niedziela, 27 lutego 2011

I. WOW

Po dłuższej chwili namysłu, delikatnie zapukałam do drzwi pokoju, w którym znajdował się mój brat.
- Wchodź Jenn – powiedział.
Nie miałam pojęcia jak to robił, ale zawsze wiedział kiedy to ja.
- Jak tam? – zapytałam, zamykając za sobą drzwi i opierając się o nie plecami.
-A jak wygląda? – odpowiedział uśmiechając się sarkastycznie.
Spojrzałam na jego oko.
- Średnio optymistycznie... - przyznałam - Kto to zrobił?
- Nieważne – odpowiedział ostro i odwrócił wzrok.
- Przecież wiesz, że nikomu nie powiem, Jake, nigdy nie mówię. - nalegałam.
- Ale po co w ogóle chcesz wiedzieć, Jenny? - zapytał znowu na mnie patrząc.
- Po prostu powiedz.
- Wuefista - westchnął.
- Co?! – zszokowana podniosłam głos.
Zakrył mi dłonią usta.
- Cicho bądź – syknął.
- Przypadkiem trafił w ciebie piłką? - zapytałam, spoglądając na niego niepewnie.
- Nie do końca.
- Co to znaczy nie do końca?
- O coś się z nim pokłóciłem, a on uderzył mnie w twarz. Tylko nie mów rodzicom, blagam, bo od razu polecą do dyrektora - poprosił.
- Jake, dlaczego nie chcesz, żeby powiedzieli dyrektorowi? Zwolnią wuefistę i będziesz miał spokój. To nie pierwsza dziwna sytuacja z nim w roli głównej, prawda?
- No właśnie to nie jest takie proste, Jenn… Ty zawsze myślisz, że wszystko jest łatwe.
Nie odpowiadałam przed dłuższą chwilę.
- Ma coś przeciwko tobie, prawda? Wie coś, przez co będziesz miał kłopoty i jeśli na niego doniesiesz, on zrobi to samo?
Jake opuścił głowę.
- Czasem za łatwo się domyślasz, dzieciaku.
- Co zrobiłeś?
Przygryzł nerwowo wargę.
- Nieważne, Jenn. Nie chcę cię w to mieszać.
Mimo, że bardzo musiałam się powstrzymywać, nie nalegałam.
- Poradzisz sobie? – zapytałam uśmiechając się do niego niepewnie.
Odwzajemnił uśmiech i objął mnie ramieniem.
- Dam radę – obiecał i w tym samym momencie odezwał się jego telefon.
Spojrzał na wyświetlacz, a na jego twarzy pojawił się grymas.
- Mogłabyś na chwilkę wyjść? – zapytał pospiesznie, a w jego zielonych tęczówkach dostrzegłam przebłysk lęku.
Wyszłam, ale jako dobra siostra, przyłożyłam ucho do drzwi.
- Tak? - chwila ciszy - Słuchaj, nie taka była umowa... Nie macie prawa! - dłuższy moment ciszy - Dobra… Postaram się jutro. - cisza - Wiem, już to słyszałem. Nie dzwoń więcej jak jestem w domu - usłyszałam jak Jake rzucił czymś o ścianę i zaklął pod nosem.
Dopiero teraz zauważyłam, że niedaleko mnie stała mama i przyglądała mi się z ciekawością.
- Jake rozmawiał z jakąś dziewczyną i wyrzucił mnie z pokoju – skłamałam szybko i nieudolnie, chcąc go chronić przed czymś o czym nie miałam pojęcia.
- Kochanie, on ma już 17 lat, musisz zrozumieć, że potrzebuje trochę przestrzeni. Myślisz, że mogę już tam, do niego wejść? – zapytała.
- Przed chwilą mówiłaś coś o przestrzeni...
Mama uśmiechnęła się delikatnie na moje słowa.
- Muszę z nim porozmawiać, a ty już nie podsłuchuj, bo jak znowu cię przyłapię to dostaniesz szlaban. – pogroziła mi palcem, uśmiechając się z rozbawieniem – Zmykaj.
Posłuchałam polecenia, ale nie potrafiłam przestać myśleć o Jake’u. To, czego byłam świadkiem, wyglądało na problemy. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby mój brat się bał.
W końcu, żeby rozwiać nieprzyjemne myśli, postanowiłam spotkać się z Ann - moją najlepszą przyjaciółką od zawsze i na zawsze. Z racji, że nie miałam pieniędzy na telefonie, postanowiłam odwiedzić ją, nie uprzedzając jej o tym. Ann była daleką kuzynką Biebera, ale nie utrzymywali bliskich kontaktów. Z tego co było mi wiadomo, nie miała nawet jego numeru telefonu.
Do Ann miałam dobre 20 minut drogi pieszo, ale tak pochłonęła mnie myśl o bracie, że nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się pod domem przyjaciółki.
Zapukałam do drzwi, ale przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał. Czekałam, czekałam i czekałam. Słyszałam, że w środku brzmiała jakaś energiczna dyskusja. Musieli mnie nie dosłyszeć, a ich dzwonek od jakiegoś miesiąca był zepsuty. Niepewnie nacisnęłam na klamkę. Drzwi były otwarte, ale jakoś nie czułam się na tyle pewnie, żeby tak, po prostu wejść. Zapukałam jeszcze raz, tylko o wiele mocniej. Po dłuższej chwili usłyszałam zbliżające się kroki.
W drzwiach pojawiła się Ann.
- Hej – uśmiechnęła się – Wejdziesz?
- Jasne, dzięki – odwzajemniłam rozbawiony uśmiech.
- Mamy gości, ale nie zależy im zbytnio na moim towarzystwie. Poza tym on przyjechał na jakiś tydzień…
- Kto 'on'? – zapytałam zaciekawiona.
- Justin.
Poczułam jakby coś we mnie uderzyło z tak wielką siłą, że aż straciłam oddech.
- Bieber?!
-Tak. Cii... – uciszyła mnie rozbawiona.
Żeby dostać się do jej pokoju, musiałyśmy minąć salon, gdzie byli rodzice Ann, tata Justina i on, we własnej osobie. Zaskoczyło mnie to, jak bardzo się zmienił.
- Mamo. Przyszła Jenn. Pójdziemy do mnie, okej?
- Jasne.
Justin spojrzał na mnie z ciekawością.
- Hej – rzucił.
- Cześć – powiedziałam, tłumiąc w sobie onieśmielenie i wybuch radości.
Gdy nasze spojrzenia się spotkały, poczułam, jakby przeszedł pomiędzy nami ładunek elektryczny. JB uśmiechnął się delikatnie i odprowadził mnie wzrokiem do pokoju.
- Jak mogłaś mi wcześniej nie powiedzieć?! – gdy Ann zamknęła za nami drzwi, poczułam kumulację emocji.
Roześmiała się.
- Nie wiedziałam, że przyjedzie - odpowiedziała i powoli zlustrowała mnie wzrokiem - Weź głęboki oddech – poradziła Ann – Justin nie lubi, jak dziewczyny odlatują na jego widok, bo nie wie, jak się wtedy zachować. Na razie wypadłaś dobrze, a więc tego nie psuj.
Wzięłam bardzo głęboki oddech, za radą przyjaciółki.
- Moje serce - pisnęłam, teatralnie przykładając dłoń do swojej klatki piersiowej - Dlaczego tak nagle przyjechał?
- Stęsknił się za Stratford i chciał trochę odpocząć, ale pewnie na za dużo jego obecności w domu, nie możesz liczyć. Zakładam, że całymi dniami będzie odwiedzał starych znajomych. Ja bym tak zrobiła na jego miejscu. Po co miałby siedzieć tu z nami?
W momencie kiedy przyjaciółka skończyła mówić, usłyszałyśmy lekkie stukanie do drzwi pokoju.
- Proszę – powiedziała Ann.
Zza drzwi wychylił się Justin.
- Mogę wam trochę poprzeszkadzać? - zapytał, wchodząc do pokoju.
- Pewnie – roześmiałam się.
- Nie przeszkadzasz – powiedziała uśmiechnięta Ann.
Bieber zamknął za sobą drzwi i usiadł obok nas.
- Co robicie?
- Rozmawiamy o tobie – uśmiechnęłam się rozbawiona i jednocześnie poczułam jak się rumienię.
Odwzajemnił uśmiech.
- Czy mogę wiedzieć o czym dokładnie? - zapytał.
- Jenn pytała mnie dlaczego przyjechałeś do Stratford – odpowiedziała Ann, posyłając mi ostrzegawcze wspomnienie, oznaczające, że mam się zamknąć, bo go wystraszę.
- Jestem Justin, tak w ogóle - uśmiechnął się rozbawiony i podał mi rękę.
Poczułam mrowienie w miejscu gdzie nasze dłonie się zetknęły.
- Jenn - odpowiedziałam krótko, uśmiechając się nieśmiało.
- Jesteś siostrą Jake'a? - zapytał mrużąc oczy, jakby sobie przypominając. Przyjrzał mi się dłuższą chwilę i nie czekając na odpowiedź zapytał - Jak tam u twojego brata?
Zastanowiłam się. Właściwie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Bieber zauważył moje wahanie.
- Czy coś jest nie tak? – zapytał zaniepokojony.
- Nie – zaprzeczyłam szybko – Wszystko okej.
- To dobrze – powiedział niepewnie, patrząc w moje oczy, jakby chciał z nich odczytać co naprawdę myślę. - Jaki masz kolor oczu Jenn? - zapytał niespodziewanie.
- Nieokreślony – odpowiedziałam z lekkim uśmiechem - Nikt nie potrafi go nazwać.
- W takim razie będę pierwszy – powiedział zamyślony Bieber.
Patrzył jeszcze chwilę w moje oczy.
- Justin! – rozległo się wołanie, na które oboje aż podskoczyliśmy.
- Już idę! – odkrzyknął – Będziemy musieli to kiedyś powtórzyć – zwrócił się do mnie.
- Co powtórzyć? - zapytałam, a on tylko się uśmiechnął.
Ann posłała mi długie spojrzenie, po tym jak chłopak opuścił pokój.
- Próbujesz zgrywać niedostępną? – zapytała w końcu, unosząc brwi.
- Niedostępną? - zdziwiłam się, ale zanim przyjaciółka zdążyła odpowiedzieć do pokoju wrócił Justin.
- Nie dałaś mi swojego numeru telefonu – powiedział do mnie.
- Czy to znaczy, że chcesz, żebym ci go podała? – zapytałam.
- Nie – odpowiedział szybko i wyszedł.
Spojrzałyśmy na siebie zdziwione.
Zaraz roześmiany Justin znowu wychylił się zza drzwi.
- Dałyście się nabrać. Dasz mi swój numer?
- Jasne. 
Chłopak podał mi swój telefon, a ja mu mój w momencie, kiedy zaczął niespodziewanie dzwonić. Spojrzał na mnie z błyskiem w oku i zamierzał odebrać. Rzuciłam się na niego, ale był większy i nie zdołałam go powstrzymać.
- Halo? – włączył rozmowę na głośnik.
- Uważaj – rozległo się po drugiej stronie słuchawki, ale nie brzmiało jak ostrzeżenie, a raczej groźba.
- Słucham? – zapytał zdziwiony Bieber.
- Kimkolwiek jesteś przekaż tej małej, że za dużo wie. Niech pilnuje swoich spraw, bo jej życie może się pokomplikować. Ty lepiej też pilnuj swoich interesów.
Przełknęłam nerwowo ślinę.
-Kto mówi? – zapytał JB.
Połączenie gwałtownie się urwało. 
- Często tak ktoś do ciebie dzwoni? – zwrócił się do mnie Justin z niepokojem wypisanym na twarzy.
Pokręciłam przecząco głową.
- Pewnie ktoś sobie robił żarty – powiedziałam nieprzekonująco.
- No nie wiem, brzmiał przekonująco… Masz jakieś problemy? Potrzebujesz pomocy. 
- Nie – odpowiedziałam trochę za bardzo stanowczo.
Bieber wzruszył ramionami.
- To w takim razie, pewnie masz rację, to tylko żarty - spojrzał na mnie uważnie - Tylko trochę mocno przestraszyły cię te żarty.
Odwróciłam wzrok.
- Wszystko jest okej – powiedziałam twardo.
Objął mnie delikatnie ramieniem.
- Niech ci będzie.
- Justin!! Idziemy! – zawołał znowu jego tata.
- No już idę! – odkrzyknął chłopak.
- Gdzie idziecie? – zapytała Ann, żeby odwrócić uwagę od dziwnego telefonu.
- Odwiedzić przyjaciółkę taty - powiedział niezadowolony JB - Postaram się wrócić za jakąś godzinę.
- A po co ty jedziesz do przyjaciółki ojca? – zapytałam zaciekawiona.
- Bo ma córkę – skrzywił się – która jest gruba, brzydka i wredna… Mój tata i jej mama najchętniej zaplanowaliby nam wesele. - skrzywił się.
- Dlaczego im nie powiesz, że jej nie lubisz? – zaciekawiłam się.
- Powiedzmy, że jestem jej dłużnikiem… Głupia sprawa.
- JUSTIN!!!
- No już! – wstał i poszedł do drzwi. Kiedy miał wychodzić jeszcze raz się obrócił i uśmiechnął do mnie.
- Do zobaczenia – powiedział, po czym zniknął z naszego pola widzenia.


_________________________
Tak. Wiem, że to było przewidywalne, ale musiałam jakoś zacząć. Mam już przygotowany następny rozdział i nie będzie już aż tak oczywisty ;) Mam nadzieję, że się Wam podoba. Jeśli tak to zostawcie komentarz. <3

4 komentarze:

  1. Super! Zaczyna się ciekawe opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziewczyno jesteś dobra w tym co robisz, pisz dalej, mówię ci pisz, bo to jest zajebiste i chce się to czytać. a jeszcze jak by było więcej scen erotycznych to wgl byłabym w niebowzięta. *.*

    OdpowiedzUsuń