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiadałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przyglądał mi się w skupieniu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, Jenn – wyszeptał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chciałam spytać za co dokładnie przeprasza, ale nie miałam
ochoty mówić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przeniosłam spojrzenie na postać stojącą niedaleko za
Bieberem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jake.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się do mnie niepewnie, a ja odwróciłam wzrok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn? – Justin wydał się zaniepokojony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrywałam się w niego pusto.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To dalej szok, coś innego, czy po prostu nie chce mówić? –
zapytał Jus, spoglądając na Jake’a, szukając w nim pomocy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mój brat wzruszył ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Daj jej dzień, dwa, a może nawet tydzień, Justin. Nie
naciskaj. Zacznie mówić, wtedy kiedy będzie gotowa – powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bieber westchnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zostawisz nas samych? – zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jake skinął potakująco głową i wyszedł z pokoju, zamykając
za sobą drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzenie Justina znowu skierowało się na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przyglądał mi się, po czym położył się na plecach obok mnie
na łóżku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnął ciężko i przekręcił się w moją stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-O nic nie pytasz, nie krzyczysz na mnie – mówił cicho –
Przez to czuję się jeszcze gorzej…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyłam w sufit.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenny?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zareagowałam, chociaż widziałam, że jest na granicy
płaczu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Myślałam, że się podniesie i pójdzie, ale zareagował
odwrotnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spróbował przyciągnąć mnie do siebie i przytulić, ale
wyrwałam mu się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chcę się umyć – powiedziałam głosem, którego sama nie
poznawałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na mnie zdziwionymi, smutnymi oczami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pomóc ci? – w jego niepewnym uśmiechu, pojawił się aż za
dobrze znany mi przebłysk. Pokręciłam przecząco głową i podniosłam się z łóżka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zachwiałam się, ale odepchnęłam jego ręce, kiedy rzucił się,
żeby pomóc mi utrzymać równowagę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Postawiłam kilka niepewnych kroków, ale każdy kolejny stawał się pewniejszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn, naprawdę nie wiem czy to dobry pomysł, żebyś szła
sama. Co jeśli zemdlejesz? – zapytał śmiertelnie poważnym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałam na niego ironicznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie umarłam tam, nie umrę tutaj – powiedziałam ostrzej niż
miałam zamiar.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zanim zdążyłam odwrócić się z powrotem, zdążyłam zobaczyć
jego zbolałą minę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dotarłam do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie patrząc w lustro, zsunęłam z siebie ubrania i weszłam
pod prysznic.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odkręciłam wodę i ze spokojem zaczęłam myć włosy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle, niespodziewanie przygniotły mnie wszystkie zdarzenia
ostatnich dni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam szlochać, szloch zamienił się w dławiący płacz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zsunęłam się po ścianie brodzika, skuliłam się i pozwoliłam
spływać po mnie wodzie lejącej się z góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Justin</b><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Czułem się źle. Tak źle, jak jeszcze nigdy w życiu, a kiedy
usłyszałem jej płacz z łazienki, poczułem jak moje serce roztrzaskuje się na
miliony, drobnych kawałeczków.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z całej siły uderzyłem w ścianę, starając się choć w części
wyładować moją złość i frustrację, ale to ani trochę nie pomogło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Usiadłem na kanapie i siedziałem wpatrując się bezcelowo w
przestrzeń i wsłuchując się w płacz Jenn.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tak cholernie chciałem jej pomóc, ale czy tego chciałem czy
nie, musiałem dać jej czas. Czas na to, żeby sama pogodziła się ze wszystkim co
stało się w ostatnich dniach. O ile w ogóle to było możliwe…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle płacz ucichł. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez dłuższy czas było słychać krzątanie się Jenn po
łazience, aż w końcu usłyszałem otwierane drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odwróciłem się w tę stronę i z trudem powstrzymałem
opadnięcie mojej szczęki ze zszokowania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jenn wyglądała tak… Normalnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tak, jakby nigdy, nic się nie stało. Jakby ostatnie dni nie
miały miejsca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy przypatrzyłem się dokładniej dostrzegłem, że jest
chudsza, a w luźnej koszuli prawie nie widać jej zaokrąglającego się brzucha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kolejna zmiana, którą w końcu dostrzegłem zaszła w jej
oczach. Było w nich coś niepokojącego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pięknie wyglądasz, księżniczko – odezwałem się, a ona
zdawała się dopiero teraz mnie zauważyć, chociaż byłem przekonany, że wcześniej
na mnie patrzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś słabym kłamcą, Justin – odpowiedziała spokojnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podniosłem się z miejsca i ruszyłem w jej stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zauważyłem u niej żadnej, najmniejszej reakcji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podszedłem do niej i odgarnąłem z jej twarzy kosmyk włosów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu to robiła. Patrzyła na mnie, ale miałem wrażenie, że
mnie nie widzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Potarłem delikatnie jej policzek kciukiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wróciła zzaświatów i gwałtownie odsunęła się ode mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie dotykaj mnie – powiedziała takim tonem, jakby to było
oczywiste, że nie powinienem tego robić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Cóż. Nie było.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego? – zapytałem – Tęskniłem za tobą tak bardzo, że…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie jest Drew? – zapytała nagle, przerywając, a jej oczy
się rozszerzyły.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-W swoim pokoju – odpowiedziałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podziękowała skinieniem i poszła w stronę pokoju naszego
syna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poszła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie pobiegła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie uśmiechnęła się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie okazała żadnych emocji.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
_______________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Czasem musi być źle, żeby później mogło być dobrze, racja? ;)</i><br />
<i>Piszcie co sądzicie.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-8256921722343899592013-05-23T19:02:00.001+02:002013-05-24T18:52:56.913+02:00II rozdział 36<div class="MsoNormal">
-Bieber, wiem jak ich stamtąd wyrwać – Jake wszedł do
salonu, w którym bezczynnie siedział Justin.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie czujesz się trochę za bardzo, jak u siebie w domu? Nawet
nie pukasz, kiedy przychodzisz – odpowiedział Jus pustym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś takim idiotą, czy tylko udajesz, Bieber? – warknął
Jake – Mówię, że uratuję ci rodzinę, a ty się czepiasz, że nie pukam do twoich,
pieprzonych drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin uniósł dłonie w obronnym geście, po czym z powrotem je opuścił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na kilometr było widać, że nie spał od dobrych kilku nocy i
najprawdopodobniej również prawie w ogóle nie jadł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co jest? Serio masz to gdzieś, czy się czegoś naćpałeś?? –
zapytał Jake, marszcząc brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Piłem – wzruszył ramionami – Ale nie jestem pijany. W tym
domu skończył mi się zapas alkoholu, którym mógłbym się upić, a w takim stanie
się nigdzie nie pokażę i nie mam jak kupić…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zamknij się – warknął Jake, przerywając Justinowi – Nie
prosiłem o historię, tylko prostą odpowiedź. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc już ją masz – powiedział Bieber – Zastanawiasz się
dlaczego tak zareagowałem, więc… Odpowiedź jest prosta. Nie wiem co im zrobili,
boję się, jak cholera w jakim znajdziemy ich stanie… I czy nie będą… - przez
chwilę nic nie mówił, zmagając się ze sobą – Martwi – powiedział cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Weź się w garść!! – Jake uderzył pięścią w stolik.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I do tego… - powiedział Bieber przełykając ślinę i pierwszy
raz tego dnia unosząc spojrzenie na Jake’a – Nie wiemy co powiedzieli Jenn.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wszystko o czym kilka godzin temu rozmawiałam z Jasonem wirowało mi w głowie i za nic nie chciało dać mi spokoju, nawet na sekundę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie chciałam wierzyć w żadne z jego słów, ale były one tak
przerażająco prawdopodobne i aż za dobrze pokazujące z innej perspektywy, pewne
momenty mojego życia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zadrżałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason mówił, że rozprawa, podczas której miałabym zeznawać
przeciwko Jake’owi i Justinowi miała odbyć się za kilka tygodni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
KILKA TYGODNI w tym miejscu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chodziłam w tę i z powrotem po zimnym pomieszczeniu, w
którym byłam zamknięta, żeby chociaż trochę się rozgrzać, ale również dlatego,
że nerwy nie pozwalały mi siedzieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć – zobaczyłam uśmiechającego się do mnie Jasona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odwzajemniłam uśmiechu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zdecydowałaś już czy nam pomagasz? – zapytał, zamykając za sobą drzwi i opierając się o nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A dajecie mi jakieś inne wyjście? – odpowiedziałam pytaniem
na pytanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie – uśmiechnął się uroczo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc… Po co pytasz? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wzruszył ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdybyście zaprosili mnie na kawę i dyskutowali o tym, co
mam zrobić, po ludzku, to ok, mógłbyś pytać – kontynuowałam – Ale więzicie moje
dziecko, matkę mojego męża i mnie. Po co zadawać pytanie, znając odpowiedź?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc… Naprawdę chcesz wiedzieć dlaczego pytałem? – zbliżył
się do mnie wolnym krokiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam niepewnie głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dlatego, że chciałem dowiedzieć się czy wierzysz w nasze
słowa – powiedział – Czy dalej bezgranicznie kochasz mężusia i brata, czy
zdajesz sobie sprawę, że to my mówimy prawdę albo czy chociaż się wahasz –
podszedł jeszcze bliżej – Nawet, kiedy nic nie mówisz, widzę odpowiedź w twoich
oczach. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zamknęłam oczy, a on się roześmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale cwaniara – zażartował – Pomimo wszystko nie
ryzykowałbym zamykania oczu w mojej obecności, kochanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyłam je niechętnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie nazywaj mnie tak – powiedziałam stanowczo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się łobuzersko i nawinął sobie końcówkę moich
włosów na palec wskazujący.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Będę nazywał cię, jak mi się podoba, Jenn – odezwał się, uśmiechając
się uroczo, znajdując się stanowczo za blisko mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wytrzymałam jego spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co zamierzacie z nami robić przez te tygodnie? Wypuśćcie
nas – powiedziałam dużo pewniej, niż się czułam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason się roześmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mówiłam, że jego śmiech mi się podoba?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Cofam to. To najgorszy dźwięk na świecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteście popieprzeni – odsunęłam się gwałtownie od niego –
Mając takie filmy, moglibyście próbować ze mną dyskutować po ludzku, a nie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Skarbie – przerwał mi – Gdybyśmy zaprosili cię na herbatkę,
mogłabyś powiedzieć ‘nie’.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uniosłam oczy ku niebu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś beznadziejny – syknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Serio, nie nauczyłaś się jeszcze, że ze mną się nie
zadziera, królewno?? – zapytał ostro, popychając mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Utrzymałam równowagę i uderzyłam go w twarz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzył usta ze zszokowania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiesz co?! – wrzasnęłam – Mam to gdzieś!! Możesz mnie
zabić, wszystko mi jedno!!! W kilka chwil wywróciłeś moje życie do góry nogami!
NIC NIGDY NIE BĘDZIE JAK DAWNIEJ! Nie wiem czy w ogóle chcę wracać. Owszem,
jestem tchórzem. Śmierć byłaby prostym sposobem ucieczki. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A dziecko? – uniósł brwi, a ja wpatrywałam się w czerwony
ślad na jego policzku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Serio, do cholery, myślisz, że kiedy zabierasz mi syna,
zamykasz w zimnym, ciemnym pomieszczeniu, powoli wyniszczasz mnie psychicznie
filmami i opowieściami, a na dodatek prawie mnie nie karmisz, jestem w stanie normalnie, logicznie myśleć?!?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po moich policzkach zaczęły spływać żałosne łzy, a Jason
wpatrywał się we mnie w milczeniu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie zabiję cię – powiedział cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem – prychnęłam – Bo jestem wam potrzebna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason pokręcił przecząco głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś, ale to nie to – nerwowo przeczesał palcami włosy –
Myślę, że cię lubię – powiedział wzdychając.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Parsknęłam śmiechem, a on posłał mi spojrzenie, którego nie
byłam w stanie rozszyfrować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie mogłam opanować niemal histerycznego śmiechu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zamknij mordę!! – wrzasnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Momentalnie zamilkłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-W takim razie ludzie, których nie lubisz muszę mieć totalnie
przerąbane… - powiedziałam rozbawiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie żartuj sobie ze mnie, Jenn. Chronię cię jak tylko mogę,
a na to, że nie możesz tego zobaczyć, nic nie poradzę. Widziałaś jak traktował
cię mój kolega… W ogóle… To wszystko jest bardziej skomplikowane, niż ci się
wydaje – mówił, twardo patrząc mi w oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc mi wytłumacz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręcił głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zaraz przyniosę ci coś do jedzenia – powiedział, wychodząc
z pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czułam się…. Dziwnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Bieber!! – Jake wrzasnął na niego już kolejny raz – Skup
się!! Kurwa, nie będę ci tego tłumaczył sto razy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Uspokój się. To dopiero trzeci – odpowiedział Justin,
unosząc ręce w obronnym geście.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jake głęboko westchnął, zirytowany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś największą ciotą, jaką znam. Bądź mężczyzną!!
Pozbieraj się i mnie słuchaj!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin spojrzał na brata Jenn, którego niezwykle zdziwiły
błyszczące z ekscytacji oczy Biebera. Z pustki, którą widział wcześniej nie
pozostało już praktycznie nic.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Uratujemy ich. Żywych. Całych i zdrowych – powiedział z
pewnością Justin i powoli położył dłoń na pistolecie leżącym przed nim na stole.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
_____________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Hmmm... xD Piszcie co sądzicie ;)</i></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-6937189996483362242013-05-04T20:19:00.001+02:002013-05-04T21:02:19.133+02:00II rozdział 35<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: #660000;"><span lang="EN-US" style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 18pt;">„</span><span lang="EN-US" style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 18pt;">Tell them what I hoped would be</span><span lang="EN-US" style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 18pt;"> i<span style="background-position: initial initial; background-repeat: initial initial;">mpossib</span></span><span style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 18pt;">le”</span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: #660000;"><span style="font-family: 'Freestyle Script'; font-size: 18pt;"><br /></span></span></div>
<br />
-Nie śpisz?</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mój wzrok niechętnie skierował się na Jasona, wchodzącego do
pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak widać – odpowiedziałam, przenosząc z powrotem spojrzenie na
sufit.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Znowu liczysz kropki? – spytał rozbawiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tu nie ma kropek. Jest jeszcze nudniej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przynajmniej masz łóżko – powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wzruszyłam ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I tak nie mogę spać. Mam prośbę – podniosłam się do pozycji
siedzącej i skierowałam błagalne spojrzenie na chłopaka – Przenieście tu
Pattie. Tam jest okropnie zimno, a tu chociaż miałaby się czym przykryć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason przyglądał mi się chwilę w milczeniu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wtedy ty wylądujesz tam – oznajmił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ok – odpowiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zgoda – powiedział niechętnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie jest Drew? – zapytałam z nadzieją, że dziś,
czarnowłosy jest bardziej rozmowny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzieś na pewno – odpowiedział, uśmiechając się tajemniczo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wywróciłam oczami i westchnęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bądźcie dla niego dobrzy – powiedziałam, żałośnie łamiącym
się głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli będziesz współpracować, to będziemy – odpowiedział
beznamiętnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kurwa, będę, tylko racz mi wytłumaczyć co mam robić!! –
krzyknęłam, podnosząc się na nogi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie uśmiechnął się kpiąco, jak myślałam, że zrobi, tylko
powoli skinął głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zgoda. Chodź – złapał za mój nadgarstek, a ja poczułam
mrowienie w miejscu, gdzie stykała się nasza skóra.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie? – spytałam z lękiem, kiedy już ciągnął mnie w stronę
drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zamknij się. Zobaczysz – warknął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli zamierzasz pokazać mi kolejne filmy to…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zatrzymał się tak gwałtownie, że na niego wpadłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-ZAMKNIJ SIĘ. Czego nie rozumiesz w tych dwóch słowach, do
cholery?! – krzyknął – JA tu jestem panem, a ty masz się mnie kurwa słuchać!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na próżno starałam się ukryć rozbawiony uśmiech na twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pokłóciłeś się z dziewczyną? – spytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez dłuższą chwilę, patrzył na mnie tak morderczo, że aż
prawie uszło ze mnie całe rozbawienie, po czym… wybuchnął śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Weź tu bądź przy tobie tym, który dyktuje zasady, bez
rękoczynów – powiedział dalej chichocząc i przeczesując włosy dłonią – Masz
szczęście, że jesteś taka śliczna, bo dawno nie byłoby już przyjemnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmarszczyłam brwi. To był komplement, czy raczej nie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I masz szczęście, że nie jestem z facetów, którzy pieprzą
dziewczyny bez ich zgody – dodał, patrząc na mnie intensywnie. Popchnął mnie
lekko na ścianę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W moich oczach pojawił się przebłysk lęku, ale i czegoś co
było związane z pożądaniem. Miałam tylko nadzieję, że tego nie zauważył. Przede
wszystkim tego drugiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Oparł dłonie na ścianie, po obu stronach mojej głowy i
patrzył na mnie tak, że zaczęłam czuć się nieswojo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się, po czym odsunął się ode mnie i odkręcił na
pięcie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź – powiedział tylko, a ja z za szybko bijącym sercem,
ruszyłam za nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mam pytanie – powiedziałam, po dłuższym czasie marszu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ale ten budynek musiał być wielki…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason zatrzymał się i spojrzał na mnie pytająco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Proszę bardzo. Pytaj – założył ręce na klatce piersiowej i
patrzył na mnie z lekkim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tu jest tyle drzwi…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To nie pytanie – zaśmiał się i znowu przeczesał dłonią,
swoje jak zawsze potargane włosy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie dałeś mi dojść…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie dałem ci dojść? – znowu przerwał mi, unosząc brwi, po
czym znów parsknął śmiechem. Próbowałam zachować powagę, ale nie dałam rady nie
powstrzymać rozbawionego uśmiechu. – No wiesz… - kontynuował, podchodząc do
mnie na tyle blisko, że mogłam poczuć ciepło bijące z jego ciała – Myślę, że nie
byłoby z tym problemu... – przysunął się jeszcze bliżej, a jego twarz, niemal
stykała się z moją – Żebym dał ci… dojść – powiedział poważnie, po czym znowu
się zaśmiał, chowając końcówki dłoni do kieszeni i odsuwając się ode mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedziałeś, że mogę spytać – powiedziałam, udając
irytację.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ciągle czekam – wzruszył rozbawiony ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co jest za tymi wszystkimi drzwiami, które mijamy po
drodze? – zapytałam, na jednym oddechu, żeby nie zdążył mi się wtrącić w
wypowiedź, jak wcześniej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pokoje – odpowiedział z poker face’em.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę? – zapytałam unosząc brwi – Za nic bym się nie
domyśliła – powiedziałam sarkastycznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To po co pytasz? – spytał uśmiechając się szeroko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęłam załamana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co jest w nich? Tak, wiem, że sufit, podłoga, ściany - powiedziałam, zanim zdążył odpowiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przybrał poważny wyraz twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ciała martwych kobiet – odpowiedział – Ćwiartujemy je, a
później jemy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skrzywiłam się, a on parsknął śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, naprawdę zabawne – powiedziałam z sarkazmem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Według mnie jest – wzruszył ramionami – Chciałaś jeszcze o
coś zapytać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie – powiedziałam sucho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To dobrze – uśmiechnął się uroczo, pokazał głową, żebym
szła za nim i znów ruszył przed siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili byliśmy na miejscu. Otworzył drzwi i wpuścił mnie
przodem do pomieszczenia. Weszłam tam powoli i niepewnie, obawiając się tego,
co w nim zastanę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na szczęście, nie było w nim nic niezwykłego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tylko dwa krzesła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Widzę, że wasz dekorator wnętrz, nie miał za dużo roboty –
powiedziałam siadając na jednym.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason uśmiechnął się jednym kącikiem ust i przysunął krzesło
bliżej mojego, po czym też na nim przysiadł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co to za budynek? – zapytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę jeszcze się nie nauczyłaś, że to ja zadaje
pytania?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To nie fair – jęknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Życie jest nie fair – wzruszył ramionami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc…? – odezwałam się, kiedy po raz kolejny tego dnia,
zaczęłam się czuć dziwnie, pod jego intensywnym spojrzeniem. Przez dłuższy czas
nie odpowiadał, nie odrywając ode mnie wzroku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jaki masz kolor oczu? – zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmarszczyłam brwi i tym razem to ja zaczęłam się śmiać.</div>
<div class="MsoNormal">
-Nie śmiej się – powiedział rozbawiony – Jaki?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dalej chichotałam, jak głupia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Myślałam, że spytasz co najmniej, czy kogoś zabiję, a ty
pytasz o kolor moich oczu - mówiłam przez śmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Do tego jeszcze dojdziemy – przeciągnął ostatnie słowo,
uśmiechając się łobuzersko – Ale serio. Może jestem idiotą, ale totalnie nie
wiem, jak nazwać kolor twoich oczu. Oświecisz mnie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręciłam przecząco głową, uśmiechając się lekko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Justin kiedyś obiecał, że odgadnie jaki to kolor, ale mu
się jakoś chyba nie udało – odpowiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bo jest tępym chujem – powiedział spokojnie Jason.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak? Bo nie wie jaki mam kolor oczu? Wydaje mi się, że ty
też nie masz pomysłu, jak go nazwać – odezwałam się wyzywająco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skrzywił usta w czymś, co z trudem można było nazwać
uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dalej go lubisz, po tym, co widziałaś? – zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mimowolnie zadrżałam i opuściłam wzrok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam wcale pewności, że te nagrania były prawdziwe –
powiedziałam, starając się zapanować nad głosem, żeby nie drżał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie masz – zgodził się ze mną – Ale były.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak to udowodnisz? – znów uniosłam na niego wzrok i
starałam się powstrzymać łzy, cisnące się do moich oczu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie udowodnię – odpowiedział, patrząc mi głęboko w oczy –
Ale jeśli chcesz, mogę pokazać ci je znowu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie dziękuję – powiedziałam, starając się zabrzmieć twardo,
ale zdradziło mnie drżenie w głosie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Właściwie… dlaczego nie? Przecież one nie są prawdziwe,
racja? – usiadł wygodniej na krześle, jednocześnie bez przerwy przewiercając mnie wzrokiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu skierowałam spojrzenie na podłogę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Możesz mi już powiedzieć czego ode mnie chcecie –
powiedziałam cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie się nagle podziała buntowniczka, hę? – spytał z kpiną
– Boisz się kilku filmików, które według ciebie, nawet nie są prawdziwe.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, boję się!! – wrzasnęłam zrywając się z krzesła, a z moich
oczu zaczęły płynąć łzy. Spojrzał na mnie zdziwiony – Boję się – szepnęłam,
osunęłam się na kolana, płacząc i ukrywając twarz w dłoniach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po dłuższej chwili, poczułam czyjeś ręce, oplatające mnie
delikatnie w talii.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie miałam siły, żeby się wyrywać. Trzęsłam się od płaczu,
byłam głodna, śpiąca i całkowicie wyczerpana fizycznie, jak i psychicznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason przygarnął mnie bliżej do siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie płacz – jedną dłonią dotknął delikatnie moich włosów, a
drugą zaczął gładzić po plecach – Jesteś za śliczna, żebym pozwolił ci płakać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bliskość jego ciała sprawiła, że nie do końca świadoma tego
co robię, wtuliłam się w niego, ukrywając twarz w jego bluzce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Heej – mówił delikatnie – Nie płacz – szepnął mi na ucho,
dotykając go lekko ustami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie spodobało mi się to, co działo się w moim organizmie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odsunęłam się szybko od niego, na co mi pozwolił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpatrywał się we mnie swoimi smutnymi, dużymi oczami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Lepiej ci już? – zapytał troskliwie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam głową, bo wiedziałam, że jeśli bym się tylko
odezwała, to znowu zaczęłabym płakać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się do mnie, po czym przysunął się minimalnie
bliżej i delikatnie otarł łzy z moich policzków.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cholera, sprawiasz, że staję się miękki – zaśmiał się i
podniósł z podłogi, po czym wyciągnął rękę, żeby mi również pomóc wstać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dasz radę teraz, dalej prowadzić tę rozmowę, czy zrobimy to
później? – zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie powiedziałeś mi jeszcze niczego, czego bym nie
wiedziała – powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uniósł jeden kącik ust ku górze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Czyli rozmawiamy, tak? Więc… Zacznijmy od tej sprawy sprzed
kilku lat, w którą czy chciałaś, czy nie zostałaś wplątana – patrzył na moją
reakcję, ale ja nawet nie mrugnęłam. Usiedliśmy znowu na tych niewygodnych krzesłach – Postawmy sprawy jasno. Ani my, ani twój
braciszek Jake nie jesteśmy dobrzy, z tą różnicą, że on udaje świętego, a my
nie. Wiesz dlaczego go wtedy ‘prześladowaliśmy’?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bo wisiał wam pieniądze? – zapytałam, mówiąc tyle ile
wiedziałam od Jake'a.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie do końca – powiedział Jason – Zabił jednego z naszych,
bo ten był winny pieniądze jemu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyłam na niego skołowana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A wiesz co było w tym najzabawniejsze? – kontynował. Nie, nie
chciałam wiedzieć. Nie podobało mi się jego poczucie humoru – Że w tym celu,
posłużył się tobą.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
__________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>No cześć ;D Jak tam weekend majowy ? ^^</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>+ Macie Jasona na prośbę Laury ;) xD</i></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5UudKmiynwPYoEyj-uu2JWK5uMI8kGOK2GNoZaHw49Mvfrhf_sNxA_aLALDhxyFopQUuojQM_T_IISdzy_WFl-Yaz66CJnkKuDlJ86JqOaSBB3JHlETbbqGocTScUDWdEbvIlz8G4jg4/s1600/simone-nobili-damon-baker-homotography-3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj5UudKmiynwPYoEyj-uu2JWK5uMI8kGOK2GNoZaHw49Mvfrhf_sNxA_aLALDhxyFopQUuojQM_T_IISdzy_WFl-Yaz66CJnkKuDlJ86JqOaSBB3JHlETbbqGocTScUDWdEbvIlz8G4jg4/s320/simone-nobili-damon-baker-homotography-3.jpg" width="211" /></a> </td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-41122230985114715872013-04-25T20:51:00.000+02:002013-04-25T21:04:27.283+02:00II rozdział 34<div class="MsoNormal">
Siedziałam skulona pod drzwiami. Nie miałam pojęcia ile
upłynęło minut, czy godzin. Znów straciłam poczucie czasu, ale wydawało mi się,
że siedzę tu całą wieczność. Coraz mocniej zaciskałam oczy i zakrywałam uszy,
chociaż i tak docierały do mnie pojedyncze dźwięki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Gdzie się podziewał ten cały Jason?! Nie zamierzałam robić
czegokolwiek. Nie zamierzałam widzieć czegokolwiek. Nie zamierzałam słyszeć
czegokolwiek, dopóki się stąd nie wydostanę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Łzy bezsilności spływały po moich policzkach, a ja nawet nie
mogłam ich otrzeć, z obawy, że usłyszę coś, czego na pewno, nie chciałabym słyszeć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z całej siły próbowałam odeprzeć obraz, który zobaczyłam po
wejściu do pomieszczenia. Na próżno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Pokój. Zwykły pokój. Cztery ściany, podłoga, sufit; a na każdej ze ścian mnóstwo ekranów z wyświetlającym się
obrazem. Każdy ekran przedstawiał inny filmik. Na każdym był Jake, na
niektórych z Justinem. Na każdym z filmów dochodziło do morderstwa. Mordercą
był Jake. <o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Skuliłam się w sobie. To fotomontaż, prawda? Na pewno. To
muszą być jakieś cholerne przeróbki!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam trząść się od płaczu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
A ten moment z Justinem? Justin mógłby… zabić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chciałam się obudzić, chciałam, żeby to był sen, chociaż
chyba nigdy nie miałam, aż tak strasznych snów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dlaczego mnie tu zamknęli?! Miałam już dość.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wypuśćcie mnie!!! – wrzasnęłam, łamiącym się głosem, podnosząc się z podłogi – Mam
dość, okay?!?! Mam dość, słyszycie?!?!?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na chwilę odkryłam uszy i otworzyłam oczy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Natychmiast odwróciłam głowę w stronę drzwi, ale na nich też
znajdowały się ekrany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zanim zdążyłam zareagować zobaczyłam scenę, jak Bieber
przebija kogoś nożem. Jakąś dziewczynę. Niewiele starszą ode mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moje oczy rozszerzyły się do maksymalnych rozmiarów, a z ust
wydobył się jęk.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zakryłam je dłonią. Obróciłam się naokoło. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na każdej ścianie znajdowało się po kilka ekranów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zobaczyłam Jake’a, z zimną krwią strzelającego do jakieś osoby.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zasłoniłam oczy, a zaraz potem uszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moje serce uderzało milion razy na sekundę, żeby potem zaraz
niepokojąco zwolnić i na nowo przyspieszyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mój oddech stał się nagle urywany. Poczułam jak wszystko
wokół mnie wiruje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wierzę w to – wyszeptałam tylko drżącym głosem i
wszystko w jednym momencie znikło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dźwięki, kolory, dziwny zapach tego pomieszczenia, moje przerażenie. Poczułam, że osuwa się pode mną podłoga. Wszystko
się skończyło, przynosząc chwilowe ukojenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pierwsze, co poczułam, to dłoń, delikatnie gładzącą mój
policzek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na początku byłam zdezorientowana, ale chwilę później, z
ogromną siłą uderzyły we mnie wspomnienia ostatnich dni, które sprawiły, że na
moment znowu straciłam oddech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Miałam nadzieję, że ktokolwiek obok mnie siedział, nie
zauważył tego. Nie wrócę do tego pokoju, chociażby miał mnie zastrzelić. Miałam
dość. ABSOLUTNIE DOŚĆ.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, że nie śpisz – odezwał się lekko rozbawiony głos.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wydaje ci się – odpowiedziałam, nie otwierając oczu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Roześmiał się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason. Tego śmiechu nie można było z niczym pomylić, a
najgorszy był fakt, że mi się podobał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ok. W takim razie… Obudzę cię, jak śpiącą królewnę –
powiedział i zanim zdążyłam przetworzyć jego słowa, poczułam jego usta na
swoich. Pocałunek był tak delikatny i czuły, że aż poczułam się tak, jak na
pewno nie powinnam się w tej chwili czuć i trwał na tyle krótko, że skończył
się, zanim w ogóle zdążyłam zareagować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ekhm. Teraz powinnaś się obudzić – przypomniał, szturchając
mnie lekko, kiedy nie otwierałam oczu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Najpierw obiecaj, że nie będzie tu żadnych ekranów –
powiedziałam - Wtedy może się obudzę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zachichotał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Obiecuję, że nie ma tu żadnych ekranów – powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przyrzeknij – zażądałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przyrzekam – odpowiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I tak ci nie wierzę – skrzywiłam się i otworzyłam powoli
oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rozejrzałam się naokoło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Leżałam na łóżku, a on siedział obok mnie na krześle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Moje spojrzenie zatrzymało się na Jasonie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Widzisz, mówiłem prawdę – uśmiechnął się lekko – Czemu
twierdziłaś, że kłamię?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kiedy prowadziłeś mnie do tego pokoju z ekranami… -
mimowolnie poczułam zimny dreszcz na całym ciele – Mówiłeś, że nie mam się
czego bać – spojrzałam mu twardo w oczy, ale musiało to wyjść żałośnie, bo do
moich zaczęły napływać łzy, na wspomnienie przerażającego pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przeczesał palcami włosy i westchnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jakbym powiedział, że masz się czego bać, to byś próbowała
się wyrywać – uśmiechnął się bez cienia radości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wytłumacz mi, o co, w tym wszystkim chodzi – powiedziałam
błagalnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręcił głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wszystko w swoim czasie…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Jason, nie odezwał się już do mnie ani razu, chociaż
zadawałam mu mnóstwo pytań.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ze stoickim spokojem, przyniósł mi wodę i wyszedł, zamykając
za sobą drzwi, na klucz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć na łóżku, które chociaż niewygodne, było najlepszym czymś, na czym leżałam, od początku porwania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Próbowałam i próbowałam, ale los nie chciał okazać się dla
mnie łaskawy, nie pozwalał mi nawet na sekundę, oderwać się od przerażających
myśli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle poczułam głód. Wcześniej, nie zdawałam sobie z niego
sprawy, ale przecież musiałam nie jeść już ponad dobę. Jakby usłyszał moje
myśli, w pokoju pojawił się Jason z tacką, z jedzeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Postawił ją przy łóżku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jedzenie ograniczało się do dwóch kanapek: jednej z serem,
drugiej z szynką. Dobre i to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie podziękowałam, a on znów wyszedł z pokoju.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sięgnęłam po jedzenie. Zawahałam się, zdając sobie sprawy z
tego, że mogą być czymś zatrute, ale w końcu zdecydowałam zjeść, bo jeśli
tego nie zrobię to prędzej czy później i tak umrę. Z głodu. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie wierzyłam już w to, że Justin mnie uratuje. Nie wierzyłam w to, że uratuje mnie ktokolwiek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Justin</b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p> </o:p>Siedziałem z Jake’iem przy stole w kuchni i bez słowa
mierzyliśmy się wzrokiem już od kilkunastu minut, od kiedy tylko zjawił się w moim domu.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wydaje mi się, że chciałeś pogadać – odezwałem się w końcu,
nie mogąc wytrzymać tej dziwnej ciszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chciałem, ale jesteśmy przez tych skurwysynów podsłuchiwani
– powiedział Jake akcentując głośno ostatnie słowo – I nie bardzo mam pomysł, jak to zmienić, bo oni wiedzą wszystko, widzą wszystko i słyszą wszystko, do
cholery nie mam pojęcia jak. Nie mają swojego życia, z jakichś powodów żyją
moim – mówił głosem przepełnionym jadem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmarszczyłem zdziwiony brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze nie mam planu, jak wyplątać z tego wszystkiego
Jenny, jak coś wymyślę, to cię oświecę, tylko znowu NIE MAM POJĘCIA JAK, kiedy
oni, bez przerwy nas PODSŁUCHUJĄ! – uderzył pięścią w stół.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd wiesz? – spytałem, a on posłał mi mrożące krew w
żyłach spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bo ‘przypadkiem’, zawsze, wszystko wiedzą, do kurwy nędzy –
cedził – Oni muszą tu mieć wszędzie kamery, podsłuchy i szpiegów. WSZĘDZIE.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przeszedł mnie dreszcz na myśl, że oni faktycznie mogli
widzieć WSZYSTKO…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I co masz zamiar z tym zrobić? – zapytałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zlikwidować – uśmiechnął się cierpko – Tylko to trochę
potrwa, a nie chcę zaszkodzić Jenn. Za chuja nie wiem co robić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem Jake’a, aż tak
wyprowadzonego z równowagi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie dziwiłem mu się ani trochę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Sam czułem się jeszcze gorzej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bieber, zdajesz sobie sprawę z tego, że w tym wszystkim nie
chodzi o ciebie? – zaczął – Wcale nie porwali jej przez ciebie, a przynajmniej
nie z tego powodu, o jakim myślisz. Podejrzewam, że chcą się nią w jakiś sposób
posłużyć, wykorzystać przeciwko nam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd wiesz…? – zapytałem zdziwiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Takie rzeczy się po porostu wie – odpowiedział krótko –
Poza tym podejrzewam, że mają nawet jak przeciągnąć ją na swoją stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co? – spytałem skołowany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Oj, doskonale wiesz co, Bieber.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
____________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Przybywa mi osób obserwujących bloga w zaskakującym tempie o.O Kto nowy? ;D Jeszcze chwilę temu 69 (xD), teraz 76 ;o Dzięęęęki ^^ Miło, że to czytacie :) </i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Piszcie co sądzicie o rozdziale ;) (tak, wiem, że krótki, możecie to pominąć, chwalcie mnie, że dosyć szybko dodałam XD ;*)</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Dziś miesiąc od koncertu Biebera w Polsce :) Kto był? Ja byłam, niesamowite przeżycie :)</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Następnym razem jak przyjedzie to go porwiemy, ok? ^^</i></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-52552659063496360742013-04-19T19:39:00.000+02:002013-04-19T19:40:43.362+02:00II rozdział 33<div class="MsoNormal">
Leżałam na podłodze, gapiąc się
bez sensu w sufit.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Niby w tym pomieszczeniu mięli
nawet coś takiego jak krzesło, ale po kilku lub kilkunastu (całkowicie
straciłam rachubę czasu) godzinach, znudziło mi się siedzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Więc leżałam i liczyłam kropki na
suficie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po co, do cholery, im kropki na
suficie??<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wolałam nie wnikać. Przynajmniej
miałam co robić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
189.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
190.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
191.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
192…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Doszłam do wniosku, że już powoli
wariuję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po przewidzeniu tysiąca czarnych
scenariuszy na los mój i moich najbliższych, odpuściłam sobie i zaczęłam
próbować oderwać myśli, od mojego życia, co wcale nie było proste.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
193.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
194.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
195.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
196….<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam poruszenie zza drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zignorowałam je. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
197.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
198.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
199.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Hej, mała. Tęskniłaś? – do pomieszczenia
wszedł chłopak. Jason, o ile dobrze wcześniej usłyszałam. Poczułam, że na mnie
spojrzał – Co ty robisz? – zapytał zdziwiony, patrząc na mnie, leżącą na
plecach na podłodze, ze skupionym wyrazem twarzy. Musiałam wyglądać komicznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
200.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie przeszkadzaj mi. Liczę kropki
– zbyłam go.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
201.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
202.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co? – zapytał z niedowierzaniem,
po czym parsknął śmiechem – Jakie kropki?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Na suficie – wskazałam ręką.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
203.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
204.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyczułam jego ruch, prawdopodobnie
spojrzał do góry.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I ile ci wyszło? – zapytał rozbawiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze nie skończyłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
205.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
206.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mam przyjść później? – spytał,
nadal rozbawiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To zależy… - powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
207.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
208.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Od czego? – zapytał siadając obok
mnie na podłodze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
209.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
210.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Od tego, co ode mnie chcesz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
211.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
212.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
213.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
214.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez dłuższą chwilę nie
odpowiadał. Położył się obok mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ile na razie naliczyłaś? –
zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
215.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-215 – odpowiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Serio ci się nudziło, co? –
zaśmiał się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, żartujesz – zakpiłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
216.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
217.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam, nie miałem jak
przyjść wcześniej - powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
‘Przepraszam’? Dziwny ten koleś.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
218.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
219.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
220.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kończysz? – spytał po chwili.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie pospieszaj mnie – fuknęłam, a
on się znowu roześmiał i podłożył sobie ręce pod głowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ok.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
221.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
222.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A więc, kolego – podniosłam się do
pozycji siedzącej i spojrzałam na niego z góry – Masz w przybliżeniu 222 kropki
na suficie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się rozbawiony,
jednocześnie odsłaniając rząd swoich równych, białych zębów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Moje życie nareszcie nabrało
sensu – zażartował, nadal leżąc na podłodze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle dotarło do mnie, że właśnie
żartuje sobie z niebezpiecznym człowiekiem, porywaczem i nie wiadomo kim
jeszcze. Nie podobało mi się to.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Gwałtownie podniosłam się z
podłogi i stanęłam w kącie pokoju, a on przeniósł na mnie zdziwione spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmarszczył pytająco brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy przez dłuższą chwilę żadne z
nas nic nie mówiło, również podniósł się z miejsca, po czym usiadł przy stole i
zachęcił mnie gestem, żebym również usiadła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wolnym, niepewnym krokiem, zaczęłam
zbliżać się do stolika.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zajęłam ‘swoje’ krzesło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason patrzył na mnie, ja
patrzyłam na niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czułam się dziwnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Żadne z nas nic nie mówiło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
On czekał aż ja coś powiem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
O co tu, do cholery, chodziło?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W końcu nie wytrzymałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wypuśćcie Drew i Pattie. Oni nic
wam nie zrobili – powiedziałam błagalnie, a do moich oczu momentalnie wezbrały
łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak westchnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wypuścimy, jak zaczniesz z nami
współpracować – odpowiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To mi do cholery wytłumacz co mam
zrobić!! – krzyknęłam, a on uśmiechnął się rozbawiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Spokojnie, księżniczko. Niedługo
wszystko zrozumiesz – zapewnił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyłam na niego spojrzeniem
mrożącym krew w żyłach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zauważyłam, że zadrżał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To możliwe?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czy raczej coś mi się
przewidziało?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podniósł się z miejsca i ruszył w
stronę drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź – nakazał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie? – spytałam, starając się,
zapanować nad drżeniem w moim głosie. Chyba mi się nie udało, bo odwrócił się i
spojrzał na mnie dziwnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie masz się czego bać – zapewnił
z lekkim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wierzyłam mu, ale nie miałam
innego wyjścia, niż ruszenie za nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-O, zapomniałbym. Nie próbuj
uciekać, bo jeśli spróbujesz, to ostatecznie przestaniemy rozmawiać po dobroci,
najprawdopodobniej zostaniesz postrzelona, a stąd i tak nie miałabyś gdzie
uciec. No i zabijemy najpierw starą, potem dziecko – mówił spokojnie, idąc
przed siebie, nie patrząc na mnie – Jasne? – odwrócił się i spojrzał mi z
uśmiechem w oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteście popieprzeni – syknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uniósł brwi do góry i uderzył mnie w twarz, tak, że zatoczyłam się i ledwo utrzymałam równowagę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Złapałam się za piekący policzek i spojrzałam na niego z odrazą.</div>
<div class="MsoNormal">
-Spróbuj to powtórzyć, a
dostaniesz w brzuch, kotku – mrugnął do mnie ‘zalotnie’, złapał mnie mocno za
ramię i zaczął ciągnąć w stronę, którą zmierzaliśmy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale masz pecha z tym bratem i
Bieberem – zaśmiał się niespodziewanie i pokręcił głową po chwili marszu –
Współczuję. Fajna z ciebie dziewczyna, a tak musisz przechodzić przez to gówno.
Nie ukrywam, że nam jesteś akurat przydatna, ale… Chuje z nich, że cię nie
pilnowali. Ja nie spuszczałbym cię z oczu na ich miejscu – odwrócił się w moją
stronę i spojrzał na mnie tak, że poczułam, jak ściska się mój żołądek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się krótko i zatrzymał
się, a ja wraz z nim, przed kolejnymi drzwiami. Przekręcił klucz w zamku i
wepchnął mnie do środka. Wszedł zaraz po mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To co ukazało się moim oczom,
niemal zwaliło mnie z nóg.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I jak ci się podoba? – nie patrzyłam
na niego, ale byłam w stanie wyczuć w jego głosie, że przerażająco się uśmiecha
– Dalej twierdzisz, że twój brat i Bieber są 'spoko kolesiami'?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułam jak uginają się pode mną
kolana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wrócę…. Nie wiem za ile. Ale
myślę, że nie będziesz się tu nudzić – zaśmiał się, wyszedł i zamknął za sobą
drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chcę tu zostawać!!! –
wrzasnęłam histerycznie, podniosłam się i dopadłam drzwi. Były zamknięte.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam szarpać za klamkę,
próbując się wydostać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Krztusiłam się płaczem i cała się
trzęsłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W końcu zsunęłam się po drzwiach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zacisnęłam oczy, zakryłam uszy, skuliłam się i...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wiecie co było najzabawniejsze w
całej tej sytuacji?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Że ten, na którego ratunek w tej
chwili czekałam był nie Justin czy Jake, tylko <i><b>Jason</b></i>.<o:p></o:p><br />
<br />
<br />
___________________________<br />
<i>Mohohoho, dodałam szybciej ;> Krótki, ale jest xD Co sądzicie? :)</i></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-18033366293548633742013-04-16T18:28:00.001+02:002013-04-16T19:23:44.346+02:00II rozdział 32<div class="MsoNormal">
Leżałam skulona na podłodze,
usiłując choć na chwilę zasnąć i zapomnieć o wszystkim co mnie otacza, przestać
czuć cokolwiek, w tym paraliżujące mnie zimno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Może nie będą musieli nas zabijać?
Może po prostu tu zamarzniemy?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czas nieubłaganie się dłużył, a ja
obawiałam się, że jeśli nie zasnę w przeciągu najbliższych minut, zrobię coś,
czego już zawsze będę żałować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uchyliłam na chwilę powieki i
skierowałam wzrok na Pattie, która leżała na niewielkim czymś, co jako jedyne w
tym pomieszczeniu, chociaż minimalnie przypominało materac i jak mi się
wydawało, miała to szczęście, że zasnęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zamknęłam z powrotem oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Martwiłam się o nią, martwiłam się
o Drew, martwiłam się o dziecko, które w sobie noszę. Od czasu, kiedy jeden z
porywaczy zadał mi cios w brzuch, czułam ból i niewyobrażalnie obawiałam się,
że mogę poronić. Martwiłam się o wszystkich, z wyjątkiem siebie. Byłam w takim
stanie psychicznym, że gdyby nie dziecko, najchętniej zakończyłabym to, co kiedyś
i tak musi się skończyć, zwane życiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
O tak, po raz kolejny miałam myśli
samobójcze i tym razem doszłam do wniosku, że nawet miały poważne przyczyny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Od zawsze nie rozumiałam świata.
Nie rozumiałam dlaczego zabiera nam ludzi, których kochamy; nie rozumiałam
dlaczego sprawia tyle bólu i cierpienia; nie rozumiałam dlaczego jest tak
bezlitosny i okrutny, nieczuły na nawet największe męki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle usłyszałam zbliżające się
kroki, przekręcany klucz w zamku, a następnie energicznie otwierane drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyłam oczy, ale nie
poruszyłam się i skulona wpatrywałam się w ogolonego na zero, ogromnego mężczyznę,
wchodzącego do pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wstawaj – warknął, a ja
posłusznie podniosłam się z miejsca, osłaniając mój niemal niewidocznie, zaokrąglony brzuch.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na mnie z góry, po czym
dał znak głową, żebym poszła za nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Tak też zrobiłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili, znaleźliśmy się w
niewielkim pokoju, w którym znajdowały się dwa krzesła i mały stolik.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmarszczyłam brwi i na marne
próbowałam domyślić się, gdzie właściwie jestem więziona. Co to za budynek?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Siadaj – rozkazał, a ja za wiele
nie myśląc, wykonałam jego polecenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie jest Drew? – odezwałam się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zamknij się, suko! To ja zadaję
pytania! – krzyknął, uderzając pięścią w stół.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęłam się rozbawiona. Chyba
myślał, że mnie przestraszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie będę z tobą rozmawiać, dopóki
nie zobaczę, że moje dziecko żyje – powiedziałam twardo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Daje ci ostatnią szansę, szmato.
Zamknij jadaczkę, albo sam ci ją zamknę – wysyczał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Skoro nie chcesz, żebym mówiła,
to po co mnie tu przyprowadziłeś? Chcesz mnie brać na tym stoliku, czy tylko
podziwiać? – chyba przesadziłam, ale uświadomiłam to sobie za późno. Kiedy
byłam zdenerwowana, a do tego dokładało się zmęczenie, mówiłam bardzo głupie
rzeczy. Bardzo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyzna przewrócił w furii stół,
podniósł mnie za koszulkę z krzesła i brutalnie przycisnął do ściany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jeśli chociaż trochę interesuje
cię życie tego co masz w środku – przycisnął mocno ręką mój brzuch – Zamknij
mordę, dziwko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Do moich oczu napłynęły łzy.
Zaczęłam się wyrywać, ale jego ucisk na mój brzuch nie zelżał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań! – krzyknęłam błagalnie,
łamiącym się głosem, a on plunął mi w twarz i rzucił na podłogę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś niczym, pamiętaj -
warknął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle drzwi do pomieszczenia zostały
otwarte.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Oboje, jednocześnie skierowaliśmy
tam spojrzenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Naszym oczom ukazał się wysoki,
postawny chłopak. Nie wyglądał na więcej niż 21 lat.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co ty do cholery wyprawiasz, durniu?!
– wrzasnął na kolesia, który wcześniej się nade mną pastwił – To miała być
pokojowa rozmowa!!! Wynoś się stąd!!! Wiedziałem, że nie mogę pozwolić ci się
tym zajmować!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyzna stojący obok mnie,
momentalnie zmienił postawę i z 'podkulonym ogonem' wyszedł z pomieszczenia. Na oko
był starszy od czarnowłosego, który przed chwilą zaszczycił nas swoją
obecnością, ale najwidoczniej młody był wyższy od niego ‘rangą’, czy coś w tym
stylu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęłabym się, ale
stwierdziłam, że byłoby to skrajnie idiotyczne z mojej strony, żeby po raz
kolejny narażać życie dziecka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak podszedł do mnie i pomógł
mi się podnieść z ziemi, po czym odsunął krzesło, żebym mogła usiąść.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyłam na niego podejrzliwie, a
on się tylko uśmiechnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam za tego durnia.
Naprawdę mi przykro. On nie potrafi się zachować, nawet przez sekundę –
westchnął, przejeżdżając ręką po potarganych włosach. Przyjrzałam się mu. Był
bardzo przystojny. Wiem. W mojej sytuacji to naprawdę, najbardziej idiotyczne spostrzeżenie, ever. – Jak się
czujesz? Zrobił ci coś? – zapytał i brzmiał nawet, jakby naprawdę go to
obchodziło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiedziałam, ale jeśli był
inteligentny w chociaż najmniejszym stopniu, mógł wyczytać to z wyrazu mojej
twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cholera – znowu przejechał ręką
po swoich włosach – Policzę się z nim, jak tylko skończymy rozmawiać, zgoda?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu nie usłyszał odpowiedzi.
Patrzyłam na niego kamiennym wzrokiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To, że udawał miłego, wcale nic
nie znaczyło. Po prostu grał dobrego (i seksownego) glinę, a po wszystkim
potraktuje mnie jak szmatę, dokładnie jak jego kolega. Po prostu próbował
wzbudzić moje zaufanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie miałam pojęcia skąd to wiem.
Może naoglądałam się za dużo filmów detektywistycznych?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie będziesz ze mną rozmawiać? –
zapytał delikatnie. Nie odezwałam się – Eeej – wstał ze swojego krzesła, podszedł
do mnie i przykucnął obok. Automatycznie zerwałam się z miejsca, osłaniając
brzuch. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnął, podniósł się i po raz
kolejny zmierzwił swoje włosów. Wnioskowałam, że to jego nerwowy odruch. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie bój się – powiedział cicho –
Nic ci nie zrobię. Chcę tylko porozmawiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Serio?? – powiedziałam głosem
przepełnionym jadem – Jak odezwałam się przy twoim znajomym to zostałam
przygwożdżona do ściany, opluta, a na dodatek próbował zrobić coś mojemu
dziecku – powiedziałam ze łzami w oczach, oplatając się rękami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nic nie powiedział, tylko
wpatrywał się we mnie, myśląc nad czymś.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ja nic ci nie zrobię. Chcę, żebyś
ze mną rozmawiała. Właśnie po to kazałem cię tu przyprowadzić. A z tamtym
idiotą się policzę. Przyrzekam – odezwał się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyłam na niego chłodno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź – pokazał głową na krzesło,
po czym usiadł po przeciwnej stronie stolika.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dziękuję, postoję – powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręcił głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Usiądź. To nie tak, że mam takie
zachcianki, czy coś, ale jeśli on faktycznie próbował naruszyć dziecko, to myślę, że
lepiej, żebyś usiadła. Ale nie wiem. Nie znam się. Nigdy nie byłem w ciąży.
Twój wybór – wzruszył ramionami, po czym oparł łokieć na stoliku i podparł na
nim głowę, wpatrując się we mnie wyczekująco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z lekkim ociągnięciem podeszłam do
krzesła, po czym na nim usiadłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się do mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ciągle miałam wrażenie, że to
wszystko jest zaplanowane.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I jak? Będziesz ze mną rozmawiać?
– zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zaprzeczyłam, ani nie
przytaknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnął głęboko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Widać było, że się niecierpliwi,
ale jak najbardziej stara się tego nie okazać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A więc… - zaczął, patrząc mi w oczy.
Wytrzymałam spojrzenie jego ciemnozielonych oczu, chociaż było w nim
jednocześnie coś niepokojącego i zarazem przyciągającego - Jest taka sprawa,
kochanie. – patrzył na mnie badawczo - Właściwie, nie porwaliśmy was z powodu
Justina, ale niech tak myśli, dobrze mu tak, niech się obwinia, przez niego
gliny zaczęły węszyć, ale to nie pierwszy raz, potrafimy sobie z tym poradzić –
spojrzałam na niego z niedowierzaniem, nie potrafiąc przewidzieć do czego
zmierza – Jesteś tutaj, bo mamy do ciebie sprawę. I to bardzo ważną – moje źrenice rozszerzyły się do maksymalnych rozmiarów – Chcemy, żebyś zeznawała
przeciwko swojemu bratu i Bieberowi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p> </o:p>-Że co??? – zapytałam zszokowana.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czarnowłosy uśmiechnął się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To co powiedziałem. Chcemy, żebyś
zeznawała przeciwko swojemu bratu i Bieberowi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nigdy – syknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Serio? A chcesz, żebyśmy zrobili
coś małemu Drew? – teraz jego uśmiech wyglądał okropnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mówiłeś coś, że to miała być
rozmowa pokojowa – powiedziałam ostro.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaśmiał się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jest.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wcale nie. Grozisz mi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cóż. Takie życie – wzruszył nonszalancko
ramionami – Jeśli wolisz, to mogę zawołać mojego kolegę, żebyś mogła z nim
pokojowo porozmawiać. Może będzie milszy ode mnie – uśmiechnął się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ha ha ha, bardzo śmieszne –
zakpiłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie próbowałem być zabawny,
skarbie. Po prostu marudzisz, że cię szantażuję, a mogłabyś teraz wić się na
ziemi i jedyne co byłabyś w stanie zrobić to skinięcie głową, że zgadzasz się
zeznawać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Sukinsyn – warknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ho, ho, ho, uważaj sobie –
powiedział – Bo przestanę być miły – zagroził.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęłam się sztucznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A teraz, jesteś miły? - zatrzepotałam rzęsami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie zadzieraj ze mną, mała. Jak
wyprowadzisz mnie z równowagi, to będziesz tego żałować nie tylko ty, ale też
to coś co masz w brzuchu – powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-‘To coś’ to moje dziecko –
syknęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak dla mnie, wszystko jedno co
to jest. To nie będzie żyło, jak nie przestaniesz mnie wkurwiać i nie zaczniesz
współpracować – warknął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wytrzymałam jego spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co niby miałabym zeznać? –
zapytałam po chwili milczenia z obu stron.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zauważyłam, że jego twarz znów
łagodnieje. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odchylił się lekko na krześle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ta sprawa sprzed kilku lat,
pamiętasz? – spojrzał na mnie pytająco a ja niepewnie przytaknęłam – Wiesz o co
w niej chodziło?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Więc… Pewnie wiesz, ale z perspektywy
twojego brata i Justina – na chwilę się zamyślił – Twój brat jest jednym,
wielkim gównem. Nie jest taki święty jak ci się wydaje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Doskonale zdaję sobie sprawę z
tego, że nie jest święty – prychnęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręcił głową, z dobrodusznym
wyrazem twarzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To co wiesz o nim…. – jego twarz
nabrała zaciętości – Nie znasz tych najciekawszych wątków z jego historii,
zaufaj. Bardzo starannie zadbał, żebyś nie znała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze wiem, że Jake ma dużo do
ukrycia – powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu pokręcił głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, kochanie, tak dla
porównania. Przy tym co twój brat nawyczyniał w życiu, to co zrobiłem ja jest
niczym. A jak pewnie podejrzewasz za grzeczny nie jestem – uśmiechnął się
łobuzersko, a ja wywróciłam oczami – I w kilka spraw zamieszał Biebera – dodał,
czekając na moją reakcję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poczułam, jakbym czymś dostała,
ale po chwili się opamiętałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To wszystko to na pewno, tylko, cholerne kłamstwa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie wierzysz? – wyczytał z mojej
twarzy i zaśmiał się cicho – Bez trudu ci wszystko udowodnię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wypuśćcie Drew i Pattie –
zażądałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kotku, to ja tu wydaję rozkazy –
poinformował mnie życzliwie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań mówić do mnie, jakbyśmy
byli ze sobą blisko – wzdrygnęłam się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Hmm…. – przeczesał palcami włosy
i chwilę myślał, po czym spojrzał na mnie – Nie – uśmiechnął się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dobrze się bawisz? – powiedziałam
sarkastycznie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-W przeciwieństwie do tego co ci
się wydaje, nie bardzo – odpowiedział – Ale nie zamierzam tłumaczyć ci
dlaczego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego zakładasz, że chciałabym
słuchać??<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uniósł brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No popatrz, parędziesiąt minut
temu, przerażona leżałaś na podłodze, a teraz stałaś się skrajnie bezczelna.
Niech pomyślę…. Może jednak powinienem korzystać z metod mojego kolegi? Są
bardziej skuteczne?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spiorunowałam go wzrokiem, zamiast
go opuścić, jak to przewidywał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnął, po czym zanim zdążyłam
zorientować się co się dzieje, podniósł mnie z krzesła jak szmacianą lalkę i
rzucił mną o ścianę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jęknęłam z bólu, a on podszedł do
mnie i na nowo mnie uniósł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przycisnął mnie do ściany, jak
jego poprzednik.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jego twarz znajdowała się tak
blisko mojej, że mogłam wyczuć jego oddech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Serio myślałaś, że nie jestem w
stanie tego zrobić, suko?? – warknął – Współpracuj – puścił mnie, a ja zsunęłam
się po ścianie i skuliłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle drzwi do pokoju zostały
otwarte, przez mężczyznę, którego jeszcze tu nie widziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jason, jesteś nam potrzebny.
Natychmiast.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak zmarszczył brwi i potarł
czoło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jeszcze nie skończyłem –
oznajmił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gówno mnie to obchodzi. Skończysz
z nią później. Na daną chwilę są ważniejsze sprawy – powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co się dzieje?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, powiem to przy niej,
geniuszu – warknął – Rusz dupę, bo ci coś zrobię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Serio? – zakpił chłopak – Daj mi
minutę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Będę odliczać – warknął mężczyzna
i zamknął za sobą drzwi z trzaskiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jason uniósł do góry środkowy
palec, w stronę, gdzie przed chwilę stał facet, po czym spojrzał na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odwzajemniłam spojrzenie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Musiałam wyglądać strasznie, bo
jego wyraz twarzy jakby złagodniał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, łatwiej będzie, jak
będziesz współpracować, to wszystko – przykucnął przy mnie i wyciągnął dłoń w
moją stronę, chcąc pomóc mi wstać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pieprz się – warknęłam, mając
gdzieś konsekwencje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Z tobą. Wkrótce – uśmiechnął się,
a ja poczułam dreszcz – Jesteś serio głupia, bo zamiast współpracować, tylko sobie
grabisz. Nie łudź się, że ktoś cię stąd uratuje. Zrobisz co będziemy chcieli.
Nie ważne czy po dobroci, czy nie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Szantażujecie mnie. To wcale nie
jest po dobroci – powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wywrócił oczami w momencie, kiedy
ktoś zaczynał dobijać się do drzwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Czas minął!!! – usłyszałam krzyk
spoza pomieszczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak spojrzał na mnie jeszcze raz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zostajesz tu i czekasz aż wrócę, uprzedzam, że nie mam pojęcia ile to zajmie, czy zaprowadzić cię tam gdzie siedziałaś wcześniej?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chcę do domu – odpowiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Posłał mi znudzone spojrzenie i
zniknął za drzwiami, zamykając je na klucz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
___________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Hmmm... Coś w końcu napisałam. Piszcie co myślicie :)</i></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-59182004650927458182013-03-07T19:55:00.001+01:002013-03-07T20:02:09.190+01:00II rozdział 31<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b>Justin<o:p></o:p></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Wyszedłem z domu, kierując się sam nie wiem gdzie. Byłem
skrajnie wściekły. Na Hendersona, na Jenn, na siebie. Na cały świat. Miałem
ochotę wrzeszczeć, ale przecież, jak zwykle musiałem liczyć się z tym co
pomyślą inni ludzie. Musiałem zgrywać obojętność, przecież nic się nie dzieje.
Życie Biebera dalej jest w idealnym porządku. Przecież oni wszyscy muszą tak
myśleć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ale w moim życiu nic nie było idealne, a już na pewno nie
ja. Maska obojętności zsuwała się z mojej twarzy, a ja pierwszy raz w życiu nie
potrafiłem jej utrzymać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Więc, kroczyłem wściekły po ulicach miasta, w którym
mieszkałem i prawie go nie poznawałem. W ostatnim czasie nie było mnie tu
prawie wcale.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ludzie przyglądali mi się z ciekawością, oglądali się,
robili zdjęcia, a moja mina z każdą sekundą stawała się coraz bardziej zacięta,
coraz mniej taka, jaką bez przerwy widzieli fani z całego świata.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skręciłem do parku, z nadzieję, że tam będzie mniej ludzi i
dadzą mi pomyśleć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Niemal ucieszyłem się, kiedy w parku dostrzegłem tylko
jednego staruszka siedzącego na ławce z wnuczkiem, karmiącym kaczki.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rozczulił mnie ten widok, ale tylko na ułamek sekundy,
dopóki znów nie zderzyłem z się z zimną rzeczywistością.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopiec był w wieku Drew.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Poszedłem dalej, kopiąc kamienie, znajdujące się na ścieżce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To wszystko przeze mnie – wirowało ciągle w mojej głowie –
WSZYSTKO.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Do moich oczu zaczęły cisnąć się łzy, ale nie mogłem do nich
dopuścić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zacząłem myśleć o śledztwie, o porwaniu, porywaczach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rozumiałem coraz więcej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
I z każdą chwilą, nasza sytuacja coraz bardziej mnie
przerażała, przygniatała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
TO WSZYSTKO PRZEZE MNIE.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z całej siły uderzyłem w wszystkiemu winne drzewo, które
mijałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet nie skrzywiłem się z bólu, chociaż skóra, w miejscu
zderzenia zdarła się i moja dłoń zaczęła krwawić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Potrzebowałem takiego bodźca, żeby zacząć racjonalniej
myśleć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiedziałem kto porwał dzieciaka za pierwszym razem. Może
Selena, może nie. Nie ważne. Wrócił cały i zdrowy, chociaż umieraliśmy z
przerażenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Było dobrze, dopóki nie odbiło mi, żeby wtrącać się w
śledztwo i skierować podejrzenia na wrogów Jake’a. Byli niebezpieczni, a ja z
nimi zadarłem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnąłem głęboko, coraz
bardziej wściekły, o ile w ogóle było to możliwe.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Policja zaczęła przy nich węszyć, więc chcieli się zemścić.
Najprawdopodobniej oskarżenie o pierwsze porwanie było fałszywe…
Najprawdopodobniej. Nic nie było pewne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Za to tym razem było oczywiste, że to oni. Przyznali się,
dzwoniąc. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przysiadłem na chwilę na ławce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wszystkie fakty zaczęły mieszać mi się w głowie, a świat
wirować.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uspokój się, uspokój, zdenerwowanie nie pomaga – zganiłem
się w myśli i starałem się oddychać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle dopadło mnie dziwne przeczucie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przerażony zerwałem się z ławki i co tchu zacząłem biec w
kierunku naszej posiadłości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ledwo łapiąc oddech wpadłem do domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn!! – wrzasnąłem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zacząłem biegać po całym domu, jak idiota. Świat wokół mnie
rozmazywał mi się coraz bardziej. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że płaczę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle w oczy rzuciła mi się kartka leżące na stole z
niestarannie nabazgranym tekstem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przetarłem oczy wierzchem dłoni i zacząłem czytać.</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>„Ciekawe gdzie Twoja ślicznotka…<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>Albo odciągniesz uwagę psów od nas albo nigdy więcej jej nie
zobaczysz.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>Tak się zastanawiam… Dobra jest w łóżku? Można by było ją
wypróbować.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>A co do synka… Może bym i go oddał, ale co powiesz, jeśli
np. bez rączki?<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>A matka… Przyda ci się jeszcze do czegoś??<o:p></o:p></i></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>Buziaczki.<o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><i>Ps. Masz czas do jutra, do godziny 20:00. A… I nie próbuj
mówić o niczym policji, czy nas wrabiać, bo będziemy po kolei wysyłać Twoich
członków rodziny na drugi świat. Widzimy wszystko co robisz. Nic się przed nami
nie ukryje.”</i></span><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podparłem się o ścianę i zacząłem płakać.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zsunąłem się po niej i ukryłem twarz w dłoniach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Mężczyźnie nie wypada płakać, prawda?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
A jeśli grożą, że zrobią krzywdę jego bliskim?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Co ja mam do cholery robić?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Z moich ust wydobył się krzyk, poczym znowu żałosne łkanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Czułem się bezradnie, jak dzieciak, nie jak sławny gwiador,
który wszystko może.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dopiero teraz zaczęły do mnie docierać najistotniejsze
rzeczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Po co mi ta cała sława? Po co mi życie bez najbliższych? Przez
większość życia odkładałem ich na drugi plan, a teraz żałowałem tego
najbardziej na świecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Jenn</b></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziłam się totalnie
zdezorientowana, obolała, w jakimś nieznanym mi, z pewnością pomieszczeniu.
Było ono małe, puste, panowało zimno, ciemność i okropny zapach. Zebrało mi się
na odruch wymiotny, jednak powstrzymałam się. Cała dygotałam z zimna, które
przeszywało do głębi. Leżałam na zimnej podłodze, więc uniosłam lekko głowę
rozglądając się; każdy ruch sprawiał mi okropny ból. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Co ja tu robię? Skąd się tu
wzięłam?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ostatnie co pamiętałam, to
odwiedziny oficera… Później chyba pokłóciłam się z Justinem… Wyszedł z domu… I
wtedy poczułam ogromny ból głowy… Od uderzenia? </div>
<div class="MsoNormal">
Musiałam stracić
przytomność…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle, w kącie dostrzegłam zarysy
jakiejś postaci. Przestraszyłam się, ale postanowiłam sprawdzić, kim może być
ta postać. Jeśli mam tu siedzieć, to przynajmniej wypadałoby dowiedzieć się, z
kim. Podeszłam bliżej, ale to, co ujrzałam… nie potrafiłam się ruszyć, całe
moje ciało w sekundzie było sparaliżowane od góry do samego dołu, nie umiałam
nawet nic powiedzieć, czułam, jak gdyby ktoś uciął mi język. Naraz nogi ugięły
się pode mną, a łzy zaczęły płynąć strumieniami z moich oczu, jednak ich
obecność była w pełni uzasadniona, bo to, co i kogo ujrzałam… Byłam strasznie
obolała, ale TEN widok odjął cały ból.<br />
-Pattie?! – płakałam jak głupia. – Co z tobą, Pattie?! Gdzie jest Drew?!
Pattie! Gdzie jest mój syn?! – krzyczałam histerycznie, potrząsając za ramię
matkę mojego męża. W głowie miałam tylko najczarniejsze sceny. Boże, gdzie jest
mój syn?! DREW!<br />
-Jenn… - wyszeptała… Widać było, że sprawia jej to spory wysiłek.. Nie miałam
pojęcia w jakim jest stanie, ale po jej głosie wywnioskować można było, że w nienajlepszym lekko mówiąc. – Jenn, oni go zabrali… przepraszam, ja… ja go chciałam… trzymałam go… ale… oni byli silniejsi… - ledwo mówiła, cały czas
ciężko oddychając - zajechali nam drogę… i… obudziłam się tutaj… przepraszam…
nie wiem… gdzie jest Drew, mój kochany Drew… - zastygłam w jednej pozycji –
Jenn.. ja się broniłam… broniłam go, ale... nie dałam im rady…</div>
<div class="MsoNormal">
-Sprawdź, czy się obudziła - usłyszałyśmy nagle jakieś głosy i zbliżające się kroki, dochodzące spoza pomieszczenia, w którym się znajdowałyśmy. Usiadłam obok Pattie, która tak jak ja,
dygotała z przerażenia i zimna. Jednak zaraz cały strach minął, nabrałam odwagi
i…<br />
-ODDAJCIE MI MOJE DZIECKO!! – gdy wszedł jakiś mężczyzna, energicznie
podniosłam się i wrzasnęłam przez łzy. On podszedł do mnie, chwycił mocno moje
włosy, wyrywając kilka i spoliczkował mnie. – syknęłam z bólu.<br />
-Oj Jenn, Jenn… Lepiej nie podskakuj, bo twojemu synkowi i jego ślicznej buźce,
całkiem przypadkowo może stać coś niedobrego. Poza tym jesteś w ciąży, o ile mi
wiadomo i chyba nie chciałabyś, żeby także dzidziusiowi coś się stało. Chociaż
wiesz, twojemu mężusiowi chyba by to nie przeszkadzało z uwagi na to, że się
puszczałaś. Myślę, że to akurat by nam wybaczył… - próbowałam dostrzec jego
twarz, przynajmniej jakieś zarysy, ale miał na głowie czarną kominiarkę.
Wykorzystując chwilę, kopnęłam go kolanem w krocze, a on zgiął się w pół.<br />
-Zabiję cię, dziwko! – tym razem on kopnął mnie w brzuch i poczułam
bardzo silne ukłucie. Osunęłam się na ziemię.<br />
-Oddajcie mi synka! On nic wam nie zrobił! Macie mnie, zostawcie go i Pattie w
spokoju! Co my wam zrobiliśmy?! Chcę zobaczyć mojego syna! Zabierzcie mnie do
niego! Proszę… - krzyczałam przez łzy, ale mężczyzna nie posłuchał mnie i
wyszedł, nic więcej nie mówiąc.<br />
Zastanawiałam się, czy Justin już zaczął mnie szukać, czy jeszcze nie zauważył mojego zniknięcia...<o:p></o:p></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;"><span style="font-size: 12pt;">J</span><b style="font-size: 12pt;">enn, obudź się, obudź. To musi być tylko najgorszy sen jaki miałaś, kiedykolwiek w życiu.</b><br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--></span><br />
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt;">___________________________________</span><br />
<i style="font-family: 'Times New Roman', serif;">Rozdział napisany z Leną :)</i>:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-72024141395687635782013-03-02T13:38:00.000+01:002013-03-02T13:51:14.961+01:00II rozdział 30<div class="MsoNormal">
<br />
Ze snu wybudziło mnie słońce, nachalnie zaglądające do sypialni. Zmrużyłam oczy i wydając z siebie krótki jęk, powoli, podniosłam się z łóżka. Kiedy tylko podeszłam do okna, żeby je zasłonić, słońce schowało się za ciemnymi chmurami.<br />
Rzuciłam załamane spojrzenie na łóżko, będąc świadoma tego, że chociaż jest dopiero szósta rano, nie będę już w stanie zasnąć. Moje spojrzenie zatrzymało się po stronie łóżka, gdzie zawsze spał Justin. Mogłam się założyć, że dzisiaj nie nocował w tym pokoju. Poczułabym, że się kładzie.<br />
Owinęłam się szlafrokiem i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę kuchni. Byłam straszliwie głodna. Chociaż nic wczoraj nie jadłam i tak bardzo dziwił mnie fakt, że mam ochotę jeść. Tak rzadko było mi niedobrze… Kiedy byłam w ciąży z Drew nudności miałam niezwykle często.<br />
Gdy tylko weszłam do kuchni, zauważyłam odwróconego do mnie tyłem Justina, robiącego coś przy blacie. Na pewno mnie usłyszał, ale nie spojrzał w moim kierunku. Zdaje się, że powinnam przeprosić…<br />
-Jus… - zaczęłam niepewnie.<br />
Niechętnie odwrócił się do mnie przodem. Uniósł pytająco brwi.<br />
Przygryzłam nerwowo wargę. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, a tak bardzo miałam ochotę przytulić się do niego i rozpłakać. Jedyne co mnie przed tym powstrzymywało to fakt, że prawdopodobnie by mnie odepchnął, a tego bym nie przeżyła.<br />
-Przepraszam – wyszeptałam z drżącą dolną wargą, a do oczu napłynęły mi łzy.<br />
Bieber przez dłuższą chwilę wpatrywał się we mnie z dość obojętną miną.<br />
-Za co przepraszasz? – zapytał uśmiechając się ironicznie – Za to, że ciągle mnie ostatnio odrzucasz i ranisz, chociaż robię wszystko, żebyś tylko poczuła się lepiej, czy za to, że spałaś z Mattem? – mówił względnie spokojnie, ale każde ze słów raniło mnie niczym nóż – Chwila. Za Matta już mnie chyba przepraszałaś... A może chodzi o jeszcze coś innego? Może… kogoś?<br />
Zaczęłam płakać. Ukryłam twarz w dłoniach i płakałam. Cała się trzęsłam. Nie spodziewałam się, że coś może aż tak zaboleć.<br />
-Mam dość, Justin – wykrztusiłam – Chcę znaleźć Drew. A kiedy już znajdziemy to nie chcę mieć już z tobą więcej do czynienia. To koniec Jus. Naprawdę. Wiem, że to w ogromnej części moja wina, ale nie jestem w stanie z tobą być – z moich oczu płynęły łzy – Za bardzo cię kocham.<br />
Jus nie okazał niczego, co świadczyłoby o tym, że rusza go to, że płaczę, albo choćby moje słowa.<br />
W końcu, pokiwał powoli potakująco głową.<br />
-Ja też… nie chcę już z tobą być – powiedział i nie patrząc na mnie, wyszedł z kuchni.<br />
Przygryzłam dolną wargę tak mocno, że zaczęła sączyć się z niej krew. Osunęłam się na kolana, ale przestałam płakać, za to poczułam jak zapada się pode mną ziemia i cała krew odpływa z mojej twarzy. Trwałam tak z szeroko otwartymi oczami, blada, a z mojej wargi sączył się ciemnoczerwony płyn. Zaczęło robić mi się ciemno przed oczami, ale chociaż bardzo chciałam zemdleć, nie mogłam. Jedyne o czym marzyłam, to uwolnić się od pięciu nieistotnych słów, które krzyczał głos w mojej głowie i tworzyły coraz większe dziury w moim sercu.<br />
<b>Nigdy nie pozwolę ci odejść.</b><br />
<br />
<br />
Przestaliśmy się do siebie odzywać, a nawet na siebie patrzeć. Przez cały dzień mijaliśmy się, niczym roboty, zaprogramowane na proste, codzienne czynności. Mój plan wyglądał następująco: zjeść; siedzieć godzinami patrząc się w przestrzeń, co chwilę wybuchając płaczem; wziąć prysznic; pójść spać. Nie wiem, co w tym czasie robił Justin, ale nie mijaliśmy się wiele razy. Wiem, że wyszedł z domu, a później po dłuższym czasie wrócił. Jedyny kontakt wzrokowy, jaki nawiązałam z nim jeszcze tego dnia był spowodowany wpadnięciem na siebie w przedpokoju. Oboje wyglądaliśmy jak zombie. Przerażeni o syna, załamani, potłuczeni emocjonalnie. Potrzebowaliśmy siebie nawzajem w tym czasie tak bardzo, jak nigdy, ale żadne z nas nie zamierzało tego okazać.<br />
<br />
<br />
Obudziłam się w nocy, kiedy na dworze panował jeszcze zupełny mrok.<br />
Spojrzałam na zegarek, stojący na szafce. 3:03.<br />
Zaklęłam pod nosem. Dopiero godzinę temu udało mi się zasnąć.<br />
Przekręciłam się na drugi bok.<br />
Justina nie było. Nie położył się ze mną, chociaż bez przerwy, głupia, podświadomie, wierzyłam, że jednak przyjdzie.<br />
Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Niewielkie poruszenie ze strony dworu.<br />
Uniosłam się i spojrzałam w stronę balkonu.<br />
A jednak tu był. Stał tam, oparty o balustradę i patrzył w dal, paląc papierosa.<br />
Justin palił?<br />
Podniosłam się z łóżka i najciszej jak potrafiłam, otworzyłam drzwi balkonowe.<br />
Wiedziałam, że to słyszał, ale pomimo to się nie odwrócił. Nie zdziwiło mnie to.<br />
-Nie palisz – doskonale zdawałam sobie sprawię z tego, że to głupie, ale chociaż chciałam mu w tym momencie powiedzieć tyle rzeczy, z moich ust wydostały się akurat te słowa.<br />
-Widocznie zacząłem – odpowiedział oschłym tonem, wydmuchując z ust nikotynową chmurę.<br />
Wciąż nawet na mnie nie spojrzał.<br />
-Justin, przepraszam – zaczęłam zbolałym tonem – Jestem najgorszą żoną na świecie. Nie chciałam powiedzieć niczego, co powiedziałam w ostatnich dniach. Po prostu ze sobą nie wytrzymuję i wszystko wyładowuje na tobie… Przepraszam, Jus – mówiłam, a w moich oczach pojawiły się łzy.<br />
Nadal stał niemal bez ruchu, nie patrząc w moją stronę.<br />
Podeszłam do niego niepewnie i przytuliłam od tyłu.<br />
-Justin, przepraszam – powiedziałam błagalnie. Niech chociaż, do cholery na mnie spojrzy!<br />
Chwilę nic nie mówił, po czym wyrzucił peta, zdjął moje ręce z jego ramion i odwrócił się w moją stronę.<br />
Patrzył mi w oczy bez słowa.<br />
-Wiesz co? – zaczął przepełnionym emocjami tonem – Mnie tez nie jest łatwo i też w ostatnich dniach powiedziałem za wiele niemiłych rzeczy, ale po prostu… - przeczesał włosy palcami i westchnął – Naprawdę chciałem się tam do ciebie położyć – wskazał na łóżko - pomimo wszystko. Pomimo to, że jeszcze rano stwierdziliśmy, że chcemy się rozstać… Pomyślałem... przecież to nie pierwszy raz, ale… – zająknął się – Ale po prostu… najzwyczajniej na świecie, nie potrafiłem.<br />
Poczułam, za dobrze znane mi uczucie. Spadałam w dół i w dół.<br />
Podtrzymał mnie, a ja zaczęłam płakać, wtulając twarz w jego tors.<br />
-Przeprasza, przepraszam, przepraszam – szlochałam.<br />
<br />
<br />
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie, choć byłam skrajnie wymęczona przez to wszystko, co dzieje się teraz w naszym życiu. Moim i Justina. Usiadłam na łóżku i przez chwilę wpatrywałam się pustym wzrokiem w dal. Wstałam, zawlokłam się do łazienki i spojrzałam w lustro. Tego, co w nim ujrzałam nie dało się opisać. Nie poznawałam siebie. Czy to możliwe, żeby zmienić się aż tak w ciągu dosłownie kilku dni? Dalej patrzyłam na swoje odbicie i widziałam w nim tylko pustą powłokę. Straciłam całą radość życia i chęć do niego. Dlaczego? Dlatego, że nie potrafiłam udźwignąć tego, co los tak nagle zwalił na moje plecy. Myślę, że nawet najsilniejsi mieliby z tym problem… Skończyłam wreszcie moje jakże wielkie rozmyślenia, odświeżyłam się i w szlafroku zeszłam na dół do kuchni. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Justin krzątający się przy blacie. Bardzo zdziwiło mnie, że znów go tu zastaję… Że jeszcze jest w domu, co było naprawdę rzadkością.<br />
Usiadłam przy stole i przyglądałam mu się przez dłuższą chwilę. Dostrzegłam ledwo zauważalną zmianę w jego postawie, kiedy spoczął na nim mój wzrok. Musiał go wyczuć. Atmosfera w kuchni zrobiła się dziwna. Nie miałam pojęcia na czym stoimy, ale miałam ogromne wrażenie, że jest gorzej, niż lepiej.<br />
Na szczęście moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.<br />
Pobiegłam, do wejścia, aby otworzyć i jednocześnie, jak najszybciej wydostać się z kuchni.<br />
Otworzyłam.<br />
Bardzo zaskoczył mnie widok osoby, która wychyliła się zza drzwi.<br />
-Oficer Henderson?! – moje serce niebezpiecznie przyspieszyło. Obawiałam się najgorszego. Dosłownie sekundę później, obok mnie, pojawił się Jus. Od razu zauważyłam przerażenie na jego twarzy, a jednocześnie niechęć do oficera. Obawiał się, że poznam prawdę? Że ktoś mi wreszcie raczy coś więcej wytłumaczyć? Tak chronił mnie przed tym wszystkim, ale ja w głębi serca bardzo dziękowałam Hendersonowi za to, że nas nie poinformował nas w związku z tą wizytą… Miałam wielką nadzieję, że w końcu czegoś się dowiem.<br />
-Dzień dobry. Przepraszam, że nie uprzedziłem, ale mam dla państwa ważną informację. – złapałam się ramienia Justina, ponieważ moje nogi zaczęły robić się jak z waty. Mąż chwycił mnie mocno w pasie i zaprosił oficera do środka. Wiedziałam bardzo dobrze, że Jus ma za złe policjantowi, że wpadł do nas bez zapowiedzi.<br />
-Kawy, herbaty? – zaproponowałam, gdy doszłam do siebie.<br />
-Nie dziękuję. Proszę usiąść, pani Bieber. – usiadłam obok mojego męża, pełna przerażenia, ale i ciekawości – Wiem o tożsamości jednego z porywaczy.<br />
Wyłapałam, że Jus posyła policjantowi zdziwione spojrzenie.<br />
-A Drew? Skąd wiecie, że to porywacz?<br />
Mój telefon zaczął nagle dzwonić i wzrok obu mężczyzn powędrował w moją stronę.<br />
Spojrzałam na wyświetlacz komórki.<br />
-Odbierz Jenn - powiedział Justin, ale ja odrzuciłam połączenie.<br />
-Chcę posłuchać tego co ma do powiedzenia oficer - powiedziałam twardo, starając się, żeby nie wyczuł drżenia w moim głosie. Numer zastrzeżony kojarzył mi się tylko z jedną osobą.<br />
Niezadowolony Bieber, wzruszył ramionami, a policjant zaczął odpowiadać na pytanie zadane wcześniej przez Justina:<br />
-Jakieś 2 godziny temu zgłosił się do nas człowiek, który podawał się za jednego z porywaczy. Od razu postanowiliśmy sprawdzić tę informację. Zadaliśmy mu kilka pytań. – starałam się oddychać głęboko. Byłam strasznie zdenerwowana, chociaż to i tak za mało powiedziane.<br />
-Jenn, zrobisz mi kawy? – zapytał Jus, patrząc na mnie pytająco.<br />
-Nie? – nie pozbędzie się mnie tak łatwo.<br />
Bieber się skrzywił.<br />
-Nie powinnaś…<br />
-Mam gdzieś to co uważasz, że powinnam, a czego nie!! – krzyknęłam zirytowana – Chcę wiedzieć co się dzieje! – oficer spoglądał na nas kolejno domyślając się, że powinien jednak zadzwonić i uprzedzić o wizycie. – Już chyba wystarczająco długo zwodziłeś mnie i okłamywałeś! Mówisz, że to dla mojego bezpieczeństwa, nie chcesz, żebym się denerwowała. Jednak bardziej byłabym spokojna wiedząc, co dzieje się z naszym synem! – widać było, że Justin już nie ma siły na dalsze kłótnie ze mną, więc dał za wygraną. Przecież znał mnie bardzo dobrze. Nie poddałabym się łatwo.<br />
Poprosił oficera o kontynuowanie wypowiedzi.<br />
-A więc… była to kobieta. Mówiła, że to ona stoi za porwaniem dziecka po raz pierwszy. Płakała i zapewniała, że teraz to nie ona.. Za dużo się od niej nie dowiedziałem, bardzo histeryzowała… - spojrzał najpierw na Justina, potem na mnie – Chcecie wiedzieć kim była ta kobieta? – skinęliśmy głową, niemal jednocześnie – Mówi wam coś nazwisko Gomez?<br />
<br />
<br />
-Czy tylko ja mam wrażenie, że to bez sensu? – zapytałam, gdy Henderson zniknął za drzwiami naszego domu. Kręciło mi się w głowie, ale nie zamierzałam siadać. Stanęłam przy Justinie, który potarł zmęczoną twarz dłonią.<br />
-Nie tylko ty, ale myślę, że nie powinnaś się tym zadręczać..<br />
-Selena? – mówiłam dalej – Myślisz, że ktoś jej groził i kazał się przyznać? Drew, kiedy go znaleźliśmy nie wyglądał jak po odwiedzinach u 'cioci Gomez'. Pomimo wszystko Selena nie sprawia wrażenia terrorystki. Co ona...<br />
-Jenn, stop. Wiesz, co chciałaś wiedzieć, a teraz to już sprawa policji. Nie zamierzam z tobą o tym dyskutować.<br />
-Bo?? – zapytałam wyzywająco.<br />
-Bo tak – powiedział, patrząc mi twardo w oczy, podnosząc się z miejsca i znikając za drzwiami wyjściowymi domu.<br />
Miałam ochotę krzyczeć, wrzeszczeć tak, że zbiegliby się wszyscy sąsiedzi, z pytaniem co się dzieje, na który odpowiedziałabym obojętnie: ‘A nic, po prostu wali mi się cały świat.’, ale zamiast tego, poczułam, że osuwa się pode mną grunt i upadłam na podłogę. Powoli traciłam kontakt z rzeczywistością. Zdążyłam jeszcze tylko krzyknąć imię Justina. Ale nie wiem czy to był krzyk… Nie miałam pewności czy w ogóle coś wydobyło się z moich ust.<br />
<br />
__________________________<br />
<i>No heeej xD W końcu coś tu się pojawiło :) Przepraszam, że zajęło mi to tak długo..</i><br />
<i>Rozdział napisany z Leną ;)</i><br />
<i>A co do akcji... W następnym sporo się wyjaśni :)</i></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-71198793556311316492012-11-21T14:38:00.000+01:002013-11-26T18:04:25.029+01:00II rozdział 29<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Czy teraz, do
cholery, możesz mi powiedzieć co się dzieje?!?! – wyrwałam się Justinowi,
chociaż ledwo utrzymywałam się na nogach - Kto go porwał?! Znowu!!! I Pattie!! –
wrzeszczałam histerycznie.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn, uspokój się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mam się uspokoić?! JAK JA MAM SIĘ NIBY USPOKOIĆ?!?! Czy nie
mam prawa wiedzieć co się dzieje?!?! Z kim ty zadarłeś?!?! – upadłam na kolana
i odtrąciłam z całej siły dłoń, którą próbował położyć mi na ramieniu – To ci
sami co wtedy, prawda? Ci co grozili Jake’owi? Poznaję ten głos – mówiłam cicho,
walcząc ze łzami – A co do rzeczy ma Scooter? Ja nic nie rozumiem – zaczęłam płakać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenny…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego byłeś taki głupi, żeby mieszać się w tą sprawę?!
Drew byłby bezpieczny!! – krzyknęłam, unosząc na niego wzrok, a z moich oczu płynęły
łzy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przyklęknął przy mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-JA?? Że to moja wina, tak?? – Justinowi również zaczęły
puszczać nerwy – Miałem siedzieć z założonymi rękami kiedy nie wiedziałem co
działo się z moim synem?!?! Okey, powiem ci wszystko co chcesz wiedzieć. Wiesz
co?? Scott, to była tylko wersja dla ciebie. Nie chciałem, żebyś się martwiła.
Dalej dla mnie pracuje i pomaga w sprawie. Prawda jest taka, że ja wiem prawie
tyle co ty. Nie wiem o co w tym chodzi! Tak, masz rację, że stoi za tym ta sama
mafia, czy jak to tam nazwać, z którą pare lat temu miał do czynienia twój brat.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mówiłeś, że ci grożą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin skinął głową, a jego twarz wyrażała mnóstwo emocji.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedzieli, że jeśli nie zakończę śledztwa, stanie się coś
strasznego. Mi i moim bliskim. Mówili też, że pod żadnym pozorem nie mam nikomu
o nich mówić, ale sami do cholery do ciebie dzwonią!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-I byłeś na tyle głupi, żeby nie zakończyć tego gównianego
śledztwa?!?! Narażając nas i siebie?!?! – wrzasnęłam podnocząc się z ziemi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, wytłumacz policji, żeby zakończyli śledztwo, nie mogąc
im powiedzieć dlaczego!! Powodzenia!! – wrzasnął jeszcze głośniej – Poza tym,
to był twój pomysł z wysłaniem Drew do babci!!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale zgodziłeś się!!! – krzyknęłam i zaczęłam szlochać – To nie
jest moja wina!!!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin spojrzał na mnie z bezgranicznym smutkiem w oczach, przyciągnął do siebie i
przytulił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przepraszam – wyszeptał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyrwałam mu się i najszybciej, jak tylko pozwoliły mi na to
załamujące się pode mną nogi, pobiegłam do domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn!! – zawołał za mną, ale ja nie zareagowałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wpadłam do pokoju, złapałam za domowy telefon i wykręciłam
numer na policję, ale nie udało mi się prawie nic powiedzieć, bo histeryczny
płacz mi to uniemożliwiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin znalazł się prawie natychmiast przy mnie i z udawanym
spokojem, odebrał mi słuchawkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Ja skuliłam się na podłodze i nie potrafiłam się uspokoić.
Zazdrościłam Justinowi tego opanowania, kiedy zgłaszał porwanie i wszystko
tłumaczył. Hollywood jednak uczy pożytecznych rzeczy… Zakładania na twarz niewidzialnej
maski. Chociaż w środku odczuwasz ten cały ból tak samo…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn, kochanie – Justin podniósł mnie z podłogi i mocno
przytulił do siebie, mając gdzieś mój sprzeciw. W końcu uległam mu i trzęsąc
się od płaczu, wtuliłam się w niego. – Będzie dobrze, Jenny…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mam dość – powiedziałam drżącym głosem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ja też. Ale będzie dobrze. Żeby było dobrze, najpierw musi
być źle… - tłumaczył, gładząc czule moje włosy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To ja już wolę, żeby nie było dobrze, niż, żeby przez
conajmniej 75% mojego życia nic się nie układało – mówiłam przez płacz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj, Jenn…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chcę słuchać – powiedziałam ostro, ale z moim łamiącym
się głosem, zabrzmiało to bardziej żałośnie – Po prostu chcę, żeby było dobrze,
to naprawdę tak wiele?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, Jenny. To, żeby było dobrze, to dużo, ale się uda,
tak? Prawda? Wierzysz w to i ja też w to wierzę – powiedział muskając mój mokry
od łez policzek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Co teraz zrobimy? – zapytałam przytulając się do niego
jeszcze mocniej, jakgdyby szukając w nim ostatniej drogi ucieczki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ty się położysz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A ty?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zadzwonię do Jake’a.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kolejne dni przeżyliśmy w zupełnej euforii. Justin pojawiał
się i znikał. Kiedy na siebie nie wrzeszczeliśmy, to nie odzywaliśmy się do
siebie. Nie potrafiliśmy ze sobą wytrzymać. Obwinialiśmy się nawzajem,
przepraszaliśmy, a później ze sobą nie rozmawialiśmy, ale po jakimś czasie znów
wybuchaliśmy i tak w kółko. Pierwszy raz w życiu cieszyłam się, że Jus tak
często wychodzi. Prawie całe dni spędzał z policją i moim bratem. Jake… Z nim
też nie byłam w stanie normalnie rozmawiać, żeby nie próbować obiwniać go o
rzeczy, które zrobił jako nastolatek. Wiedziałam, że nie miał pojęcia, jak jego
młodzieńcze wybryki mogą odnieść się do mojego życia w przyszłości… Do życia
mojego męża i mojego dziecka… A właściwie dzieci. Martwiłam się o dziecko,
które nosiłam w sobie. Miałam nadzieję, że stan w jakim jestem, nie ma na nie
zbytniego wpływu. Czy martwiłam się o Drew? Nie. To za lekkie określenie na to
co czułam. Nie mogłam jeść, nie mogłam spać, nie potrafiłam myśleć o niczym
innym, jak tylko o nim. Justin znowu nie chciał mnie wtajemniczać w śledztwo,
nie pozwalał mi robić praktycznie nic, a to doprowadzało mnie do szaleństwa.
Niech idzie do diabła. Jeśli wyląduję w psychiatryku, to będzie jego wina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn, przyniosłem ci coś do jedzenia i picia – Justin wszedł
do sypialni i postawił jedzenie na szafce, po czym, po chwili wahania, przysiadł
obok mnie na łóżku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet się nie poruszyłam, tylko dalej wlepiałam wzrok w
okno, tak jak robiłam to zanim wszedł.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bieber westchnął i nerwowo przeczesał palcami włosy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Musisz jeść, Jenn. Jeśli nie przemawia do ciebie fakt, że
musisz robić to dla siebie, to niech przemówi ten, że dla dziecka – powiedział kładąc
dłoń na mojej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaczego przejmujesz się nie swoim dzieckiem? – zapytałam,
zanim mój mózg zdążył zorientować się co mówię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie widziałam wyrazu twarzy Justina, ale wziął dłoń z mojej,
jakby parzyła i wyszedł trzaskając drzwiami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dalej wpatrywałam się pustym wzrokiem w okno. Dopiero kiedy
poczułam, że coś skapnęło z mojego policzka, zorientowałam się, że płaczę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałam na tackę z jedzeniem. Pierwsze co rzucało się na
niej w oczy to duża kartka z napisem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
‘Uśmiechnij się, kochanie! Proszę, na chwilę! Uśmiech
kosztuje mniej energii niż płacz! <3’<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rozpłakałam się na dobre. Schwyciłam poduszkę i rzuciłam nią
z całej siły. Skuliłam się i jak już nie pierwszy raz w ciągu ostatnich dni,
nie potrafiłam się uspokoić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
____________________</div>
<div class="MsoNormal">
Co sądzicie ? Krótki, ale dodałam dzień po poprzednim, to już coś, no nie ? XD</div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-84846054957909452822012-11-20T18:59:00.000+01:002012-11-20T19:50:28.863+01:00II rozdział 28 -Grożą ci? Kto? – zapytałam drżącym głosem. Poczułam się, jakbym spadała.<br />
-Jenn, odpuść – powiedział – Nie chcę, żeby ci się coś stało, okey? Zrozum, mała.<br />
-Ale ja nie chcę rozumieć! – krzyknęłam – Może ja też się o ciebie boję! O tym to już nie pomyślisz?! – podniosłam się energicznie z miejsca, ze łzami w oczach.<br />
-Jenn – spojrzał na mnie błagalnie.<br />
Kiedy ruszyłam w strone drzwi, wstał i dogonił mnie szybkim krokiem. Zanim zdążyłam dotknąć klamki drzwi w kuchni, złapał mnie i przytulił mocno od tyłu.<br />
-Słuchaj, Jenny – powiedział cicho, a ja poczułam jego oddech na swojej szyi. Musnął ją delikatnie wargami i przesunął usta tak, że znalazły się przy moim uchu. Zadrżałam i w bezruchu czekałam na jego słowa – Bardzo seksownie dziś wyglądasz – wyszeptał, a kiedy spróbowałam mu się wyrwać, wzmocnił uścisk. Roześmiał się – A może byśmy tak…<br />
-Nie możesz nawet chwilę być poważny?? – zapytałam z irytacją w głosie – Chcę wiedzieć co się dzieje.<br />
-Dzieje się właśnie to… – zaczął przyciszonym głosem - że mamy wolny dom, zaraz zaniosę cię do łóżka, chociaż będziesz się wyrywać i…<br />
-Chyba śnisz – syknęłam.<br />
W ułamku sekundy odwrócił mnie do siebie przodem. Na jego ustach widniał szelmowski uśmiech.<br />
Spojrzałam mu w oczy z poważną miną.<br />
Pokręcił głową z przymrużonymi oczami.<br />
Za późno zdążyłam zareagować na to spojrzenie. Zrobiłam zaledwie dwa kroki, kiedy podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię.<br />
-Justin!!! – krzyczałam, próbowałam kopać, biłam, wierzgałam, a on nadal mocno mnie trzymał.<br />
Wniósł mnie do sypialni i położył na łóżku, jednocześnie przyciskając mnie do niego swoim ciężarem. Kiedy spróbowałam uderzyć go w twarz, rozłożył moje ręce siłą po obu stronach łóżka i mocno je trzymał.<br />
Patrzył mi w oczy i szeroko się uśmiechał.<br />
Dobrze wiedział jak bardzo go chcę i jak okropnie staram się, żeby nie było tego widać.<br />
-ZEJDŹ ZE MNIE – wycedziłam.<br />
Pokręcił przecząco głową, ale puścił moje dłonie, a zrobił to tylko dlatego, żeby zacząć mnie łaskotać.<br />
-Jus, przestań! – błagałam śmiejąc się i niemal nie mogąc złapać oddechu.<br />
Uśmiechał się szeroko i torturował mnie tak jeszcze przez kilka minut.<br />
Kiedy skończył, nie miałam siły choćby się poruszyć i próbowałam przywrócić oddech do normalnego tempa.<br />
-Jesteś okropny – powiedziałam rozbawiona, obrażonym tonem.<br />
-Ale twój – musął moje usta.<br />
Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej i lekko od siebie odsunęłam.<br />
-Powiedz mi co przede mną ukrywasz, Justin – powiedziałam – Albo nigdy więcej się z tobą nie prześpię – zagroziłam, unosząc jeden kącik ust ku górze.<br />
-I ty mówisz, że JA jestem okropny? – zapytał łaskocząc mnie.<br />
-Justin! – spróbowałam wydostać się spod niego.<br />
Pokręcił głową z uśmiechem.<br />
-Mówię poważnie. Odpowiedz mi – powiedziałam twardo.<br />
Westchnął, zsunął się ze mnie i usiadł obok. Również podniosłam się do pozycji siedzącej.<br />
-Oj nie jest z tobą łatwo, mała, nie jest – powiedział, przeczesując nerwowo włosy.<br />
-Wiedziałeś o tym odkąd tylko mnie poznałeś – odpowiedziałam.<br />
Zaśmiał się.<br />
-Faktycznie. Zawsze musiałaś postawić na swoim – dotknął czule mojego policzka – Dlaczego raz nie możesz odpuścić? Dla mnie?<br />
-Bo się o ciebie martwię. I o Drew – odpowiedziałam, a on powoli zabrał dłoń.<br />
-Ale o siebie nie, prawda? Słuchaj, Jenny, ja wiem, że to jest dla ciebie trudne, ale najlepiej będzie jeśli zostaniesz najdalej od tej sprawy jak to tylko możliwe. Dla ciebie, dziecka – spojrzał mi w oczy, przykładając delikatnie rękę do mojego brzucha – i Drew.<br />
-Dobrze, a co z tobą? Też masz być bezpieczny – powiedziałam.<br />
Uśmiechnął się lekko i przytulił mnie do siebie.<br />
-Jestem bezpieczny – zapewnił cicho.<br />
-Miałam sen…<br />
-Dzisiaj?<br />
-Tak…<br />
-Co takiego strasznego ci się śniło? – posadził mnie sobie na kolanach, a ja oplotłam go nogami.<br />
W tym momencie zadzwonił telefon. Wstałam, żeby odebrać. Na ekranie wyświetliło się ‘numer prywatny’.<br />
Justin spojrzał mi przez ramię na wyświetlacz i zanim zdążyłam odebrać, wyrwał go z mojej ręki i nacisnął zieloną słuchawkę.<br />
-Odwal się od niej – powiedział ostro i rozłączył się.<br />
Oddał mi telefon i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.<br />
W tym momencie, w mojej głowie było wiele emocji, wiele myśli, które nasuwały mi się jedna po drugiej. Jednak chyba najmocniej odczułam zaniepokojenie. Wiedziałam, bardzo dobrze, że telefon z wyświetloną nazwą ‘numer prywatny’ nie był telefonem od cioci z pytaniem, czy wpadniemy z mężem na herbatkę i ciasto. I ta reakcja Jusa… Naprawdę, z każdą chwilą coraz bardziej zaczynało mnie to, lekko mówiąc, irytować. Przecież… nie chciałam takiego życia. Nie chciałam codziennie martwić się o to, czy mojemu mężowi, mnie albo naszemu dziecku coś się nie stanie. Ja tylko chciałam być po prostu szczęśliwa. Czy to tak wiele? Czasami zastanawiałam się, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie poznała Justina. Ostatnio w sumie coraz częściej… Być może skończyłabym jakieś studia, być może miałabym jakąś własną firmę, być może… No właśnie, co by się stało… gdybym nigdy nie poznała Ann, której Justin jest kuzynem? Pragnęłam wrócić do tych czasów, kiedy ganialiśmy się po sklepach, biegaliśmy po plaży, gdy wszystko było takie proste. Teraz jestem w ciąży, Drew był porwany, ja miałam zdradę na koncie, a Justin… Czuję, że coś się między nami wypala… Myślę, że Jus też to czuje.<br />
Zeszłam na dół, było jakoś cicho. Justina nie było w domu. Znowu gdzieś poszedł, a ja, jak zwykle musiałam zajmować się wszystkim. Trzeba by było wreszcie pójść po Drew. Już wystarczająco długo był u kolegi, ale byłam spokojna, bo mama Maxa to odpowiedzialna kobieta i nie musiałam się martwić. Przeszłam się po salonie smutna, ale po części też nadal zdenerwowana. To wszystko mnie dosłownie wykańczało. Przysiadłam na chwilę na kanapie, ale moje powieki zrobiły się ciężkie, w głowie mi zawirowało i zasnęłam.<br />
Obudził mnie dopiero trzask zamykanych drzwi do naszego domu. Podniosłam głowę zaspana, żeby zobaczyć, co się dzieje. Spostrzegłam Justina i uśmiechniętego Drew z nowym samochodzikiem w ręce. Gdy maluszek mnie zobaczył, podbiegł, usiadł obok i z ogromnym zapałem zaczął mi opowiadać, jak to tatuś kupił mu nowy samochodzik. Posłałam Justinowi karcące spojrzenie, a on się roześmiał.<br />
-Oh, Jenn, moja kochana Jenn. Spałaś? – Jus podszedł do mnie i przytulił. Zdziwiłam się, że sam odebrał małego, zwykle gdzieś wybywał, a na mnie spadały wszystkie obowiązki związane z naszym synkiem.<br />
Ucieszyłam się. Chyba go nie poznawałam.<br />
Dopiero teraz odwzajemniłam uścisk.<br />
-I byliśmy zi tatusiem na lodach. – skierowałam groźny wzrok na Justina, który odwzajemnił bardzo niepewne spojrzenie, bo wiedział, jak potrafię zareagować, jednak wtedy się roześmiałam i pocałowałam go namiętnie w usta. Justin oczywiście odwzajemniał pocałunki, był lekko zaskoczony, ale nie przepuściłby takiej okazji. Po chwili oboje zrozumieliśmy, że przecież obok nas stoi Drew i na pewno nam się przygląda.<br />
-Drew, nie tak się umawialiśmy, miałeś nie mówić mamie o lodach. – maluszek posmutniał i przytulił się do mnie.<br />
-Idź się pobawić, kotku. – Drew pobiegł do swojego pokoju, a ja musiałam porozmawiać z Justinem.<br />
-Jus, tak sobie myślałam, żeby mały pojechał na tydzień do Pattie. Myślę, że tak byłoby lepiej i dla niego i dla nas. - Justin uśmiechnął się szeroko i zbliżył się, aby mnie pocałować, lecz ja go lekko odepchnęłam. -Nie. Przecież wiesz, że nie o to chodzi.<br />
Justin spoważniał i westchnął.<br />
-Sam nie wiem, Jenny... - zaczął.<br />
-Nie wiesz, bo...? Bo nie będę cały czas zajęta małym i będę miała czas, żeby wtrącać się w coś od czego chcesz trzymać mnie z daleka? - Bieber nerwowo przeczesał palcami włosy.<br />
-Wiesz, że - mówiłam dalej - to całe twoje podejście do tej sprawy może zagrozić Drew?<br />
-Okej - odpowiedział po krótkim namyśle - Ale pojedziesz tam z nim.<br />
-Co?! - krzyknęłam niedowierzając.<br />
-Jenn, a ty dlaczego chcesz, żeby Drew jechał? Wcale nie dlatego, żeby był bezpieczny. Chodzi ci o to o czym sama przed chwilą mówiłaś - powiedział próbując zachować spokojny ton.<br />
-Chodzi mi tylko i wyłącznie o jego bezpieczeństwo - powiedziałam cicho. Dostrzegłam jak brwi Biebera unoszą się powątpiewająco.<br />
-Jesteś przekonana?<br />
-Tak Justin! - krzyknęłam i spojrzała mu w oczy.<br />
-Tatusiu...? - dopiero teraz zobaczyliśmy oboje, jak Drew stoi za barierkami schodów, przyglądając się nam. Nie wiedzieliśmy z Justinem, ile usłyszał. Miałam wielką nadzieję, że nie wszystko.<br />
-Tak synku? - Jus podbiegł do maluszka i podrzucił go do góry.<br />
-Justin! - krzyknęłam niemal histerycznie, ale mój mąż nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Wiedziałam, że Biebs go złapie, jednak jak zawsze miałam w głowie tylko najczarniejsze myśli. Mały się śmiał, dawno nie widziałam go takiego uradowanego. Śmiali się na zmianę. Patrzyłam na nich spanikowana, ale chyba byłam w tym momencie szczęśliwa. Od dawna nie widziałam Drew takiego uradowanego. A i widok Justina, jego tak długi pobyt w domu lekko mnie zastanawiał, ale nie chciałam psuć tej chwili.<br />
-Drew, kochanie. Pytałeś o coś. – wzięłam go na ręce, ale Jus od razu odebrał mi synka.<br />
-Nie możesz dźwigać, Jenn. Wiesz, że możesz poronić. – powiedział pełnym troskliwości głosem, a ja posłałam mu złe spojrzenie. Nie zamierzałam rezygnować ze wszystkich czynności, tylko dlatego, że jestem w ciąży.<br />
-Mamuś, ciemu mam być beźpiećny? – spojrzeliśmy na siebie lekko przerażeni, Justin kiwnął, że ja mam odpowiedzieć, a ja natomiast, że on ma to zrobić.<br />
-Synku, chcesz jechać do babci? – Jus uśmiechnął się, zręcznie zmieniając temat.<br />
-Taaaaaaaak! Do babci! – ucieszyliśmy się z Justinem, że udało nam się uniknąć tłumaczenia dziecku, dlaczego ma być bezpieczny. Myślę, że sama nie wiedziałabym, co odpowiedzieć. Nie miałam pojęcia dlaczego. A Jus uparcie nie chciał mi powiedzieć o co chodzi!<br />
-Chodź, zadzwonimy do babci. - Justin i Drew pobiegli do telefonu, a ja poszłam do kuchni. Bieber przyszedł po chwili z wyraźnie uśmiechniętym maluszkiem na rękach, oznajmiając, że Pattie zaraz przyjedzie po wnuczka.<br />
Babcia przyjechała po małego dokładnie o tej godzinie, o której Jus się z nią umawiał. Jak zawsze była punktualna. Ani minuty spóźnienia. Zdążyliśmy już go spakować i pzostawało nam już tylko wycałowanie go na pożegnanie. Nie ukrywam, że łezka zakręciła mi się w oku, ale i Justinowi oczy się zaszkliły. Chyba pierwszy raz widziałam, jak przy pożegnaniu z synem Bieber płacze. Zawsze, gdy wyjeżdżał przytulał nas i odjeżdżał bez zbędnego okazywania jakichkolwiek uczuć. Myślę, że teraz spędził z nami dużo czasu i w końcu dotarło do niego, ile traci, przez ciągłe wyjazdy.<br />
Ale do cholery mały wyjeżdżał na tydzień! Jenn, nie rycz. On zaraz wróci.<br />
-Czy dobrze widzę, czy mój kochany mąż płacze? – zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam, kiedy maluszek machając nam na pożegnanie z samochodu Pattie, zniknął nam z pola widzenia za zakrętem.<br />
-Nie, coś mi do oka wpadło. - przetarł oczy, a ja go przytuliłam.<br />
-Ach tak?<br />
-No pewnie. – złapał mnie za biodra i okręcił w powietrzu. –Tak bardzo cię kocham.<br />
-Ja ciebie też, słońce.<br />
-Drew wyjechał, więc mamy chwilę dla siebie - powiedział Justin, przytulając mnie czule.<br />
-Myślisz, że tam będzie bezpieczniejszy? - zapytałam cicho.<br />
-Jestem o tym przekonany - odpowiedział całując mnie w głowę.<br />
-Ty też masz na siebie uważać - powiedziałam.<br />
-Będę - zapewnił, wtulając twarz w moje włosy – A ty, tym bardziej. Masz szczęście, że nie związałem cię i nie wepchnąłem na siłę do tego auta, dla twojego dobra.<br />
Jak na złość odezwał się telefon. Zawsze miałam wrażenie, że ludzie wiedzą kiedy zadzwonić, żeby najbardziej przeszkadzać.<br />
Ręka moja i Justina w jednym momencie znalazła się przy kieszeni moich jeansów. Ale Jus był szybszy. Wyciągnął telefon i uniósł go na taką wysokość, żebym nie mogła go dosięgnąć.<br />
-Jak rozłączysz, to cię rzucę – zagroziłam ostro, chociaż z pewnością nie zastosowałabym się do groźby.<br />
Bieber głęboko westchnął i przeciągając to jak tylko można, odebrał i włączył na głośnik.<br />
-Czego? – warknął do słuchawki.<br />
-Obrońca swojej niewiasty się znalazł – od ochrypłego głosu dochodzącego z telefonu, poczułam dreszcz – Tylko, że ty nic nie możesz. Po gówno pakujesz się w sprawy, które powinieneś zostawić w spokoju, narażając siebie i wszystkich swoich bliskich.<br />
-Mam zostawić w spokoju sprawę porwania mojego syna?! – krzyknął Justin.<br />
Głos po drugiej stronie słuchawki roześmiał się głośno.<br />
-Przecież dostałeś go z powrotem – znowu gruchnął śmiechem, jakby opowiedział prześmieszny dowcip. Tylko jakoś nikt inny go nie załapał. – Poza tym nie mięliśmy z tym nic wspólnego, ale przypadkiem skierowałeś psy na nasz trop. Gówniany przypadek.<br />
-Jasne – warknął Bieber.<br />
-Żebyś wiedział, że mówię prawdę. A tak przy okazji, jak już gadamy… Moi ludzie właśnie zgarnęli twoją mamę z małym, przesłodkim, uroczym Drew. Skoro już nas oskarżyłeś, to pomyśleliśmy, że powinieneś mieć powód.<br />
Cały świat zatrzymał się dla mnie na parę sekund, chyba włącznie z moim sercem, po czym zaczął kręcić się z niesamowitą prędkością. Mój wzrok zdołał uchwycić tyle, że Jus odrzuca od siebie telefon i podtrzymuje mnie, żebym nie upadła.<br />
<br />
_______________________<br />
Przepraszam za błędy, ale nie miałam siły sprawdzać tego dziesiąty raz, bo i tak zawszę coś przeoczę.<br />
Rozdział napisany z Leną. ;)<br />
Obiecuję, że akcja w następnym rozdziale się rozkręci..<br />
Pozwolicie, że się zareklamuję... <a href="http://if-you-want-to.blogspot.com/">http://if-you-want-to.blogspot.com/</a> nowy blog xD Piszcie co o nim sądzicie.:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-78279239586100056942012-11-11T19:09:00.002+01:002012-11-11T19:11:13.065+01:00II rozdział 27________<br />
<br />
<div class="MsoNormal">
<span class="Apple-style-span" style="color: #b4a7d6; font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><i>A więc tak, wróciłam :) A raczej wróciłyśmy xD Dziękujcie Lenie, bo myślę, że gdyby nie ona musiałybyście czekać dużo dłużej, o ile w ogóle znowu zaczęłabym coś tu pisać... Ten rozdział jest w całości jej dziełem ;) Będziemy, że tak powiem 'dzielić się pracą'. Kiedy ja nie mam weny, będzie pisała ona, a jak będę, to myślę, że będziemy pisać razem :) Miłego czytania <3</i></span></div>
<div class="MsoNormal">
________</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nawet nie spodziewałam się, że tak
szybko zasnę. Byłam skrajnie wyczerpana i zmęczona tym wszystkim. Ciąża,
porwanie, ciągła nieobecność Justina… Czułam, że muszę wyluzować, odpuścić, ale
jak?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziłam się w nocy, zdyszana i zapłakana. Usiadłam na łóżku, podpierając się
rękoma. Śniło mi się, że zabijają Justina. W moim śnie było dwóch tajemniczych
ludzi, których nigdy nie widziałam na oczy, Justin, Drew i ja. W pewnym
momencie ta dwójka mężczyzn złapała mnie i naszego synka, posadzili na krześle,
kazali patrzeć, jak torturują mojego męża. Najpierw zaczęli go bić,
próbował się im wyrywać, ale oni dalej robili swoje. Ja przytulałam mocno Drew
do piersi i zatykałam mu uszy, żeby nic nie słyszał, jednak cały czas pytał
zapłakany, co się dzieje z jego tatusiem, ja również płakałam i wrzeszczałam na
nich, a oprawcy tylko śmieli się dźwięcznie i z oczywistym sarkazmem w głosie.
Kazali mi na to wszystko patrzeć, mówili: </div>
<div class="MsoNormal">
-Patrz, Jenny, twój mężulek zasłużył
na to, nic ci nie mówił? Musi dostać za swoje, bo nie posłuchał nas i
mieszał się w to, co nie powinien. </div>
<div class="MsoNormal">
-Kurwa, zostaw mojego męża i nie mów tak do
mnie! – wrzeszczałam głosem, który wydawał się być bezbarwny. Wyrywałam się,
jednak nie pozwalali mi na to, abym mogła pomóc swojemu mężowi. Justin miał
zwieszoną głowę i ledwo oddychał.</div>
<div class="MsoNormal">
-Zostawcie go! – ujrzałam ciemność i obudziłam
się…<span style="color: #717171;"><br />
</span>Płakałam, jak głupia, nie wiedziałam, czy mi
się to śni, czy to się dzieje naprawdę. Rozejrzałam się po pokoju, dotknęłam
miejsca, gdzie zazwyczaj śpi mój mąż, gdy oczywiście nie wyjeżdża, jednak było
ono puste. Jęknęłam niemal z przerażenia. Nie mogłam oddychać. W jednym
momencie zapomniałam o wszystkim i sparaliżowana strachem zaczęłam biegać po
pokoju, w celu zlokalizowania Justina. Spojrzałam na balkon, gdzie zazwyczaj
przebywa Jus, gdy nie może spać, ale nie było go tam. Zbiegłam po schodach,
nogi mi się plątały i pokonywałam z każdym krokiem chyba jednocześnie po dwa
schodki. Spojrzałam na kanapę, nie było go tam. W jednej sekundzie byłam tak
sparaliżowana, że nie mogłam się ruszyć, cały czas płacząc histerycznie.
Pobiegłam do pokoju Drew, a gdy moim oczom ukazał się widok Jus’a śpiącego
smacznie i przytulającego naszego maluszka, oparłam się o framugę drzwi i
uśmiechałam się przez łzy. </div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki Bogu. – pomyślałam z ogromną ulgą, ocierając
słony płyn spływający po moich policzkach.<br />
-Jenny?! Co się stało? Matko, Jenn, kochanie. Coś ci się śniło?! – nie
odpowiedziałam, a Jus złapał mnie swoimi silnymi rękoma, wziął mnie na ręce i
zaniósł do naszej sypialni. Cały czas całował mnie w głowę i zaniepokojony
pytał, co się stało. Położyliśmy się do łóżka. Justin przytulił mocno i musnął
moje usta.<br />
-Justin… nie opuszczaj mnie, proszę. – powiedziałam, chociaż chyba bardziej
błagając ukochanego.<span style="color: #717171;"><br />
</span>-Nigdy. Nigdy cię nie opuszczę. Kocham cię. –
zasnęliśmy wtuleni. Czułam się taka bezpieczna. Tak bardzo dziękowałam Bogu, że
go mam.<br />
<br />
-Maaamuś! – poczułam, jak moje szczęście wskakuje na łóżko, śmiejąc się . –
Ciaś wśtawać!<br />
-Drew! Zostaw mamę w spokoju. Niech jeszcze śpi. – mały wybiegł z pokoju,
oznajmiając, że idzie się pobawić do swojego pokoju.<br />
-Już wstaję.. - wymamrotałam zachrypniętym głosem. </div>
<div class="MsoNormal">
–Śpij! Jest jeszcze wcześnie.
Musisz odpocząć. - Jus podszedł do mnie i delikatnie przytulił.- Taaak cię
kocham. Nie oddam cię nikomu, nikomu, słyszysz? A teraz śpij. – pocałował mnie w
głowę i okrył mnie kołdrą.<br />
<br />
Ja nie mogłam spać, więc jak tylko Jus wyszedł z pokoju, podniosłam się z łóżka
i poszłam do łazienki. Zeszłam na dół ubrana i postanowiłam porozmawiać z
mężem. Mały był u kolegi, więc mieliśmy chwilę dla siebie.<br />
-Musimy porozmawiać. – powiedziałam stanowczo. Justin chyba nie na to liczył,
bo ten jego charakterystyczny uśmieszek zamienił się w smutek, udawany, ale po
chwili zrozumiał, że sprawa jest poważna. Postanowiłam ograniczyć
zdenerwowanie, ponieważ bardzo dobrze wiedziałam, że to nie przynosi żadnych
korzyści dziecku. Dlatego starałam się opanować i przeprowadzić tę rozmowę
spokojnie, oczywiście na tyle, na ile pozwolą mi moje nerwy. Będzie trudno, no
ale cóż.<br />
- Wyspałaś się, słońce? - zapytał troskliwie, uśmiechając się pięknie, a ja
poczułam motylki, które doskonale znałam. –No dobrze, o czym kochanie chciałaś
porozmawiać? – zapytał, nie przestając robić czegoś zawzięcie w kuchni. Próbował
chyba coś ugotować, bo zręcznie wywijał nożem.<br />
-Jus, usiądź, nie chcę się denerwować, proszę. – odłożył nóż, wytarł ręce w
ścierkę i usiadł obok mnie. –Czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć, czy coś
chciałbyś mi powiedzieć?<br />
-Co masz na myśli? – zapytał, udając, że nie wie, o czym mówię.<br />
-Justin, proszę nie udawaj. Wczoraj zadzwonił do mnie jakiś mężczyzna, mówiąc,
że powinnam znać prawdziwą wersję zdarzeń porwania naszego dziecka.<br />
-Myślę, Jenn, że nie powinnaś się w to mieszać i denerwować się niepotrzebnie. </div>
<div class="MsoNormal">
-Justin, kurde, nie rozumiesz, że ja denerwuję się bardziej, gdy nie wiem, co
działo się z Drew? Cały czas gdzieś znikasz. Gdy przyjechałeś do Kanady,
myślałam, że zaczniemy w końcu żyć, jak rodzina. Tymczasem ty oczywiście
wszystko psujesz i znikasz, nie mówiąc, gdzie. Może mi wytłumaczysz dlaczego ciągle cię nie ma? Mówisz, że mnie kochasz… więc myślałam, że powinniśmy mówić sobie
wszystko. Justin, Drew to twoje i MOJE dziecko, więc chyba mam prawo wiedzieć,
nie uważasz? – starałam się opanować, bo nie miałam już siły na kłótnie, byłam
strasznie wymęczona, dlatego dałam spokój z wyrzutami w postaci wrzasków i
całej reszty.<span style="color: #717171;"><br />
</span>Swoją drogą, zastanawiałam się, dlaczego
jeszcze sąsiedzi nie zgłosili nas na policję. Te ciągłe wrzaski… Mamy bardzo
wyrozumiałych sąsiadów - stwierdziłam. Justin przez chwilę nic nie mówił.<br />
-Kochanie, nie chcę cię denerwować…<br />
-…ale to robisz.<br />
-Jenn, jesteś w ciąży. Przepraszam, ale nie mogę ci powiedzieć. Postaraj się
mnie zrozumieć. <br />
-Nie możesz?! Nawet nie wiesz, jak się czuję. Codziennie zastanawiam się, co
się działo z naszym dzieckiem, a ty… nie chcesz mi powiedzieć, co dział…<br />
-Kochanie, oni mi grożą.<br />
-Coooo?! - przeraziłam się. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-13772216502383927082012-11-09T17:57:00.001+01:002012-11-09T17:57:43.730+01:00Powrót? xDJeeeej, jak czytałam te Wasze komentarze, to miałam łzy w oczach. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję <3 Dziękuję, że byłyście, że czytałyście <3<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
I nie dajecie mi tego skończyć, a przynajmniej niektóre z Was ;P Możecie być z siebie dumne xP<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Z pomocą Leny spróbuję prowadzić bloga dalej. Spróbuję. Nic nie obiecuję. Ale myślę, że pojawi się tu w najbliższym czasie jeszcze kilka rozdziałów. Myślę, że doprowadzę ten blog do końca. :)<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCecukvTaGP93VVSzvZK_6xxbUV2yyzW5MrC6J0pAMaZogMKluon_SKzJnms2unnCruIfv7_DfOdYSin58xXWj68R0mt2XPYx52FfImd51iHiZ3EwFpWLnISJivHd_u-5MR68PwTZAnDE/s1600/eajsqsrd1qjno4ifv4xc.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCecukvTaGP93VVSzvZK_6xxbUV2yyzW5MrC6J0pAMaZogMKluon_SKzJnms2unnCruIfv7_DfOdYSin58xXWj68R0mt2XPYx52FfImd51iHiZ3EwFpWLnISJivHd_u-5MR68PwTZAnDE/s1600/eajsqsrd1qjno4ifv4xc.gif" /></a></div>
<br />
<br />:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-19281796875218612262012-10-19T19:28:00.003+02:002012-10-19T19:31:07.191+02:00KONIECA więc tak... Napisałam już całe 73 rozdziały 'Do you love me', mam 56 obserwatorów, 119751 wyświetleń i 745 komentarzy :) Dziękuję Wam za to, że to czytałyście, ale chyba już nie mam więcej pomysłów na DYLM. Totalnie nie wiem co pisać i myślę, że tyle rozdziałów + jeszcze kilka w 'I'm Drew' to całkiem sporo. Opowiadanie ma w Wordzie 300 stron :) Na pewno nie mogłabym pisać nigdy wieloczęściowej książki, bo pomysły kończą mi się za szybko XD Tak samo jak moje opowiadanie nudzi się i Wam. Myślę, że żadna z Was nie czyta mojego opowiadania od samego początku, kiedy je zaczęłam. Po prostu, tak jak znudziło się sporej ilości osób, które to czytało, znudziło się również mnie ;) Jeszcze raz dzięki, że chciało Wam się to czytać, bo to serio dużo dla mnie znaczyło <3<br />
<br />
Zapraszam na mojego bloga, którym chwilowo się zajmę: <a href="http://just-in-lie.blogspot.com/">http://just-in-lie.blogspot.com/</a> oraz <a href="http://burned-heart.blogspot.com/">http://burned-heart.blogspot.com/</a>. A co do innych to sama nie wiem... Może wrócę do nich, może nie, ale myślę, że niekoniecznie. To tyle ode mnie :)<br />
<br />
Dziękuję Wam za wszystko <3:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-64776861774604788832012-10-16T19:08:00.005+02:002012-10-19T10:18:09.361+02:00II rozdział 26 <br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Po trzech dniach choroby, nareszcie byłam w stanie normalnie
funkcjonować. Justin nadal był z nami w Kanadzie (co mnie bardzo dziwiło), ale
dalej, codziennie, na długo wychodził (co mnie irytowało i dołowało). Czułam
się tak bezradna, jak to tylko możliwe. Z nim nie dało się normalnie
porozmawiać, bo albo próbował zawrócić mi w głowie dobieraniem się do mnie albo
bardzo ładnie i składnie się tłumaczył ze swojej nieobecności. Ale mi po prostu
coś nie pasowało w tym wszystkim. Można to nazywać różnie… paranoją, kobiecą
intuicją… ale po prostu za każdym razem, kiedy Justin tłumaczył mi powody
swojej nieobecności, w głowie włączała mi się czerwona żarówka. Nie potrafiłam
tego kontrolować, starałam się, naprawdę bardzo starałam się mu wierzyć, ale po
prostu, najzwyczajniej w świecie nie potrafiłam. Wolałam nie myśleć o tym co
Jus robi, kiedy go nie ma… Oczywiście, gdy już nie dawałam rady powstrzymać
swoich domysłów to prawie wszystkie kierowały się do tego, że ma inną. Od razu
robiło mi się słabo z tego powodu, bo nie mogłam nic na to poradzić. Ja go
zdradziłam, on też teoretycznie może zdradzać mnie… Jaka patologia – westchnęłam
przerywając moje za długie i za bardzo bolesne przemyślenia. Chociaż bałam się,
że może mnie zdradzać, to miałam wrażenie, że pomimo wszystko moja czerwona
żarówka informuje mnie o czymś innym… Może Jus chciał mnie w ten sposób ukarać?
Żebym świrowała z niewiedzy, bojąc się tego, że go stracę, że mnie zostawi, że
ma jakąś kochankę? Albo jeszcze coś innego… Tylko co? Poczułam skurcz w brzuchu
i syknęłam z bólu. Dziecko się na mnie denerwuje. Nie dziwię mu się. Też nie
podobałoby mi się gdyby matka pakowała mi do brzucha tyle niedobrej energii,
strachu, niewiedzy i złości. Znowu westchnęłam i pogładziłam brzuch, który w ostatnich dniach bardzo
delikatnie się zaokrąglił. Było to prawie niedostrzegalne, ale ja to widziałam i czułam życie rodzące się we mnie. Szczerze mówiąc nie tak wyobrażałam sobie siebie
jako dziewiętnastolatkę… Dobra, czas przeznaczony dziennie na użalanie się nad
sobą właśnie minął. </div>
<div class="MsoNormal">
W tym momencie problem tkwił wyłącznie w tym, że Drew pojechał do babci, a
Justin jak zwykle wybył. Nie miałam co robić i nie miałam żadnego pomysłu czym
mogłabym zapełnić czas, bo totalnie nic mi się nie chciało. W końcu
postanowaiłam, że zadzwonię do Jusa. Jeśli przerwę mu igraszki łóżkowe z
pierwszą lepszą, łatwą to najwyżej nie odbierze. Uśmiechnęłam się cierpko i
wykręciłam jego numer. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pierwszy sygnał… drugi… trzeci... czwarty...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Słucham cię, kochanie – odebrał. Nie miał przerywanego
oddechu, to już coś.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jus, nudzi mi się – jęknęłam. Było to pierwsze co przyszło
mi na myśl i nawet nie mijało się z prawdą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Niemal usłyszałam uśmiech w słuchawce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mogę zaraz do ciebie przyjść, jeśli chcesz – od sposobu w jaki wypowiedział te zwykłe słowa poczułam motyle w brzuchu – Kończymy
już z Chazem naprawiać ten motor. Udało się nam dużo szybciej, bo wpadł jego
sąsiad i nazywając nas ciamajdami, pedałami i laleczkami zrobił coś z tym
motorem co nazwę śmiało diabelską sztuczką i nasze planowane 5 godzin pracy
zmieniło się w 2. On twierdzi, że zrobiłby to w 5 minut, gdybyśmy wcześniej
wszystkiego nie zepsuli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wybuchłam szczerym śmiechem i zauważyłam, że przy tej jego wypowiedzi, czerwona lampka zamiast się zapalić, tylko niezauważalnie mignęła. Szkoda,
że Chaz mieszkał 20 km od nas, bo zaproponowałabym, że po niego wyjdę i
sprawdziłabym czy mówi prawdę… Jaka ze mnie paranoiczka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No to jak, księżniczko? Chcesz mnie wcześniej w domu? Bo tu
jest jeszcze sporo do roboty, ale myślę, że Chaz i jego wredny sąsiad
zrozumieją, że nudząca się żona jest ważniejszą sprawą od jakiegoś motoru, na
którym serio słabo się znam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pedał, laleczka? – zachichotałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Parsknął udając irytację.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Koleś myśli, że jest fajny, ale jego ojciec jest
mechanikiem to się zna, a ja…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No tak… Nagrywanie płyt, koncerty, trasa, udział w filmach…
To twoje życie – powiedziałam dziwnym tonem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, mała. Moje życie to ty… Nie odpowiedziałaś mi czy
chcesz mnie w domu? Maluszka jeszcze nie ma, no nie? Do której będzie u babci?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chcę – odpowiedziałam z uśmiechem – A czemu pytasz o Drew?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chwilę nic nie mówił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak coś, właśnie uśmiecham się tajemniczo – powiedział,
a ja się roześmiałam – Zaraz będę –
rozłączył się, a ja przygryzłam wargę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie ważne czy kogoś ma. Jeśli nawet, dziś wypada moja kolej
na niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wstałam z łóżka na którym do tej pory leżałam i przeniosłam
się na kanapę, włączając telewizor. Trafiłam akurat na jakiś plotkarski
program. Słuchałam i śmiałam się z większości rzeczy jakie wygadują na temat
sławnych osób, chociaż naprawdę nie mają o niczym pojęcia. Kiedy padły słowa: <i>‘A
teraz porozmawiamy o Justinie Bieberze.’</i> zastygłam w bezruchu z dziwną miną na
ustach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>‘Justin i Jenn Bieber myślą o rozwodzie. Nie dogadują się,
przyjaciółka Jenny wygadała, że ponoć poszło o ich psa.’</i><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczęłam śmiać się tak bardzo, że nie usłyszałam nic z tego
co mówili dalej, za to nie mogłam złapać oddechu, a tym bardziej przestać się śmiać. My nawet nie
mamy psa…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Może innym razem ci się uda! – powiedziałam przez śmiech,
kiedy w odbiciu telewizora zobaczyłam skradającego się Justina.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odwróciłam się na niego, a on spojrzał na mnie ‘obrażony’.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Z czego tak się śmiałaś? – zapytał nachylając się nade mną,
kładąc dłonie na moim brzuchu i muskając moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu parsknęłam śmiechem, a on patrzył na mnie z rozbawieniem
i ciekawością.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Usiadł obok mnie na kanapie i wyłączył telewizor.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Hmm? – patrzył na mnie pytająco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiedziałeś, że myślimy o rozwodzie i pokłóciliśmy się o
naszego psa? – mój napad śmiechu jeszcze bardziej się pogłębił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Jus się zaśmiał i patrzył na mnie z uśmiechem i jednocześnie spojrzeniem ‘WTF?’.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Telewizja uczy – powiedziałam z powagą, kiedy udało mi się
na nowo zacząć oddychać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Może powinniśmy sobie kupić psa? – zasugerował przewracając
mnie delikatnie do pozycji leżącej i wsunął się na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A co jeśli się o niego pokłócimy i będę chciała rozwodu? –
zapytałam nadal udając powagę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się rozbawiony i musnął moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie będziesz – powiedział z przekonaniem i pocałował mnie
namiętnie, wsuwając mi ręce pod bluzkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś brudny! – pisnęłam dostrzegająć plamę smaru na jego
bluzce i spróbowałam go z siebie zepchnąć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Usiadł na mnie okrakiem i z cwaniackim uśmiechem zdjął ją z
siebie rzucając na podłogę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Już nie – powiedział.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A spodnie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mam je zdjąć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie o to mi chodziło! – zaprzeczyłam rozbawiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się rozbawiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A więc w czym problem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Siedzisz na mnie w brudnych, roboczym stroju – powiedziałam
z ‘obrażoną’ miną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Po pierwsze: tyle co ja zrobiłem przy tym motorze wynosi
tyle ile ty robisz mi do jedzenia jak jesteś na mnie zła, czyli dla jasności,
najwyżej rzucisz we mnie kromką chleba – zaśmiałam się na jego słowa – A po
drugie po co mam się przebierać, skoro… i tak zaraz nic na sobie nie będę miał –
uśmiechnął się łobuzersko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zrobiło mi się gorąco na całym ciele.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Skąd ta pewność? – zapytałam z zadziornym uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiedział tylko wpił się w moje usta, spwrotem się na
mnie kładąc. Poczułam, że moja bluzka jakimś ‘magicznym sposobem’ znajduje się
coraz wyżej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nagle usłyszałam dzwonek telefonu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bieber zaczął muskać moją szyję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jus, a co jak Pattie chce już odwodzić Drew? – powiedziałam
niechętnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin zaklął niezadowolony i pozwolił mi się podnieść i
podbiec do mojej dzwoniącej komórki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bu – usłyszałam w słuchawce, a moje ciało z dziwnych
powodów na nowo przeszył dreszcze – Kochana Jenny. Jesteś tam? Pamiętasz mnie
może? – ton głosu mężczyzny po drugiej stronie telefonu był bardzo
sarkastyczny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kto mówi? – zapytałam udając obojętność, chociaż robiło mi
się słabo.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak tam się miewa Jake? Cieszycie się, że wpakowaliście
mnie do pudła? Pamiętacie, że wspominałem coś o zemście? Jak się miewa synek? Ze
swoich źródeł wiem, że twój kochany mężulek nie podzielił się z tobą prawdziwą
wersją zdarzeń porwania, a bardzo zależy mi, żebyś wiedziała...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rozłączyłam się, bo byłam pewna, że jeśli usłyszę coś więcej
to zemdleję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin patrzył na mnie skrajnie zaniepokojony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn, co ci jest? Kto… - nie skończył, bo rzuciłam w niego
telefonem i pobiegłam do sypialni, zamykając za sobą drzwi i kładąc się na
łóżku, drżąc na całym ciele.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zastrzeżony? Kto to był, Jenny? – pytał Justin, a w jego głosie
dochodzącym zza drzwi wyraźnie słychać było pobrzmiewającą panikę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Same pytania!! – wrzasnęłam – A możę ty byś mi na kilka
odpowiedział?! – zaczęłam płakać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie słuchałam tego co mówił dalej. Próbowałam stać się
niewidzialna. Wtopić się w łóżko. Stać się z nim jednym. Takie łóżko przecież nie ma żadnych problemów. Nie chciałam istnieć,
nie chciałam, żeby ktokolwiek, kiedykolwiek mnie znalazł. Nie miałam siły na
dalsze przeciwności losu. Nie chciałam myśleć. Nie chciałam wiedzieć co się
dzieje. W tym momencie jedyne czego chciałam to zasnąć i już nigdy się nie
obudzić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
__________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Bu.</i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Oj ciężko, ciężko szedł mi ten rozdział... Ale jakoś wzięłam się w końcu w garść i coś napisałam. xD </div>
<div class="MsoNormal">
Piszcie co sądzicie ;)</div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-64688931794550601832012-09-20T20:47:00.002+02:002012-09-20T20:47:48.537+02:00II rozdział 25<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak? – odebrałam zachrypniętym głosem, niechętnie wysuwając
głowę spod kołdry. Po tym całym parku wodnym okropnie zachorowałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bu – usłyszałam głęboki, męski głos i urwane połączenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zadrżałam na całym ciele. Nie byłam pewna czy spowodowała to
temperatura, czy dziwna ‘rozmowa’.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałam na numer, który do mnie dzwonił. Był zastrzeżony.
Przygryzłam nerwowo wargę. Zakręciło mi się w głowie i znowu nie wiedziałam co
było przyczyną. Roześmiałam się nerwowo, ale moje serce podejrzanie
przyspieszyło. Odłożyłam telefon spowrotem na szafkę, po czym na nowo zakopałam
się w kołdrze i starałam się zapomnieć o całym świecie, a szczególnie o bólu
rozsadzającym całą moją czaszkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
-Mamuś, psiyniośłem ci cioś do jedzienia! – ze snu wybudził
mnie głos synka, który nieporadnie wszedł do sypialni niosąc małą tackę, na
której był chleb z masłem i jogurt. To cud, że doniósł wszystko cało – Tatuś powiedziaj,
zie jak nie źjeś to poziajujeś, bo nie jeś djugi dzień.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Podniosłam się do pozycji siedzącej, uśmiechnęłam się lekko
i odebrałam od synka jedzenie, kładąc tackę przed sobą, na łóżku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A dlaczego sam nie przyszedł? – zapytałam rozbawiona
widokiem Drew, który z poważną miną siłował się z otwarciem mojego jogurtu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopiec przybliżył usta do mojego ucha, jakby chciał
wyjawić mi tajemnicę, a ja przysunęłam się do niego, aby mu to ułatwić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cieka zia dźwiami – wyszeptał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Podsłuchuje? Co kombinuje? – zapytałam również szeptem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Powiedziaj, zie mu będzieś wykjęciaja się od jedzienia, a
ode mnie źjeś, ale kontloluje siytuaćje i jak cioś wkjociy do akcji – mówił
podekscytowanym szeptem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie dałam rady nie zacząć się śmiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cio się śmiejeś? Jedź – powiedział stanowczo synek, co
spowodowało mój kolejny napad śmiechu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-‘Jedz’ kotku, nie ‘jedź’ – wydusiłam wreszcie z siebie
ocierając łzy śmiechu z oczu – Jus, twój syn cię wydał! – zawołałam, a Justin z
miną dezaprobaty, ale za razem rozbawienia wszedł do sypialni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Młody, ustalmy coś – przykucnął przy Drew – Jak wtajemniczam
cię w jakiś niecny plan, to nie mówisz o nim mamie, jasne?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Psiepjasiam – powiedział maluszek ze łzami w oczach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Eeeeej – Jus podniósł go na ręce i okręcił w okół siebie –
Tę misję i tak wypełniłeś najlepiej jak się tylko dało. Spójrz – wskazał mnie
głową, a synek się uśmiechnął.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mama je. Bo ja jej psiyniośjem – uśmiechnął się dumnie od
ucha do ucha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wymieniliśmy z Justinem wesołe spojrzenia. Biebs usiadł na
łóżku koło mnie, sadzając sobie synka na kolankach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak się czujesz, piękna? – zapytał dotykając mojego czoła.
Musnął deliktanie mój policzek, a później usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Myślę, że będę żyła – odpowiedziałam. Czułam się sporo
lepiej niż wczoraj. Jedzenie nadal za bardzo do mnie nie przemawiało, ale byłam
już w stanie na nie spojrzeć, a nawet zjeść niewielką jego ilość.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To bardzo dobrze, bo bez ciebie byśmy sobie nie poradzili –
uśmiechnął się czule. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi – Drew, otworzysz? To na
pewno babcia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopiec skinął głową i popędził do drzwi, zostawiając nas z
Jusem samych. Nie podobało mi się to w jaki sposób na mnie patrzył. Wiedziałam,
że zaraz powie coś o co się pokłócimy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Biebs musnął moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie całuj mnie, bo się zara… - nie pozwolił mi skończył, bo
po chwili poczułam na sobie jego ciężara i usta na szyi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mam to gdzieś – odpowiedział wpijając się w moje usta. Rozsunął
moje wargi językiem i chociaż byłam przeciwno przenoszenie zarazków w takim
stanie, nie potrafiłam powiedzieć stanowczo ‘nie’.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenny…?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęłam ciężko, domyślając się jak dalej przebiegnie
rozmowa i zepchnęłam go z siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zauważyłam jego zmieszanie, kiedy zareagowałam zanim zdążył
cokolwiek więcej powiedzieć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Tak, możesz iść. Ok, zostanę z Pattie. Dzięki, że
pomyślałeś chociaż o kimś kto zostanie z Drew, bo ja za bardzo się nie nadaję –
powiedziałam sucho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Słuchaj mała, bo to poważna sprawa i…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Spadaj już – odwróciłam się do niego plecami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyczułam jego niemal namacalne wahanie, ale po chwili wstał
i tylko muskając moją dłoń swoją na pożegnanie wyszedł z pokoju. Znowu zaczęłam
czuć się źle i usilnie starałam przekonywać siebie, że to wcale nie z jego
powodu. Wcale nie dla tego, że w przeciągu dwóch sekund zdołał poprawić mi humor, a tylko sekundę zajęło mu zepsucie go.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
______________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Wiem, że mało dodaję, a rozdział jest krótki, ale jest szkoła, do tego dochodzą spotkania ze znajomymi i jakoś nie mam kiedy pisać. Wgl, mój stan psychiczny w ostatnim czasie z pewnych powodów nie nadaje się do tego, żeby pisać ;P Ale postaram się coś znowu niedługo dodać <3</i></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-38299914278391825702012-08-15T16:08:00.000+02:002012-08-15T18:57:37.466+02:00 II rozdział 24*Justin*<br />
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Do domu wróciłem o 22:00. Miałem beznadziejną nadzieję, że
Jenn wyszła albo może już przypadkiem śpi, ale niestety moje nadzieje były
złudne. A z resztą… Tylko odwlekłbym ten cały opieprz od niej i tłumaczenie się
zmyślonymi historiami. Miałem tylko nadzieję, że nie powiem niczego co by mnie
zdradziło. Niechętnie i powoli wszedłem do kuchni, z której dochodziło światło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak było na meczu? – niby zwykłe pytanie, ale zadała je tak,
że aż przeszły mnie ciarki. Nawet na mnie nie spojrzała, tylko dalej robiła coś
przy blacie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Genialnie – uśmiechnąłem się wymuszenie, chociaż i tak tego
nie widziała. Usiadłem na krześle, przy stole - Jenny, słuchaj…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jesteś głodny? – przerwała mi, wreszcie się na mnie
odwracając i opierając się o blat. Nawet sobie nie wyobrażała jak działała na mnie
w tej krótkiej, cieniutkiej koszuli nocnej. Z trudem odpychałem od siebie myśl,
żeby posadzić ją na tym blacie i… Odchrząknąłem i poruszyłem się niespokojnie
na krześle. To nie był dobry moment na próby dobierania się do niej. Spojrzała
na mnie dziwnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie – skłamałem – Jenn…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jake dziś do mnie dzwonił i powiedział, że bierze jutro
Drew do parku wodnego, bo jedzie tam ze swoją dziewczyną. Pytał czy też
jedziemy – zawiesiła na mnie spojrzenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenny, kochanie...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Okey. Nie ma sprawy – powiedziała uśmiechając się sztucznie
– Już mu powiedziałam, że nie będziesz mógł jechać. Ale ja jadę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie mam nic przeciwko – spróbowałem się uśmiechnąć.
Podniosłem się z miejsca i objąłem ją w talii. Nie wyrwała się, ale stała
sztywno – Małaaa – zamruczałem muskając jej szyję i wsuwając ręce pod jej
koszulę nocną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zostaw – odepchnęła mnie z epickim spokojem – Jestem
zmęczona. Jeśli nie chcesz jeść, idę spać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-O 22:00?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dokładnie – ruszyła w kierunku wyjścia z kuchni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przytrzymałem ją za rękę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chyba jednak zgłodniałem – uśmiechnąłem się. Miałem
nadzieję, że może dam radę ją jeszcze udobruchać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęła się. Chwilę dałem się nawet na to nabrać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To sobie zrób – spróbowała mi się wyrwać, ale nie puszczałem
jej dłoni. Westchnęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie dałaś mi nawet wytłumaczyć czemu nie było mnie tak długo
– powiedziałem gładząc jej dłoń kciukiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bo nie chcę tego słuchać – znowu spróbowała wyszarpnąć rękę,
ale trzymałem ją mocno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie chcę z tobą rozmawiać – powiedziała twardo - Czy mogę
już iść spać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak bardzo jesteś na mnie zła w skali od 1-10? – zapytałem uśmiechając
się niepewnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie bawię się w żadne skale. Puść mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręciłem przecząco głową i musnąłem jej usta. Nie uchyliła
się, ale zacisnęła je mocno. Przejechałem językiem po jej wargach, a później
przygryzłem dolną z nich. Odepchnęła mnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Okey. Pytałeś na ile jestem zła w skali od 1-10??? Na
wystarczająco dużo, że na sex nie masz dziś najmniejszych szans, chyba, że masz
ochotę wykupić sobie jakąś dziwkę – wyrwała mi się z całej siły i ruszyła do
pokoju. W ostatniej chwili powstrzymała się przed trzaśnięciem drzwiami i
zamknęła je cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zamarłem zszokowany w miejscu i patrzyłem na drzwi, za
którymi zniknęła. Nagle usłyszałem przekręcany klucz w zamku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No bez żartów – powiedziałem i ruszyłem szybkim krokiem do
drzwi sypialni. Nacisnąłem na klamkę. Zamknięte – Jenn. Jenn, bez przesady.
Jenn – zacząłem mocno pukać w drzwi – Jenn, przepraszam. To nie jest śmieszne.
Wpuść mnie. Jenn. Jenny. Kochanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Do pokoju próbowałem dostać się jeszcze kilka minut, bez
jakiejkolwiek reakcji z drugiej strony. Oparłem się o nie plecami,
zrezygnowany. Zsunąłem się po nich. Nie zamierzałem odpuścić. Jakim prawem nie
wpuszcza mnie do naszej wspólnej sypialni?? Pukałem i pukałem, a oczy same
zaczynały mi się zamykać. Czułem się beznadziejnie. Nigdy nie była dla mnie
jeszcze taka chłodna. Wolałem jak wrzeszczała, nawet płakała… Po kłótni zawsze
przychodzi czas na godzenie się, a teraz? Jak ja niby wytłumaczę jej kolejne wyjścia,
jak ona już teraz jest na mnie maksymalnie wściekła. Nie zdołałem powstrzymać
ziewnięcia, a moje oczy zamknęły się na dobre.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
*Jenn*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Mój budzik zadzwonił o 9:00. Na 10:00 umówiłam się z Jake’iem,
dlatego musiałam wstać i się przygotować. Całą siłą woli jaką posiadałam
odpychałam od siebie wszelkie myśli związane z poprzednim dniem, bo przez nie
miałam ochotę krzyczeć. Nawet nie płakać. Wrzeszczeć dopóki całkowicie nie
stracę głosu albo nie wyląduję w wariatkowie. Weszłam do łazienki. Byłam
przekonana, że Justina nie ma już dawno w domu. Na pewno ma jakieś ważne
sprawy, o których nie może mi powiedzieć. Tak mocno ścisnęłam żel pod prysznic,
że wyleciała z niego co najmniej połowa zawartości. Zaklęłam. Jak już byłam
taka głupia, żeby pieprzyć się bez zabezpieczeń jako piętnastolatka, to
przynajmniej mogłam wybrać kogoś kto nie miałby na nazwisko Bieber i nie był
taki cholernie uroczy, przystojny i idealny we wszystkim oprócz zajmowania się
własną rodziną. Uderzyłam z całej siły o ścianę prysznica, pod którym jeszcze
wczoraj się z nim kochałam. Na tę myśl pękłam. Nie wiem nawet dlaczego.
Zaczęłam szlochać. Skuliłam się i pozwoliłam, żeby zimna woda lała się na mnie
z góry. Płakałam i płakałam, ale musiałam doprowadzić się do porządku. Chwilowo
nie miałam chwili na tradycyjne użalanie się nad sobą. Szybko się ogarnęłam,
założyłam coś na siebie. Otworzyłam drzwi od sypialni. Kiedy zobaczyłam Justina
skulonego i śpiącego pomiędzy framugą drzwi, najpierw się przestraszyłam, a
później chociaż bardzo próbowałam, nie dałam rady powstrzymać uśmiechu.
Spróbowałam przez niego przyjść, ale poczułam jegp rękę na swojej nodze.
Przewrócił mnie na siebie. Mimowolnie się roześmiałam, kiedy wylądowałam na
nim, a on patrzył mi w oczy uśmiechając się szeroko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zasnąłeś tu? – spytałam niedowierzając rozbawiona i
próbując się podnieść. Nie pozwolił mi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Musimy kupić wygodniejszą podłogę i framugę – skrzywił się
i poruszył się stękając z bólu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu się zaśmiałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Pff, śmiejesz się. Jutro ty tu śpisz – wsunął mi rękę pod
koszulę nocną i musnął moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy zaczęłam się podnosić, jego uśmiech trochę przygasł,
ale na nowo rozbłysnął, kiedy zamiast całkiem wstać usiadłam na nim okrakiem.
Nie wiem dlaczego w tym momencie nie byłam już na niego ani trochę zła. Może zadziałało
na mnie to, że zasnął pod drzwiami, za którymi spałam? Albo to, że wcale
jeszcze nie wyszedł z domu? Nie potrafiłam dokładnie tego określić, ale myślę,
że on sam, cokolwiek by nie zrobił za bardzo na mnie działał. On również podniósł
się do pozyzycji siedzącej i kładąc ręce na moich pośladkach przysunął mnie do
siebie najbliżej jak to było możliwe. Z czułym uśmiechem dotknął moich włosów i
wpił się w moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mamo, tato, ciemu siedzicie na ziemi? – zapytał Drew
zakrywając jedną ręką oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzeliśmy się na siebie z Justinem i jednocześnie
wybuchliśmy śmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Śmiejecie się zie mnie? – zapytał chłopiec, a jego dolna
warga zaczęła lekko drżeć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, kochanie! – szybko wywinęłam się z objęć Biebera,
podniosłam się z miejsca i prawie przewróciłama, kiedy Justin podstawił mi
nogę. Posłałam mu złe spojrzenie, a on uśmiechnął się uroczo. Kiedy odwróciłam
się do niego tyłem znowu nie powstrzymałam rozbawionego uśmiechu. Podbiegłam do
synka i wzięłam go na ręce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To z kogo? – zapytał, dalej powstrzymując płacz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Z siebie, kotku – powiedziałam muskając jego policzek –
Śmiejemy się z tego, że leżeliśmy na ziemi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-To faktyćnie jeśt śmieśne – zachichotał chłopiec.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęłam się po raz kolejny, a Justin zaczął się głośno
śmiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałam na niego dziwnie, a on leżał i się śmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Podniósłbyś się Justinie – powiedziałam rozbawiona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokręcił przecząco głową z rozbawioną miną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie, żebym nie chciał, ale wszystko mi tak zesztywniało, że
nie jestem w stanie się ruszyć – powiedział przybierając poker face.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Parsknęłam śmiechem, a Drew patrzył na nas spróbując
zrozumieć o co nam chodzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dlaciego tacie wszystko ześtywniało? – zapytał synek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Bo mamusia nie… - zaczął Jus.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Musisz się przebrać, Drew! Zaraz jedziemy – przytuliłam mocno
synka i posłałam Justinowi gromiące spojrzenie. Uśmiechnął się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jadę z wami – obwieścił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Napjawdę? – Drew otworzył szeroko oczy i usta ze zdziwienia
i uśmiechnął się tak jak uśmiecha się tylko wtedy, kiedy Justin mówi, że spędzi
z nami czas…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Naprawdę – potwierdził Jus i wstał z podłogi stękając i
rozprostowując ręce, nogi i plecy – Zemszczę się – pokazał na mnie groźnie
palcem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wywróciłam oczami z uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak najbardziej ci się należało – powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pocałował mnie w policzek i zwichrzył czuprynkę naszego
synka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Idę się przyszykować – oznajmił – Ile mamy czasu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-9 minut – powiedziałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W czas powstrzymał przekleństwo cisnące mu się na usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Postaram się zdążyć – obiecał i zaraz zniknął w łazience.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Pomiędzy chwilą kiedy Justin wyrzucił Drew wysoko w
powietrze, a chwilą, kiedy go złapał moje serce się zatrzymało. Już na wstępie
doszłam do wniosku, że z parku wodnego zostanę wywieziona przez karetkę, z
powodu zawału serca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenny, co taka przerażona na nas patrzysz? – roześmiał się
Justin, chlapiąc mnie lekko. Byliśmy w brodziku, w części parku wodnego
przydzielonego dla dzieci, zajmując się Drew.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A jakbyś go nie złapał? – zapytałam odsuwając się od niego.
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu mnie ochlapał z łobuzerskim uśmiechem, a Drew do niego
dołączył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przestańcie! – pisnęłam rozbawiona i zaczęłam im oddawać – Odpowiedz
mi, Jus.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wpadłby do wody. Nic by się nie stało, kochanie. Spokojnie –
odpowiedział z uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęłam, a on postawił Drew, któremu woda sięgała prawie
do ramion i złapał moją dłoń. –Zmiennicy przyszli – wskazał głową na Nicka i
Kelly, którzy szli w naszym kierunku – Drew, zostaniesz chwilkę z ciocią i
wujkiem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopiec pokiwał energicznie głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wujku!!! – zawołał z uśmiechem przedzierając się przez
wodę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Patrzyliśmy na niego czule i z rozbawieniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Justin objął mnie w pasie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Idziemy na zjeżdżalnie? – wskazał głową olbrzymią rurę,
która ani trochę nie wyglądała jak dla mnie zachęcająco.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skrzywiłam się, a Jus się roześmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Zjechalibyśmy raaaazem – objął mnie od tyłu i położył brodę
na moim ramieniu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie ma mowy. Ja tam nie idę – pokręciłam przecząco głową.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie musisz iść – coś w słowach, które wypowiedział
nakazywało mi ‘uciekaj!!!’. Szkoda tylko, że ich nie posłuchałam. Zanim
zdążyłam zareagować Justin wziął mnie na ręce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-No to właśnie ‘lecisz’ na zjeżdżalnię – oznajmił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie! Puszczaj! – powiedziałam spanikowana i próbowałam
spowrotem znaleźć się na ziemi. Ludzie zaczęli dziwnie na nas patrzeć. Jeszcze
dziwniej niż wcześniej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Biebs się roześmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przestań się wyrywać, bo wyglądasz jak flądra, a ja mogę
cię nie utrzymać i wylądujesz twardo na podłodze – wyjaśnił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie idźmy tam – powiedziałam błagalnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Och, jak cieszę się, że też chcesz iść. Nie ma sprawy. Oczywiście,
że pójdziemy – musnął moje usta, przyspieszając kroku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
___________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Co sądzicie ? :) Jeśli macie jakieś propozycje co do tego co mogłabym dalej pisać to piszcie w komentarzach ;D Dziś znowu pisanie mi się podoba i mam wrażenie, że mam pomysły na dalsze losy tego opowiadania, bo mam dobry humor, ale nie wiem ile to będzie trwało ;P A każde wasze pomysły pomagają mi w pisaniu :)</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Ktoś pytał czy mam twittera. xD A więc, tak, mam: <a href="https://twitter.com/iithinksoo">@IiThinkSoo</a> ;)</i></div>
:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-33052767341907328162012-08-04T18:55:00.001+02:002012-08-04T18:55:33.743+02:00II Rozdział 23<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Cały dzień spędziłam z Drew i Justinem. Bawiliśmy się świetnie,
śmialiśmy się tak jak już dawno nie mięliśmy okazji. Dzień minął cudownie oraz
jego dopełnienie, którym był wieczór i część nocy spędzony na pieszczotach z
Justinem. Było mi przykro z powodu Scootera, ale jednocześnie czułam ulgę, bo
wszystko dobrze się skończyło. Chociaż… Coś nie pozwalało mi do końca w to
wierzyć, ale odpychałam od siebie tę myśl. Po prostu coś już widocznie zaczęło
siadać mi na psychikę. Leżałam w ramionach Justina, wsłuchując się w jego
oddech, który już całkiem się wyrównał. Spał. Zaczęłam zastanawiać się o czym
może śnić mój mąż… O mnie? O pieniądzach? O koncertach? O fankach? O seksie? O
piłce? O samochodach? Uśmiechnęłam się pod nosem i mocniej się w niego
wtuliłam. Obiecałam sobie, że rano spytam się o czym dzisiaj śnił. Leżałam bez
ruchu, starając się wyciszyć myśli, ale nie potrafiłam. W głowie migała mi
czerwona żarówka i wył alarm. Tylko dlaczego? Przecież wszystko było w
porządku, prawda? Tylko dlaczego czułam, że coś jest do cholery nie tak?!
Dlaczego Drew wydawał mi się taki obcy, nieobecny, skoro porwał go Scooter i na
pewno było mu z nim jak na wakacjach, a nie jak podczas porwania??? Zrobiło mi
się niedobrze, dlatego szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Zwymiotowałam,
zastanawiając się nad tym czy to ciąża, czy za dużo wrażeń, czy może to i to
jednocześnie. Spuściłam wodę w toalecie i podniosłam się z podłogi. Odkręciłam
kran w zlewie i przepłukałam usta wodą, po czym wyszczotkowałam dokładnie zęby.
Kiedy nieprzyjemny smak w ustach nie znikał, pochyliłam się i jeszcze raz
opłukałam usta.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Już lepiej? – zapytał Jus, wchodząc niepewnie do łazienki i
obejmując mnie czule od tyłu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam głową, chociaż to nie była prawda. Kręciło mi się w
głowie, ale przekonywałam siebie, że to tylko dlatego, że wstałam zbyt
gwałtownie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Bieber musnął mój policzek, a ja przyjrzałam się nam w
lustrze. Żadne z nas nie wyglądało dobrze i żaden wyćwiczony uśmiech Justina
nie mógł mnie przekonać, że wszystko jest dobrze. Ja, ubrana wyłącznie w jego
koszulę, blada z podkrążonymi oczami, a on w samych bokserkach, lekkim
uśmiechem na ustach. Tylko jego oczy… One nie potrafiły oszukiwać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wracamy do łóżka? – spytał, łapiąc delikatnie moją dłoń i
ciągnąc nieznacznie w stronę wyjścia z łazienki, kiedy zauważył, że dokładnie mu się przyglądam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam głową. Wróciliśmy do pokoju, a on wziął mnie na
ręce i jakbym nic nie ważyła, położył na łóżku. Nachylił się nade mną i musnął
moje usta, po czym położył się obok mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Coś cię martwi, Jus – powiedziałam cicho, po chwili. Nie
odpowiedział, tylko przygarnął mnie do siebie – Jus?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Udał, że śpi. Wstałabym obrażona, ale naprawdę nie miałam na
to siły. Zamknęłam oczy i po chwili zmorzył mnie sen.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy się obudziłam, Justina już obok mnie nie było, ale
usłyszałam lejący się strumień wody dochodzący z sąsiedniego pomieszczenia.
Wstałam z łóżka i niewiele myśląc weszłam do łazienki. Kiedy Bieber mnie
zauważył uśmiechnął się, ale miałam wrażenie, że jakoś tak…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chodź – nie zdążyłam dokończyć myśli, bo z łobuzerskim
uśmiechem wciągnął mnie pod prysznic.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Też się uśmiechnęłam, a on przygryzając wargę, zdjął ze mnie
swoją koszulę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jak się czujesz? Wyspałaś się? – zapytał muskając moje usta
i przejeżdżając dłonią po wewnętrznej stronie mojego uda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zadrżałam, a on nie czekając na odpowiedź wpił się w moje
usta, całując mnie pożądliwie, kiedy z góry lała się na nas woda. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Umyć ci plecy? – zapytałam, pomiędzy pocałunkami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Roześmiał się dźwięcznie, a jego mokre włosy opadały na
oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Z tym akurat poradzę sobie sam – odpowiedział, spoglądając
mi zadziornie w oczy i łapiąc za pośladki, podniósł tak, żebym mogła opleść
wokół niego nogi. Przycisnął mnie do ściany. Wydałam cichy jęk kiedy znalazł
się we mnie. Wbiłam paznokcie w jego plecy, a on poruszał się we mnie na
początku wolno, później coraz szybciej, żeby pod koniec znowu zwolnić. Zakryłam
dłonią usta, żeby nie krzyczeć. Uśmiechnął się na ten widok i powoli postawił
mnie spowrotem na ziemię. Odgarnęłam mu z czoła włosy, które coraz bardziej
zasłaniały jego oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chętnie to powtórzę, kiedy małego nie będzie w domu –
powiedział mi szeptem na ucho muskając moją szyję i obejmując mnie w talii.
Znów zadrżałam. - Muszę iść – powiedział niechętnie odsuwając się ode mnie po
chwili milczenia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Gdzie? – spytałam podejrzliwie, sięgając po szampon i
powoli wcierając go w całkowicie mokre włosy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Odpowiedział o jedną dziesiątą sekundy za późno.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Chaz zaprosił mnie na mecz. Wziąłbym was, ale wymyślił
sobie, że ma być tak, jak za dawnych czasów – powiedział sięgając po ręcznik.
Nie patrzył mi w oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wcale nie – powiedziałam głosem bez wyrazu, spłukując włosy
– Myślisz, że po seksie z tobą nie będę w stanie wywnioskować kiedy kłamiesz, a
kiedy nie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzał na mnie dziwnie, ale trwało to również niecałą
sekundę. Roześmiał się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale mówię prawdę. Możesz go spytać, jak chcesz. A co do
seksu… - zaczął uśmiechając się łobuzersko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Przecież wiem, że będzie cię krył – nie dałam mu skończyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Oj, Jenny. Powinnaś odpocząć – przytulił mnie i musnął usta
– Wrócę… O 18:00.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jest 9:00.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Znowu ledwo zauważalne wahanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Najpierw idziemy do McDonalda, a później na mecz 3 godziny
szybciej, bo musimy zająć najlepsze miejsca – uśmiechnął się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wierzyłam, ale tylko wzruszyłam ramionami. Może
faktycznie powinnam odpocząć, bo wpadam w jakąś paranoję… <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Miłej zabawy – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Dzięki – ubrał się i pocałował mnie na pożegnanie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Również ubrałam się czymprędzej i pobiegłam do okna. Jus nie
był przygotowany na to, że będzie obserwowany. Kiedy zmierzał do samochodu jego
mina była skupiona, zaniepokojona i dość smutna. Na pewno w takim stanie nie
wybierałby się do przyjaciela. Albo faktycznie bzikuję… Westchnęłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cieść, mamo. Jeśtem gjodny – poczułam za sobą synka przytulającego
się do moich nóg.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Hej Drew – odwróciłam się do niego, przykucnęłam i wzięłam
na ręce – Już idziemy robić jedzenie – musnęłam policzek synka i starałam się
skupić myśli tylko i wyłącznie na nim, ale nawet to mi nie wyszło. Przypomniałam sobie, że zapomniałam spytać Jusa o sen.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
*Justin*<o:p></o:p></div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">Zauważyłem Jenn, kiedy odwracała się od okna. Nie wierzyła mi. Cholera,
jakim cudem chociaż przez chwilę pomyślałem, że to będzie proste?</span><br />
<div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;">__________________________</span></div>
<div>
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12.0pt; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA; mso-fareast-font-family: "Times New Roman"; mso-fareast-language: PL;"><i>Joł, joł XD Wiem, że krótki i jakiś taki dziwny ten rozdział, ale mam nadzieję, że wybaczycie... Liczą się chęci, że chciałam dodać szybko, co ? ;P <3 Już dawno nie pisałam... Im będzie więcej komentarzy tym bd miała większą motywację, żeby kolejny rozdział też dodać szybko ;)</i></span></div>:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-40576450354875747742012-08-03T15:24:00.002+02:002012-08-03T17:15:05.760+02:00II Rozdział 22<br />
<div class="MsoNormal">
Mama z Drewem poszła na spacer i lody, więc ja postanowiłam
że zrobię obiad. Gdy właśnie kroiłam kurczaka do domu wszedł wściekły Justin,
nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie. Omijając kuchnię od razu
wszedł do ogrodu i zaczął wydzierać się do telefonu, pomimo tego że byłam w
lekkim szoku, poszłam za nim, ale usłyszałam tylko ostatnie zdanie wykrzyczane
przez Biebera:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Zwalniam cię i tylko spróbuj przyjść do mojego domu to
żaden lekarz ci już nie pomoże, chyba że patolog.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zakończył rozmowę i trochę mniej wściekły wszedł do domu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie kogo właśnie zwolniłeś?- spytałam i przybliżyłam
się do niego, ale on zwiększył dystans między nami więc nie próbowałam już się
zbliżać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Scootera- odparł
oschle.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
CO?! Przecież to Scooter, jego manager. Justin zawsze
traktował go jak ojca, a teraz zwalnia i to w taki sposób? Byłam w takim szoku
że jedyne co mogłam powiedzieć to:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ale co on zrobił?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Na te słowa Jus zrobił się cały czerwony, starał się mówić
spokojnie chociaż nic z tego nie wyszło z zaczął krzyczeć:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- CO ZROBIŁ?! Ja ci zaraz powiem co zrobił, a mianować to
ten debil porwał naszego syna, bo jak sam stwierdził: „Za mało się mówi o
Justinie Bieberze a takie małe porwanie może podnieść popularność i ludzie będą
gadali.” <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- To że cierpimy przez twoją karierę to jeszcze mogłam
znieść, ale żebym bała się o bezpieczeństwo własnego syna, bo nie wiem co
jeszcze mogą wymyślić ludzie z TWOJEJ ekipy to już przesada!- wrzeszczałam jak
głupia, mało brakowało bym nie zaczęła czymś rzucać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Aaaa, czyli to teraz jest moja wina? Ale chciałbym ci
tylko przypomnieć że to TY a nie JA siedziałem w tedy w parku z Mattem i to nie
ja zajmowałem się swoim kochasiem zamiast własnym synem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- On przynajmniej ze mną był, a ty? Pewnie miałeś jakiś
wywiadzik albo sesyjkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- No tak bo przecież Matt teraz jest z tobą bardzo często,
wtedy kiedy ja pracowałem na to żeby tobie i Drewowi niczego nie brakowało, ty
razem z moim były kumplem zabawiałaś się w sypialni.- wykrzyczał nie wiele
myśląc. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Teraz przegiąłeś- powiedziałam i łzy natychmiast napłynęły
mi do oczu, nie chciałam już dłużej patrzeć na Justina więc jak najszybciej
wybiegłam z domu i uciekłam do najdalszego zakątka ogrodu. Bieber pobiegł za
mną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie Jus, odejdź. Idź do telewizji i opowiedz o tym jak
strasznie się czujesz gdy przez twoją nie odpowiedzialną żonę porwali ci
dziecko. A najlepiej zniknij i nigdy nie wracaj. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
*Justin*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Nie powiem Jenn podczas kłótni wykrzykiwała różne rzeczy,
ale te słowa naprawdę zabolały. Wiedziałem że tak jak ja ona też potrzebuję
chwilę spokoju, dlatego zostawiłem ją w ogrodzie, a sam wsiadłem do samochodu i
pojechałem przed siebie. Dojechałem aż do plaży, postanowiłem że trochę się
przejdę i wszystko przemyślę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Może nie powinienem wyskakiwać tak z tym Mattem, ale w końcu
to nie tylko moja wina, skąd miałem wiedzieć że Scooterowi przyjdzie do głowy
tak idiotyczny pomysł, żeby porwać mojego syna, przecież nie planowałem tego
razem z nim. A co do mojej kariery to wiedziałem że Jenn cierpi przez te moje wyjazdy i trasy
koncertowe, ale mi też wcale nie było z tym łatwo, gdy przez 6 miesięcy nie
widziałem jej i Drewa. Oczywiście że kochałem ich najbardziej na świecie, ale
moją drugą miłością była muzyka i moi fani i nie mogłem ich zawieść. Doskonale zdawałem sobie sprawę
z tego że Jenn potrzebuje bliskość i również tego że nie mogę dać jej tyle tej
bliskość ile by chciała. Ale żeby od razu iść do łóżka z Mattem tego już nie
potrafiłem zrozumieć, ani nawet znieść tej myśli. Jednak jednego byłem
całkowicie pewien, a mianowicie tego że będę kochać to dziecko jak swoje oraz
tego że nigdy jej albo jemu niczego nie zabraknie. Wróciłem do auta z zamiarem
przeproszenia Jenn, ale najpierw pojechałem po małą niespodziankę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
*Jenn*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Gdy tak siedziałam w tym ogrodzie mogłam wszystko spokojnie
przemyśleć. Może Justin miał racje z tym, że to jest również moja wina mogłam
bardziej pilnować Drewa, ale byliśmy w parku na placu zabaw przecież tam było
dużo ludzi, ktoś mógł zareagować. Jednak mógł sobie odpuścić ten komentarz
dotyczący Matta. Chociaż wiedziałam że musi się czuć strasznie, sama nie wiem
co bym zrobiła gdyby Justin stanął teraz przede mną i powiedział, że przespał
się z jakąś laską i będzie mieć z nią dziecko. Postanowiłam że przeproszę
Biebsa za to że tak na niego nawrzeszczałam z powodu tego porwania, skoro jest
już wszystko w porządku, Drew jest cały i zdrowy. Gdy wyszłam z ogrodu
zobaczyłam że Justin właśnie wysiada z samochodu, od razu pobiegłam do niego i
mocno go przytuliłam a do ucha wyszeptałam:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam Ci za wszystko, za to co powiedziałam i za to
co zrobiłam, naprawdę przepraszam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Chłopak stał chwilę nieruchomo a następnie zaczął kręcić się
wokół własnej osi ze mną na rękach i również do ucha wyszeptał mi:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Kochanie ja też cię przepraszam i wiem że nie powinienem
mówić pewnych rzeczy, ale czasu nie cofnę, jednak mam coś na osłodę życia ale
ciebie i Drewa. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyciągnął 3 bilety na Seszele. Gdy to zobaczyłam mocniej go
przytuliłam i dałam buziaka, ale on mnie odsunął od siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jenn mam jeszcze jedno pytanie. Kim jest dla ciebie Matt?-
spytał z poważną miną.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Matt? Matt nic dla mnie nie znaczy- gdy Bieber to usłyszał
na jego twarzy zagościł wielki uśmiech i to on tym razem mnie pocałował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
*Matt*<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Matt nic dla mnie nie znaczy”- te słowa wyryły mi się w
pamięci i cały czas dźwięczały mi w głowie. A usłyszałem je kiedy chciałem
wyznać swoje uczucia najwspanialszej dziewczynie na świecie- Jenn. Gdy szedłem
przez miasto czułem się strasznie, moje życie straciło sens a żeby tego było
mało zaczął padać siarczysty deszcz. Normalnie jak w jakieś beznadziejnej telenoweli-
pomyślałem. Szedłem dalej przez miasto potrącany przez przechodniów którzy
uciekali przed deszczem do domów. Gdy właśnie przechodziłem przez most do głowy
wpadł mi pomysł, który jak na te okoliczność wydawał mi się genialny.
Przeszedłem przez barierkę, chwilę patrzyłem na wodę płynącą w dole i gdy już
chciałem skończyć, usłyszałem krzyk jakieś dziewczyny:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Chłopaku zamuliło cię?! Co ty wyprawiasz?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jak to co?! Właśnie próbuję popełnić samobójstwo, ale ktoś
mi w tym przeszkadza- powiedziałem bez jakichkolwiek uczuć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Oszalałeś, żeby popełniać
samobójstwo?! Co się takiego stało? Powiedz ale najpierw złaź jak
najszybciej z tego mostu- krzyczała wyraźnie zdenerwowana.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A po jaki kij? A i chcesz usłyszeć moją historię? Jest
bardzo banalna: on ją kocha, ale ona ma męża, on będzie mieć z nią dziecko, ale
pomimo tego ona nie chce z nim być tylko ze swoim mężem. Nie mam już po co żyć-
odparłem nawet na nią nie patrząc.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Z takiego powodu? No to w takim razie ja też powinnam to
zrobić- powiedziała z rozbawieniem? Stanęła koło mnie gotowa do skoku. Teraz to
ja byłem nieźle przerażony, najpierw mówi mi że mam zejść z mostu a następnie
sama chce skoczyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dziewczyno co ty wyprawiasz?- powiedziałem tym razem ja.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Jak to co?! Właśnie próbuję popełnić samobójstwo, ale ktoś
mi w tym przeszkadza- powtórzyła moje słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ale dlaczego?- sam nie wiem po co zadałem tak głupie
pytanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ponieważ przestali produkować moje ulubione żelki, moje
życie straciło sens więc co mi szkodzi mogę skoczyć- powiedziała a ja pomimo
tej sytuacji zacząłem się śmiać. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A jakie to były żelki?- spytałem tak jakbym rozmawiał na
totalnym luzie w cale nie stojąc na krawędź mostu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Smakusie- odparła z udawanym smutkiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ja też je lubię….- chciałem coś jeszcze dodać ale
przerwała mi brunetka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- No to w takim razie mamy dwa rozwiązania: 1. Skaczemy
razem gdyż nie mamy po co żyć ponieważ przestali produkować ‘Smakusie’ albo 2.
Idziemy do sklepu i znajdujemy sobie nowe ulubione żelki. Ja wolę tą drugą
wersje więc idziemy- powiedziała i już przechodziła przez barierkę. Gdy
zauważyła że ja się nigdzie nie wybieram sama zaciągnęła mnie na chodnik, a ja
byłem tak zdziwiony jej siłą, że nawet nie protestowałem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- A tak w ogóle mam na imię Alex i pospiesz się bo nam
sklepy zamkną- odparła i podała mi rękę żebym wstał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Matt- powiedziałem, złapałem jej rękę i wstałem z
uśmiechem. Nie mogłem uwierzyć co się przed chwilą stało. Jeszcze jakieś 10
minut temu chciałem się zabić bo uważałem że moje życie nie ma sensu a teraz
idę z wariatką o imieniu Alex po żelki. Tak żelki to rozmowa o nich uratowała
mi życie. Brzmi dosyć głupio, prawda? A Jenn? Rozdział pt. „ Nieszczęśliwa
miłości do Jenn” właśnie teraz zamknąłem
na zawsze. A przynajmniej miałem taką nadzieję…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
__________________________________</div>
<div class="MsoNormal">
<i>Zwycięski rozdział napisany przez <b>Kamilę</b> ;) Przepraszam, że dodałam później, ale czekałam na więcej prac, ale się nie doczekałam, a więc równie dobrze mogłam rozstrzygnąć konkurs jeszcze przed moim wyjazdem... Jak tam mijają Wam wakacje ? ;D Dziękuję za wszystkie nadesłane rozdziały <3 WSZYSTKIE były cudowne, ale niestety mogłam wybrać tylko jeden... Zastanawiałam się nad tym przez cały wyjazd, a decyzję i tak podjęłam dopiero dziś. Jeszcze raz dzięki :) Dałyście mi sporo nowych pomysłów ;D Może wreszcie uda mi się pisać chociaż trochę częściej... XD</i></div>
<div class="MsoNormal">
<i>A i zapraszam na <a href="http://najlatwiej-jest-nienawidzic.blogspot.com/">http://najlatwiej-jest-nienawidzic.blogspot.com/</a> :) Świetny blog ;D <3</i><br />
<i><br /></i><br />
<i>Ps. Jeśli będzie kilka komentarzy to NN dodam jutro :)</i></div>:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-80046017938137452362012-07-10T17:52:00.000+02:002012-07-10T17:56:20.878+02:00Info konkursoweSłuchajcie. Zgłosiły się 4 osoby z czego bardzo się cieszę xD Na razie dostałam rozdział od jednej osoby i jest na prawdę fajny ;D Tym razem to Wy piszecie, a ja czytam ^^ Termin przesyłania prac zależy od Was. Jeśli dacie radę wysłać mi je do trzynastego (piątek xD) , do godz. 19:00, to dodam jeszcze tego dnia, a jeśli nie, to bd mogła to zrobić dopiero 29 lub 30, bo jadę do UK na 2 tyg. A więc całkowicie ostateczny termin przypada na 29 (niedziela). Jeśli ktoś jeszcze chciałby się zgłosić to piszcie w komentarzach, albo jeśli zrezygnować, to też mnie poinformujcie. Czyli wszystko zależy od Was. Jeśli dacie radę do trzynastego, to rozdział pojawi się trzynastego, jeśli nie, to macie czas do dwudziestego dziewiątego. ;)<br />
Życzę Wam dużo weny twórczej ;D :*<br />
<br />
Ps. Dzięki za 100 tys. wejść <3:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-1694491443974364882012-07-04T16:46:00.001+02:002012-07-04T16:50:48.977+02:00KONKURSUWAGA, ogłaszam konkurs na rozdział 22! :)<br />
Podsunęłyście mi genialne pomysły, a ja teraz mam problem i nie wiem na jaką wersję zdarzeń się zdecydować... Może chciałybyście napisać za mnie następny rozdział ? ;D Przysyłajcie mi na maila (<b>iithinksoo@gmail.com</b>). Chętnie sb poczytam Wasze wyobrażenia następnego rozdziału, a to, które będzie najbardziej pasowało do mojego, dodam. :) Oczywiście pod rozdziałem napiszę kogo to dzieło i jeśli będzie chciał to polecę jego bloga, photobloga, czy co tam będzie chciał (o ile ma) ;D 23 rozdział napiszę już sama dostosowując się do tego co zdarzy się w Waszym rozdziale. Napiszcie w komentarzu jeśli będziecie brać udział w konkursie, bo muszę wiedzieć czy w ogóle jest ktoś chętny xD<br />
Powodzenia :*:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3593920038828879561.post-63596259284372462412012-06-25T15:09:00.002+02:002012-06-25T15:12:33.173+02:00II rozdział 21<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Do domu wracałam zdenerwowana, ale i usatysfakcjonowana, że
udało mi się dowiedzieć tego czego chciałam. Po drodze minęłam się z Jusem. Nie
zareagowałam na jego podejrzliwe spojrzenie i wyrwałam mu się kiedy chciał mnie
pocałować. Szłam dalej przed siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn?! – zawoałał za mną – Byłaś na komisariacie?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie odpowiedziałam, nie zatrzymałąm się, anie nie
odwróciłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jenn?! – usłyszałam jeszcze, a później zniknęłam mu za
zakrętem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy wróciłam do domu zastałam mamę bawiącą się z Drew.
Uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam ile poświęca mu uwagi. Mój synek miał akurat
fazę na bawienie się wyścigówkami i moja mama z wielką cierpliwością bawiła się
razem z nim. Prawie cały czas się śmiali. Kochałam ich ponad życie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Cześć – powiedziałam uśmiechając się. Dopiero teraz mnie
zauważyli, chociaż stałam tam od dobrych paru minut.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Drew uśmiechnął się szeroko i wskoczył mi na ręce.
Przytuliłam go mocno. Wyglądał i zachowywał się już coraz normalniej. Był
dawnym Drew, chociaż mi, jako matce, nie mogło umknąć, że w jego spojrzeniu
zostało coś, czego nie potrafiłam nazwać, ale wzbudzało we mnie lęk o niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Widzę, że bawicie się tu w najlepsze – powiedziałam
muskając policzek synka – Może nie będę wam przeszkadzała, co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Nie!!! Pobaw się z nami, mamuś! – powiedział chłopiec
patrząc na mnie niczym Kot w Butach ze Shreka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnęłam się do niego i nie potrafiłam mu odmówić. A
więc tak minęły nam co najmniej 3 godziny. Tak bardzo cieszyłam się, że Drew tu
jest, cały i zdrowy, niestety wiedziałam też, że cała sprawa jeszcze się nie
skończyła. Policja szuka sprawców, a Justin całymi dniami siedzi na
komisariacie, pomagając im. Martwiłam się, że za bardzo się w to angażuje i
wpadnie przez to w kłopoty, ale mu niczego nie dało się wytłumaczyć. Wszystko
wiedział najlepiej. Nie przyszedł nawet na obiad, a później przegapił również
kolację. Drew dopytywał się gdzie jest tata, a ja nie wiedziałam co mu
odpowiedzieć, dlatego mówiłam tylko, że jeszcze dziś wróci. Czekałam na niego
do 23:00, ale później postanowiłam się położyć. Byłam na niego zła, on
najprawdopodobniej na mnie też, dlatego stwierdziłam, że czekanie na niego nie
ma sensu. Położyłam się do łóżka, ale i tak nie mogłam zasnąć. Po północy
usłyszałam kroki i poczułam jego obecność w pokoju. Po kilkunastu minutach
położył się obok mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Wiem, że nie śpisz, Jenny – odkręcił mnie w swoją stronę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyłam oczy i spojrzałam mu w oczy. Nie potrafiłam nic z
nich wyczytać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Mam do ciebie jedno pytanie, słońce – zaczął – Dlaczego
musisz mieszać się w tę sprawę? Boję się o ciebie, okey? Tu nie chodzi tylko o
ciąże. O ile mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie. Nie wiemy jak niebezpieczni są
ci ludzie. Jenn, proszę cię. Znaczysz dla mnie wszystko. Nie angażuj się w to
śledztwo – mówił błagalnie, z troską w oczach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przez chwilę nie odpowiadałam, a on musnął moje usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Kocham cię, Jenn – przytulił mnie do siebie – Raz w życiu
mnie posłuchaj. Raz, proszę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Ale ja też się o ciebie martwię, Jus – odpowiedziałam
cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-Jestem już dużym chłopcem, wiesz? – powiedział uśmiechając
się jednym kącikiem ust – W przeciwieństwie do ciebie, Jenny. Jesteś jeszcze
małą dziewczynką. Moją małą dziewczynką.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wywróciłam oczami, ale roześmiałam się cicho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Uśmiechnął się do mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
-A więc zostawisz tę sprawę i nie będziesz się na mnie
wściekać? – zapytał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pokiwałam głową na tak, a on pocałował mnie w usta.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przecież Justin nie musi o wszystkim wiedzieć…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy obudziłam się rano, Jusa już nie było. Westchnęłam
głęboko i stwierdziłam, że to, że teraz z nami jest, nie różni się zbytnio od
tego, kiedy go nie ma, jak jest gdzieś za granicą. Po chwili zauważyłam obok
siebie na stoliku tacę ze śniadaniem i różą, a obok kartkę z napisem ‘Wrócę na
obiad. Jenn, tylko spróbuj zrobić coś w sprawie tego porwania, to policzę się z
Tobą najszybciej i najboleśniej jak tylko będę mógł. Smacznego, kochanie <span style="font-family: Wingdings;">J</span>’.</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wybuchłam śmiechem i wzięłam do ręki jedną grzankę. Uznałam,
że dziś, wyjątkowo mogę dostosować się do jego proźby.</div>
<div class="MsoNormal">
_____________________<br />
<i>Nie wiem co pisać!!!! Pomóżcie!!!</i></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>:)http://www.blogger.com/profile/02016432819427945736noreply@blogger.com14