Kiedy patrzę w lustro widzę za każdym, cholernym razem ten sam pusty
wzrok i uśmiech, który jest jedynie zakrzywieniem warg.
Tylko jak to cofnąć? Jak sprawić, żebym na nowo potrafiła
znaleźć w czymkolwiek choć odrobinę szczęścia? Justin nawet nie próbuje mnie
zrozumieć. Nalega tylko bez przerwy, żebym mówiła. A jak tylko zaczynam, to
rozsypuję się coraz bardziej i bardziej, bo z każdym słowem uświadamiam sobie,
że chociaż bardzo by chciał, to on nie potrafi niczego zrozumieć. Nie ma pojęcia
jak ja się czuję, nigdy w życiu nie przeżył tego co ja, nigdy w życiu nie
będzie potrafił tego poczuć, bo jest całkowicie inny. Silniejszy. Nie
potrafiłam jeść, nie potrafiłam ustać na nogach, ale to dalej nie potrafiło skłonić
mnie, żebym cokolwiek zmieniła. Z każdym dniem było coraz gorzej, chociaż
pewnie nie wyglądało to tak z punktu widzenia Justina. Zdarzało mi się
uśmiechać, zdarzało mi się jeść, zdarzało mi się go wpuścić do łóżka, ale każda
z czynności wydawała mi się bez sensu. Każdy dzień taki sam, każdy dzień
naznaczony przeszłością.
Uzmysłowiłam sobie, że nie ważne jak bardzo bym chciała, nie
będę nigdy w stanie poskładać do końca swojego malutkiego świata, nie ważne jak
będę próbować, przeszłość będzie pełzła za mną, a ja nigdy do końca się od niej
nie uwolnię.
Ale wiedziałam o tym już o wiele wcześniej, prawda? Już
wtedy, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jak Justin i Jake zabijają z zimną
krwią, a oni nawet mnie nie dostrzegli. To zabawne, że nikt nigdy mnie nie zauważał.
Nie zauważał moich uczuć, mojej obecności, nikt nigdy nie zauważał
najistotniejszych zmian we mnie.
Ale ja widziałam. Ja widziałam wszystko.