czwartek, 29 grudnia 2011

II rozdział 14

„Przespałaś się z Mattem?”
Te cztery krótkie słowa, wypowiedziane z pozoru spokojnym tonem zawisły w powietrzu.
Zabrakło mi powietrza.
Bieber przyglądał się mojej reakcji i nie potrzebował odpowiedzi.
-Dziwka – powiedział ostro, a w moich oczach wezbrały łzy.
Justin przyciągając mnie do siebie za włosy wpił się brutalnie w moje usta, po czym odepchnął.
-Jesteś dziwką, więc będę traktował cię jak dziwkę – zerwał ze mnie bluzkę i przygwoździł do łóżka.
Byłam przerażona. Widziałam w jego oczach czystą furię.
-Justin – wyszeptałam drżącym głosem.
-A może Matt, co? – powiedział uśmiechając się ironicznie i rozpinając zamek w swoich spodniach.
Nigdy w życiu nie bałam się nikogo tak bardzo.
-Justin – nie byłam w stanie wypowiedzieć niczego więcej.
-Słucham? – uśmiechnął się niebezpiecznie.
-Daj mi wytłumaczyć… - poprosiłam patrząc na niego przerażona.
-Niby co? Kurwa, co tu jest do tłumaczenia, szmato?! – wrzasnął i podniósł rękę, jakby chciał mnie uderzyć, ale zatrzymał ją i zamiast to zrobić pogładził mnie po policzku. Zrobił to… czule?
Był najbardziej nieobliczalnym mężczyzną jakiego spotkałam w życiu.
Pokręcił załamany głową i zobaczyłam, że jego oczy lekko zamgliły się od powstrzymywanych łez.
Oddał mi bluzkę i wstał z łóżka.
-Nie mógłbym cię uderzyć… Ej, nie bój się. Chciałem, żebyś się bała, ale… - jego twarz była wykrzywiona od wewnętrznego bólu – Dobra, skończmy to raz na zawsze. Wystąpię o rozwód.
-Justin… – po moich policzkach zaczęły płynąć niekłamane łzy.
-Tak, wiem jak mam na imię, Jenn. Kocham cię – wzruszył ramionami – Ale nie potrzebuję własnej dziwki – mrugnął do mnie, a ja zakryłam twarz dłońmi.
Czemu był taki okrutny?
-Płaczesz? Boli? Naprawdę? – pytał ironicznie – To sobie wyobraź co ja czułem, jak Matt strasznie mocno narąbany zadzwonił do mnie wczoraj i wyznał, że z tobą spał. Nie chciałem w to wierzyć… - westchnął – Myślałem, że nie zasługuję na ciebie, ale to ty nie zasługujesz na mnie.
W tym momencie podniosłam twarz i wyrzuciłam z siebie wszystko co we mnie siedziało.
-Proszę bardzo! Może i jestem dziwką! – krzyczałam przez łzy – I może nie jestem ciebie warta, ale nigdy cię przy mnie nie ma! Nigdy!! Jesteś, jak ci pasuje, ale twierdzisz, że nie możesz być częściej… Nie wierzę ci, Jus! Zdradziłeś mnie też dobre kilka razy. Wiem, że ja przesypiając się z twoim przyjacielem i to całkiem na trzeźwo postąpiłam naprawdę, jak… - nie dałam rady skończyć, bo wstrząsnął mną płacz.
Poczułam rękę Justina na swoich plecach, która gładziła je troskliwie.
-Kocham cię, Jenn, ale chcę rozwodu – powiedział cicho i wstając z łóżka zamknął za sobą drzwi, zostawiając mnie samej sobie, zapłakanej i będącej pewną, że nic w życiu nie ma już najmniejszego sensu.
Przez drzwi słyszałam, jak Justin wyjaśnia Drewowi jakoś wrzaski, dochodzące chwile temu z naszej sypialni.
Z trudem łapałam oddech.
Po chwili do pokoju wbiegł mój mały chłopczyk, a kiedy zobaczył w jakim stanie jestem, objął mnie czule, a ja przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam, ciągle nie przestając płakać.


-Jenn… - był wieczór. Od rana nie zamieniłam z Justinem żandego słowa, za to dużo płakałam.
Siedziałam na parapecie z podkulonymi nogami i wpatrywałam się w okno. Miałam 19 lat, trzyletnie dziecko, męża, romans z innym mężczyzną, drugie dziecko w drodze i rozwód na głowie. Naprawdę nie było mi łatwo. Nie użalałam się nad sobą, bo wiedziałam, że to bezcelowe, a poza tym wiedziałam, że wszystko było moją winą.
-Jenn… - Jus powtórzył moje imię. Żadko tak do mnie mówił… Praktycznie nigdy. Zazwyczaj mówił ‘Jenny’,’kochanie’,’kotku’,’skarbie’,’księżniczko’,’mała’… Kochałam jak to mówił. Kochałam jego głos, kiedy nazywał mnie swoją… - Słuchaj… - usiadł obok mnie na krześle – Myślałem nad tym… - nie patrzyłam w jego stronę, ale i tak wiedziałam, że nie do końca wie co powiedzieć – Moi rodzice się rozwiedli, jak byłem bardzo mały – powiedział na jednym oddechu – Wiem co się wtedy przeżywa i nie chcę skazywać na to Drewa… Myślę, że…
Przerwał, kiedy zwróciłam na niego gwałtownie, zaszklone oczy.
Westchnął i chwilę nic nie mówił.
-Mógłbym… - znowu westchnął i przełknął głośno ślinę – Dać ci drugą szansę… Ale nie ze względu na ciebie, tylko na dobro naszego dziecka.
Znowu odwróciłam wzrok i spojrzałam w okno.
-Przepraszam – wyszeptałam, ale byłam pewna, że usłyszał.
-Jenn, tego nie da się wybaczyć, ale postaram się z tym jakoś żyć… Właściwie… Dlaczego się z nim przespałaś? – w głosie Justin pobrzmiewał ból, ale też i czysta ciekawość – Byłaś aż tak na mnie zła?
Nie spojrzałam na niego.
-Matt jest seksowny, czuły, troskliwy i poświęcał mi dużo czasu i uwagi, kiedy ty przyjeżdżałeś i odjeżdżałeś, jakby praktycznie ciebie nie było, a poza tym… coś mnie w nim przyciągało – wzruszyłam ramionami – Nie zrobiłabym tego, ale… Justin, wiedz tylko, że nie ja zaciągnęłam go do łóżka, okey? To ja dałam się zaciągnąć. Nie wykorzystałam twojego przyjaciela do jakichś niecnych celów, czy czegoś w tym rodzaju…
-Czyli nie przeszłaś Mattowi od podstawówki? – westchnął Jus.
-Najwidoczniej.
-Wytłumacz mi dlaczego nadal cię kocham? Przecież powinienem znienawidzić… - spojrzałam znowu na niego, ale tym razem to on nie patrzył na mnie.
-Nie wiem… Nie mam pojęcia… Ja też cię kocham.
-I lubisz kochać się z Mattem – Justin uśmiechnął się ironicznie, ale nadal na mnie nie patrzył.
Przez kilka minut żadne z nas nic nie mówiło.
-Mógłbym to zakończyć ‘ot tak’, ale nie potrafię… Jenn, nie prosisz mnie o przebaczenie, nie mówisz, że to ostatni raz. Chcesz wgl, żeby nasze małżeństwo trwało? – każde słowo wypowiedziane zbolałym głosem Justina raniło mnie prosto w serce.
-Wybacz, Jus. Przyżekam nigdy więcej cię nie zdradzić – patrzyłam mu prosto w oczy – Nie robiłam tego nigdy wcześniej i nie zrobię nigdy później – wierzyłam w te słowa. Byłam pewna, że tak właśnie będzie i chciałam, żeby on też w to wierzył.
-W porządku… Czyli rozwód zostaje na razie w zawieszeniu. Zobaczymy jak będzie. Na razie daję ci szansę – Bieber podniósł się powoli z miejsca i ruszył w kierunku drzwi. - Zamierzałem być dla ciebie oschły i niemiły… - zaczął, zatrzymując się przed końcem pokoju, ale stojąc do mnie plecami – Ale wyglądasz... wyglądasz… jak siedzisz na tym parapecie i… kocham cię, Jenny – spojrzał na mnie smutno i wyszedł z pokoju.
Czułam się… szczęśliwa, ale z drugiej strony bardzo skołowana. O ironio. Pokój zaczął wirować mi przed oczami.
Złapałam się klamki okna, żeby nie spaść z parapetu i czekałam aż zawroty głowy przejdą… Ale nie przeszły tylko coraz bardziej kręciło mi się w głowie i robiło mi się słabo.
-Justin! – wydusiłam z siebie, a on szybko wpadł do pokoju, widocznie wyczuwając panikę w moim głosie.
-Co jest, koch… Jenn.
Zabolało.
-Kręci mi się w głowie…
Jus podszedł do mnie blisko i złapał za rękę.
-Jestem tu, Jenn - zsunął mnie z parapetu i wziął na ręce, niczym leciutką lalką – Może otworzę okno? Świeże powietrze? – wzruszyłam ramionami, a on kładąc mnie na łóżku otworzył szeroko okno.
-Oddychaj spokojnie, mała – usiadł obok mnie i trzymał moją dłoń. Był czuły, ale jednak miał do mnie dystans.
-Taa. Spróbuj oddychać spokojnie, jak świat zatacza w twojej głowie jakieś milionowe koło – odpowiedziałam ironicznie, a on się roześmiał… Naprawdę.
Poczułam jego miękkie usta na swoim policzku.
-Myślisz, że powinienem cię zawieść do szpitala? – spytał zaniepokojony.
-Nie mam pojęcia – zamknęłam oczy z nadzieją, że to pomoże.
Justin pocałował moje powieki.
-Ciągle nie mogę uwierzyć, że się z nim przespałaś… - powiedział po chwili.
Wbił we mnie wewnętrzny nóż i byłam świadoma tego, że będzie wbijał go już do końca mojego życia albo naszego związku. Nie chciałam cierpieć, ale chciałam z nim żyć… Żyć z Justinem. Wiedziałam, że te dwie rzeczy totalnie się wykluczały.
-Trochę, jakby mi lepiej – powiedziałam niepewnie, kiedy powoli zaczynałam widzieć coś poza wirującą mieszaniną kolorów.
-To dobrze – gładził moją dłoń.
-Justin?
-Słucham – znowu to samo. Niby czułość, ale ten dystans… Cholernie się bałam, że to nigdy już się nie zmieni. - Jesteś lepszy w łóżku od Matta.
Trochę obawiałam się jego reakcji, ale mój cel się powiódł.
Justin wybuchnął śmiechem.
Po chwili przestał podobać mi się już ten śmiech. Pojawiło się w nim mnóstwo goryczy.

______________________________
Hmm... Oceńcie ;)

17 komentarzy:

  1. za co Ty przepraszasz? hmm ? za to, że napisałaś kolejny nowy rozdział? ; )) a co do niego to przyznam że raz miałam łzy w oczach a chwilami pękałam ze smiechu ;P świetnie ci wychodzi to pisanie ;) a ten tekst " Jesteś lepszy w łóżku od Matta." wymiata ; dd

    @Gosiaaczekk

    OdpowiedzUsuń
  2. boski rozdział. kocham to opowiadanie. <3 :D


    @biieberowa

    OdpowiedzUsuń
  3. ten początek był... wow. nieoczekiwane totalnie. wow. i jeszcze ten tekst na koncu, hah ;P
    our-mystery-our-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Sophie jest zwyczajną, dziewiętnastoletnią dziewczyną. Pewnego dnia, dostaje telefon od tajemniczego nieznajomego, który w każdej kolejnej rozmowie opowiada jej historię swojej wielkiej miłości do Sophie - dziewczyny, którą jak rzekomo twierdzi ona jest. Czy Sophie okaże się jego zagubioną miłością? Czy pozwoli się odnaleźć?

    Pełna napięcia i niepewności historia wielkiego, choć zagubionego na drodze życia uczucia, które po latach wybucha z identyczną siłą, choć zupełnie inną historią.
    Bo miłość nie zna czasu - miłość jest nieskończonością.

    http://trouver.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spodziewałąm się takiego rozdziału ale jest bomba ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. no w końcu ♥ dobrze, że jednak się nie rozstają :D

    OdpowiedzUsuń
  7. to się namieszało ciekawe jak to dalej będzie między nimi wyglądało i czy on dalej będzie się tak zachowywał ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy dodasz nowy rozdział do http://u-dont-believe-me.blogspot.com/ ??

    OdpowiedzUsuń
  9. O kurffa co to było? Nigdy nie czytałam tak wspaniałego bloga. O mój Boże co tu się działo!Dziewczyno pisz szybko następny rozdział , bo nie wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Woooooow , Jezu Justin Słońce Spokojnie .
    Rozumiem Jenn Ale Nie Powinna Tego Robić ....
    Ale Niech Justin Jej Wybaczy Bo To Była Matta Wina .. Jeszcze Ją Powyzywał .

    OdpowiedzUsuń
  11. matt pedał zjebał taki fajny związek... xd
    ale niech Justin będzie dla niej taki niby miły, ale wredny, no bo tego nie da się ot tak wybaczyć... :p i dodawaj szybko nn! nadrób zaległości, najlepiej co 2 dni dodawaj :DD
    | justin-bieber-my-worlds |

    OdpowiedzUsuń
  12. A się wkurzyłam !!! ON ją zdradzał na prawo i lewo i ona mu wybaczyła a on jej jednej wpadki nie wybaczy?! UGH !! zajebisty pisz szybko!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak Dodasz Jutro To Będzie Świeeetnie !!!!!!!!
    Kocham Ten Blog .
    Ale Nich Justin Jej Wybaczy , Matt Debil -.-
    W Ogóle Weźcie Jenn Mu Wybaczała .. Ale On Się Wkurzył , Chciałam Sobie Wyobrazić Prawdziwego Justina Ale Nie Mogłam ... Ale Bez Przesady To Nie Że Odrazu Jest ... :((( Ale Świeeeetnie !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Cudo! Tylko Justin mnie wkurza trochę, niech znowu się pokłócą i niech Jenn mu powie, że przecież ona mu wybaczyła kilka razy coś równie okropnego a on nie potrafi, niech mu powie, że nie jest pewna czy on ją kocha skoro nie jest w stanie jej wybaczyć <3. Moja mała sugestia, Kocham twojego bloga, pisz dalej jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo zgadzam się z komentarzem powyżej ^^ CUDO! Świetnie piszesz <33333 Przyznam, że mój blog też uśpiłam na jakiś czas, bo Ty dodajesz mi takiej satysfakcji do pisania :))) A gdy Ciebie nie było to nie miałam weny :) Cieszę się, że wróciłaś :) Jakbyś miała czas zajrzyj do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się z komentarzami powyżej..
    Dodawaj szybko kolejny :D PROSZĘ

    OdpowiedzUsuń
  17. 29 yr old Statistician IV Margit Franzonetti, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like I Am Love (Io sono l'amore) and Backpacking. Took a trip to Timbuktu and drives a G-Class. jej ostatni blog

    OdpowiedzUsuń